ramion w liczbie od sześciu do dwunastu. Każde z ramion jest zaopatrzone w parzydełka, w których znajduje się płyn paraliżujący ofiary. Każde parzydełko zostaje wykorzystane tylko raz i po użyciu zostaje zastąpione nowym. Stułbia jest zwierzęciem oddychającym całą powierzchnią ciała.
Ciekawym aspektem życia stułbi jest rozmnażanie. Ma możliwość rozmnażania się bezpłciowo poprzez pączkowanie oraz płciowo poprzez wytwarzanie męskich i żeńskich gonad. Rozmnażanie bezpłciowe polega na wytwarzaniu nowych osobników na ciele osobnika macierzystego. Młode stułbie pozostają przytwierdzone do ciała rodzica aż do całkowitego wykształcenia czułków, otworu gębowego i jamy trawiącej. Po rozwinięciu tych narządów młody polip oddziela się od ciała macierzystego i zaczyna własne, niezależne życie.
Rozmnażanie płciowe następuje najczęściej na jesieni, gdy dostępność pokarmu oraz temperatura wody drastycznie spadają. Na ciele polipa wytwarzają się gonady obojga płci (stułbia jest obojnakiem). We wnętrzu ciała wytwarza się zygota (osobnik macierzysty wkrótce umiera), która do wiosny zimuje w grubej osłonce stworzonej z ciała stułbi macierzystej, po czym rozpoczyna niezależne życie jako nowy osobnik (nie występuje tutaj stadium larwalne).
Stułbia odżywia się niewielkimi organizmami wodnymi takimi jak pierwotniaki i larwy owadów. Może również chwytać młody narybek oraz świeżo wyklute krewetki i inne skorupiaki. Można je spotkać w wolno płynących lub stojących wodach słodkich, w strefie litoralu (jest to obszar przybrzeżny) przyczepione do wszystkiego, co daje im szansę złapania pożywienia.
Od czysto technicznej strony życia stułbi przejdźmy do realnego ich istnienia w domowym akwarium. Moja przygoda z tym dziwnym, choć pięknym zwierzęciem zaczęła się na jesieni 2005 roku, kilka miesięcy po założeniu zbiornika z krewetkami. Wraz z nowymi roślinami do mojego akwarium trafił przypadkowo dziwny ślimak oraz stułbie, które swą obecność ujawniły mniej więcej po tygodniu. Ślimak okazał się zatoczkiem, który w rekordowym tempie urósł do rozmiarów większych niż popularne w naszych akwariach neritiny (obecnie niestety już pływa w krainie wiecznych polowań na glony), a dziwne długie niteczki z falującymi w toni wody ramionami zaczęły obsiadać kolejne rośliny i elementy wyposażenia akwarium oraz... zaczęły pączkować. Jako że lata podstawówki (gdzie o stułbiach mówi się podczas omawiania rozmnażania bezpłciowego) miałam już dawno za sobą, nie skojarzyłam, co to za stworek szpeci moje akwarium. Kiedy zobaczyłam kilka pierwszych sztuk, wpa-