obumlor wiedzą, Jaka jest dęśnoś ^ ctytmokt, wkrótce po Jej rozpoczęciu, mogą nlei powiedzieć, kłady coi przeszkadza w jej ^ cty nlu, ona ttwlerdtli po ustaleniu Je] rezultat*' . pierwotna dętnołi rosiała urztctywislniona nie, a Jeieli nie, to ery czynność należy uważać przerwaną ay tei u zakończoną po mianie dątnośd Kiedy malm jest niezadowolony z postępów portfOld,
modela,
itopnlu
który zmierzał namalować, mienia postu oświetlenie, technikę, a nawet styl: jego czynnoii sta je się Inna nlł na początku, co oznacza, is, jeill nie pojawią się nowe przeszkody, urzeczywistniona będzie nie dążność pierwotna, lecz nowa dążność, która pojawiła się w ciągu wykonywania czynnoki. Mściciel tucie stwlerdzif, te jego ofiara poszła inną drogą: jego dążność nie jest urzeczywistniona, ale pozostaje bez nnian i będzie on starał się ją urzeczywistnić kiedy Indziej.
Wszystko to jest bardzo proste I oczywiste, ale właśnie dlatego ważności tych stwierdzeń nie sposób przecenić. Cokolwiek bowiem robimy w zakresie interpretacji i wyjaśniania czynności ludzkich, nie możemy wyjść poza to proste i oczywiste świadectwo empiryczne: musi ono pozostać ostatecznym sprawdzianem wszystkich naszych teorii, jeżeli te teorie mają rościć sobie prawo do naukowej ważności poznawczej. Nie możemy powiedzieć, że malarz malujący portret zamierza nie namalować portret, lecz dać ujście wysublimowanemu libido, całkiem tak samo jak zoolog nie może powiedzieć, że ssak jest nie ssakiem, lecz przekształconym pierwotniakiem. Być może, dążności malarza do malowania portretów rozwinęły się z wczesnych skłonności seksualnych, tak jak ssaki mogą pochodzić od pierwotniaków. Aby jednak taka hipoteza miała naukową ważność poznawczą, musi zostać indukcyjnie potwierdzona przez równie dobre świadectwo empiryczne, jakiego dostarcza czynność malarza.
Inaczej mówiąc, musielibyśmy znaleźć wystarczające podstawy do wniosku, że w przeszłości malarza występowały dążności seksualne, które przejawiały się w swoistych czynnościach, zakończonych lub nie,
W każdym jednak razie znanych nam z Innych, bar-dłlfj bezpośrednich źródeł. Malelibyśmy, następnie, być w stanie wskazać Istnienie takich zmodyfikowanych dątnośd, musiałoby takie Istnieć świadectwo w postaci czynności, do których doprowadziły i których wykonanie zostało wiarygodnie zaświadczone w przeszłości. W taki sam sposób trzeba byłoby upewnić sic co do przebiegu kolejnych stadiów ewolucji. zanim przeszłoby sic do genetycznego wyjaśniania ostatniego stadium, tj. estetycznych dążności do malowania portretów. Zasada jest taka tama jak w przypadku zoologa, którego ewolucyjna hipoteza wymaga potwierdzenia najpierw przez świadectwo rzeczywistego istnienia w przeszłości pierwotniaków, a takie zwierząt, będących pośrednimi stadiami między pierwotniakiem i ssakiem, następnie zaś przez wiarygodne, bezpośrednie lub pośrednie, świadectwo procesu ewolucyjnego, w którym z istniejących wcześniej gatunków wyłaniają się nowe gatunki (...)
Jeden argument, formułowany niekiedy explicite, lecz częściej przyjmowany implicite, czyni teorię psychoanalityczną (podobnie jak wszystkie teorie psy-chogenetyczne) tak przekonującą, że wydaje się ona niemal nie do obalenia. Czynności jednostki są wykonywane w różnych momentach, a niekiedy dwie podobne czynności oddziela od siebie długi okres. Jeżeli między przeszłymi i obecnymi czynnościami istnieje ścisły związek, jeżeli obecne postępowanie jednostki jest niewątpliwie genetycznie zależne od jej postępowania w przeszłości (niekiedy odległej przeszłości), to czyż nie jest oczywiste, że coś musi rzeczywiście trwać od przeszłości do chwili obecnej przez wszystkie dłuższe lub krótsze okresy przerwy w widocznej od zewnątrz działalności? Jeżeli nie przyjmujemy teorii biogenetycznej, według której tym czymś jest po prostu organizm, który przechowuje w jakiś sposób wrodzone lub nabyte mechanizmy ner-wowomięśniowe, i uruchamia je zawsze wtedy, gdy zostanie odpowiednio pobudzony, czyż nie roosuny założyć, że w ukryciu, tj. w nieświadomości istnieje jakaś kombinacja sił psychologicznych i psychobiolo-
111