no
Jak; realizować nową relaćjJjj
jak realizować nową relację
od pos tawy dziecka. Jeżeli na przy kład ..sześcioletni Maks niell chce pić syropu lub ośmioletnią Sybilla nie chce pójść do j dentysty, albo dziesięcioletnia Petra. nie chce leżeć w łóżku | pomimo przeziębienia.
Jako dorośli możemy zawsze postawić na swoim, zwłaszcza jeśli sprzymierzymy się z lekarzem. Mamy przewagę fizyczną, możemy też przyprzeć dzieci do muru „rozsądnymi"Jl argumentami. „To dla twojego dobra." Czy nowa relacja po-f| winna poddawać w wątpliwość naszą władzę także w tej sy-;» tuacji? Podobnie, jak w relacji między ludźmi dorosłymi, waż- | ne jest wzajemne zaufanie: kiedy jestem chory i lekarz przepisuje mi lekarstwo, biorę je tylko wtedy, kiedy mu ufam. Pozwalam dla mojego własnego dobra zdecydować innej osobie, co może mi pomóc lub zaszkodzić, ponieważ ona rzeczy-! wiście wie lepiej. Jednak wciąż pozostaję swoim szefem i ode mnie zależy, czy uwierzę mu, że coś jest dla mnie dobre.
Uważam, że dzieci mają takie samo prawo zastosować bądź odrzucić zalecenia doradzającej im osoby. Ważne jest,;fj czy ufają człowiekowi, który decyduje co „jest dla ciebie dobre". A jeśli jako dorosły obawiam się, że niepodporządkowanie się zaleceniom może mieć fatalne następstwa? Mówięf wówczas: „Jeżeli nie wypijesz syropu, to możesz się tak rozchorować, że trafisz do szpitala." Jeżeli zaś uważam, że odmowa przyjęcia leku czy pójścia do lekarza nie grozi niczym strasznym, wolę być lojalny wobec dziecka, zamiast siłą i wbrew jego woli zmuszać je do wykonania zaleceń lekarza. Kiedy się jednak boję, że może się to źle skończyć, poddam J się lękowi i zastosuję przemoc (nie należy się oszukiwać - w takie sytuacji często nie ma innego wyjścia). Nie zmienię swojej skóry, wiem też, że zawsze, nie tylko w przypadku choroby, natrafiamy na granice, które przysparzają cierpienia innym. „Nie mam ochoty spędzić reszty życia z wyrzutami sumienia, jeśli stanie ci się coś złego, bo nie zażyłeś lekarstwa", mówiąc tak wiem, że stosuję przemoc. Jest to bezprawie i żadna wiedza medyczna nie może go usprawiedliwić, lecz ta chwila lęku i dotarcia do swoich granic, która zmusza mnie do zastosowania przemocy, jest również częścią mnie i wnoszę ją w naszą relację bez upiększania, ale i bez zawstydzenia.
Leczenie choroby lub naprawianie błędu powinno przynosić ulgę, a nie powiększać cierpienie. Istnieje mnóstwo problemów: łóżko gipsowe, wkładki ortopedyczne, okulary, aparaty na zęby, gimnastyka korekcyjna, pływanie, dieta itd.
Twierdzę, że nie należy stosować niczego, co zmienia życie dziecka w koszmar. Pozostaje problem nieodwracalnych zmian, niewykorzystywanych możliwości leczenia. Sądzę, że powinniśmy pozostawić dzieciom decyzję i nie naruszać im niczego, o ile oczywiście stać nas na to, Poza tym przecież jesteśmy u boku naszego dziecka, ufamy sobie nawzajem i możemy przekazać mu zalecenia lekarzy i nasze własne poglądy w sposób wolny od roszczenia wychowawczego. Dzieci mają wtedy możliwość i siłę zadecydować całkowicie samodzielnie, czy chcą stosować się do naszej rady czy teżnie. Kiedy nie podważamy ich suwerenności, mogą robić, to czego naprawdę chcą.
Upośledzenie
Dlaczego sądzimy, że upośledzenia poniżają? Dlaczego musimy walczyć z nimi za wszelką cenę? Dlaczego nie możemy wykorzystać naszej energii dla zaakceptowania upośledzenia, otworzyć się na nie? Osoba „upośledzona" postrzega świat z całkowicie odmiennej perspektywy, niż my „normalni". Któż może rościć sobie prawo orzekania za wszystkich „upośledzonych", że ta odmienna perspektywa nie jest tyle. samo warta co nasza, że jest kaleka? Fizyczna cecha lub stan psychiczny istnieją, stanowią rzeczywistość ludzi upośledzonych. Zupełnie inną sprawą jest ocena tej rzeczywistości i powinniśmy pozostawić ją osobom dotkniętym upośledzeniem, zamiast wytykać im kalectwo.
W wystawianej na Brodway'u sztuce Dzieci gorszego Boga (Children of a Lesser God), Sarah, głuchoniema bohaterka sztuki, pragnie mieć dzieci, lecz chce aby urodziły się głuchonieme! Sarah broni się przez cały czas, nie chce zostać sklasyfikowana przez mówiących i słyszących jako „upoślędzona". „Głuchota", mówi rękami, „nie jest przeciwieństwem słyszenia, jest ciszą wypełnioną tysiącem brzmień." Najbardziej poruszyło mnie, że rolę tę grała głuchoniema aktorka walcząca wraz z organizacją, do -której należy, o uznanie „upośledzonych" za ludzi równie wartościowych jak inni. A wypełniona przez całe miesiące po brzegi sala ujawnia, że również w tym obszarze rozpoczął się proces zmian w myśleniu, że hasło „upośledzone jest piękne" nie wyraża rozpaczy, lecz sygnalizuje rosnącą pewność siebie dyskryminowanej przez nas, „normalnych", grupy.