średnio do wrodzonych i niepodważalnych idei, takich jak „Bóg” -treści naszych myśli, jeśli nie one same, mogą być nadal podstępem demona.
Jednak dla Kartezjusza takie wnioski były niewyobrażalne. Był pewien, że istnieje, ponieważ myśli, i że pewne jasne i szczególne wyobrażenia są esencją myśli: bez nich myśli by nie było. I ponieważ wszechpotężny i miłosierny Stworzyciel - Bóg - był wśród tych wyobrażeń, Bóg musi istnieć. A będąc wszechpotężnym i miłosiernym, Bóg zapobiegł istnieniu wszechpotężnego podstępnego demona zła. Kiedy odrzucimy demona, odrzucimy nasze wątpliwości dotyczące prawd matematycznych i logicznych.
To nadal pozostawia nas z problemem niepewności doznań zmysłowych. Kartezjusz sądził, że Bóg nigdy nie pozwoliłby nas całkowicie zwodzić, zatem możemy ufać przynajmniej temu, że świat istnieje i że jego substancja jest rzeczywista. Z drugiej strony fizyczna substancja jest całkowicie inna i osobna w stosunku do myśli, co prowadzi do słynnego problemu Kartezjusza „umysł-ciało”.
Jeśli umysł istnieje, gdzie się znajduje? Jeśli gdzieś jest, ma fizyczną lokalizację i postać, musi więc być jakimś rodzajem substancji. Jeśli niema substancji, w jaki sposób może istnieć? Kartezjusz nie potrafił rozwiązać tej zagadki (nieśmiało sugerował, że umysł znajduje się w szyszynce). W istocie nikomu nigdy nie udało się podać prawdziwie zadowalającego rozwiązania. Obecnie naukowcy przychylają się do poglądu, że umysł to wyłącznie zespół reakcji neurochemicznych, ale nie będę z zapartym tchem oczekiwał dowodu.
Racjonalizm Kartezjusza, wyrosły ze średniowiecznego poglądu, że prawda wymaga pewności, upadł w końcu wobec osiągnięć nauki empirycznej, dla której prawdy są zawsze hipotetycznym, prowizorycznym obiektem do ulepszania, i są zależne zarówno od prób i błędów, jak i od rozumu. Tak czy inaczej cogito ergo sum nadal pozostaje wielką ideą - ukoronowaniem filozofii starożytnej i siłą napędową nowoczesnej logiki i metafizyki. Układ współrzędnych kartezjańskich może wprawdzie przetrwać dłużej, ale pamiętamy o nim głównie dzięki cogito.
Widelec Hume’a jest filozoficznym narzędziem do oddzielania problemów rzeczywiście interesujących od pozornych. Zaproponowana przez Szkota Davida Hunie’a (1711-1776) podstawowa idea mówi, że każde zdanie i twierdzenie można zakwalifikować jako: 1) albo prawdziwe, albo fałszywe z definicji, 2) zależne od doświadczenia, 3) po prostu nonsensowne. To są trzy zęby widelca. Hume uznawał za interesujące tylko twierdzenia typu drugiego, co jest powodem, dla którego nazywany go „empirystą” (od greckiego empei-ria ~ doświadczenie).
W rzeczywistości jednak Hume ukradł zasadniczą koncepcję od tzw. racjonalisty Gotfrieda Leibniza (1646-1716), który wzorem Kartezjusza wyznawał przekonanie, że rozum jest pewniejszym drogowskazem do prawdy niż doświadczenie. Leibniz miał własny widelec, ale tylko z dwoma zębami: 1) twierdzenia logicznie konieczne, 2) twierdzenia „przypadkowe” (niepotrzebne). Przykłady koniecznych twierdzeń to „2 + 2 = 4” i „cocker-spaniel jest psem”. To, że są konieczne, znaczy, że ich negacja musi być fałszywa. Przykłady przypadkowych twierdzeń to: „Cezar przekroczył Rubikon” i „George Bush jest prezydentem Stanów Zjednoczonych”. Takie zdania mogą być w rzeczywistości prawdziwe, ale ich zaprzeczenia niekoniecznie są fałszywe. Prawda i fałsz w takich wypadkach nie wynikają z logiki, ale zależą od historycznych wydarzeń, które mogą mieć różny przebieg.
Leibniz dokonał jednak tego rozróżnienia tylko po to, aby je odrzucić. Wierzył bowiem, że twierdzenia przypadkowe są konieczne, jeśli patrzy się na nie w odpowiedni sposób. George Bush musiał wygrać wybory, ponieważ ich wynik został wcześniej określony przez Boga. Nie ma innej „alternatywnej rzeczywistości”, w której Bush mógłby przegrać. Wszystko wygląda tak, jak zostało pomyślane, dlatego nie ma twierdzeń przypadkowych.
Hume razem z innymi brytyjskimi empirystami kpił z takich kontynentalnych absurdów. Podobnie jak Leibniz, Hume wyodrębnił twierdzenia konieczne (które nazwał „stosunkami idei”) i przypadkowe („stany faktyczne”), ale utrzymywał, że się istotnie od sie-
39