Fot. 9
Fot. 14
Ciąg dalszy na stronie 29
Fot. 11
Fot. 12]
żelazka, tylko... pieca od ksero. W fabrycznym zastosowaniu piec od kserokopiarki robi prawie to samo. Z tą różnicą, że w ksero toner przenoszony jest z bębna na papier, a potem podgrzewany w piecu, przez co utrwala się na papierze. U mnie toner po podgrzaniu „kanapki ” złożonej z laminatu i papieru, przykleja się do płytki, pozostawiając na niej mozaikę. Do wałków pieca został dołożony napęd w postaci niewielkiego silnika zasilanego napięciem -230 V. Za grzałkę podgrzewającą piec służy oryginalny halogen zasilany również -23OK Całość zamontowana jest na drewnianej podstawie, a miejsca najbardziej nagrzewające się. wyizolowane są płytkami ceramicznymi. Wykonałem na nim już kilka udanych projektów i jak do tej pory sprawuje się świetnie. Polecam go każdemu, kto może zdobyć taki piec (ja swój dostałem od zaprzyjaźnionej firmy).
Fotografia 10 pokazuje wspomniany piec. Zarówno Przenika, jak i innych Czytelników, wykorzystujących mniej standardowy sprzęt.
zachęcamy do szerszego opisania takich sposobów i podania szczegółów np, dotyczących temperatury, czasu, itd. Dotyczy to zwłaszcza problemu grzania w metodzie termotransferowej.
Część uczestników konkursu zaproponowała jeszcze inne sposoby. I tak znany z łamów EdW
f
Piotr Swicrczek proponuje ekologiczną metodę, bez chemii. Fotografia 11 pokazuje proces realizacji płytki drukowanej przez frezowanie. Takie sposoby od lat są stosowne właśnie w technice w.cz. i warto o tym pamiętać.
Zapomnianą już dziś metodę zaproponował Roman Braumberger z Bytomia. Fotografia 12 przedstawia płytkę z papierem samoprzylepnym. Starsi elektronicy pamiętają, że przed laty, gdy nie wykorzystywano komputerów do projektowania płytek, profesjonalne projekty realizowano tak, że na arkuszu astralonu wyklejano specjalne czarne ścieżki, pojedyncze punkty i całe zestawy punktów lutowniczych. Hobbyści naklejali te czarne ścieżki i punkty wprost na miedź płytki i trawili. Dziś takie „elektroniczne” naklejki nie sąjuż dostępne, ale może w przypadku prostszych płytek rzeczywiście warto wykorzystać papier samoprzylepny?
Bardziej klasyczne metody z wykorzystaniem malowania zaproponowali Jan Dulian z Woli Mędrzechowskiej, którego płytka pokazana jest na fotografii 13 i Dariusz Kolasiński z Jarocina - płytka z fotografii 14. Warto też wspomnieć pracę Zdzisława Szlepa z Węglowic, który nadal z powodzeniem maluje ścieżki ręcznie, wykorzystując do tego igły lekarskie - fotografia 15.
W podsumowaniu trzeba stwierdzić, że uczestnicy konkursu zaprezentowali kilka metod i podali mnóstwo cennych uwag praktycznych. Te wartościowe informacje będą sukcesywnie prezentowane w EdW.
Niewątpliwie najpopularniejsza jest metoda transferowa z papierem kredowym lub folią. Wcześniejsza metoda fotochemiczna z emulsją Positiv20, choć bardziej kłopotliwa, pozwala uzyskać jeszcze lepsze rezultaty. Oczywiście wciąż aktualne są różne proste sposoby, zwłaszcza w przypadku mniej skomplikowanych płytek.
Na koniec jeszcze parę słów o metodzie termotransferowej. Jak wiadomo, polega ona na dokonaniu wydruku lub skserowaniu rysunku ścieżek na folii lub papierze kredowym, na przeniesieniu tonera z folii/papieru na miedź płytki pod wpływem wysokiej temperatury i nacisku, i wreszcie na wytrawieniu obszarów nicpokrylych tonerem.
Daje się zauważyć, że poszczególni Koledzy, stosujący tę metodę, mniej czy bardziej świadomie wypracowali sobie jakiś tryb pracy i nie próbują go potem zmieniać. A może warto poeksperymentować albo też podzielić się już nabytym doświadczeniem. W kilku kwestiach opinie są bowiem rozbieżne. 1 tak na przykład jedni twierdzą, że do metody transferowej nadaje się praktycznie dowolny papier kredowy. Inni podają, optymalną ich zdaniem, gmbość (gramaturę) papieru. Jeszcze inni uważają, że zdecydowanie lepsza od papieru jest folia. I tu znów nie ma jedności: są tacy, którzy zalecają wyłącznie dość kosztowną „elektroniczną” folię TES. a inni mówią, że to oszustwo i że jest to zwykła, tania folia do kserokopiarek.