juliusz slowacki w swietle okkultyzmu djvu

juliusz slowacki w swietle okkultyzmu djvu



BIBLIO rEKA GŁÓAm UR nr inw,: Z 90342


Pig. 90342










♦l


JflN Z. KONECZNY.

c


' W '

JGLIGSZ SŁOWACKI

W ŚWIETLE OKKCLTYZMU,

STUDYUM.


LWÓW.

DRUKARNIA J. CHĘCIŃSKIEGO, UL. PIEKARSKA L. 32. 1909.

■3SŚ


303^2


AV C*iiQ


Z fc 1

moi bi.

PRZEDMOWft


Piacy tej podjąłem się przedewszyst-kiem z powodu wielkiego pietyzmu do wieszcza mistyka, a potem i dlatego, ażeby bodaj w setną rocznicę urodzin, zwrócić uwagę na wartość i znaczenie dzieł i życia poety tej doby, którą dotychczas oceniano prawie zawsze negatywnie, z uprzedzeniem, lub nieznajomością. Mistyka powinien i może bezstronnie sądzić tylko mistyk.

„Kto chce w pioruny wstąpić i błyskanie I śnić to, o czem śnię... niech przy mnie stanie!“

Już kilkanaście lat temu p. F. Hósick, najgruntowniejszy z biografów wieszcza, tak pisał: „Zdaje się, że możnaby o Słowackim — mistyku napisać ciekawe stu-dyum, z punktu widzenia t. zw. esoteryzmu. Byłby to wdzięczny temat“... i t. d. Z tej racyi, robię pierwszy krok w tym kierunku, a mam nadzieję, że potrzeba takiej pracy i jej aktualność przyczynią się do poważniejszego traktowania polskiej poe-zyi okkultystycznej.

Okkultyzm posiada już dzisiaj tyle ma-teryału krytycznego i poważnego, że ignorowanie faktów musi się zaliczyć do złej woli lub nieuctwa. Prawdy esoteryczne są tak stałe, że od tysięcy lat nie zmieniły się co do swej istoty.

Cokolwiek więc powiemy w naszej pracy, nie będzie to miało na celu nikogo gwałtem przekonywać; słusznie bowiem powiedział jeden z myślicieli wschodnich: „Nic nie wydaje mi się na świecie tak zbytecznem, jak przekonywanie kogoś, lub udzielanie mu rad; albowiem nie zdarzyło się na szerokim świecie, aby kto według takowych się rządził — aczkolwiek każdy w zasadzie je przyjmuje“.

Lwów, w kwietniu 1909.

J. Z. Koneczny.

WSTĘP.

Praca niniejsza, obok ogromu studyów, w kierunku prawie zupełnie jeszcze u nas nieznanym — pomijanym i ignorowanym, wymaga także wielkiej ostrożności i zaparcia się. Czas już jednak najwyższy, aby w sto lat po pojawieniu się wielkiego wieszcza polskiego — poznać, oświetlić i uznać nie tylko artyzm jego, ale i wielkość ducha, tajnię myśli i intuicyi,

Cały wielki okres najwyższego poznania i uduchowienia wszystkich trzech wieszczów polskich, dotychczas haniebnie krzywdzono. Wszyscy oni jednak, a spe-cyalnie Słowacki, z całą świadomością i wyższością ducha „rzucali na ofiarę re-putacyę rozumnego człowieka, bo im Bóg milszy był, niż reputacya11.

Dzisiaj więc, kiedy moc ducha Słowackiego w całej prawdzie i potędze stanąć powinna przed ogółem społeczeństwa, jest obowiązkiem każdego czciciela i znawcy olbrzymiej twórczości wieszcza, dorzucić, choćby małą cegiełkę do „piramidy ludzkich myśli", ze szczytu której całym pokoleniom przyświecać będzie najwyższa myśl poety-filozofa.

Zanim przystąpię do rzeczy, nie mogę pominąć przykrego wrażenia, jakie się odnosi, czytając biografie i krytyki dzieł Słowackiego z ostatniej doby. Jeżeli krytycy i biografowie nie rozumieli idei t. zw. przez nich mistycyzmu, to jeszcze nie ra-cya, aby go nazywać „chorobliwem usposobieniem", a o dziełach tej doby pisać np.: „w szczegółach niejasności bez liku i bez miary, a zawiłość taka, że głębszego i ukrytego znaczenia dojść nie można. Błyski talentu trafiają się gdzieniegdzie, ale bardzo rzadko"... f cóż na to powiedzieć luminarzom literatury, którzy takim sądem karmią młode pokolenia i wolą u nich widzieć —-chociażby ateizmnawet, aniżeli głęboką wiarę, opartą na esote rycznej wiedzy.

Że im w takich kwestyach nie jasno wogóle, w to łatwo uwierzyć.

Że nie rozumieją głębszego, ukrytego znaczenia myśli, to już nie wina Słowackiego, ale krytyków, którzy nie znając historyi prawdziwej filozofii, okkultyzmu i mitologii porównawczej, biorą się do profanacyi utworów ducha, do których przystępuje się z największą adoracyą.

Wiem, że na nicby się nie przydało, walczyć na tem miejscu z fałszem, hipo-kryzyą i zaciekłością. Obowiązkiem moim jest jednak zwrócić uwagę uczciwszych, a nieuświadomionych wychowawców i krytyków, na odpowiedzialność moralną wobec wielkiego geniuszu poety, za dyskredytowanie dzieł, które wychodzą poza ramy widnokręgu dzisiejszych psychologów.

Wśród niewielu w ostatnich czasach, sprawiedliwy, a znamienny głos w tej kwe-styi — zabierał prof. W. Lutosławski i S. Szczepanowski- Pierwszy udowodnił i wykazał bezmyślność tych, którzy a priori, apodyktycznie odrzucają pewną dziedzinę myśli i badań. Drugi, przyznając całą zasługę dotychczasowym biografom poety, zmuszony był stwierdzić, że żaden z nich nie wzniósł się do wysokości idei polskiej i jej poznania.

Słusznie też mówi Szczepanowski: „Gdyby nasi wieszczowie cudem do życia powrócili i widzieli, na jak mizerny użytek ich myśl poszła, toby się z żalu na nowo do grobu położyli, boby się przekonali, że całe ich życie było daremnem“. Dlatego to jest obowiązkiem tych, którzy dla prawdy żyją i działają, stawać w jej obronie, a każdy, w miarę sił i środków, przyczynić się powinien do jej zwycięstwa i tryumfu.

Od tego bowiem zależy przyszłość idei polskiej i samej Polski. Pamiętajmy, co mówi Mickiewicz: „Dopóki się Polska duchowo nie odrodzi, nie odrodzi się i politycznie".

Bez idei nie ma odrodzenia. Odrodzona Polska—ideą— odrodzić może świat cały, bo jej idea, to idea świata; w tern tkwi myśl mesyaniczna i w tem jest tajemna strona utworów mistycznych; w tem ok-kultyzm, w świetle którego przypatrzymy się bliżej geniuszowi Słowackiego.

Co to jest okkultyzm?

Okkultyzm — dosłownie biorąc oznacza tajne nauki, t. j. takie, które dostępne były dla ograniczonej liczby wtajemniczonych. Tajnemi pozostaną one z natury rzeczy dla profanów, którzy ani moralnie, ani intellektualnie nie doszli do wyżyn prawdziwego poznania.

Okkultyzm jest tak starym, jak i dzieje ludzkości. Każda religia posiadała swoje misterya, przystępne tylko dla wybranych.

Na tem miejscu możemy podać zaledwie blady szkic nauki, którą ocenia prof. Perty na 30.000 tomów.

Kolebką starożytnego okkultyzmu są Indye. One też dały nam klucz do poznania tajemnic bytu i przyczyniły się do rozwoju nowożyrnego okkultyzmu. Sfinksem, który ten klucz prastarych tajemnic Indyi przyniósł do Europy, była kobieta ti. P. Blavatska. Największe z jej dzieł: „The Secret Doctrine", łączące umiejętność, religię, filozofię i okkultyzm w jedną — nierozerwalną całość, daje pojęcie ogromu kultury esoterycznej, zupełnie u nas nie znanej.

Prócz Blamtskiej, zaliczyć należy do najwybitniejszych apostołów wschodniego okkultyzmu: Sinneta i dra Frań. Hart-manna.

Jakiemi drogami szedł okkultyzm, co jest jego istotą, a co formą — to należy do jego literatury, której studyowanie jednakowoż trzeba zawsze zaczynać od Indyi. Prastara bowiem kultura hinduska, jak to ze zbadanych i odkrytych dzieł sanskry-ckich dowiedziono, posiada filozofię i psychologię do takich szczegółów rozwiniętą, że językom europejskim brak jeszcze wyrazów do ich oddania.

Krynicą okkultyzmu są prawie wszystkie księgi święte, z których najdawniejsze

li

sięgają zamierzchłej przeszłości. Nadto brahmini i t. zw. Mahatmasi (doskonali) strzegą troskliwie swych skarbów naukowych, tak, że o wszystkicn — nie rychło się jeszcze dowiemy. Ostrożność taka jest dla nich zupełnie usprawiedliwioną. Wielkie bowiem masy profanów nie dla prawdy szukają wiedzy okkultystycznej, lecz dla prostej ciekawości i egoizmu, które znów łatwo prowadzą do czarnej magii, czego dowody dala już niejednokrotnie historya.

Dzisiaj, we wszystkich krajach kultur-nych, tłómaczą i badają księgi sanskryc-kie, a Anglicy zakładają w tym celu spe-cyalne towarzystwa. Nie ma już narodu prawie, któryby nie pracował nad rozjaśnieniem indyjskich tajemnic, a z łona rozmaitych towarzystw psychologicznych, spirytualistycznych i teozoficznych — wychodzą prace ogromnej doniosłości.

My—Polacy, mamy dotychczas z dziedziny okkultyzmu wogóle — zaledwie kilka książek i broszur. A przecież trzy ćwierci wieku minęło, jak Mickiewicz, Słowacki i Krasiński, w dziełach swoich, na mądrość wschodnią wskazywali. Mickiewicz w r. 1841 tak wykładał w kollegium francuskiem w Paryżu: „Język sanskrycki jest najbogatszy ze wszystkich. Kiedy w językach nowożytnych na kilka wyobrażeń służy jeden wyraz, w sanskrycie wszystkie odcienia i nagięcia każdego wyobrażenia mają osobne wyrazy. Indowie niczego nie wzięli od starożytności europejskiej, a dali Grecyi i Egiptowi swoich kapłanów i mędrców".

Przytaczając Norka — mówi tak dalej: „Nigdzie starożytność nie miała prawideł tak ostrych i tak umiejętnych. Z tych przyczyn Nork uważa religię indyjską za najbliższą prawdy". Już wówczas potrafił Mickiewicz, przy tak skąpym materyale — znaleść wątek nici mitologicznej i rozpatrywać objawy ducha w religii, filozofii i poezyi.

Między kilku uczonymi znajdzie się dzisiaj w Anglii, Francyi i Niemczech bodaj jeden człowiek spirytualista; u nas materyalizm lub bezmyślny nepotyzm ciągle święci jeszcze tryumfy. To, co u innych fala niepamięci pokryła, u nas z dziwną śmiałością, jako nowość się wyłania.

Prócz prof. W. Lutosławskiego, Ocho-rowicza, Siemiradzkiego i I. Matuszewskiego, przychylnych okkultyzmowi — nie mamy ani jednego specyalisty-badacza.

A przecież okkultyzm współczesny, prócz bardzo rozwijającej się literatury popularnej, spirytualistycznej i teozoficz-nej — posiada uczonych tej miary — jak: prof. Lombroso, Schiaparelli, Brofferio itd. we Włoszech; Richet, Flammarion, Curie we Francyi; Crookes, Oliver, Lodge etc. w Anglii — i szereg najznakomitszych powag w Ameryce, Szwajcaryi itd.

Wszyscy oni, zajmując się okkultyzmem zajmują się po prostu kwestyą nieśmiertelności duszy. Bóg, wieczność i dusza — oto problematy okkultyzmu, tło niezrozumianych poezyi, mesyanizmu, religii i filozofii. Istota okkultyzmu, każdej religii i każdej prawdziwej filozofii (nie systemów), jest wspólna i ta sama. Do jej poznania dochodzi się dzisiaj dwoma drogami: a) empirycznie — drogą umiejętnych badań i studyów; b) intuicyjnie, wewnętrznie — za pomocą wyższego, udu-chownionego życia.

Badacz może powiedzieć do mistyka: „Wszystko, co ty widzisz ja wiem". Mistyk zaś: „Wszystko, co ty wiesz ja widzę".

Do pierwszych i najgłębszych pracowników na niwie okkultyzmu należą: prof. dr. Schmick, dr. f\. du Prel, prof. dr. M. Perty, Gurney, Podmore itd. Ci badali ok-kultyzm w drodze empirycznej, w dzisiejszej formie spirytyzmu, somnambulizmu, suggestyi itp., zebrali ogromną liczbę faktów, wiarygodnie udowodnionych i w sposób niezbity przyczynili się do wyświetlenia zagadki człowieka.

Wogóle — kwestyę istnienia duszy najlepiej — najprościej i najoczywiściej udowodnił aparat fotograficzny, wielKą ilością autentycznych fotografii duchów. Fakta te jednak, o których już wróble wiedzą — zostaną wkrótce „odkryte11 przez profeso rów, podobnie, jak to było z zaprzeczonym do niedawna hipnotyzmem.

Wszystkie fakta, najoczywistsze dla tych, którzy się nimi zajmują — zdają się nie istnieć dla przeciwników. Słusznie też mówi o nich dr. du Prel: „Nie starają się nawet spoglądnąć tam, gdzie im się wskazuje; zamykają oczy i przeczą istnieniu słońca11.

Droga badań indukcyjnych potrzebną jest jednakowoż tylko umysłom, które przesiąkły materyalizmem. Takie duchy— jak: Pitagoras, Sokrates, Platon, Plotyn, Epiktet, M. Aurelius, Fenelon, J. Paul, Kartezyusz, Kant, Cieszkowski itd.—posiadali oprócz wielkiego krytycyzmu — prze-dewszystkiem intuicyjne poczucie prawd, które podawali i według których przeważnie żyli.

Obok nich zna historya takie postacie, jak: Buddha, i Zoroaster w Azyi, a Af. Eckhardt, G. Bruno, J. Bóhme i Sweden-borg— w Europie.

W Polsce znanym jest bodaj z nazwiska A Towiański. Do ostatnich zaliczyć też należy wszystkich mistyków, proroków, świętych, jasnowidzących i najwybitniejsze medya czasów najnowszych.

We wszystkich tych postaciach koncentruje się przedewszystkiem wyższa świadomość, w stosunku do jednej, zasadniczej, a wspólnej prawdy, którą najwy-bitniej wyraził J. Słowacki, myślą:

Wszystko przez ducha i dla ducha istnieje“.

Okkultyzm w teoryi i praktyce.
I.

Obok zewnętrznego szkicu okkulty- « zinu, jaki nakreśliliśmy, należy bodaj rzutowo podać jego teoryę - zgodną i jednolitą po wszystkie czasy — oraz jego wewnętrzne esoteiyczne znaczenie.

To da możność tym, którzy wątpią w prawdy metafizyczne — poznać ich uniwersalność i odrębność od wszelkich sztucznych systemów, które zwykle już po kilku dziesiątkach lat się starzeją. I znów musimy wrócić do najbogatszego języka: sanskrytu, który najwyższe prawdy, najwcześniej i najjaśniej skrystalisował.

Piotr Loti, członek Akademii umiejętności v Paryżu — w opisie podróży po Indyach, z całą bezstronnością przyznaje, że każdy z brahminów jest jasnowidzącym, co jest wynikiem wysokiej kultury duchowej i absolutnej czystości duszy

1    ciała. Dla nich więc wiara jest właściwie wiedzą tylko. Słusznie też dr. K. du Prel powiada, że okkultyzm — wogóle nie prowadzi do ślepej wiary, lecz ma przygotować nową wiedzę i dać poglądy na daleką przyszłość. Poglądy te, dotyczące rozwiązania zagadki człowieka, przedstawią w stanie wykończonym syntezę religii i wiedzy, metafizyki i przyrodoznawstwa. Prócz uniwersalnych wytworów poznania, podstawą ich będzie doświadczenie - dziś już łatwe do zbadania faktycznego.

Takie też są prastare poglądy Wschodu, obejmujące to, co od wieków zajmowało ducha ludzkiego — odnośnie do jego zagadki i zagadki świata.

Nie ma przecież nic ważniejszego, jak wiedzieć: czem jesteśmy? skąd pochodzimy? i do czego dążymy? W odpowiedzi na te pytania istnieją głównie dwa poglądy: materyalistyczny i mistyczny (duchowy). Pierwszy, jako całkiem płytki, przejściowy i nie wytrzymujący wobec faktów-krytyki, nie nadaje się dzisiaj już

2    _ -J7

wogóle do rozpatrywania. Drugi pogląd, jak już wykazaliśmy - reprezentowany przez wszystkie czasy i ogół ludzkości, przyniósł nam dzięki niestrudzonym badaczom, oryenralistom i teozofom — do najdrobniejszych szczegółów wykończony system, odnośnie do: a) kosmogenesis, b) b) antropogenesis i dwóch wielkich praw duchowych, rozświetlających tajemnice naszego bytu, t. j. karma i reinkarnacyi.

Zrozumiałem będzie dla czytelników, że kwestye te możemy na tern miejscu podać tylko w bardzo ogólnym zarysie.

Jak wszystkie stare pisma, tak i bardzo starożytna księga „Dzyan“, o której wiadomości zawdzięczamy H. P. Blavat-skiej — została napisaną w języku po-etyczno-symbolicznym, zrozumiałym tylko dla prawdziwych okkultystów i wtajemniczonych w misterya wogóle. Księga ta, zawiera objawienie o pochodzeniu świata i ludzi.

Wykład jej — w streszczeniu — jest następujący: Jest wieczne bóstwo: Para-brahma „lumen de lumine“. Bóstwo to manifestuje się najpierw w trzech postaciach, jako: ojciec, syn i duch św. (Ish-vara, Logos, Mahat). — Pod niem, stoi siedm duchów (patrz „Objawienie św Jana“ IV. 5). Jest to siedm wielkich sił duchowych (Elohim, Purusha, Arushaspands),

które siedmiu światom (elementom) stworzenia przodują, a czczone były przez wszystkie starożytne narody. (Wogóle liczba „siedm“ jest w stworzeniu wszędzie dominującą). Niżej od tych 'siedmiu wielkich bogów stoją „Devasy“, do których należy t. zw. dziewięć chórów anielskich.

Logos stwarza więc świat, który się rozwija jego mocą. Ponieważ jeden biegun bóstwa „Ishvara“ objawia się jako materya (Mula Prakriti) przeto tworzy się z niej najpierw materya duchowa (jajo świata), które po zmateryalizowaniu się zupełnem (inwolucyę), powraca znów do swej pierwotne) natury duchowej — drogą ewolucyi.

Na początku więc stworzenia (Man-uantara) zgodnie z biblią — stwarza Logos : ducha i materyę. Nad jajem świata unosi się mądrość bóstwa, które światło (Akas-ha), oddziela od ciemności (Maya). Światłość rozdzieliła się za pomocą jużto szybszych, to znów powolniejszych drgań eteru, tak, że górna sfera światła tworzy niebiosa, niższa światy astralne i materyalne t. j. coraz gęściejsze.

Siła i materya „Purusha" i „MulaPrakri-ti", pryncypy męskie—aktywne i żeńskie -pasywne, czyli pozytywne i negatywne, duchowe i fizyczne, przenikają się nawzajem. Stąd to pochodzą męskie i żeńskie bóstwa w mitologii wogóle.

Kto uważnie studyuje naukę o trzech „Gutias(siłach twórczych w naturze) i ich zmieszaniu się z siedmiu elementami, temu dopiero staje się zrozumiałem, jak i dlaczego z pierwotnej jedności, taka wielość powstała.

Gdy wielość dojdzie do nateżytego rozwoju, wraca napowrót do jedności, z której wyszła. Inwolucya i ewolucya następują kolejno. Ale przez doświadczenie życia, poczynił duch postępy i te stają się nawet po rozwiązaniu universum — jego wieczną własnością. Z duchów, które nabrały przez to boskości, powstaje po długiej pauzie spokoju (Praląya) —■ nowy „Ishwara“ i tak następuje universum, jedno po drugiem. „Stwarzanie światów upiększa chwałę Brahmy“.

Czem więc jest w tym „Makrokosmie“ człowiek? „M ikro kos mem“. Te same siły działają w nim, co i w wszechświe-cie. Jest on istotą złożoną również z siedmiu pryncypów, z których najniższy (ciało fizyczne) jest na ziemi, najwyższy (duch) w Bogu (Jim). Każdy duch tworzy nieśmiertelną trójcę: (Atma-Buddhi-Manas), niższe pryncypy tworzą kwadrat śmiertelny: ciało fizyczne (Sthula Sharira), ciało astralne (Linga Shar.), siłę życiową (Prana),

w końcu żądze i namiętności (Kama,) wspólne ludziom i zwierzętom.

Apostoł Paweł znał trzy pryncypy stoty ludzkiej: ciało, duszę i ducha, jako najważniejsze; okkultyzm rozróżnia ich isiedm, co dla zrozumienia wszystkich fenomenów w życiu i stanów duszy po śmierci — jest niezbędnem.

Jak powstała jednak dusza indywidualna? Na to odpowiada okkultyzm: Podobny proces kosmiczny, jak teraz, odbywał się już niejednokrotnie ; rozwijały się istoty duchowe i szły do wyższych sfer. W czasie więc tworzenia nowego universum, pomagają one — światłością swego ducha do powstania z istot poprzedniego rozwoju nowej ludzkości, która, jak i poprzednia, musi przejść przez niższe światy, zwierzęce, roślinne i t. d. Ci synowie światła (Kumaras) rozwinęli w ludziach najpierw inteligencyę. A przez nią powstała dopiero indywidualność.

Rozwój wszystkich istot, jak i całego wszechświata postępuje w t. zw. cyklach i kołach, które znów na globach tworzą okresy i rasy. Ludzkość obecna żyje w czwartym okresie, a piątej rasie. Okresów zaś jest siedm, a każdy liczy znów siedm ras (Kalpa).

Ze zmianą ras i okresów zmieniają się też i kontynenty. Stąd owe wspomnienia

kontynentów: Lemuryów, Atlantydów 11. d. Zmiany kontynentów następowały z różnych przyczyn, np. a) z powodu zmian osi ziemskiej, b) wskutek zmian w chy-żości globu około swej osi, c) dla wpływów innych sił kosmicznych i t. d.

Śladem działalności zaginionych ras są pozostałości cyklopów w Bamianie, Kar-tiaku, Ceyłonie, koło Peru i t. d.

Człowiek rasy pierwotnej — następca lunarnych „Pitrisów“, był natury astralnej. Trzecia rasa była już pół-astral-na i w niej powstały „antropoidy". W czwartej rasie dopiero powstał człowiek fizyczny.

Nasuwa się teraz pytanie, na czem polega postęp duchowy dzisiejszego człowieka? Wiedza starożytna odpowiada: Na poznaniu dwóch prawd. Są to: Karma i reinkarnacya. Reprezentują one uniwersalne prawa duchowe, podług których Bóg kieruje wszechświatem. Dzisiaj nauki te, we wszystkich kulturnych językach, znalazły obszerną literaturę i każdy kto ma pretensye do wykształcenia, znać je bodaj powierzchownie powinien.

Karma zatem, jestto prawo sprawiedliwości, według którego, każda dobra, czy zła przyczyna, prędzej lub później wywołuje odpowiedni skutek; prawo to odnosi się jednakowo do myśli, jak i uczuć.

Krótko: Przeznaczenie człowieka jest sumą wszystkich dobrych i złych czynów, których skutków ominąć nie można.

Reinkarnacja znów jest to nauka o prawie kolejnych wcieleń, czyli o wędrówce duszy — według której każdy człowiek musi przejść szereg rozmaitych żywotów, zanim dojdzie do doskonałości (Nirvany).

Warto porównać z powyższymi poglądami wyniki badań i doświadczeń polskich filozofów mistycznych i esoteryków tej miary, jak: J. Hoene Wroński, żołnierz, matematyk i filozof; autor: „Prodrome du messianisme“ 1830. J Gołuchowski: „Dumania nad najwyższemi zagadnieniami człowieka" 2 T. 1861. August Ciesskowski: „Ojcze nasz", „Prolegomena zur Historio-sophie", „Gott und Palingenesie" i „Drogi ducha". O Towiańskim będzie później mowa.

Tyle co do systemu teoretycznego filozofii okkultystycznej. Przedstawiliśmy w nim poglądy, odnoszące się do onto-logii, kosmologii i transcedentalnej psychologii, a teraz przejdziemy do najważniejszej części: do okkultyzmu praktycznego. Właściwa częśc okkultyzmu praktycznego odnosi się do najistotniejszych tajni duszy, której podstawą realną, tak, jak i w filozofii wogóle, jest logika i etyka.

Najwięcej doskonałego materyału do studyum okkultyzmu praktycznego dają nam znów Indye. Najbardziej nadają się do tego staroindyjskie: „Vedy“, „Upanis-hady“, „Parany", „Bhaguvad-Gita“, a na-dewszystko „Yoga“; z tej najwłaściwsza „Rayu-Yoga“ nauka, wskazująca potrzebne środki do zjednoczenia z Bogiem.

Filozofia okkultystyczna hinduska, nie jest wcale odosobnioną w swoim systemie; co jest dowodem, że poglądy jej są najpierwotniejsze i nawskróś uniwersalne. Ażeby się o tern przekonać, wystarczy mieć na pamięci takie pisma, jak: „Codex Nazardus", „Zohar", „Kabbala11 i „Kaba-lah“, „Księga Umarłych“ Egipcyan, „Księga Enocha“, „Pistis Sophia", jako ewangelia gnostyków, tudzież nie starzejące się nigdy poglądy wszystkich wybitniejszych mistyków, filozofów i poetów.

Zadaniem każdej prawdziwej filozofii było ugruntowanie moralności, co jest równocześnie celem ewolucyi. „Moralność" mówi dr. du Prel „jest najwyższą funkcyą człowieka, jak on najwyższem zjawiskiem przyrody". Moralność, wynikająca z nauk okkultystycznych jest najgłębszą i najkonsekwentniejszą, bo nie polega na hipotezach i wierze samej, ale

na Dezpośredniem pojmowaniu i widzeniu; tudzież na logice i wiedzy, którą stwierdzono nawet eksperymentalnie w nowoczesnym okkultyzmie i praktykach „ Yo-gisów“ himalajskich, zwanych „Adeptami". Oni to przyczynili się w znacznym stopniu do rozszerzenia mądrości wschodniej.

Droga, prowadząca do osiągnięcia prawdziwej moralności jest dwojaka. Pierwsza zowie się w sanskrycie: „Iti-Iti“, jest to metoda próbowania wszystkiego, badania i uznania w końcu, na zasadzie praktyki — nicości, doświadczonych rzeczy. Druga ma nazwę: „Neti-Neti", jestto ne-gacya wszystkiego a priori, drogą poznania, filozofii i ascetyzmu duchowego. Pierwszą drogą idzie większość ludzi, drugą, trudniejszą, umysły i duchy wyższe. Tą, drugą drogą, dochodzi się prędzej do doskonałości. Jeden z Adeptów czyli Mahat-masów, dosłownie: wielkich duchów —doskonałych, tak radzi: „Prowadź życie, które jest konieczne do uzyskania wyższych sił i poznania, a mądrość sama przyjdzie".

Dla głębszego poznania logiki i etyki okkultyzmu, które nam będą potrzebne do zrozumienia Juliusza Słowackiego, podamy tu w streszczeniu najbardziej znamienne myśli, magiczne słowa i zdania, charakteryzujące najważniejsze pisma św.

Indyi i dzieła wybitnych esoteryków wogóle.

Zaczniemy od księgi, będącej biblią hinduską: „Bhagavad-Gita“. W niej znajdujemy: „Wszystko, cokolwiek najpotężniejszego możesz uczynić, jest o wiele mniej warte, jak oddanie się duchowi bożemu. Pożałowania godni są ci, którzy działają dla nagrody.

Ażeby najwyższy Pan na tronie twej duszy mógł spoczywać, powinieneś ją utrzymywać czysto, spokojnie, wolno i łagodnie. Powinieneś być wolnym od obawy, osobistych skłonności, żądz i myśli, pełen spokoju w doświadczeniach i złych losach.

Nie zakłucaj głowy głupcom, którzy swych dzieł się trzymają.

Kto ma serce napełnione miłością, mnie jako Pana wszechświata uznaje, mnie uznaje, i w niczem innem, jak tylko we mnie swą ucieczkę szuka, ten jest ze mną złączony i osiągnie mnie całkowicie w godzinie śmierci.

Kto siebie samego pozna jako sprawcę wszystkiego, a także naturę z jej zmien-nościami, ten się więcej nie narodzi.

Przez swoje połączenie się ze mną, osiąga on moją mądrość, mą istotę, moją wielkość; a gdy mnie wprawdzie całkiem pozna, to jest też całkiem we mnie.

Kto tę naukę pojmie, ten jest mędrcem, i ten nie ma już ze światem i jego dziełami nic do czynienia".

Filozofia „Upanishud“ streszcza się podobnie głęboko i równie pięknie: „W tern ciele slabem, brudnem, rozpadającem się, podległem szaleństwu, pysze, chciwości, złudzeniom, trwodze, smutkom, zawiści i rozłące — w tern ciele narażonem nieustannie na głód, pragnienie, choroby, bezsilność, nędzę, upadek i śmierć, jaka może istnieć pobódka do radości prawdziwej?!

Czem są ludzie? Więksi od nich przemijali, oceany olbrzymie wysychały, góry się zaprzepaszczały, gwiazdy niknęły, świat wszystek zginął w potopie. I w takim świecie, cóż być może pobódką do radości prawdziwej ?!

Głupcowi, oszołomionemu żądzą używania i bogactwami — żadna się przyszłość nie uśmiecha... Mniemając, że tylko ten świat istnieje — i żaden inny, przechodzi szybko pod władzę śmierci (rein-karnacyi).

Mędrzec, który przez łączność swej myśli z Atmanem ogarnął Boga, w otchłaniach utajonego — zostawia za sobą radości i bóle. Mędrzec nie rodzi się i nie umiera, stały, wieczny, chociaż zabite ciało jego...

Atman subtelniejszy od subtelności, tkwi we wnętrzu tworów; kto się wyswobodził z pragnień wszelkich i od trosk wolny, ten patrzy na wielkość Atmana.

Kto go ogarnął myślą, ten się nie smuci. Atmana objąć nie można rozumem, przez nauki wielkie; kogo Atman wybiera, ten tylko objąć go może.

Kto się ze złem nie rozstał, nie uspokoił, kto nie pobożny i nie spokojnego ducha, ten go przez poznanie objąć nie zdoła.

Gdy wszystkie żądze, które tkwią w sercach, odpadną, wówczas człowiek nieśmiertelnym się staje. Inny przechodzi w rzeczy, przyjmuje nowe ciała ludzkie, wedle swych czynów i wiedzy'1.

Ze współczesnej psychologii i etyki hinduskiej, zasługuje na streszczenie, dziwnie głęboki wykład moralności S. Vive-kanandy, w jego dziełku: „Karma Yoga‘\

„Człowiek jest to centrum wszystkowiedzące, wszechmocne, potrzebuje tylko zedrzeć zasłony, otulające jego moc; potrzeba te siły wykrzesać tylko, jak z kamienia ogień.

Najlepiej działa, kto dla dobra ogólnego działa. Olbrzymem jest, kto bodaj pięć minut czyni, nie myśląc o nagrodzie, egoizmie, niebie lub karze—

„Nie opieraj się złu“ jest najwyższym ideałem moralności tylko dla tego, kto ma siłę oprzeć się; kto tej siły nie osiągnął, tego obowiązkiem jest opierać się, pracować, walczyć, dopóki tej siły nie zyska... Między moralnością, a obowiązkiem są w naszym świecie różne stopnie przeciwieństw ; w danym wypadku więcej należy słuchać obowiązku, aniżeli najwyższej zasady moralności.

Każdy powinien czynić, co może najlepszego.

Ideał musi odpowiadać zdolnościom i sile dążącego, inny jest dla dziecka, inny dla kobiety, znów inny dla mędrca.

Każdy jest wielkim na swojem miejscu, ale obowiązek jednego, nie jest obowiązkiem drugiego".

Autor jest zdania, że czyny ludzkie nigdy nie są całkiem złe lub dobre. „Świat postępuje nie przez nas, bo czem jest nasz wysiłek wobec orkanu np., trzęsienia ziemi, posuchy, pomoru itd. Świat się zwija, mimo prostowania go, jak psi ogon.

Słabością jest myśleć, że ktoś odemnie zależy, lub że komuś mogę jakąś łaskę wyświadczyć. Każdy zależy od swego Karma i bierze to, co jemu się należy...

W tym świecie nie ma wolności, bo tu rządzi przyczyna i skutek. Posiadanie rodzi egoizm, a egoizm ból. Nie mów

o niczem, że twoje: ani ciało, ani dom, ani dziecko, wtedy będziesz wolny. Od atomów do aniołów, wszystko dąży do wolności, świadomie, czy nieświadomie; celem wszystkiego jest wolność i doskonałość".

Najwyższym ideałem „Karma Yoga“ jest. „czyń dobrze, bo dobrze jest czynić dobrze".

Porównajmy teraz powyższe myśli (Jpa-nishad z esoterycznem pojmowaniem re-ligii chrześcijańskiej mistrza Eckharta, mnicha i kaznodziei z XIII. wieku.

„Odrzuć od siebie wszystko, co nie jest Bogiem, a zostanie Bóg sam. Prawdziwa wolność polega na niezależności — takiej, jaka była, gdyśmy wyszli ze źródła wszech-rzeczy. Wszystko, co stworzone, nie jest wolne. Dopóki coś nademną jest, oprócz Boga, uciska mnie, gdyż nie jest wolne.

To jest objawieniem Chrystusa, że my wszyscy — jednakowo synami bożymi jesteśmy. Powinniśmy działać, abyśmy Boga nie potrzebowali prosić o łaskę i dobroć; ale działać, aby ją wziąć, nie pytając o to.

Wszelkie pismo św. ma ukryty sens, zrozumiały tym, u których jest uczucie prawdy i zdolność poznawania. Kto chce Boga przyjąć i poznać, ten musi mu się

Cały oddać; inaczej wie o Nim tyle, ile ucho o smaku, usta o kolorze.

Modlitwa, śpiew, pokuta, tak długo są pożyteczne człowiekowi, jak długo on się słabym i obcym wobec Boga czuje. Nic Bogu nie jest milszem, jak wewnętrzny spokój.

Czuwanie, modlitwę, post, uważa Bóg za nic, wobec tego spokoju.

Bóg i dusza, to jedno, bo z Niego jest i doń powraca. Gdyby Bóg był jej obcym, byłby dla niej niedostępnym.

Prawda należy do wieczności, kościół na ziemi do znikomości.

O wszystkich grzechach, za które pokutowałeś — Bóg zapomniał, i ty nie powinieneś o nich pamiętać. Bóg nie troszczy się o to, co ty robiłeś, lecz o to, czem jesteś. On jest Bogiem teraźniejszości — i patrzy, czem teraz jesteśmy.

Gdy jestem tam w je d n o ś c i, gdzie wszystkie rzeczy są, to one są i we mnie.

Pisma św. pisane są przez Ducha św. i tylko on je rozumie (w nas). Pisma św. należy w tym duchu rozumieć, w jakim były pisane.

Kto przy spożywaniu czegokolwiek, tak jest wewnętrznie nastrojony, jak powinien być przy spożywaniu Sakramentu, ten przyjmuje przytem Boga tak dobrze, jak przy Sakramencie.

Oznaką odrodzenia jest świadomość nieśmiertelności; bez niej — podobny jest człowiek do tego, który ma majątek, a nie wie o tern.

Weźmy stworzeniu istotę, która w niem jest od Boga, to nic nie pozostanie. Niema stworzenia, któieby absolutne zło kochało, gdyż to, co lubi, musi być dobre, lub dobrem wydaje mu się przynajmniej.

Roślina, którą jedli moi rodzice, pomogła do zbudowania mego ciała; dążeniem całej natury jest: przemienić się w ludzką naturę, a ludzkiej w boską.

Cnota jestto bezustanne obcowanie z Bogiem, w pokoju — wolności i jedności z Nim.

Spoczynek człowieka pełnego miłości, jest pożyteczniejszy, niż działanie innych. Gdzie my sami już więcej nie chcemy i nie myślimy, tam jest Bóg chceniem i myśleniem w nas. To jest prawdziwa pokora, że człowiek uświadomi sobie, czem jest z natury i że wszystko dobre, co Bóg w nim czyni, nie przypisuje sobie. Gdy ci się wola Boża podoba, to jesteś wszędzie w niebie, cokolwiekby ci się działo. Cokolwiek Bóg (Karma) daje: chorobę, czy ubóstwo, należy cierpliwie znosić; bo gdyby to nie była wola Boża—nie istniałoby.

Człowiek, cierpiąc i potrzebując, bliższym jest Bogu, niż w radości i wygodzie".

Teozof dzisiejszy Dr. Fr. Hartmann, w dziele swem, niemieckiego wydania: „Biała i czarna magia“ tak się wyraża w najważniejszych kwestyach okkultyzmu: „Magia, to boska nauka, o siłach nadnaturalnych ducha. Człowiek jest istotą złożoną, przeto działają w nim różne siły, niższe lub wyższe. Wszystko dąży do ideału; sam ideał jednak jest tylko w duszy, jako nasza świadomość i czucie, których podnietą tylko są rzeczy zewnętrzne.

Człowiek doskonały zdobywa siły magiczne, jak np.. moc myśli i woli, wiedzę prawdziwą, pamięć przeszłości, czucie nie-ograniczoności itd. Człowiek dopiero wtedy staje się prawdziwym człowiekiem, gdy w nim natura ucichnie, a sam Bóg w nim zacznie żyć, czuć i działać.

Człowiek przeciętny nie żyje własnem życiem; w nim działają różne siły natury, z któremi on się identyfikuje. Największy artysta lub uczony jest bydlęciem tylko, dopóki się w nim świadomość boska nie objawi. Większość ludzi ulega ciągłym il-luzyom: ciała, wyobraźni, hipokryzyi religijnej, rzekomej wiedzy, form kościelnych, obawy, żalu. złota i t. d.

Tego, co się robiło w głupocie, nie może żałować mądry.

Świadomość jest władzą ducha, nie ciała; inaczej każde ciało inną by świa-

3    — 33 —

domość wytworzyło. Ale świadomość może być wyższą lub niższą. U kogo tylko zwierzę żyje, ten ma świadomość zwierzęcą; kto chce mieć boską, musi żyć po bożemu.

Człowiek tylko wtedy jest szczęśliwym, gdy zapomni o sobie. Dlatego tylko szukamy rozrywki, aby na kilka godzin zapomnieć o sobie, t. j. zająć umysł czem innem. Zapomnieć o sobie znaczy też żyć wyższą, boską świadomością. Świadomość jest trojaka: 1. zewnętrzna na jawie, 2. astralna w marzeniu i 3. duchowa w pełnej jasności, wolnej od zmysłów.

Aby poznać, czy cel jakiś jest dobry, potrzeba najpierw poznania dobra; poznanie dobra zaś osiąga się przez doświadczenie zła. Aby najwyższe dobro poznać, potrzeba najwyższego poznania. Przestać coś uznawać, znaczy obrócić to w nicość. Wszystko więc, co nie jest najwyższym celem, musi być w niwec obrócone.

Dusza jest naczyniem tylko i sama z siebie prawdy wytworzyć nie może, może natomiast przyjąć prawdę z świadomości boskiej. To boskie naczynie, w którem iskra boża mieszka, może się napełnić najczystszem poznaniem i mądrością, jak również namiętnością, brudem i występkiem.

E. Levi nazywa występkiem przeciw naturze, gwałtowne powstrzymywanie na-

miętości, bez pewnej wyniosłości nad niemi. Takie sztuczne tamowanie, sprawia tern gwałtowniejszy wylew i spustoszenie.

Gdyby się ludzkość w człowieku objawiła, byliby tylko dobrzy i mądrzy.

Błąd teologów leży w tern, że zamiast zrobić z człowieka-zwierzęcia, prawdziwego człowieka robią z niego dyabła. Zamiast pomódz mu do poznania, każą mu żebrać łask i wykonywać formuły, które do hipokryzyi, a więc czarnej magii prowadzą.

Biblia i pisma mistyczne nie były nigdy pisane dla wielkich mas; do ich zrozumienia potrzeba głowy i serca. Serce bez głowy popada w marzycielstwo, głowa bez serca widzi wszystko odwrotnie.

Ani poświęcona świeca kościelna, ani światło błędnej nauki nie oświeci prawdy; prawda oświeca się sama.

Kto nie ma uczucia prawdy, w kim ona nie żyje, nie objawia się sama, temu jej nikt niczem nie udowodni.

Przenosić myśli na ludzi więcej znaczy, niż wszelka nauka11.

Streścimy jeszcze najnowsze dzieło z dziedziny czystego esoteryzmu p. t. „Das Adeptenbuch“ A. M. O. (M. Colinsa).

Podamy tylko myśli zrozumiałe i dla nieokkultystów, gdyż „książka ta“ jak sam

autor pisze, „jest czysto esoteryczną, bo pisana świadomie wprost z ducha, nie przetłóniaczona na myśl ziemską. Jestem zdała od tego, co drugich jeszcze rozgrzewa — jestem zdała od drugich, gdyż oni swej prawdziwej istoty nie rozumieją...

Czyń odtąd świadomie to, co za ciebie Wszechsiła czyniła. Nie stękaj pod ciężarem popędu do zewnętrzności.

Z siedmiu pryncypów człowiek się składa, a zajmuje się tylko fizycznym, pomijając inne. Kogo duch uczy (nie ciało i dusza), ten ma dobrego nauczyciela. Atma, Buddhi, Manas, to jedność, miłość, harmonia, niżej już tylko dysharmonia ból. Sprawą Buddhi jest, że się czujemy nieśmiertelni, wieczni, bo też Buddhi dopiero jest stanem nieśmiertelności niezmienności.

Nie rodzi się, kto jest bez życzeń. Życzenia wasze są bez liku. Najczęściej nie znacie ich wcale, nie wiecie, jak wszystkiego sobie życzycie. Doskonalszy człowiek nie przyjmuje wszystkiego, co sobie życzy. Bez życzeń można być tylko w takim stanie świadomości, gdzie nie ma ani subjektu, ani objektu, t. j. ciałem i duszą stać się trzeba Atma (być wszystkiem we wszystkiem). Te myśli byłyby wielkie i wspaniałe nawet wtedy, gdyby nie były prawdą. Ale one są prawdą. Wszystko jest

prawdą, co jest (ale są prawdy nizkie i wysokie, znikome i wieczne).

Iść spać — powinno znaczyć: położyć ciało swoje, aby ono mi się więcej nie mieszało do życia mego ducha i duszy; aby moje zdolności astralne i duchowe zupełną wolność znalazły. I trzeba sobie tego życzyć, a w miarę życzenia staje się, ale powoli nie gwałtownie... A potem trzeba sobie życzyć żyć samym duchem... niechaj i siły astralne spoczywają, milczą, a ty ćwicz najwyższe siły - organy sfery duchowej...

Żyj ustawicznie z tymi, którzy ci są równi podobni lub wyżsi... Uczyć się i drugich uczyć, oto motto: rozkaz dnia...

W miarę rozwoju duchowego, winna ginąć wszelka myśl o korzyści lub zadowoleniu, nawet samo życzenie korzyści...

Chrystus rodzi się bez pryncypów niższych {kama) i dlatego jest Bogiem.

Każdy jest tern, czem się czuje... pobudzaj swym charakterem ludzi do wyższości, ale nie wmawiaj w nich tego, czem nie są jeszcze...

Prawdą jest wszystko, co nie jest złudzeniem. Nie łudzisz się, to jesteś prawdziwym człowiekiem, a mimo to, jesteś twojem największem złudzeniem... {jako człowiek). Innych prawd, jak te, które w nas są — nie ma! I ze złudzeniami tak.

Bóg stworzył prawdę, a ta dopiero, by się objawić — złudzenia. Jesteś więc prawdą i złudzeniem... Jesteś wszechsiłą, o ile jej świadom jesteś, o ile ona działa w tonie... Gdy tej siły nie używasz, wtedy żyjesz złudzeniem. Chrystus był prawdą, gdyż wszystko usunął, coby było złudzeniem, a prawdę okazał w czynie...

Jesteśmy wieczni, bo o wiecznem jesteśmy w stanie myśleć i czuć... Co istnieje, nie może zginąć absolutnie, tylko względnie, relatywnie — wdęc też jest wieczne...

Sądź o dziełach twoich potem, jak one na drugich działają. Ale, chociażby je nikt za mądre nie uznał, to są one przecież takie, jeśli ty — przez nie, sam stałeś się mądrzejszy.

Zło wzrasta, bo dobro wzrasta. Dawniej takiego poznania dobra, ani zła nie było.

Człowiek jestto jedynka z wielkiej liczby Boga.

Jesteśmy aktorami, dopóki sobie tego życzymy. Ale być aktorem, to nie lekko, nie zawsze dobrze i mądrze — wszak lepiej być widzem! Doskonali są spokojnymi widzami tu i w Nirvanie“.

W końcu podamy najważniejsze myśli polskiego mistyka A. Towiańskiego, na podstawie pracy T. Canonico, prof. uniw. w Turynie, ucznia Towiańskiego.

Poglądy Towiańskiego są prawie identyczne z poglądami sławnego jasnowidza Swedenborga, dlatego podane tu myśii mogą być charakterystyką pojęć obu.

„Ten nie uznaje Boga za Pana, kto nie wierzy praktycznie w rządy Boże. Kościół jest jeden, bo jedno jest Słowo Boże, jako jest jeden cel, ukazany człowiekowi tern Słowem, jako jedna jest droga (najkrótsza i najprostsza wśród wielu), jedna siła do celu prowadząca i jedna łaska boża, osiągnięcie tego celu ułatwiająca.

Tylko grzech własny człowieka, nie zaś obca, czyja bądź wola, może wyłączyć go z Kościoła; a do grzechów takich należy przedewszystkiem: „lenistwo ku służbie Bożej". Cóż traci człowiek na tern, że wyłączony został z Kościoła przez ludzi, jeśli w istocie nie wyłączył się z niego grzechem swoim, i jeśli Chrystus Pan nie przestaje nim rządzić, i zasilać go Łaską swoją ?

Na wielkiej drodze Bożej, prowadzącej od najniższości do najwyższości, mieszczą się niezliczone szczeble, — niższe i wyższe; są to coraz wyższe kościoły, królestwa, prawdziwe lub fałszywe — zależnie od ducha. Kiedy ten, kto spadł z Kościoła do Królestwa fałszywego — jest urzędem kościoła, wówczas upadek jego tern cięższe pociągnie za sobą następstwa. Do

dziś dnia pokutuje Izrael za grzech, który popełnił w posłuszeństwie urzędom, pod przewodnictwem ich i wspólnie z nimi.

Każdy człowiek ma prawo i powinien utrzymywać w sobie wolność chrześcijańską, wolność spełniania woli Bożej, stąd ma prawo walczyć orężem chrześcijańskim w obronie wolności swej.

W początkach Chrześcijaństwa, człowiek słaby w miłości i ofierze, nie mogąc przyjąć jeszcze istoty chrześcijańskiej, opierał się o formy i o urzędy Kościoła, które uważał za sam Kościół. Kościół form nie żyje i nie podnosi się na święcie — stąd brak przykładu i wzoru dla ludzi.

Człowiek nie tylko czynić, ale i myśleć nawet nie może sam przez się, siłą własną, bo w każdej myśli i w każdym czynie łączą się z nim i wspierają go siły niewidzialne — nieba — ziemi lub piekieł. Działanie tych sił objawia się jako zaleta, wielkość, nadzwyczajność, genialność, lub też jako choroba.

Wolność zewnętrzna przy niewoli wewnętrznej jest kłamstwem.

Nauka Chrystusa w kościele obecnym nabywa się trudem samych władz umysłowych, bez miłości i ofiary. Urząd kościoła twierdzi, że Chrystus nie może

czynić na świecie inaczej, tylko przez nich, albo za ich potwierdzeniem..

Mniejszy jest grzech tych, co odrzucili formy kościoła, od grzechu tych, co pokrywają się formami Chrystusowemi.

W siódmej dopiero epoce, ogień Chrystusa rozpali się na świecie w takiej potędze, że zło zniknie przed nim z oblicza ziemi i nie zgaśnie już nigdy ogień ten, ale palić się będzie w pełności naznaczonej, tak w sercu, jak i na całem polu życia człowieka. Wówczas to słowo Boże ukrzyżowane i pogrzebione w Chrystusie, zmartwychwstanie i żyć będzte przez wieki w niebiosach.

Niejedna prawda, niedostępna dla rozumu samego, dostępna jest dla ofiarnego czucia i czuciem tern przejęta, dostępną potem staje się i dla rozumu. Dlatego widzimy prostaków, głupich dla Chrystusa, którzy mądrymi są przez Chrystusa, bo czują i rozumieją to, czego nie czują i nie rozumieją mędrcy świata tego bogaci w doktrynę...*'

Tak myślał w najważniejszych kwes-tyach, ogłoszonych dotąd drukiem, największy polski mistyk, obdarzony, jak Swcdenborg, niepospolitemu siłami przenikania ludzi i wypadków.

W przeciwieństwie jednak do uczono-ści Swedenborga — był to człowiek, zda-

niem Mickiewicza (w liście do Jundzitta w r. 1842); „niepiśmienny, to jest nie książkowy i nigdy dzieł żadnych nie czytał. Ten Litwin nie uczony, nawet świecką mądrością przeraża mię i zachwyca. Znasz mię, że nie jestem ślepym admiratorem ludzi i ich talentów i wierz, iż przekonanie moje, opiera się u mnie na mocnych podstawach- Nauka Towiańskiego o stworzeniu, o przeznaczeniu ludzi i narodów,

0    stosunku duchów ludzkich ze światem widomym i niewidomym — rzuca nowe

1    nieznane dotąd światło na dzieje świata, na naszą istotę moralną. Jego przepowiednie są wypływem tego systemu, który on ma z objawienia, a który zatwierdza nie słowem tylko, ale i czynem: potens verbo et opere“.

W podobnym duchu pisał też Słowacki, w tym samym czasie — do Z. Krasińskiego: „Otóż wiedz, że jest człowiek, który rozwiązuje duchy i stawia je nad ciałami, wkładając im wszelkomożne korony, wpajając w nie królewskość mocy, łącząc z Bogiem, a to wszystko prostą, ożywczą, Bożą siłą, jednem słowem, który świat materyalny robi snem w oczach człowieka, a wyciąga z niego dążność ku nieśmiertelności Bożej... A nauka jego nie potrzebuje się rozwijać, bo ci, którzy są gotowi przyjmą, a ci, na których czas

nie przyszedł, odrzucą, a jednak odrzuciwszy, będą mieli targane sumienia i serca do krwi rozdarte! Otóż ta idea w święcie duchowym jest jak systemat naszego Kopernika... Dosyć było powiedzieć któremu uczonemu astronomowi przeszłości, że słońce stanęło, a on już sam w ob-serwatoryum swojem od lunet i teleskopów dowiedziałby się reszty. Ależ gdybyś ty wiedział, jak ten szlachcic Litewski wśród sosnowyeh lasów wyciągnął z myśli Bożej wszystko i wszystko odtworzył na nowo, z prostotą pastuszą i z pohamowaną w sobie ludzkością: wziąłbyś go pewnie za Pana i za przewodnika".

Okkultyzm w duszy i życiu Słowackiego.

Jeden z myślicieli wschodnich powia da „Mędrzec jest nauczycielem dla stu pokoleń ludzkich. Głupcy stają się roztropnymi, gdy o życiu mędrca słyszą".

Najwięksi geniusze świata, najbardziej też wyprzedzają pojęcia współczesnych, to też uznanie ich pracy długo daje czekać na siebie. Do rzędu takich ludzi należy i Jul. Słowacki. Sto lat minęło od jego pojawienia się na globie, a jeszcze

stu potrzeba, zanim będzie zrozumianym, pojętym i ocenionym godnie, a bezstronnie. Wprawdzie doczekał się Słowacki kilku sumiennych biografów, żaden z nich jednak nie wzniósł się jeszcze do wysokości idei wieszcza. Może wszechstronne prace, badania i głosy — obecnie podjęte wogóle - pobudzą powołanych do tego, że wyjdzie o Słowackim dzieło, godne jego wielkości. Ale do tego polrzeba także znawców i wyznawców potęgi jego myśli.

Krytyków-estetów mamy dosyć, o to zaś, co istotne w życiu i dziełach wieszczów naszych, potrącił dotychczas jedynie Szczepauowski w „Idei polskiej“ a prof. Lutosławski w swoich wykładach.

W pracy tej, zwracamy się przede-wszystkiem do tych, którzy oprócz uwielbienia i rozkoszy estetycznej, oprócz artyzmu — szukają w twórczości wieszcza czegoś głębszego, czegoś — co nie przemija, co nie łudzi i krasi tylko, ale co jest w stanie ożywiać i stwarzać, wznosić i rozszerzać, pogłębiać i prowadzić do wiecznej krainy piękna, dobra i prawdy.

Na takiem tylko pojmowaniu wielkich ludzi polega prawdziwy pożytek biografii. Tylko wieczne i niezmienne prawdy wpływają na nas godnie i uduchowniają nas.

Nie zimny podziw’ porusza tajnie du-

cha i energii, ale prawdziwa miłość do tych, których pojmujemy, a którzy zasługują na najwyższą cześć i miłość za to, że wzgardzili wszystkiem, co pochlebia i łudzi.

Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi Iść...? taką obojętność, jak, ja, mieć dla świata?

Być sternikiem duchami napełnionej łodzi,

I tak cicho odlecieć, jak duch, gdy odlata?

Uznawanie innych wartości, oprócz duchowych — jest w świetle prawdy tylko złudzeniem. Jedynie prawdy mistyczne podnoszą i wpływają na życie i czyny nasze.

Dlatego Słowacki okkultysta — ma dla psychologa i moralisty wartość uniwersalną.

Magiczne życie wieszcza jest dla ducha polskiego jedyną wartością. Naród, który stracił byt realny, tylko nadzwyczajną siłą ducha ostać się może. Siła taka płynie właśnie z twórczości ducha Juliusza.

W krytycznych chwilach życia narodowego zsyła Opatrzność ludzi genialnych nie po to, aby bawili ciekawych swoją fantazyą, rymem i rytmem; celem narodów, jak i jednostek, jest zawsze odrodzenie, prowadzące do wyższego bytu,

Wszystkie wielkie duchy zjawiają się we właściwym czasie i na właściwem

miejscu. Są to pudowniczowie przyszłości. Takim budowniczym opatrznościowym — na najdalszą metę — to właśnie Słowacki.

Słowacki urodził się geniuszem i ok-kultystą. Urodził się też dlatego tylko „Słowackim“, gdyż miał być prawdziwym reprezentantem „słowa". Nic się nie dzieje przypadkowo. Każde nazwisko, każda liczba ma w magii głębsze, a logiczne znaczenie.

Słowacki przeczuwał swoją przyszłość już w dzieciństwie i dla tego modlił się o nią.

„Słowo"- było wcieleniem Słowackiego. Jest to prawdą duchową, która tkwi głęboko w pojęciach Słowian. Mickiewicz w „ Wykładach o literaturze słowiańskiej“ powiada: „Słowianie przypuszczają, że każdy człowiek ma swój geniusz uwięziony w organizacyi, a całą różnicę między ludźmi, stanowi różny stopień wyrobienia się tego geniuszu".

Słowacki, jako prawdziwy geniusz i mistyk — musiał iść drogą cierpienia i zapoznania, bo one właśnie prowadzą do najwyższego rozwoju ducha. Stan, do jakiego doszedł Słowacki w ostatnich latach życia, imponuje nawet przeciwnikom jego mistycyzmu. Poza czystością charakteru, posuniętego do świętości prawie, zacho-

wał Juliusz — zdaniem Małeckiego — nie tylko hart woli, ale przydbał sobie nawet pewien zmysł praktyczny, którego mu przedtem zawsze brakowało! To wszystko świadczy tylko o potędze życia, opartego na wiedzy - realnych, a wiecznych prawd metafizycznych.

Biadają niektórzy krytycy, że „zawód poety na tern ucierpiał". Nie jest to prawdą; ale chociażby i tak było, to zyskałaby na tern tylko mądrość i idea, bo Słowacki do końca życia pisać nie przestawał.

Gdyby, prócz trzech naszych największych wieszczów, nie było już poetów' wogóle, to jeszcze byśmy na tern nie wiele stracili. — Bo to, co oni stworzyli, jest i będzie najdoskonalszem i wy-starczającem dlatego właśnie, że byli nie-tylko poetami, ale i myślicielami.

Poetów będziemy zawsze mieli, geniuszów uniwersalnych — bardzo rzadko.

Kto się duszą i ciałem w-czyta w naszych wieszczów, temu rzadko który z dzisiejszych poetów smakuje. Na braku utworów poetycznych, cierpią tylko pp. krytycy — bo brak im żeru i sposobności do popisu. Prawdziwy Polak będzie bardzo zadowolonym nawet z tego, co mu pozostawił — choćby sam Słowacki.

Najwięksi nawet z pośród poetów, tacy np. jak Szekspir — przedstawiali naj-świetniej, najgłębiej i najrealniej ironię życia - brak im jednak było do śmierci samej — klucza, do rozwiązania zagadki człowieka.

Byron — zdaniem Mickiewicza - wyższy już od Szekspira bo siawia szatański bunt tej ironii. Słowacki we wszystkich swoich dziełach — aż do okresu mistycyzmu — był mistrzem w obu wspomnianych kierunkach; nadto — już nawet w najwcześniejszych utworach górował wyższą świadomością celu i prawd, wobec których ironia okazała się czczą i prymitywną.

Ostatni okres twórczości naszego wieszcza to nie upadek poezyi, ale jej podniesienie.

Wszak wiadomo, że pisał „Króla Du-cha“ do ostatniej chwili, z tą różnicą, że tak górnie i niezwykle, że nawet zawodowi znawcy „zbaranieli" i nazwali to: „zwichnięciem i rozprzężeniem talentu*.

Okres mesyanizmu, to epoka mocy i siły męskiego wieku; to pogarda do wszystkiego, co nizkie, podłe, egoistyczne i brudne. Okres towianizmu to wyniesienie ducha przez ofiarę osobistości.

Mocy potrzeba nadludzkiej - aby Słowackim będąc, z poddaniem się rozpo-

cząć zawód trudów, boleści i ofiar. Do takich rzeczy błędną drogą się nie dochodzi. Śmierć mistyczna może nastąpić tylko mocą anioła, t. zn. aniołem już być musi ten, kto przestaje być zwykłym człowiekiem.

Ażeby osądzić życie geniusza, samemu trzeba być geniuszem; aby ocenić mistyka — trzeba znać naturę mistycyzmu.

Kto nie chce ubliżać duchowi Słowackiego — niechaj studyuje sam poetę, niechaj go pyta i bada w jego listach, dziełach i życiu, a nie patrzy na jego twórczość dopiero przez pryzmat krytyki bio-grafów-estetów i pozytywistów.

Życie Słowackiego — to ciągły postęp, ktorego cechą, jak i u wszystkich myślicieli — jest pogarda codzienności. Przez nią Słowacki-elegant, musiał ustąpić miejsca Słowackiemu-okkultyście. Jak już wspomnieliśmy i jak to z nauki ok-kultyzinu wynika, mistykiem nie zostaje się przypadkowo. Okkultystyką rodzi się człowiek, bo ma w sobie już zarodki zdolności i skłonności przyszłego zawodu.

Powołanie Słowackiego, jego spotkanie się z Towiańskim i wogóle wszystkie szczegóły jego życia dążą nieprzeparcie do objawienia w nim wielkich prawd w formie godnej Słowackiego tylko.

4    — 49

Idea arystokracyi dachowej, widnieje w najwcześniejszych jego utworach, a melancholia i tęsknota do prawdziwego dobra i piękna, przebija się w całej rozciągłości tworzenia.

Czy teorye okkultystyczne wyprzedziły wewnętrzne impulsy, czy powstawały odwrotnie lub też równocześnie, to dla psychologa mniej ważne. Dla nas decydującym jest fakt, że siły magiczne Słowackiego rozwijały się w ostatnich latach jego życia fenomenalnie. Co należy rozumieć pod rozwojem magicznych sił, o tern już mówiliśmy; oprócz tego, znajdzie każdy dużo dowodów w spółcze-snym okkultyzmie. Dość, że Słow'acki na tym stopniu rozwoju posiada siły, jakie przypisywano największym tylko okkulty-stoin i filozofom takim jak: Pitagoras, Plotinus.Bóhme, Paracelsus, Swedenborg itd.

Pamięć przeszłości i rozwijający się dar jasnowidzenia — towarzyszą ostatnim jego pracom i ostatnim chwilom życia.

Fakta te nie mają w sobie nic chorobliwego, ani zdrożnego. A jednak nawet p. Hósick — zdaje się dziwić, że ostatnich prac Juliusza nie umieszczono na indeksie.

Że w- nauce Słowackiego — o pojęciach starych, jak świat — w nowej tylko szacie objawionej — nie ma nic niebez-piecznege; że Słow?acki pod wypływem

tych pojęć stał się lepszym i wyższym; że one i potomnym bardziej przydać się mogą od czysto erotycznych fantazyi — w to psychologia krytyków nie wchodzi.

Praca mistyków zawsze odmienną była od wyrafinowanych zabiegów sybarytów i karyerowiczów. Kto zaś nie uznaje mistyków - nie powinien się odwoływać na powagę kościoła, który sam stoi na mistykach i gardzicielach świata...

Że mistycyzm nie jest stanem chorobliwym, widzimy na brahminach, z których prawie każdy jest jasnowidzącym, a mimo to idealnie zdrowy i trzeźwy. Swedenborgowi nie przeszkadzało jasnowidzenie pisać głęboko naukowych dzieł, działać energicznie i przeżyć zdrowo ośmdziesiąt i pięć lat. Wszelkie zarzuty, odnoszące się do chorobliwości mistycyzmu mają swe źródło w jego niepowsze-dności i wyjątkowości. Niestety' tak być musi jeszcze długo, gdyż okkultyści są kwiatem ludzkości. Ogół widzi tylko trawę i nie pragnie więcej, jak tyle, ile do wegetacyi i do łatwego złudzenia potrzeba.

Okkultysta widzi świat i rzeczy w ich właściwem znaczeniu; umie patrzeć, jak mówi Maeterlinck „z wysokości wielkich zdarzeń1*. Kto tak patrzy, ten widzi po-

won wszystko we właściwem świetle, ten pojmuje istotę rzeczy i nią się tylko kieruje.

Taki ginie dla świata wprawdzie, tj. jego głupoty, zato rodzi się dla ducha.

Wszelka krytyka, sama bezpłodna, a potępiająca wszystko, co poza jej widnokrąg wychodzi, jest z reguły płytka i bezużyteczna. Czuł to najlepiej Juliusz, kiedy w Beniowskim, tym, co się jego błędami zajmowali, tak radzi:

Są różne blizny,

Których rozcięcie i poodmykanie

Więcej dobrego zrobi, jak ja sądzę,

Niż dowiedzenie przez kzięży, że błądzę.

„Niechaj najwyższym twym krytykiem będzie owa wielka natura, w której spoczywamy, owa jedność, owa naddusza, w której tkwi każda indywidualność człowieka, zgodna z innemi; owa rzeczywistość, która poznaje talenta i zmusza to znaczyć, czem jest naprawdę — i która coraz bardziej do tego dąży, aby się stała naszym czynem i myślą, mądrością, cnotą, siłą i pięknością.1* Tak radzi szlachetny Emerson.

Gdyby ci, co skłonni są do potępiania drugich, o takich prawdach czasem pomyśleli, mniejby było hałasu i złego na świecie... Uczciwa krytyka nie strąci Słowackiego z piedestału potęgi, mądrości

i piękna. Prędzej, czy później — uzna, że pożytek, jaki nam przynoszą wielcy ludzie, jest czysto duchowy. Za chleb i ogień każdy z nas jest w stanie zapłacić i nie staje się przez to ani lepszym, ani gorszym. Każda natomiast pomoc moralna lub duchowa jest siłą pozytywną — nieocenioną.

„Takiej korzyści** — mówi Emerson — udziela nam każdy geniusz codziennie**; mimo to, szczęśliwym się może nazywać, gdy w ciągu stu lat - raz, lub dwa razy — znajdzie uznanie za swoje dary.**

„Gdy prawdziwy geniusz się pokaże, wówczas natury estetyczno-krytyczne spadają do roli kucharek i cukierników.**

„Geniusz jest badaczem i geografem sfer nadzrnysłowych; my zaś lubimy oglądać piękne ciała i ruchy, zamiast siły ducha i umysłu.“

Ludzie genialni objawiają nam tajemne siły natury, do których nam samym brak środków kosmicznych. Każdy z nas ma błyski genialności, bo każdy ma ducha, ale nie każdy posiada taką ciągłość i łatwość sił, jak geniusz. Niema człowieka bezwzględnie mądrego, albo absolutnie głupiego. Są chwile upadku i twórczości, jasności i przytępienia. Jest to dowodem zależności naszej od sił widomych i niewidomych.

W liście Mickiewicza do przyjaciela poety T. Olizarowskiego, czytamy: „O geniuszu moim nie pisz i nie chwal go. Cóż to są geniusze? pokutnicy, którzy przetrwali, jeśli nie tysiączne życie, jak ty mówisz, to przynajmniej wielokrotne życie. I dlatego tylko jestem dotąd twoim starszym.“ Geniusz więc to tylko starszy brat, który więcej cierpiał, dłużej szukał i więcej zdobył i nauczył się.

Stąd prawdziwa cześć nasza nie do osoby, ale do ducha twórcy się odnosi. Profanować zaś najwyższą twórczość duszy wieszcza, jest najcięższym grzechem przeciwko duchowi.

Geniuszu takich ludzi, jak Słowacki — nie ocenia się ilością pracy, lecz jej jakością. Nie te więc utwory, które najpiękniej napisał, świadczą o jego potędze, ale te, które na ważne pytania, zgodną i jednolitą dają odpowiedź. Niezrównaną zaś harmonię piękna i głębokości znajdujemy właśnie w duszy i życiu Juliusza. Ono było krynicą najczystszego natchnienia, które wartkim potokiem przelatując po głazach zimnego rozsądku i ciemnoty ziemskiej — to pieni się i huczy to znów rozbiwszy się w brylantowy pył nadziemski, tworzy krainy błękitów i zórz. Nie było pieśniarza, któryby tak królował, jaśniał i wstrząsał, jak geniusz Słowackiego. On pociąga z nieprzepartą siłą wszystkie serca szlachetne, wszystkie duszy promienne — na kształt słoneczników — w krainę blasku i eterów.

Żadne życie nie żarzyło sią taką magiczną siłą odczuwań i widzeń, żadna dusza nie wzlatywała tak subtelnie i tęczowo.

Na dowód — jak wszystkie prawie wypadki i zdarzenia w życiu Słowackiego — wiążą się tajemniczo, przytoczymy zapisek z „Dziennika“ Juliusza z dnia 25. października 1847 r.: „Tegoż dnia najstraszniejsze niebios ukazanie się w związku z duchem moim — dokończenie 111 pieśni Drugiego Rapsodu (Króla Ducha), gdzie syn woła matki własnej, a widzi ją w Zorzy Północnej. — Zjawienie się Zorzy okropnej w Paryżu, którą ludzie w domu moim będący, wzięli za światło pożaru nad domem zawieszone. — I trzeci związek dziwny, że w tymże samym dniu podług kalendarza Liegori — jest St. Salome', to jest dzień imienin matki mojej.

Właśnie w czasie trwania zorzy nad domem, pisałem, że trzy duchy w Ogniu Jedności Chrystusowej spalone — będą twórczemi.

Tego samego dnia Różyckiego syn mówił mi o misyonarstwie braci, których kraj szaty całowali — a Pan Bóg — gdym wątpił — aby mnie zachwianego utwierdził — dozwolił — że zaraz potem — jeden z kraju przybyły młodzieniec ze łzami rzucił mi się i ręce mi ucałował... Bogu Najwyższemu cześć i chwała na wieki!!! —

W tymże dniu Sztandar Mesyanizmu w klubie ogłosiłem za nasz.

W tymże dniu jeden z przyjaznych mi, a najtwardszych w materyalizmie list o śmierci ojca odebrał — i zwierzył mi się ze łzami, że przed kilkunastu dniami o poranku, Ducha ojca swego w półśnie widział który wszedł i rzucił mu się na ramiona, niby błogosławiąc z przebaczeniem."

Zbieg tak dziwnych okoliczności -ma dla esoteryka głębokie astrologiczne znaczenie. Nie był to prosty przypadek, bo nic przypadkowego nie dzieje się na świecie... Trzeba być takim okkultystą, jak Słowacki, aby rozumieć magiczny związek rzeczy, o których się — „nawet filozofom nie śniło".

Okkulłyzm w dziełach Słowackiego.

Idea wiary nowa rowinięta

W błyśnieniu jednem zmartwychwstała we mnie Cała, gotowa do czynu i święta.

Więc niedaremnie! o! niedaremnie

snu śmiertelnego porzuciłem łoże,

Tak mi dopomóż Chryste Panie Boże!

*    #

*

Mały ja, biedny — ale serce moje Może pomieścić ludzi miliony.

Ci wszyscy ze mnie będą mieli zbroje -1 ze mnie piorun mieć będą czerwony,

1 z mego szczęścia, do szczęścia podnoże.

Tak mi popomóż Chryste Panie Boże!

*    *

*

Z pokorą teraz padam na kolana,

Abym wstał silnym Boga robotnikiem.

Gdy wstanę — mój głos będzie głosem Pana,

Mój krzyk — Ojczyzny całej będzie krzykiem, Mój duch — Aniołem, co wszystko przemoże,

Tak mi dopomóż Chryste Panie Boże!

I.

Cała twórczość Słowackiego ma dla dotychczasowych krytyków-sofistów znaczenie czysto formalne. Nie widzą i nie uznają w niej żadnej pedagogicznej war tości. Do okresu mistycyzmu było wszystko w porządku; raptem, zdaniem ich, poeci powaryowali — i chociaż im nikt niczego nielogicznego nie udowodni — nie warto już ich działalności brać na seryo.

I to jest powodem, że podejmujemy się być odmiennego zdania i chociażby do znudzenia, uzasadniać płytkość i niemoral-ność takich sądów, którymi przesiąknięte są wszystkie oceny, podręczniki i biografie.

Wszystko się łatwo przyjmie w dzi-szejszem pokoleniu: kosmopolityzm, hipo-kryzya i wszelkie „izmy“, tylko nie idea samodzielnej pracy, myśli, dążności i poświęcenia się.

W ostatnich dziełach Słowackiego jest myśl Boża, moc i piękno. Jest w nich najwyższa wiedza, najszczytniejsza filozofia i najgłębsza wiara.

Rozpatrzywszy się w esoterycznoj twórczości Juliusza, widzimy, że jego prawdy — to prawdy ogólne, pojęte tylko tkliwym duchem polskiego geniusza. Nowej prawdy piękniejszej i głębszej nikt dotąd nie podał z tej prostej przyczyny, że dwóch prawd nie ma.

Wrodzony dar pojmowania wysokich prawd, czyli tak zwana przez Słowackiego „wiara widząca“ przebija we wszystkich dziełach naszych wieszczów, bez względu na okres ich twórczości. Kwestya nieśmiertelności duszy i sprawiedliwości Bożej — była dla Słowackiego, jak i dla wszystkich geniuszów świata — we wszystkich dobach czemś całkiem jasnem i prostem, co nie wymagało nawet dowodów.

To objawienie, do którego doszedł Juliusz później pod wpływem Tawiańskiego-czy samodzielnych studyów filozofii, czy też własnej intuicyi wogóle — odnosi się

nie do zasadniczych pojęć wiary, ale do jej głębszych tajników przyczynowych.

Póki Słowacki nie znalazł logicznej odpowiedzi na zasadnicze pytania: skąd? dokąd? i dlaczego? poty miotały duszą jego burze, jakich doznaje każdy szlachetny duch, któremu pozór i powierzchowność nie wystarczają.

Prawdziwego „■wtajemniczenia1' dostąpił Słowacki dopiero wtedy, kiedy napisał: „Genesis z Ducha".

Tysiące lat minęło od objawienia sta-roindyjskiej mądrości, wspomnianej już w streszczeniu księgi: „Dzyan", pochodzącej ze źródeł tybetańsko-sanskryckich. Po niej najwyżej trzebaby postawić „Objawienie św. Jana", w naszych zaś czasach — tylko „Genesis z Ducha" łączy w sobie najpiękniejszą poezyę z najwyszem objawieniem, godnie odpowiadającem. dwom poprzednim.

Kto chce poznać dokładnie, czem jest Genesis z Ducha w związku ze wszystkiem, co powiedzieliśmy dotychczas, oraz w stosunku do dalszych prac Słowackiego, coraz wyższych i niezrozumiałych dla ogółu — ten powinien objawienie to sam badać, czytać i porównywać ze wszystkiem, co kiedykolwiek objawiono. Wówczas pozna, że to nie fantazye, ale ewangelie najwyższych prawd i tajemnic.

Zostawmy wszelkie krytyki, a badajmy duchem własnym — ducha tego — który był narzędziem boskiej mądrości.

W ostatnich chwilach życia miał wieszcz nasz na myśli głównie dwa tylko dzieła: Genesis i Króla Ducha. Co do pierwszego, Zcinotował w manuskrypcie A. Feliński następujące słowa: „Genesis z Ducha, pismo zdaniem autora najważniejsze ze wszystkich, jakie kiedykolwiek napisał; zawiera bowiem Alfę i Omegę świata".

Genesis z Ducha to najpoetyczniejszy wyraz objawienia ewolucyi — pracy ducha, wstępującego po drabinie Jakuba, zgodnej we wszystkich szczegółach z pismem św., jak i okkultyzmem wogóle. Że Genesis z Ducha rozwija to, o czem pismo św. zaledwie napomyka, to właśnie jest cechą nowego wyższego objawienia, czyli rozwinięcia tajemnic, potrzebnego dla tych, którym stare, zbyt osłonięte prawdy, nie wystarczają.

Żaden kościół nie może dawać patentów na objawienie, intuicyę lub jasnowidzenie, kto je posiada — ten jest wybranym Bożym — bez względu na czas, miejsce lub osobę. Z listów św. Pawła i Apokalipsy — możnaby to łatwo wykazać — ogół jednak woli zadowalać się tern, co lżejsze i powierzchowne. Stąd każda re-ligia musi mieć dwie formy: zewnętrzną

exoteryczną dla profanów i tłumu; tudzież wewnętrzną esoteryczną dla wybranych. Do zrozumienia esoterycznego chrześcijaństwa, nadaje się także dziełko teozofki A. Bessant, w niemieckiem tłumaczeniu p. t. „Das esoterische Christentum“.

Uzupełnieniem niejako Genesis z Ducha są dwie dalsze pracy Juliusza, napisane prawie w tym samym czasie. Jest to: List do J. N, Rembowskiego i Wykład, nauki.

W pierwszym wyłożył Słowacki o pojęciach esoterycznych, o trójcy w duchu, o siłach magnetycznych w duszy i o grzechu pierworodnym; dalej następują: kosmo-genesis, rajski dzień, embryologia, małżeństwo, moc i natura ducha, śmierć jako następstwo prawa sprawiedliwości, histo-ryozofia, makrokosm, nauka i jej gałęzie w świetle okkultyzmu, mikrokosm, kolumna ducha (duch o siedmiu siłach, jak w teozofii), i potęga myśli.

List ten, jako wyjaśnienie — w niczem nie odstępuje od starych uniwersalnych prawd, jest tylko dowodem, że wyższa siła spoczęła na duszy Juliusza, co stwierdza ustęp listu: „Posyłam Ci Genesis z Ducha, która mi była podyktowana nad morzem, bez przyzwolenia na to myśli moich, przy uśpionych władzach rozumu... Wiesz, że dni moje były złe i krótkie, a w cierpieniu żadnemu z Apostołów nie

ustąpiłem"... Jak widzimy Genesis z Ducha, to najczystsze objawienie, pochodzące z natchnienia i ze świadomą robotą myśli nie miało nic wspólnego.

W Genesis z Ducha mamy do czynienia ze Słowackim jako z istotnym okkul-tystą t j. człowiekiem, obdarzonym niepospolitemu magicznemi siłami ducha.

Dalszem objawieniem Genesis z Ducha jest „Wykład nauki", w którym Słowacki rozwija genialnie — nitka po nitce — dzieje metafizyki, wykazuje wewnętrzne znaczenie kościoła i sakramentów, a piętnuje z całą finezyą faryzeuszów, sofistów i dewotów, którzy zgorszeni nowością objawienia „przybiegają z zakazem, abyśmy w materyi wiary naprzód kroku uczynić nie śmieli, póki się na to Papież wyraźnie bullą zapieczętowaną nie zgodzi"... „Odjęliście klucz wyrozumienia prawdy, samiście nie zaszli i drugim bronicie11'

W dalszym ciągu omawia Juliusz prze-dewszystkiem metampsychozę w stosunku do sprawiedliwości i wolności ducha. Rozmaicie możnaby się zapatrywać na kwe-styę reinkarnacyi, czyli nauki kolejnych wcieleń duszy. Można, nawet słusznie, być jej przeciwnikiem w tern ścisłem znaczeniu, w jakiem nam ją podaje literatura teozoficzna. Mając jednak jej ślady nawet w piśmie św., odnośnie do Eliasza i św.

Jana Chrzciciela, tudzież w kilku innych miejscach pisma św., skoro nauka ta miała takich obrońców, jak Filon, Origines, Klemens Aleksandryjski i t. d.; kiedy była powszechną w różnych wybitnych sektach — u Gnostyków (Pistis Sophia) — do których badacze zaliczają św. Jana ewangelistę i św. Pawła; jeśli znajdujemy ją we wszystkich misteryach, tajnych zakonach, w filozofii, u najwybitniejszych mistyków i w religiach całego pierwotnego wschodu — to trudno jej apodyktycznie przeczyć, a wprost niemożliwe czegoś przeciwnego udowodnić.

Ale nie o teorye tu chodzi. Chociażby metampsychoza tylko hipotezą była, to nie osłabi to nigdy faktu ewolucyi duchów, w ziemskich, czy niebieskich sferach, której to ewolucyi, wymownym rzecznikiem, zgodnym z powszechnym okkultyzmein, jest Juliusz Słowacki.

II.

Obok Genesis z Ducha, Listu od Rembowskiego i Wykładu nauki, najdoskonaszą epopeą historyczno-mistyczną jest Król Duch.

O ile Genesis z Ducha wraz z Wykładem nauki są dla średnio wykształconego człowieka jasne i zrozumiałe, o tyle Król Duch — był przez długi czas orzechem

nie do zgryzienia — nawet dla opatentowanych powag naukowych. Powodem tego było po prostu to, że bez znajomości ok-kultyzmu wogóle, a specyalnie bez znajomości współczesnego okkultyzmu, epopea psychologiczno-mistyczna zrozumiały być nie może. Wprawdzie Genesis z Ducha może być już doskonałym kluczem do rozwiązania dramatów duszy, ale Genesis, zagrzebana w pyle pułek księgarskich — nie wielu do dzisiaj jest znaną.

Słowacki, jako prawdziwy reprezentant słowa, mimo wyzwolenia duchowego, nie mógł przestać tworzyć. Geniusz poetycki, w połączeniu z jasnowidztwem du-chowem, postanowił stworzyć dzieło, godne prawdziwego wieszcza.

Wprawdzie, nie ma dzieła Słowackiego, w któremby nie było wyższej myśli, godnej przyszłego arcykapłana poezyi polskiej, to jednak twórczość czysto-esote-ryczna widnieje dopiero jasno w dziełach: Ksiądz Marek, Sen srebrny Salomei, Książę Niezłomny i w ostatnich pieśniach Beniowskiego. Dramaty: Beatrix Cenci, Horsztyń-ski, Samuel Zborowski i kilka fragmentów, posiadają — prócz piękności prozy i najsubtelniejszych wnikań w naturę przyrody i ludzi — całą szkołę tajemnic sił magicznych, które tylko wytrawny okkultysta pojmie i oceni. Bogactwem dojrzałych myśli i uczuć odzf’.czają się także, broszura: O potrzebie idei, Glos brata Juliusza i ostatnie listy.

Kulminacyjnym zaś punktem poezyi odrodzenia jest królewska epopea: Król Duch. Przez nią stał się Słowacki jedynym przedstawicielem i założycielem nowożytnej poezyi psychologicznej.

Twórczość Juliusza była odtąd w służbie nowej ewangelii odrodzenia. „Mam odtąd służyć duchowi Chrystusa, jak dotąd służyłem duchowi ziemi“.

W tern górnem przeświadczeniu apo-stolskiem, pogłębiał Słowacki swoją wro • dzoną intuicyę studyami teoretycznemi z zakresu literatury okkultystycznej i filozofii.

Wobec tego, że w pracy naszej zajmujemy się okkultyzmem wogóle tylko, ze szczególnem uwydatnieniem esoteryzmu — polecamy ciekawym także pracę J. Matuszewskiego: „Doktryny współczesnego spirytyzmu i okkultyzmu, a mistyka Słowac-kiego“. Praca ta odnosząca się do Króla Ducha i Wykładu nauki cz. II. nadaje się znakomicie do pogłębienia okkultyzmu, jak i mistycyzmu Juliusza. Z tej też przyczyny nie będziemy się wdawać w szczegóły znanej już dzisiaj fabuły Króla Ducha, podniesiemy natomiast momenty psychologiczne, które mają znaczenie w świetle okkultyzmu wogóle.

5    - 65 —

Przypomnieć należy, że Król Duch, to ostatnie dzieło Słowackiego, i że w czasie jego tworzenia dusza poety prawie wyzwoloną już była. Widzenia i przeczucia blizkiej śmierci były obrazami, z których wieszcz najspokojniej, a dziwnie trzeźwo i przytomnie, czerpał całą duszą. W takiej to fazie najwyższej ekstazy tworzył Słowacki epopeę — najpiękniejszą formą, a najgłębszą treścią. Będąc tego zupełnie świadomym, tak się odzywa w dedyka-cyi do potomnych:

„Polsko! ofiaruję Ci rapsody dalsze Króla Ducha. Znajdziesz w nich tajemnicę początku i końca — alfę i omegę świata, a zatem i Ojczyzny. Znajdziesz tajemnicę ziarna — wpływu Ducha św. — cudów Izraelową rózgą Mojżesza przez Duchy sprawowanych, duchowych, elementarnych, z Oświeciciela potęgą. Wyraźniejsze tych rzeczy wypowiedzenie wzbronione zostało dotąd poecie, pod trwogą Boga zostającego. Trudu doznasz, czytając niniejsze poema, a walkę będziesz musiał odbyć duchu czytelnika, z duchem poety... Jeśliś leniwy dzieło odrzucisz, wszakże zostaniesz pod zaklęciem prawdy, która ci w drodze wiedzy dalej iść nie pozwoli'*.

Tak mówić można tylko wtedy, kiedy się widzi prawdę, gdy się jest nią przesiąkniętym, gdy cała ważność zabiegów

ludzkich znika, a pozostaje ostateczna rzeczywistość: śmierć, i świadomość od* powiedzialności za fałszywe kroki, kłamliwe myśli i uczucia. Jest faktem psychologicznym, że kto wielkie rzeczy oglądał, ten małemi nie zachwyci się; kto raz prawdzie spojrzał w oczy — ten jej niewolnikiem na wieki zostanie. Prawda ta objawia się nawet w miłości erotycznej: piękno czaruje i przykuwa — wieczne piękno cofać się już nie pozwala.

Poeta czuł, że zwycięztwo, choćby po tysiącach lat musi być po jego stronie. Dlatego powiada w Testamencie:

Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna Co mi żywemu na nic... tylko czoło zdobi,

Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna, Aż was, zjadaczy chleba — w aniołów przerobi.

W pięciu częściach Króla Ducha, jak w kalejdoskopie przesuwają się wielkie prawdy i głębokie momenty. Król Duch kompletnie zredagowany wymaga osobnej monografii. Tu zastanowimy się tylko nad najważniejszymi poglądami. Najpiękniejszym i najgłębszym jest rapsod I. i II. W I. rapsodzie przedstawia poeta żywot Popiela. Z pastucha zostaje wodzem, lecz wzgardzony przez Wandę, popada w szał i rozpacz. Będąc zaś duchem bohaterskim, który oprócz spraw ziemskich,

chciałby wybadać także i niebiosa, wybiera do tego drogę straszną tak dla najbliższych, jak i dla własnej duszy.

Postanowiłem niebiosa zatrwożyć,

LJdeizyć w niebo tak, jak w tarczę z miedzi,

I kolumnami praw, na których siedzi Anioł żywota, zatrząść tak z posady,

Aż się pokaże Bóg w niebiosach — blady.

Duch wielki, chociaż obłąkany — wyzywa na pojedynek Boga i najwyższe siły duchowe. Na wszystko zdecydowany, byle się przekonać, czy:

Słońce poblednie, księżyc się zatrzyma,

Gwiazda zajęczy jaka lub zaszczeka?

Wszystko pokaże, że dba o człowieka!...

Jeśli nie:

To ludzie są proch! i ja jestem prochem.

Na jeden tu dzień jak miecz ukowany!

Jeśli człowiek tylko prochem, maszyną, po której nic trwałego nie zostaje, to dlaczego nie ma być strasznym, jak wyostrzony miecz. Poco wtedy skrupułów, udawania, sentymentów? Straszny duch, ale przynajmniej logiczny i otwarty. Chce naocznie przekonać się „czy w kościach ludzkich są duchy“:

I znowu cały świat na siebie wściekam!

I znów się niebios zamroczonych pytam:

Czy mieczem, który w łono ludzkie wrażam, Którą tam władze niebieską przerażam?

* *

A niebo wszystko to cierpliwie zniosło,

Póki kruszyłem duchom łódź i wiosło...

Dopiero zbrodnia popełniona na najlepszym przyjacielu Świtynie, którego szlachetność przerasta wszystkie szaleństwa Popiela, przywodzi nań upadek. Wojewoda Śwityn i jego lirnik Zoryan, to dwie postacie doskonałego Maeterlinckowskiego dramatu. Dramatów ułomności i namiętności ludzkich posiada literatura sporo. Postaci, które nie wywołują konfliktów, burz i zawikłań zwyczajnych z powodu swej doskonałości moralnej — wprowadza w pełni mocy i piękna — pierwszy Słowacki.

Śwityn kocha zbrodniarza nawet wtedy, kiedy Popiel na niego katów wysyła. Kocha go, bo jest mędrcem i wie, że zbrodnie nie są dziełem ducha boskiego w nas, ale niższych namiętności duszy, która ugrzęzła w głupocie i nieświadomości. Dlatego Śwityn tak pisze do Po-piela-zwierza, o Popielu-człowieku:

Duch litośniejszy twój jest ci za szpiega:

On naprzód zgniłe twe serce wypyta,

A potem chodzi i ludzi ostrzega,

Gdy twoje ciało śpi... a ząb twój zgrzyta.

Fakta takie tłómaczą dzisiaj sobotwory i prawdziwa znajomość istoty snu i myśli.

Tymczasem Popiel, wypróbowawszy niezłomność Zoryana męką rzygwożdże-nia, każe go na stosie spalić. Przepiękny wiersz charakteryzuje mądrość Zoryana lirnika:

Nie bój się, iiro! bo śmierć nie jest męką!

Ani się lękaj cielesnego zbója!...

Nie bój się, moja maleńka lirenko,

Nie bój się siostro! nie bój, córko moja!...

A natoż by to nasza mądrość była,

Gdyby przed śmiercią skonać nie uczyła?

Skonać prze śmiercią, znaczy umrzeć dla głupoty, pozorów i złudzeń. Jestto śmierć mistyczna.

Po zamordowaniu Śwityna pokazują się złe znaki na niebie astrologiczne wróżbity i chociaż szukał ich Popiel dla poznania prawdy, chociaż naród zahartował w cierpieniach, wie, że czeka go piekło, ale piekło sprawiedliwego Boga — nie wieczne — ale jako naturalny, chociaż straszny skutek tego, co spełniał w ciele

Morza się cofną, góry pójdą pyłem,

Gdy duchem spełnię, co ciałem spełniłem.

Poza życiem cielesne m, które człowieka, ani doskonałym, ani skończenie

podłym nie może uczynić — jest życie duchowe. Dopiero w życiu duchowem, w wyższych sferach może poznać duch to wszystko, do czego w ciele i świecie zmysłowym nie miał środków.

Duchowi dopiero:

Pan Bóg swych zasłon uchyla.

A lat tysiące są jak jedna chwila.

Dla ducha bowiem czas nie istnieje w naszem znaczeniu. Miarą odmian ducha, to myśli i uczucia.

Drugi rapsod, nie wydany dotąd wszędzie, zawiera objawienie wysokich prawd, dotyczących duszy ludzkiej po śmierci. To, co Słowacki przeważnie intuicyjnie przeczuwał, potwierdzają dzisiaj okkultyści i spirytyści naukowi.

Opisując stan ducha Popiela w piekle, zaczyna autor od słów:

A teraz tobie cuda niesłychane Opowiem, moja piękna przenajświętsza.

Bez Ciebie nigdy sam nie zmartwychwstanę,

W ten, świat, który się podług blasków spiętrza.

Świat cudów, który się podług blasków spiętrza — jest to znany w literaturze teo-zoficznej i spirytystycznej świat sfer niebieskich. Najniższa sfera — to piekło, wyższe to świat astralny — czyściec; najwyż-

sze w nieskończoność — niebiosa. W niższych sferach może doświadczać każdy jasnowidzący a każdy z nich wraz z esoterykami zgadza się w opisie duchów tych sfer — co jest już poniekąd dowodem ich prawdziwości. Również medya — za pomocą pisma automatycznego — jednakowo te sfery opisują.

Kiedy więc Popiel umierał:

Krwawe były mgły, które ducha gniotły, Kiedy wychodził z bolesnego ciała, Który ból strzaskał, a węże oplotły —

Zgodnie ze wszystkimi przykładami Al. Kardeca, w jego najlepszem dziele: „Niebo i piekło“, umierający grzesznik budzi się w sferze duchów z uczuciem okropnej zmory, która go dusiła, i stosownie do swych grzechów, uczuć i myśli, znajduje wszystkie męki. Często znów człowiek przez długi czas nie zdaje sobie z tego sprawy, że już umarł. W waryan-cie pisze Słowacki tak o takim duchu:

Długo z nicością kształtu swego walczy, się przekona, że z ciała obrany.

Takem ja — mój trup rzuciwszy padaiczy Groził ciemnościom...

Potem znalazł duch Popiela:

Ów straszny, wielki ducha bezprzytułek, fiezdno, które duch krwawy sobą kazi...

K

*    *

Ani tę chwilę pojmiesz, odbieżany Teraz przez cały świat, chwilę rozpaczy,

Gdy serce, jak już zegar zatrzymany,

A ból godzinę zawsze jedną znaczy...

Z świata cię żadne nie dochodzą u'ieści,

Wszystko ucichło w duchu — prócz boleści...

*

*    *

W najniższych sferach zgniłymi bielizny OKryte ducny, nakształt gladyatorów,

Rznęły się ciągle i gryzły, jak kruki...

Szedłem — pocięty być przez nie na sztuki.

Najpierw więc dumnego ducha spotkała ciemna krwawa pustka, bezdno, w któ-rem nie ma czasu, a samotność zabija. Duchy piekielne są cięższe od dobrych, bo je kalają zbrodnie, które zaciemniają uźrocza, podobnie jak zgryzota i wyrzuty — żywych nawet ludzi zmieniają do niepo-znania.

Wtenczas tę walkę we mnie Bóg wnaturzył;

W iskrze duchowej niby w dyamencie Mając boleści różnych tajemnice,

Kolory krzyki, jęki, błyskawice.

Bóg wnaturzył w jego ducha te rzeczy, których był sprawcą. I to jest tajemnicą boleści duchowych. Za zgwałcenie najwyższego uczucia miłości, za podeptanie przyjaźni, co jest największym judaszowskim

grzechem — spotkała go odpowiednia kara. Czem wojował, od tego cierpiał; co siał, to zbierał. Czyich mąk był przyczyną, te męki go prześladowały. A więc krew, jęki i obrazy życia nie odstępowały go ani na chwilę. Myśli i brudne uczucia miał przed sobą „jak otwartą księgę".

Po długim czasie mąk przysłała mu pani „słowa" dwa wyższe duchy - które go w świat wyprawiają, gdzie się rodzi jako Mieczysław I.

Duchy te przemawiają doń mową właściwą duchom:

Język z słonecznej był miłości wzięty,

.......malowany —

Lecz cały wielki, otwarty, natchnięty I nie mówiony, lecz z ducha błyskany.

Mowa duchów, to myśl w obrazach, kolorach i dziwnej harmonii tonów. Czytaj: Gedankenformen, A. Bessant i C W. Leadbeater, z przedmową dra Hartmanna.

Zanim jeszcze Popiel się wcielił, gonił długo jako upiór, brał udział w bitwach etc., tymczasem zaś rządził Piast i czarowała jego żona Rzepycha. To rapsod III. Najgłębsze strofy dotyczą czarnej magii Rzepychy.

Widział, jak matka natężyła woli I póki trwał czar — cała w mocy rosła I kraj cisnęła — z uwagą, powoli,

Z całą rachubą strasznego rzemiosła...

Straszne rzemiosło magii polega właśnie na sile woli, w jej natężaniu aż do siły cudów. Słowa Mickiewicza, że „myślą można zwalać i podźwigać trony1' są najlepszą illustracyą tej prawdy, a jego wiedzy okkultystycznej. Rapsod V., opiewający czyny Mieczysława 1., może najbledszy — z całej epopei.

Za to świetny i mistrzowski w każdym wierszu rapsod V., opiewający Bolesława Śmiałego Szkoda tylko, że niedokończony.

Gdy zawrót głowy na świccie przemaga,

Wtenczas na rzeczy boskie jest uwaga.

Jest to pewnikiem, że w strasznej chwili śmierci, wielkiego nieszczęścia, lub z wysokości wielkich zdarzeń, inaczej patrzymy na świat, inną jest wartość życia, inaczej pojmujemy, a nadewszystko czujemy.

Dlatego też Polska cierpiąca, bliższą jest Bogu.

Prawdy Mesyasza do duszy polskiej najłatwiejszy miały i mają przystęp, stąd mesyanizm polski, jako naturalny wykwit uduchowienia narodu.

Tak też i wieszcz blizki zgonu, lepiej od innych widzi prawdy boskie.

Fala zen takie wydobywa tętna,

jakie Ty z wieszcza wydobywasz Boże,

Gdy mu na oczach naród stoi miły,

A ciało niesie do wielkiej mogiły...

Aby ogarnąć całego ducba Słowackiego, na to nie wystarcza żaden podręcznik szkolny, ani nawet psychologiczna biografia Hoesicka — do tego potrzeba potęgi uczucia i wiedzy, właściwej tylko Juliuszowi.

Świat mistyczności jest nieskończony, jak wszechświat, potężny — jak morze, piękny — jak niebo gwiaździste. Od takich rzeczy nie odwróci już duszy żaden fajerwerk ziemski...

Ażeby się wznieść do poznania najwyższej twórczości, potrzeba poznać najwyższą prawdę; a absolutną prawdą może być tylko to, co jest niezmienne, trwałe, wieczne. Taką prawdą jest czysty duch. Zlotemi głoskami należałoby wyryć słowa Mickiewicza: „wszystko minie na świecie, prócz duszy i Boga“.

Największem naszem złudzeniem jesteśmy my sami, o ile osobę swoją zewnętrzną uważamy za coś najważniejszego. Osobowość bowiem nasza jest niestałą, zmienną, zależną od kompleksu zewnętrznych okoliczności, jak to jasno udowadniają stany hipnotyczne. Rozmaite zaś stany naszej osoby w życiu codziennem, nie są niczem innem, jak autosuggestyą. Wszystko, co tylko na nas oddziaływa, hipnotyzuje nas i magnetyzuje. Chodzi o to, by wszelka

autosuggestya była celową i zbawienną, t. j. fizyczna naturalną, duchowa prawdziwą. Hipnoza ducha jest najważniejszą, bo ma wpływ tak na ciało, jak i naszą nieskończoność, niezmienność i stałość duchową. Duchem prawdy zahipnotyzowany człowiek, nie da się porywać namiętnościom, obcej woli, naśladownictwu i t. d. Osobowość jego staje się z postępem czasu identyczną niejako z wyższem „ja“, i za nią—duch sam żyć zaczyna. Jest to stan wyższej szczęśliwości, ostateczny cel pielgrzymki ziemskiej.

Każda myśl, każda namiętność, to nowe „ja“; a ponad temi „ja“ niższemi — tęskni jedno, wieczne „Ja‘‘ tak długo, dopóki nie uwolni się od wszelkich więzów, form i t. d. Nieraz, wśród największej rozkoszy ziemskiej, to wieczne „ja“ tęsknie się odzywa, przypominając nam, że to wszystko złudzenie i nic więcej.

Zachwyt zmysłowy minie, a tęsknota się podnosi i nie skończy, dopóki dusza nie dojdzie no wyżyn rzeczywistego, trwałego szczęścia, dobra i piękna, nie krępowanego czasem, myślą lub formą.

Do takich prawd dążył też geniusz Słowackiego. Jak wiemy, wznosił on się z początku powoli do wyżyn twórczości i wiedzy; do szczytu poznania doszedł przy końcu życia. Wówczas dopiero stał

się prawdziwym okkultystą, czego wyrazem są pi zedewszystkiem: Genesis z Ducha i Król Duch, dzieła pierwszorzędnej wielkości, które obok największych objawień świata znajdą miejsce.

I szkoda wielka, że na te dzieła tak małą dotychczas zwracano uwagę. Rozpowszechnienie ich potrzebnem jest dla pogłębienia ideałów życiowych, dla wyrwania tysięcy z bagna materyalizmu i obojętności.?

Król Duch winien być chwałą narodową, a przez to poznają go i inne narody — a okkultyści całego świata znajdą w Słowackim nowego Kopernika duchowego, który prawdy najwyższe — najpiękniej i najgórniej wyraził.

Słowacki, jak Maeterlinck dzisiejszy — wołał do Emigracyi polskiej: „Uczcie się! iż potrzeba zgłębić dno globu, a obaczyć tajemnicę żywota i nauczyć ducha waszego, aby przez całe godziny mógł żyć w głębiach wiedzy bożej, jak duch widzący świat ducha 1“

On, jeden z pierwszych, zwracał uwagę na prawdy wieczne, na ideały życia, na polską ideę. On to wołał w głębo-kiem poczuciu ducha: „Dlaczegóż nie myślicie o wyjęciu z dusz waszych dawnej polskiej idei, która była zbudowaniem kraju na wolności Ducha ludzkiego z zastrzeżeniem wolności dla wszystkich świę-

tych z ducha zaprzeczeń, a która bez zgody duchów trwać w żaden sposób nie mogła'1.

Tak należy pojmować polskie „vetou. jako święte zaprzeczenie, t. j. w świętych tylko sprawach — sprawiedliwych — byłoby veto zawsze idealnem prawem. Nie veto winno, że Polska upadła, ale ci, którzy tego prawa do niecnych spraw użyli. Upadek polskiej myśli, szczerej wiary, sprzeciwienie się naturze polskiej — było przyczyną politycznego upadku.

Postawmy polską myśl nad poduszkami, Postawmy wiary naszej Archanioły,

Postawmy myśli serdeczne nad nami 1 pieśń z otwartą myślą, jak miecz goły — Niechaj machają w ciemności mieczami Te wielkie Stróże nad sennemi czoły,

A nikt się taki do nas nie przybliży,

Który nam w starej naturze ubliży.

By duchy, które mają to z Chrystusa,

Że veto swoje na wspak światu kładą,

Nie brała żadna cielesna pokusa Iść za zwierzęcą i niższą gromadą,

Która pod biczem lub w galop lub w kłusa Leci — chociażby przeciw Bogu — stado!

Gdyby polskie duchy nie poddawały się cielesnym pokusom, gdyby nie łączyły się z gromadą tchórzów, służalców i zdrajców, wówczas mielibyśmy więcej Rejtanów; a veto będące w służbie prawdy tylko — zniweczyłoby niejedną uchwałę „stada" na pożytek idei i prawdy.

Zakończenie.

Gdy porównamy treść podanych poglądów okkultyzmu wogóle — z myślami Słowackiego — znajdziemy przedewszyst-kiern ogromną analogię i wielką wspólność idei, świadczącą o jej powszechności.

Uderza nas silnie Słowackiego wszechstronna świadomość prawdy, dobra i piękna, wzniesienie się ponad mrowisko form, sporów i małości wszelkich, tudzież wyzwolenie z kajdan niepewności, zależności duchowej i nietolerancyi.

Naiwni, złośliwi i fanatycy zarzucają, że okkultyzm zagraża wiedzy; hipokryci to samo odnoszą do religji.

Historya okkultyzmu stwierdziła dowodnie, że metafizyka nie przeczy fizyce, tylko ją uzupełnia. Oprócz cząstki widomego świata, jest także „prima materia11czyli bóstwo, rozporządzające wszystkimi odcieniami materyi sfer. Dotychczasowa wiedza przyrodnicza nie jest zamkniętą; lecz poza znanemi prawami i siłami ma jeszcze do odkrycia te, o których już dawno wiedzą okkultyści. Filipiki anti-du-chowe ustają powoli pod naciskiem faktów, a niejeden Szaweł — wobec konieczności — przemienił się w Pawła.

Obowiązkiem zdrowej wiedzy, wiary i oświaty jest właśnie stać w obronie tych

prawd i myśli — z któremi tak górnie żył — pracował i umarł nasz najsamotniejszy, najnieszczęśliwszy, a najszlachetniejszy Juliusz Słowacki.

Chcielibyśmy, by najserdeczniejsza myśl jego harmonijna z najwyższemi myślami — nie była tylko pustym dźwiękiem, a testament frazesem. Duch Juliusza woła na nas „niewolników^ byśmy się otrząśli z poziomej natury i gardząc śmiercią ciała, szli do życia wolnego, przy pomocy ofiary i prawdziwej oświaty.

Lecz zaklinam — niech żywi nie tracą nadziei I przed narodem niosą oświaty kaganiec;

A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,

Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!

Co do religii, to tylko średniowieczni fanatycy mogą potępiać wiarę — ugruntowaną na wiedzy i doświadczeniu. Żaden z okkultystów nie burzy religii, tylko ją pogłębia. Nie przeszkadza też okkultyzm w wykonywaniu obrzędów tej religii, którą nam Opatrzność dała.

Ani Towiański, ani Mickiewicz, ani Słowacki — nie przestali być najlepszymi katolikami — mimo pojęć esoterycznych. Bo czyż można być złym katolikiem dlatego tylko, że się nie wyrzeka własnego rozumu, poznania i wolności?! Każdy hipokryta, kretyn i dewotka — byliby w takim razie jedynie prawowierni. A i mięto    —    81    —

dzy Księżmi nawet nie znalazłby żaden psycholog ścisłej prawowierności, bo nie ma dwóch ludzi na świecie, którzyby w szczegółach nie mieli odmiennych pojęć.

Dzisiaj nie nawróci już niedowiarka, ani materyalisty-bulla lub list pasterski. Do tego potrzeba religii, któraby się nie wyrzekała naukowej psychologii metafizycznej. Takiej zaś religii, najbliższym jest z natury rzeczy — katolicyzm.

Wielkie prawdy głosili zawsze ludzie dojrzali, rozważni. I takie tylko prawdy przetrwały długie próby wieków. Dlatego też najstarsze prawdy są i najpewniejsze Jak się dziesiątki tysięcy lat w istocie swojej nie zmieniły, tak i do końca świata nie zmienią się.

O takich prawdach mówił Chrystus: „Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą". Te słowa, które były na początku przez które i dla których wszystko istnieje, które zwyciężają czas i śmierć. One też i Słowackiego podniosły, ukoiły i pozwoliły geniuszowi spokojnie czekać „niepłakanej trumny":

Ażem się wreszcie wskroś widzącą wiarą Przekonał w duchu, że nie ma zagłady,

I czas od czynów ludzkich nie ucieka,

I zwyciężoną jest śmierć przez człowieka.

SPIS RZECZY.

-0 C/1


I.    Przedmowa

II.    Wstęp

III.    Co to jest okkultyzm    .    .    10

IV.    Okkultyzm w teoryi i praktyce .    .    16

V. Okkultyzm w duszy i życiu Słowackiego .    .    ...    43

VI. Okkultyzm w dziełach Słowackiego .    56

VII. Zakończenie.......80


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
FizykaII100601 BIBLIOTEKA GŁOWA UR nr inw.: F - 213910ZS 213910/2
Nr 245 BIBLIOTEKA NARODOWA Seria I JULIUSZ SŁOWACKIKRĄG PISM MISTYCZNYCH OPRACOWAŁAALINA
DSC04663 (3) NASZA BIBLIOTEKA JULIUSZ SŁOWACKIKSIĄDZ MAREKWYDACIE PIERWSZE Wstęp i komentarz KINGA K
Bibliografia TRETIAK J. — URBANOWICZ B.O. Brzozowski S.: Małżonek Tytanii Juliusz Słowacki i jego kr
img08301 djvu Sadzony ręką czasu, gaik swoim cieniem Zasłania przed zawistnych i słonka promieniem.
Sponsorzy6201 djvu Biblioteka Główna UMKMIM300047631144 4
prof. dr hab. E. Barbara Zybert Biblioteki szpitalne w świetle międzynarodowych przepisów bibliotecz
Z ŻYCIA UCZELNI ■Promocja doktorska Audytorium Maximum przy ul. Juliusza Słowackiego 19 października
Magazyn4401 djvu Biblioteka Główna UMK1II1II1I1B111IUIIIIIIIIII1I 300047606603
S $1 122. Henryk Siemiradzki, kurtyna w Teatrze im. Juliusza Słowackiego, 1892-1894 się słynna kurty
JAROSŁAW MAREKRYMKIEWICZ Juliusz Słowacki PYTA O GODZINęSu!
Juliusz Słowacki Giocrai;
Wydawnictwo MagnaT Juliusz SłowackiKordian Czytają Małgorzata Regent Tomasz Czarnecki
TEATR IM. JULIUSZA SŁOWACKIEGO W KRAKOWIE Maciej WojtyszkoJA I PIENIĄDZE reżyseria Maciej
LEKTURY DLA SZKÓL GIMNAZJALNYCH Juliusz SłowackiBalladyna
Przedstawiciele literatury polskiej Juliusz Słowacki Zygmunt Krasiński Cyprian NorwidAdam

więcej podobnych podstron