Szpera w pularesie
A dziesiątka? Gdzie jest dziesiąt... aha, jest.
CESIA wbiega
Tatusiu, przyszedł, proszę taty, ten gruby pan. CHOMIŃSKI
Kogóż tam znowu diabli niosą zaraz z rana.
CESIA
On sam przyszedł. I wczoraj był, a tatusia nie było 4 i dzisiaj już był.
CHOMIŃSKI
Bąbara! Nic innego tylko BąbarafAto szelma lichwiarz? Lećże powiedz, że mnie w domu nie ma.
CESIA
Dobrze, tatusiu.
Poprzedni i Polewski Otwierają się drzwi główne, wchodzi
ROLEWSKI
A może nie w porę? Dzień dobry.
CHOMIŃSKI
Oleś!!
Biegnie, ściskają się
P. CHOMINSKA
Ale proszę, domowy, taki przyjaciel, zawsze w porę. CHOMIŃSKI
Sam Bóg cię tutaj przysłał! Jakże się masz, Oleś, wyspałeś się po drodze?
ROLEWSKI
Panie radco, panie, panie, spałem jak snop.
P. CHOMIŃSKA
Po drodze, po drodze smacznie się śpi.
ROLEWSKI
Mogliby mię ukraść. Dziękuję za pamięć.
CHOMIŃSKI Jakby do siebie
Sam Pan Bóg go tutaj przystał w tej chwili.
ROLEWSKI
Nie, pań radco, boginią miłości.
CHOMIŃSKI Rolewekiego pod ramię
Mój drogi chłopcze, przepraszam cię. Ta szelma Bąbara. ROLEWSKI
Miałem tę szkaradną przyjemność, Bąbara. Za moich studenckich czasów pożyczało się na indeks.
CHOMIŃSKI
zaaferowany
Zapomniałem w biurze. Na pół godziny. Wyobraź sobie, co za bezczelność. Zaraz z rana wyciąga mnie z łóżka, jak turecki święty.
ROLEWSKI
A kolanem w tego...
Do p. Chomińskiej Przepraszam mocno.
Do radcy
Za kark i za drzwi.
CHOMIŃSKI
Wyrzuciłem, wrócił. Zresztą mam, słowo honoru — w kopercie przygotowane, zalakowane, zapieczętowane w biurze. A ta szelma w łóżku, jak turecki pastor w kopercie nie rusza się z miejsca i rób tu, co chcesz. Pfu!
Na pół godziny; zatkać mu tego, rozumiesz.
ROLEWSKI
Służę. Ile?
66