83760 RZYM 106

83760 RZYM 106



a ten, zdalnie przez niego kierowany, wszystko wyłączył. Przestały działać nawet telefony. W sąsiadującej z nami wieży przekaźnikowej telefonii komórkowej też nastąpiła awaria zasilania. Ja miałam telefon satelitarny, a kiedy zgaś ły światła, byłam jedyną osobą, której nie zaskoczyły nagłe ciemności. Po prostu poszłam do windy i czekałam.

Kiedy rozsunęły się drzwi, zobaczyłam Bonesa. Zarzuciłam mu ręce na szyję i powiedziałam do stojących w dru gim końcu windy Tate’a i Juana:

—    Pilnujcie tych drzwi. Niech nikt się do nich nie zbliża, nawet Don.

—    Co ty robisz? — zapytał Tatę, kiedy obaj wyszli na korytarz.

—    Daję mu krew. W kapsule stracił jej bardzo dużo i teraz trzeba ją uzupełnić.

-Jezu, Cat...

Wcisnęłam guzik i drzwi windy się zasunęły, skutecznie odcinając mnie od protestów Tate’a.

—    Wiedziałem, że ci się uda — powiedział Bones.

Uściskałam go mocno.

—    Boże, przez ostatnie kilka godzin umierałam z niepokoju!

Pocałował mnie delikatnie, jednocześnie błądząc dłońmi po moim ciele. Przytuliłam się do niego z całej siły i zrobiło mi się niedobrze, kiedy moje palce natrafiły na liczne dziury w ubraniu, tam gdzie srebrne ostrza kapsuły przebiły jego ciało.

—    Daruj sobie grę wstępną — szepnęłam, przerywając pocałunek. — Po prostu mnie ugryź.

Bones zaśmiał się cicho.

-    Jakaś ty niecierpliwa.

Delikatnie odsunął moje włosy i przesunął usta na szyję. Przez chwilę pieścił językiem tętnicę, po czym zatopił w niej kły.

Gdy poczułam dwa ostre ukłucia, zadrżałam i przywarłam do niego kurczowo. Doznanie było zupełnie inne niż poprzednio, kiedy mnie ugryzł. Mniej erotyczne, a o wiele bardziej drapieżne. Serce zaczęło mi bić mocniej, kolana ugięły się pode mną, a po ciele rozlało się rozkoszne ciepło.

Drzwi windy otworzyły się dokładnie w chwili, kiedy Bones uniósł głowę. Słysząc złowrogi szczęk odbezpieczanej broni, błyskawicznie wyciągnęłam swoją zza paska.

-    Uspokój się, Tatę! Strzel, a ja zrobię to samo.

Musieliśmy stanowić niezły widok: Bones zlizywał

z kłów ostatnie krople mojej krwi, a ja celowałam we wszystkich, tylko nie w wampira wysysającego ze mnie życie. Do diabła, rozumiałam reakcję Tatę’a, to jednak nie znaczyło, że miałam mu pozwolić zabić Bonesa. Juan również wyciągnął broń, ale przynajmniej trzymał ją opuszczoną. Mądry facet. Bones spojrzał na Tate’a i nawet nie zadał sobie trudu, żeby ukryć kły.

-    Nie bój się o jej bezpieczeństwo, kolego. Nigdy bym jej nie skrzywdził. Ale widziałem, jak na nią patrzysz, więc tobie nie dam takiej samej gwarancji.

-    Tatę - rzuciłam ostrzegawczym tonem. — Opuść broń.

Tatę wbił we mnie wzrok.

-    Do diabła, Cat. Mam nadzieję, że wiesz, co robisz.

-    W porządku, Kitten — powiedział Bones. — Nie strzeli.

Tatę opuścił broń w chwili, gdy od zbyt dużej utraty

krwi zakręciło mi się w głowie. Zachwiałam się, a Bones

219


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
RZYM 106 CZWARTY Głośny łomot do drzwi wyrwał mnie ze snu. Była dopiero j dziewiąta rano. Nikt nie
RZYM 106 Że własnym żydem zapłacisz za zgwałcenie mojej matki Słyszałeś, co zaproponował mi łan? Ci
RZYM 106 Matka lekceważącym wzrokiem zlustrowała go od st t>
RZYM 106 Noaha, z którym miałam iść na kolację, i wyszłam. Kolej ny zepsuty wieczór. Nie miałam poj
RZYM 106 —    Odszedł? Bones wiedział, o co pytam. —    Tak sądzę. Ud

więcej podobnych podstron