21 (797)

21 (797)



r


starości fraku, z rozetami na cichych bucikach, poprowadził go schodami do czystego, po staroświecku umeblowanego pokoju, z którego okna roztaczał się w zmierzchu malowniczy, średniowieczny widok na podwórza, dachy i dziwaczny masyw' kościoła sąsiadującego z hotelem. Tonio Kroger stał chwilę przy oknie, potem ze skrzyżowanymi rękoma usiadł pa szerokiej kanapie, ściągnął brwi i pogwizdywał.

Wniesiono światło i pakunek gościa. Jednocześnie łagodny kelner położył na stole kartę meldunkową i Tonio Kroger, z przechyloną na bok głową, malował coś na niej, co wyglądało na nazwisko, zawód i miejsce, skąd przybył. Potem zamówił coś tam na kolację i patrzył dalej z kąta kanapy w próżnię. Gdy postawiono przed nim kolację, nie tykał jej długo, wreszcie zjadł kilka kęsów i jeszcze godzinę chodził po pokoju, przystając chwilami i zamykając oczy. Potem zaczął rozbierać się powoli i położył się do łóżka.

Spał długo, wśród zawiłych i dziwnie tęsknych snów.

Kiedy się zbudził, w pokoju był jasny dzień. Nie wiedział, gdzie się znajduje, ale opanował się szybko i wstał, by podnieść rolety. Na niebie blady błękit późnego lata przetkany był strzępami cienkich, przez wiatr poskubanych obłoczków; ale słońce lśniło nad jego miastem rodzinnym.

Zabrał się z jeszcze większą niż zwykle starannością do toalety, umył się i ogolił najdokładniej i wy-świeżył się tak, jakby miał złożyć wizytę w jakimś doskonale wzorowym domu, gdzie pragnął zrobić jak najlepsze, nienaganne wrażenie; w ciągu ubierania się słuchał trwożnego bicia swego serca.

Za jasno było na dworze! Czułby się lepiej, gdyby, jak wczoraj, zmierzch zalegał ulice; musiał jednak na oczach ludzkich iść w jasnym blasku słońca. Czy natknie się na znajomych, którzy go zatrzymają, zaczną wypytywać, zmuszać do odpowiedzi, jak spędził te trzynaście lat? Nie, dzięki Bogu! Nikt go już nie znał, a kto go pamiętał, nie poznałby, gdyż zmienił się w tym czasie naprawdę. Przyglądał się sobie uważnie w lustrze i nagle uczuł się pewniejszym pod maską swojej wcześnie zniszczonej twarzy, starszej niż jego lata... Kazał przynieść śniadanie, po czym wyszedł przez westybul i między dwoma lwami na ulicę, żegnany lekceważącymi spojrzeniami odźwiernego i wytwornego pana w czerni.

Dokąd szedł? Nie wiedział. Było tak samo jak wczoraj. Ledwo znalazł się w gmatwaninie tych dziwnie czcigodnych i znanych szczytów, wieżyczek, arkad i studni, ledwo uczuł na twarzy podmuch wiatru, silnego wiatru, który przynosił mu delikatną i cierpką woń dalekich snów, coś ©przędło myśli jego niby mglista zasłona. Mięśnie twarzy jego zwiotczały. Uciszonym wzrokiem obserwował ludzi i rzeczy. Na rogu ulicy jednak ocknął się...

Dokąd szedł? Miał wrażenie, jakby kierunek, który obrał, był w związku z jego smutnymi i pełnymi dziwnego żalu snami nocy... Szedł pod podcieniami ratusza, gdzie rzeźnicy krwawymi rękami ważyli swój towar, na rynek, gdzie stała wysoka, strzelista, wieloboczna studnia. Tam zatrzymał się przed wąskim, pełnym prostoty domem o powyginanym*

ażurowym szczycie i pogrążył się w jego kontemplacji. Przeczytał tabliczkę na drzwiach i patrzył kolejno przez chwilę na każde z okien. Potem odwrócił się powoli i poszedł dalej.

Dokąd szedł? Do domu. Ale obrał drogę okolna, powlókł się za bramę miejską, bo miał czas. Minął Miihlenwall i Holstenwall, przytrzymując mOCnO K3« pelusz na wietrze, który szumiał i skrzypiał w drzewach. Niedaleko dworca opuścił wały, patrzył na pociąg sapiący tuż w niezgrabnym pośpiechu, przeliczył

80


S — Tonio...


81



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DSC03100 Pobyciu Trzymać samice na stanowiskach indywidualnych Łączyć lochy w grupy do 5 dnia po in
DSC03100 Pobyciu Trzymać samice na stanowiskach indywidualnych Łączyć lochy w grupy do 5 dnia po in
Slajd54 (21) Zjawisko powstawania ładunków elektrycznych na powierzchni kryształu pod wpływem nacisk
skanuj0098 (21) 102Część I, 3: Teoria architektury opartą na wspólnym module całego dzieła, a nie ty
IMG21 Rusztowania Przed rozpoczęciem pracy na rusztowaniach naleZy: •    sprawdzićst
Podstawy statystyki, ekonomiki i organizacji (21) WYKRES SŁUPKOWYjsiaiyui    - n p,s
page0043 Płazy bezogonowe: Żaby. 21 cych (Discodactyla) o palcach opatrzonych na końcach gałkowatemi
page0226 21* Ryc. 72. Nacinane ozdoby na naczyniach starobabilońskich (por. ryc. 82, 83) Ryc. 73. St

więcej podobnych podstron