jącą (apotropeiczną) i często przyjemną metodę strukturali/n,. czasu.
Większe znacznie jako wstęp do analizy gier mają rytuały nje<. malne. a do najbardziej pouczających należą amerykańskie r' witania się.
1 A: „Cześć" (Serwus, dzień dobry).
1 B: „Część” (Serwus, dzień dobry).
2 A: „Ciepło dzisiaj, nie?” („Jak się masz?”).
2 B: „No. Ale może padać” („Dobrze, a Ty?”).
3 A: „No to się trzymaj” („W porządku”).
3B: „Wpadnę do ciebie”.
4 A: „Na razie”.
4B: „Na razie”.
Rozmówcy rzecz jasna nie przekazują sobie wprost żadnych informacji. W rzeczywistości, jeśli dialog kryje w sobie jakieś informacje, są one mądrze zamaskowane. Pan A mógłby mówić cały kwadrans o swym samopoczuciu, ale pan B. który jest dalekim znajomym, nie ma zamiaru poświęcać tyle czasu, aby go wysłuchać. Charakter tego ciągu transakcji doskonale odda określenie: „rytuał ośmiu głasków”. Gdyby panowie A i B się spieszyli, mogliby się obaj zadowolić „dwugłaskową” wymianą: Cześć — Cześć. Gdyby zaś byli orientalnymi magnatami starej daty, mogliby odbyć „dwustugłaskowy” rytuał przed przejściem do sedna sprawy. Tymczasem, mówiąc żargonem analizy transakcyjnej, nieco sobie wzajemnie podreperowali zdrowie; przez chwilę przynajmniej „ich rdzeń kręgowy nie uschnie” i są sobie za to wdzięczni.
Rytuał ten opiera się na starannych intuicyjnych obliczeniach obu partnerów. Sądzą oni, że na tym etapie znajomości są sobie winni dokładnie po cztery „głaski” przy każdym spotkaniu, i to nie częściej niż raz dziennie. Jeśli zaś natkną się na siebie, dajmy na to, po pół godziny nie mając żadnej nowej sprawy do załatwienia, miną się obojętnie, albo nieznacznie skiną sobie głową, czy też w najlepszym razie wymienią zdawkowe: Cześć — Cześć. Takie obliczenia obejmują nawet długie — wielomiesięczne — okresy. Zastanówmy się teraz nad panem C i panem D, którzy mijają się mniej więcej raz dziennie, wymieniając każdy po jednym „glasku” — Cześć — Cześć i idą dalej swoją drogą. Pan C wyjeżdża na miesiąc na wakacje. Następnego dnia po powrocie spotyka jak zwykle pana D. Jeżeli przy tej okazji pan D powie jedynie „Cześć” i nic więcej, pan C będzie obrażony, „jego rdzeń kręgowy nieco
podeschnie". Według jego obliczeń są sobie winni po około trzydziestu „głasków”. Mogą one być skondensowane do kilku transakcji, jeśli będą dostatecznie wymowne. Kwestia pana D powinna wyglądać tak (każda jednostka „intensywności" czy też „zainteresowania” jest równa jednemu „głaskowi”):
1 D: „Cześć” (1 jednostka).
2 D: „Dawno cię nie widziałem!" (2 jednostki).
3 D: „Ach, wyjechałeś! Gdzie byłeś?” (5 jednostek).
4 D: „Co ty powiesz, to ciekawe. Jak było?” (7 jednostek).
5 D: „No tak, wyglądasz wspaniale” (4 jednostki). „Czy byłeś z rodziną?” (4 jednostki).
6 D: „Cieszę się, że wróciłeś” (4 jednostki).
7D: „Do zobaczenia” (1 jednostka).
W sumie daje to panu D28 jednostek. Obaj wiedzą, że następnego dnia pan D uzupełni brakujące jednostki, a więc rachunek praktycznie już się zgadza. Po dwóch dniach powrócą znów do swojej „dwugłas-kowej” wymiany: Cześć — Cześć. Lecz teraz „lepiej się już znają”, tzn. każdy z nich uważa, że drugi jest godny zaufania, a to może się przydać, jeśli spotkają się na gruncie towarzyskim.
Warto rozważyć odwrotny przypadek. Pan E i Pan F ustanowili dwugłaskowy rytuał. Cześć — Cześć. Pewnego dnia pan E zatrzymuje się nagle i zadaje pytanie: „Jak się masz?”
Konwersacja przebiega następująco:
I E: „Cześć!”
1 F: „Cześć!”
2 E: „Jak się masz?”
2F: (zakłopotany) „Dobrze, a Ty?”
3 E: „Wspaniale. Ciepło dzisiaj, nie?”
3 F: „Tak”, (ostrożnie) „Ale może padać”.
4E: „Cieszę się, że cię spotkałem".
4F: „I ja też. Przepraszam, ale spieszę się do biblioteki, zaraz zamykają. Do zobaczenia”.
5 E: „Do zobaczenia”.
Pan F szybko oddalając się myśli w duchu: „Co go tak nagle naszło? Miał jakiś interes, czy co?”. W terminach transakcyjnych czyta się to: „Wszystko, co jest mi winien, to jeden głask. Dlaszego daje mi aż pięć?”
Jeszcze jaśniejszym przykładem prawdziwie transakcyjnej praktycznej natury tych prostych rytuałów jest przypadek, kiedy pan G mówi