Rozdział XIX
Oto list opublikowany w „Knowloilgo" 28 grudnia 1883 r.: „Opisy tnk wiola meteorologicznych fonomonów, zamieszczonych w Waszym znakomitym piśmio, skłoniły mnio do prośby o wyjaśnieniu togo, co zdarzyło mi sio widzieć z pokładu parowen „Potna", podczas rejsu przez Zatoko Porska. liyło to w maju milo r., około pół godziny przed północą, gdy nagło w wodzie po obu burtach statku ukazały sio ogromno świocaco koła, krocaco sio tak, że szprychy każdogo z nich zdawały sio omiatać statek wzdłuż burt. Szprychy to były bardzo dużo, mierzyły chyba po 200-300 m i przypominały mi póki rózog zo szkoły dla dziewcząt. Każdo koło miało po szosnaścio szprych t choć średnica kół wynosiła nie mniej niż 500-000 m, krocace sio szprychy były bardzo wyraźnie widoczne. Fosforyczny blask zdawał sio ślizgać po powierzchni morza, nad woda zaś nio było żadnogo światła. Zjawisko szprycli można by chyba najlopioj zilustrować stajać w łodzi z latarnia i omiatając lustro wody jej promieniem. Wspomnę tu joszczo, żo fenomen ton oglądał również kapitan „Palny”, pan Avorn, oraz trzeci oficor, pan Manning.
Z wyrazami poważania Przedni Bras po Zawietrznej
P.S. Obracające sio koła towarzyszyły statkowi przez około dwadzieścia minut”.
Ta fascynującą historia nio pozostała oczywiście bez echa. Następny numer „Knowledge” przyniósł bowiem list podpisany przez A. McD., który uważa, że „pan Przedni Bras, czytujący opisy meteorologicznych fenomentów w Wazym znakomitym piśmie, powinien był podpisać swój list „Współczesny Ezechiel”, gdyż jego wizja świetlistych kół jest równie cudowna jak wizja starożytnego proroka". Okazuje się więc, że dla niektórych ludzi wszystko co niezwykłe jest bardzo zabawne. Następnie ów sarkastyczny autor bierze się za podane liczby i kalkuluje, że szybkość obrotów na obwodzie kół musiałaby wynosić
I około 160 metrów na sekundę, co wydaje mu sig mu sig mało wiarygodne, komontując to w następujący sposób: „Sądząc z pseudonimu, jaki przybrał autor opisu, bywa on chyba nierzadko zawiany".
Kolejny numer „Knowledge” przynosi odpowiedź „pana Hrasa”, który podpisuje sig tym razem nazwiskiem J. W. Roborl-son. „Nio podejrzowam - pisze on - że A. McD. chciał mnie obrazić, jednakże wydajo mi się, że pomawianie człowioka o stan nietrzeźwy tylko dlatego, że zdarzyło mu sig zobaczyć coś niozwykłego, jest dość niesprawiedliwo. Jeśli bowiem jost coś, co w moim życiu osobistym napawa mnie dumą, to fakt, żo nigdy nio pozwoliłem sobio na trunek mocniejszy od wody". Po tym wystąpieniu na temat dumy pan Robertson pisze, żo jośli chodzi o rozmiary to nio zamierzał się wcale silić na dokładność, co byłoby — biorąc pod uwagę warunki, czyli noc i emocje - raczej niemożliwo, lecz chciał dać przybliżone pojęcie o wielkości zjawiska i jogo ruchu. Kończy zaś pojednawczo: „Nio obrażam się jednak, gdyż jak sądzę, nikt nie miał zamiaru mnie obrazić".
Myślę, że najprostszym wyjaśnieniom tego fenomenu byłoby przyjęcie, żo pod powierzchnią wody w Zatoce Perskiej znajdowały się wielkie świecące kola, a przebijające się z ich zanurzonych szprych światło zafascynowało pana Robertsona. Wydaje się jasno, żo światło to miało swe źródło w głębi morza, a nio na powierzchni fal. Oczywiście nio wiemy, w jaki sposób dwa wielkie, świecące koła, każde wiolkości wioski, znalazły się w wodach Zatoki Perskiej, niewiele też możemy wymyślić na (ornat przyczyn ich pobytu w tym miejscu. Pole do intorpretacji mamy jednak szerokie. Ponieważ nie jest to jednak jedyna relacja tego typu, wróćmy na razie do faktów.
Zaczniemy od obserwacji czegoś, co zanurzało się w wody oceanu. Opis pochodzi z purytańskiego magazynu „Science”, który dostarcza nam niewiele materiału, gdyż jak większość pu-rytanów nio oddaje się on uciechom obfitości i rozkoszom niespodzianek. Czymkolwiek była ta rzecz, joj rzucającą się w oczy cechą był ogrom, musiała ona bowiem przekraczać swymi rozmiarami meteoryty ze wszystkich muzeów świata razom wzięto; a także względnio niowielka prędkość spadania. Materiał zamieszczony w „Science" (5-242) pochodzi ze sprawozdania otrzymanego przez Urząd Hydrograficzny w Waszyngtonie z podległej placówki w San Francisco. Dowiadujomy się z niego, że w nocy 24 lutego 1685 r. kapitan barkentyny „Innorwich", znaj-
189