miała zrobić biedna mała? Zawiedziona odsunęła się na bok szukając czegoś, czym mogłaby się zająć. Przyjaciółka podała jej kolorową piłkę, która leżała pod płotem i zaczęły ja, do siebie rzucać. To również nie spodobało się Rechotkowi. Zeskoczył z huśtawki i odebrał koleżankom piłkę. Wtedy też zauważył, że koledzy znaleźli jego klocki i układaja,z nich rozmaite konstrukcje. Odrzucił piłkę w kąt i pobiegł zabrać swoje klocki.
Wszystkie dzieci były oburzone:
- Zapraszasz nas do siebie, a potem nie pozwalasz pobawić się twoimi zabawkami! Nie będziemy się z tobą, bawić, bo jesteś strasznym egoistaj
Obrażone żabki poszły do swoich domów. Rechotek został sam z bardzo zmartwionymi jego zachowaniem i niemiła, sytuacja, rodzicami, którzy znów próbowali wytłumaczyć synkowi jak źle postępuje. Nie wiedzieli, co począć, ale nadal mieli nadzieję, że ich dziecko w końcu się zmieni.
Pewnego dnia w szkole pani położyła na stole mnóstwo kolorowych kredek i powiedziała, żeby uczniowie narysowali swoje domki. Każde dziecko zabrało po kilka potrzebnych do pracy kredek. Oczywiście nie dotyczyło to Rechotka. On jak zwykle rzucił się do pudełka, starając się zagarnąć jak najwięcej kredek dla siebie, aż nauczycielka musiała go skarcić, że jest niekoleżeński.
Na następny dzień zaplanowano długa, szkolna, wycieczkę po łąkach. Żabkom powiedziano, że maja, zabrać coś dojedzenia i picia, bo do domów wrócą, późno. Cóż to była za radość i podniecająca przygoda! Wszyscy już wieczorem przygotowywali różne smakołyki. Także Rechotek zapakował wielka, torbę słodyczy, postanawiając sobie, że z nikim się niczym nie podzieli. Rano mamusia miała mu dołożyć parę kanapek na wyprawę. Położył wszystko na stoliczku pod oknem i poszedł spać.
Niestety rano budzik zadzwonił zbyt późno. Pani Rechotowa w strasznym pośpiechu smaruja,c kanapki krzyknęła:
- Kładę ci śniadanie na stoliczku, zapakuj je sobie!
Zaspany Rechotek ubierając się biegał po mieszkaniu, bojąc się, że nie zdąży i inne dzieci pójdą, bez niego. Wrzucił do plecaczka butelkę wody, aparat fotograficzny oraz parę innych rzeczy i krzyknąwszy mamie: - Cześć! - wybiegł z mieszkania. Na stoliczku pod oknem pozostało śniadanie i wszystkie smakołyki. Nawet pani Rechotowa tego nie zauważyła.
Wyprawa rozpoczęła się wspaniale. Była piękna słoneczna pogoda, pachniały kwiaty i zioła, śpiewały ptaki i cicho szemrał strumyk płynący wśród ła,k. W takich warunkach spacer stał się wielka, przyjemnością,. Szczęśliwe żabki skakały, śmiały się, żartowały, wa,chały kwiatki i uganiały za motylami. Także Rechotek był bardzo wesoły i z zadowoleniem myślał o łakociach, które niesie w plecaku i które
50