Oba sposoby zachowania mogą istnieć oddzielnie i przy kon- ? sekwentnym ich przestrzeganiu mogą prowadzić do maksymalnych osiągnięć, ale także ich stopienie w jedność może prowadzić do formy artystycznej. - Dzieje się tak, gdyż występujący człowiek jest posłuszny zarówno prawu swojego ciała, jak i prawom przestrzeni. Podąża za poczuciem siebie samego, jak i za wyczuciem przestrzeni.
Wszystko, co robi: każdy ruch, każdy gest, każdy krok -i wszystko, co się dzieje wokół niego: zdarzenia w przestrzeni, przesunięcia, zmiany, ale także wchodzenie w relacje z formami, ciałami, przedmiotami, rekwizytami, i wszystko, co się dzieje z nim samym: przemiany postaci, przekształcanie ciała, zmiany poprzez kostium o różnych formach, barwach, fakturze, to wszystko działa niczym siła pobudzająca uczucia i tworząca prawa.
Człowiekiem sceny nie jest ten, kto samym swoim pojawieniem się na scenie nie potrafi zatrzymać tchu w piersiach widzów. Każdy, nawet najprostszy czyn musi być znaczący, musi być przeżyciem dla wykonawcy i tym samym musi stać się dla widza.
Jakim wydarzeniem, ale i jakim problemem, jest prosta czynność chodzenia, siedzenia, leżenia! W Tańcu przestrzeni próbowaliśmy przedstawić poniekąd ABC chodzenia, kroczenia, biegania, przy czym wypad, skok, gest oznaczały już maksimum ruchu. (Akcję wyznaczało tutaj podążanie za liniami prostymi na podłodze. One były motywem ruchu).
Natomiast w kompozycji określonej jako Taniec gestów chcieliśmy przedstawić „dramaturgię gestu", napięcie, jego wzrastanie i opadanie, odprężenie wywołane środkami akustycznymi. Problem siedzenia, leżenia itd. stawał się walką z obiektem, walką ze sprzętami.
Jeżeli sam „sprzęt” oznacza zmianę otoczenia, pewne przesunięcie w przestrzeni-strukturze, to w jeszcze większym stopniu dzieje się tak z pojęciem ściany na scenie. Dzieje się tak, ponieważ przy użyciu ścian, białych albo barwnych płaszczyzn, jesteśmy w stanie stworzyć w dużej przestrzeni sceny mniejsze obszary przestrzeni. Tajemnicą ściany jest bowiem to, co jest za nią. Powstają wtedy przejścia i uliczki, a napięcie buduje przechodzenie przez, chodzenie wzdłuż lub przed nią itd. Kulisy ukazały swoją istotę, ich dramaturgia wyszła na jaw.
Także kurtynę można w pewnym sensie traktować niczym ścianę. Jest ona bowiem tajemniczą ścianą działową, która wspólnie z rampą dzieli dwa światy: widownię i scenę na dwa wrogo-przyjazne obozy, i tu, i tam wywołującą napięcie. Tam napięcie: co się wydarzy? - tutaj: jak to zadziała? - „Kurtyna w górę!” - i może to zrobić na różne sposoby. Zależnie od tempa wznoszenia się i opadania może mówić swoim własnym językiem; można sobie wyobrazić grę kurtyny, pantomimę kurtyny, która w wykonaniu samego materiału ujawni jego istotę. Tak właśnie: jako „rzecz sama w sobie”; natomiast w połączeniu z aktorem możliwości takiej gry będą zwielokrotnione.
Wariacje na temat ściany zależą od rodząju materiału: przezroczysty czy nieprzezroczysty, ściany obite krepą czy z podobnego do szklą cellonu, albo metalowe ściany z efektem odbić i refleksów świetlnych. Ściana na scenie jest ostatecznie lustrem, za pomocą którego dzięki zręcznym operacjom mogą zaistnieć prawdziwe fantasmagorie, złudzenia. Wariacje takie umożliwia światło z projekcji albo o-świetlenie z efektem przezroczystości lub prze-świetlenie.
Jeżeli relacje aktora wobec otoczenia, wobec znajdującej się wokół niego materii były dotychczas niezobowiązujące, gdyż