przenika, jak i otacza. Nasza niewola w społeczeństwie jest nie tyle wynikiem podboju, ile kolaboracji. Czasami, co prawda, jesteśmy brutalnie zmuszani do uległości. Znacznie częściej jednak zostajemy usidleni przez naszą własną — społeczną — naturę. Ściany naszego więzienia stały już, nim pojawiliśmy się na scenie, lecz my sami ciągle je odbudowujemy. Sami zaprzedajemy się w niewolę.
PERSPEKTYWA SOCJOLOGICZNA-SPOŁECZEŃSTWO JAKO DRAMAT
leśli powiodła się próba nawiązania z czytelnikiem kontaktu, podjęta w poprzednich dwóch rozdziałach, ma on być może obecnie uczucie czegoś, co można by określić jako socjologiczną klaustrofobię. Można mu przyznać moralne prawo do domagania się od autora pewnej ulgi w postaci jakiejś afirmacji wolności ludzkiej w obliczu rozmaitych determinant społecznych. Jednakże taka afirmacja wyłania a priori w ramach wywodu socjologicznego pewne trudności. Zanim przystąpimy do dalszych rozważań, spójrzmy na te trudności.
Wolność nie jest faktem empirycznym. Mówiąc ściślej, chociaż wolność rnoże być przez nas doświadczana z pewnością równą pewnikom empirycznym, to nie jest możliwe jej dowiedzenie jakimikolwiek metodami naukowymi. Jeśli zaś wierzyć Kantowi, wolność nie jest także uchwytna w sposób racjonalny, to znaczy, nie można jej dowieść metodami filozoficznymi opartymi na operacjach czystego rozumu. Pozostając nadal przy problemie dostępności empirycznej, nieuchwytność wolności dla naukowego rozumienia polega nie tyle na niewysłowionej tajemniczości zjawiska (w końcu wolność może sobie być tajemnicza, lecz z tajemnicą stykamy się codziennie), ile na ściśle określonym zasięgu metod naukowych. Nauka empiryczna
117