intencjonalne odnoszenie się do wszelkiego rodzaju obiektów, samego człowieka nie wyłączając, jako das Verhalten des Menschen zur „Welt”, nie może się pomieścić w schemacie, w którym wszystko, co istnieje, zostało podzielone na przyrodę i psychikę. Weber był tego w pełni świadomy — przedmiot, jaki go interesował, społeczne działania ludzi, nie dawał się włączyć w ten schemat. „Tylko wówczas — pisze — jeśli (subiektywny, intencjonalny) sens jego odniesienia (tj. odniesienia działania — Z.K.\ nazwałoby się «wewnętrzną stroną* ludzkiego zachowania — co bynajmniej nie jest określeniem nie budzącym wątpliwości — można by powiedzieć, że socjologia rozumiejąca rozpatruje takie zjawiska (jak zjawiska psychofizyczne — Z.K.J wyłącznie «od wewnątrz*, a to znaczy: nie przez wyliczenie ich fizycznych i psychicznych fenomenów.”” Sens zachowania nie jest zatem — jak u Abla czy Nowaka — psychicznym przeżyciem, wewnętrzną stroną zachowania, faktem psychicznym będącym przyczyną faktu fizycznego. Jeśli jest „wewnętrzny”, to w zupełnie innym sensie, gdyż jest sposobem, w jakim człowiek odnosi się do świata w swoim zachowaniu. Żeby jednak dokładnie pokazać, na czym polega ta różnica, należałoby przeprowadzić głębszą refleksję filozoficzną. Weber tego nie czyni, bo interesuje go przede wszystkim nie filozofia nauki, nie filozoficzne uzasadnienie socjologii rozumiejącej, lecz ona sama. Przed psychologiz-mem broni się tylko wskazaniem racjonalnego, logicznego, a nie empirycznego charakteru związków odsłanianych w interpretacji. Przesądy epoki — przejęte od neokantystów założenia, nie poddane refleksji pojęcie przyczynowości — oraz przede wszystkim odmienny kierunek zainteresowań naukowych sprawiły, że jego teoria nauki pozostała nie zawsze spójnym, fascynującym fragmentem, wdzięcznym obiektem dla krytykćw i wezwaniem dla kontynuatorów.
Na koniec warto jeszcze rzucić okiem wstecz na dwa ostatnie rozdziały i zastanowić się nad wnioskami, jakie
» Tamże, s. 430.
płyną z przeprowadzonych w nich analiz. Otóż wydaje się, że mimo niewątpliwych różnic występujących między Diltheyem a Weberem, możemy w ich poglądach odnaleźć też znaczące i istotne dla nas podobieństwa. Zbytnim uproszczeniem jest bowiem czasami spotykany pogląd o zasadniczej odmienności ich koncepcji, o czym ma świadczyć fakt, iż Dilthey swoistość nauk humanistycznych uzasadniał rodzajem badanych przez nie przedmiotów, a Weber stosowaną przez nie „metodą”. Albowiem, jak pokazałem, również Dilthey uważał, że nauki różnią się nie tyle odmiennym charakterem badanych faktów, ile odmiennym tych faktów ujęciem, a z kolei Weber ostatecznie musiał również przyznać, że naukowa metoda nie jest całkowicie niezależna od rodzaju badanej rzeczywistości i że rzeczywistość sama w sobie jest już jakoś ustrukturalizowana. Przy czym ani Dilthey, ani Weber nie potrafili, jak sądzę, rozwiązać w sposób zadowalający tego dylematu. Głębsza analiza pokazuje także, że niektóre inne różnice nie muszą być tak zasadnicze, jak śię to wydaje na pierwszy rzut oka. Można na przykład stwierdzić, że Webe-rowska krytyka przeżycia i prób oparcia na nim nauki
0 tyle nie dotyczy Diltheya, że w filozofii Diltheya przeżywanie nie jest nieukształtowanym potokiem wrażeń, które zostają uformowane dopiero przez pojęcia, lecz jest już samo w sobie kategorialnie ustrukturali-zowane.
Przede wszystkim jednak Diltheya i Webera łączy przekonanie, że rzeczywistość społeczna nie da się zredukować ani do przyrody, ani do psychiki. Społeczne zachowania człowieka nie mieszczą się ani w jednej, ani w drugiej sferze; nie dają się też między nie rozparcelować jako rzekome złożenie wewnętrznego przeżycia
1 zewnętrznego, fizycznego ruchu. Dlatego też obaj — i Dilthey, i Weber — są „antynaturalistami” i ,.anty-psychologistami”, dlatego obaj usiłują położyć podwaliny nowego sposobu myślenia, zrywającego z tradycją, w której owo opaczne ujęcie rzeczywistości społecznej i zachowań człowieka się wyłoniło. I to właśnie, jak mi się wydaje, sprawia, że myśl ich jest ciągle aktualna.