ŁOWIĘ OD NIEDAWNA
tak dowilżyć mieszankę, aby rozpadła się w toni zanim dotrze do dna.
Na haczyk zakładam 2-3 ochotki lut kanapkę - pinkę z ochotką. Grunt zazwy czaj ustawiam w taki sposób, aby przy nęta ledwo dotykała dna. Gdy jednak nie ma brań, szukam ryb. Zwiększam gruir lub podnoszę przynętę trochę nad dno Brania przeważnie są powolne ale zde cydowane. Nie spieszę się z zacięciem Zacinam płynnym ruchem wędki, gd\ ryba wciągnie antenę pod wodę. Uni kam gwałtownych szarpnięć, bo prze2 to najczęściej zrywa się ryby.
Donęcam łowisko kilkoma kulkam zanęty, gdy zauważę, że brania słabnę lub gdy zaczynają brać mniejsze rybki.
***
Spróbujcie swoich sil na pobliskim zbiorniku. Nie zrażajcie się trudnościam z gruntowaniem, z zarzucaniem zestawi lub z celnym nęceniem. Niech waszycł zapałów nie ostudzi splątana żyłka lut spudłowane branie. Każdy przez to prze chodził. Gdy opanujecie choć trochę te metodę, zobaczycie, jak przyjemnie sie nią łowi. Często, oprócz płoci, przynętę chwyci leszcz, karaś, lin lub karp. Wtecł zabawa jest jeszcze lepsza.
Adam Niemiee
Metoda odległościowa nie należy do najłatwiejszych. Sprawia jednak wiele frajdy i pozwala dobrać się do ryb, które trudno złowić innymi metodami. Warto więc zacząć naukę tej metody. Październik jest do tego doskonałym okresem, ponieważ nasze postępy w nauce będą testować dobrze biorące płocie.
konstrukcja zestawu do metody odległościowej
Odległościówka to metoda połowu ryb wędką z kołowrotkiem. Gdy łowię płotki w odległości około 25 metrów od brzegu, stosuję 4-metrowe, delikatne wędzisko o ciężarze wyrzutu do 10 gramów i zestaw z 6- 8-gramowym spławikiem.
Ważnym elementem zestawu jest kołowrotek. Powinien mieć on szpulę o dużej średnicy i w miarę duże przełożenie. Ważne, aby dobrze nawijał żyłkę. Zwykle używam kołowrotków o wielkości 4000 i przełożeniu 5,7:1.
Nawijam tyle żyłki, aby wypełniała szpulę prawie do jej krawędzi. Na płocie polecam linkę o średnicy 0,148 mm. Przekonałem się, że nie warto stosować cieńszej żyłki, ponieważ częściej się ona plącze. Poza tym łatwiej ją uszkodzić lub zerwać. Wybieram markowe wyroby przeznaczone specjalnie do tej metody łowienia. Przed każdym łowieniem spryskuję szpulę z nawiniętą żyłką rozcieńczonym płynem do mycia naczyń. Płyn ten odtłuszcza linkę, dzięki czemu łatwiej ją zatopić.
Używam sptawików o specjalnej konstrukcji, tzw. wagglerów. Tego typu spławik mocuję na żyłce na stałe, jed-nopunktowo - za pomocą specjalnego łącznika.
W październiku łowię płocie w niewielkich zbiornikach zaporowych lub w kanałach. Wybieram miejsca, gdzie głębokość waha się od 2 do maksimum 3 metrów. Po wygruntowaniu łowiska specjalnym markerem oznaczam na żyłce odległość łowienia. Na przeciwległym brzegu obieram odnośnik (drzewo, słup wysokiego napięcia itp.), w kierunku którego za każdym razem będę rzucał zestaw.
Następnie przystępuję do nęcenia. Na kilkugodzinną zasiadkę wystarczy około 2- 3 kg zanęty spożywczej dociążonej około 3-4 kilogramami gliny. Do wcześniej przygotowanej mieszanki dodaję dżokersa oraz garstkę pinek. Do kul nie można dodać zbyt dużo przynęt, bo trudno je wtedy wystrzelić procą na odpowiednią odległość. Początkowe nęcenie jest dość obfite. Wystrzeliwuję w łowisko około połowy przygotowanej mieszanki. Ważna jest konsystencja zanęty. Nie może to być kluch, który zalegnie na dnie. Nie może to być też zanęta półsucha, która rozwali się w locie. Staram się
cztery śruciny nr 5 zaciśnięte około 40 cm nad krętlikiem (ważne, aby nie byty bliżej, bo zestaw może się plątać)
przypon 30 cm, średnica 0,08 - 0,10 mm
żytka główna 0,148 mm
42 Wędkarski Świat 10/2007