48 Arkadiusz Graczyk
„National Geographic Magazine”,
CZYLI O „KRZEWIENIU WIEDZY O ŚWIECIE”
„National Gcographic Magazine” (dalej: NG) jest czasopismem geograficznym, utworzonym z myślą o krzewieniu wiedzy o święcie, jego różnorodności. Propaguje również walkę o ochronę tej różnorodności. Przyjrzyjmy się zatem ogólnemu profilowi pisma i charakterystycznej dla niego retoryce wizualno-werbalnej.
Pismo jest organem National Gcographic Socicty, towarzystwa typu non-profit o charakterze instytucji naukowej i edukacyjnej, powstałego w 1888 roku w Waszyngtonie. Celem statutowym towarzystwa jest szerzenie i upowszechnianie wiedzy geograficznej, a także popularyzacja zagadnień związanych z biologią i historią naturalną, antropologią i historią ludzkości. Magazyn ma stanowić „okno na świat” dla przeciętnego zjadacza chleba, przybliżać mu nieznane zakątki świata, wraz z obyczajami społeczeństw je zamieszkujących. W warstwie ideologicznej można przypisać mu nastawienie na równouprawnienie kultur, polityczną poprawność w stosunku do odmienności. Nie jest to stwierdzenie bezdyskusyjne, gdyż jak wykazały Catherinc Lutz i Janc Collins (por. Lutz i Collins 1994) często równouprawnienie pozostaje na poziomie deklaratywnym. Fotografie zaś, w sposób uświadomiony lub nic dla autora i edytora, są przejawem etno-centryczncgo skrzywienia, czego przykładem może być umiejscowienie ludzi Zachodu (Westeners) w perspektywie tak, by górowali nad „innymi” (non-We-steners). Jednak postawy ewoluują i w nowszych numerach pisma (ich badania dotyczyły numerów powojennych do 1991 roku) coraz rzadziej owo skrzywienie daje o sobie znać. Co więcej, zauważalne staje się przesunięcie akcentu wyższości w drugą stronę, co będę się starał zobrazować.
Za palące problemy NG uznaje także obronę ginących kultur przed imperializmem kulturowym zachodu, a także obronę enklaw biosfery, które do tej pory oparły się niszczycielskiemu wpływowi nowoczesnych metod gospodarowania człowieka, miejsc, które „nic uległy kanibalizmowi postępu” (NG 1/2000). Raj jest tam, gdzie człowieka jest najmniej. Nic propaguje więc podróżowania - reportaże pokazują świat dziwny, często straszny (choć jednocześnie piękny), zdominowany przez groźne siły natury, z którymi siła ludzka nie może się równać. Pismo nic stawia sobie zadania wzmożenia pożądania odwiedzin prezentowanych miejsc. Raczej ma zastąpić podróż mówiąc, że świat jest niebezpieczny, a my dostarczamy go w bezpiecznej wizualno-wcrbalnej formie.
Można powiedzieć, że pismo mitologizujc tak przyrodę, jak inne kultury, w dwójnasób dctronizując człowieka Zachodu. Z jednej strony wskazuje miejsce człowieka jako gatunku i jego znikomość wobec potęgi przyrody. Z drugiej ukazuje kultury obce jako lepiej przystosowane do życia w miejscach, w których
warunki dla człowieka Zachodu są nic do przyjęcia. Tylko nieliczni, nieustraszeni i odpowiednio wyekwipowani podróżnicy, pokonując nadludzkimi siłami piętrzące się trudności, mogą dotrzeć do tych miejsc i przeżyć. Opisują wówczas „przedsięwzięcia zbyt ciężkie i szalone, by skusić przeciętnego ekologa, cóż dopiero zwykłego zjadacza chlcba” (NG 4/2001). Owi współcześni Argonauci są naszym oknem na szeroki świat, który bez nich pozostałby dla nas nieznany. Stąd wielka rola fotografii w piśmie - przekazuje zmysłom obraz, którego realnego pierwowzoru nic zobaczymy „na własne oczy”.
7
Warto przybliżyć ogólną strukturę pisma, ona bowiem również wpływa na odbiór prezentowanych treści i obrazów. Utrzymując się także z reklam, magazyn nie może uciec od komercji. Reklamy są jednak wkomponowane w sposób
osłabiający ich wpływ na treści zasadnicze. Pojawiają się jedynie na początku ? i końcu „podróży”, zajmując specjalnie wydzielone strony na początku i końcu < pisma. Po przebrnięciu przez nie (szczególnie przez strony początkowe) otwiera- ^ ją się drzwi innego, nieskażonego komercją świata, co stwarza szczególny kon- > tekst odbioru reportaży. Reklamy mogłyby bowiem „desakralizować” mityczne miejsca, zwierzęta i ludy.
Przyroda a człowiek
Pierwszym zagadnieniem, które poddam analizie, jest relacja między przyrodą i człowiekiem ujawmiona w warstwie wizualnej pisma. Nic jest przypadkiem kolejność rzeczowników w podtytule: relacja pierwszeństwa, dominacji i metafizycznej wyższości przypisana jest bowiem przyrodzie jako całości, a nie jej szczególnemu, choć znaczącemu elementowi - człowiekowi. Jest to twór szczególny, gdyż obdarzony świadomością siebie i otaczającego świata, co jest warunkiem koniecznym chociażby ukazywania się takiego pisma jak NG. Duża część artykułów i zdjęć poświęcona jest tylko przyrodzie. Człowiek staje się wtedy marginalnym ; co najwyżej dodatkiem lub nic pojawia się wcale. Zdjęcia mówią: patrzcie jak ' wspaniały jest świat bez ingerencji człowieka!
Oto ukazuje się reportaż o Kalifornii (NG 8/2000), co w dobie kultury masowej konotujc natychmiast odniesienie do Hollywood. Tymczasem traktuje on o dzikim wybrzeżu zwanym Big Sur. Na zdjęciu (fot. 1) w warstwie dcnotacji widzimy pejzaż górski otulony mgłą oświetloną czerwonymi promieniami zachodzącego słońca. Piękny, baśniowy pejzaż, podobnie jak na zdjęciu wodospadu z Surinamu (fot. 2), odsyła do mitycznego, rajskiego ogrodu. Jednak pejzaż górski budzi niepokój. Wpadająca w czerwień kolorystyka, przy braku palm i zakochanej pary spacerującej lub w uścisku, oznacza zagrożenie. Widoczne są też słupy dymu - ten świat zaczyna się tlić i tylko chwila dzieli nas od jego zagłady. Fotografia grzmi: ugaśmy tlący się ogień i ocalmy ten świat!