Całuję Cię po tysiące razy w usta i w nos rzymski, śliczny, i w wąsy przysmolone.
Twoja biedna
Uńcia
709
DO STANISŁAWA JANOWSKIEGO
[Kosów, X 1905]
Mój drogi Mężu!
Chyba takiej nocy jak dzisiejsza to świat i korona polska nie widziała. Drzewa powyrywało w ogrodzie. Szyby pobite. Oka zamknąć nie było można. Rzeczywiście: „cudna jesień i najlepszy czas na kurację”. Musiałam z łóżka się zrywać, bo mi lufciki na górze pootwierało. Drapać się, zamykać. Tak się boję, żeby znóv£ się czego nie nabawić!
Tak, Uńciu, to była dyfteria. Właśnie ona szelma się skrada, jak u mnie, cały tydzień. Wymioty, nudności, w gardle dławienie (nie ból). Gdy to im mówiłam — „nerwowe, histeryczne”, potem fasola, więc olej. Tak było ze Stasią Mazur, którą leczyli na niestrawność przez 5 dni, a w niej się rozwijała dyfteria. Ja myślę sobie, to dziwne, dusi mnie, ale nierówno, tylko wszystko spakowane z prawej strony.
Wreszcie coraz gorzej, puchnie mi gardło zewnątrz, cerę mam szarą, straszną, głowa mało nie pęknie, dreszcze okropne. Dostaję spazmatycznego płaczu, wreszcie zaglądam sama do gardła, które mnie dopiero wtedy zaczyna boleć. Wołam Huck[la], ten ze śmiechem zagląda w gardło i zaraz wylatuje. Wpada Tarnawska, zagląda i leci po niego. I rozpoczyna się heca. Lapisują, a potem co 2 godziny jodyna z cytryną, najprzód na wymioty, a następnie na przeczyszczanie]. Zmywają mnie co 2 godziny całą wodą z octem i okłady na całe pół ciała z gorącego siana. Co parę minut zmuszają płukać preparatem, po który popędzili na rowerze. Synapizma na nogi. Czy zliczyłabym Ci, co jeszcze! Trzeba było czymś zastąpić surowicę, której nie ma. To samo działo się z Witkiem [Tarnawskim] i ze służącą u Klonowskiego. Trwało to około 18 godzin. Przez ten cały czas Hiick[el] i oboje Tarnawscy się nie kładli, tylko ciągle byli pomiędzy nami. Wreszcie zelżyło. Co było najgorsze, to ból karku i ciągłe nudności. Gorące kąpiele dużo dobrego robiły i ciągłe owijanie w gorące siano. Ale to ciężka choroba. Wczoraj po południu podniosłam się, ale taczałam się i musiałam się położyć. Wyglądam jak stwór.
Dziś wyjechali Stumpffowie, wywożąc ojca, któren skarżyć się zaczyna na takież dławienie i dreszcze (pewnie histeria!!!)
Obecnie już tylko mi lapisują raz na dzień gardło, mam płukanie i okłady ze siana, i gorące kąpiele. W nocy jestem sama, nie śpię i myślę, że uniknęłam śmierci — ale czy na długo? Co człowiek wiedzieć może! Czy przeczuwałeś odjeżdżając, że ja będę taka chora!
Wyspiański w agonii, może czytałeś? Podobno ma jakieś wizje — już nikogo nie poznaje. Jakie to tragiczne, taki geniusz ginie przez jakąś dziewkę zakażoną! To straszne.
Matejko młody strzelił 3 razy do księcia Windischgrat-za, który zaszedł podczas polowania na jego grunt, i przestrzelił księciu czapkę.
Eidelhfeitowa] poczciwa telegrafowała z zapł[aconą] odpowiedzią], co się ze mną dzieje i co robić z mieszkaniem. Równocześnie ja pisałam do Rutow[skiego]. Tymczasem Godziemba[-Wysocki] pisze, że wynalazł na Kurkowej 3 śliczne pokoje, łazienka itd. — dla nas. Więc ja telegrafowałam do niego, jaka cena i żeby podał szczegóły, bo Kurkowa ulica lepsza, ładniejsza i zdrowsza. To są te strony, jak się jedzie na Wysoki Zamek. Ach, Uńciu! Już chciałabym być strasznie w swoim domu. W taką porę wieś to okropna. Smutek taki, aż szarpie.
Mama [Malwina Janowska] wczoraj pisała. Biedactwo siedzi uwięzione w Maniowy, bo przecież jechać nie może,
180