Sygnalizuje istnienie pewnych płaszczyzn, które powinny zostać zbadane, i napomyka o funkcjach pełnionych przez twory architektoniczne. Zapewniają nam one coś w rodzaju parawanów, za którymi możemy schować się od czasu do czasu. Napięcie wywołane utrzymywaniem fasady może być ogromne. Architektura potrafi uwolnić nas od niego. Daje nam ona też możliwość schronienia, w którym możemy włożyć domowe pantofle i być swobodnie sobą.
Faktu, że tak niewielu businessmanów ma biura we własnych domach, nie da się wyjaśnić wyłącznie konwencją i trudną sytuacją dyrektora, gdy nie ma on wokół siebie podwładnych. Spostrzegłem, że wielu ludzi ma dwie, a nawet więcej różnych osobowości: jedną w pracy, a zupełnie inną w domu. Odseparowanie miejsca pracy od domu w takich wypadkach strzeże owe dwie, często sprzeczne ze sobą osobowości przed popadaniem w konflikty, a nawet służy ustabilizowaniu idealnej wersji każdej z nich, wersji dostosowanej do obrazu zaprojektowanego przez architekturę i otoczenie.
Związek pomiędzy przestrzenią trwałą a osobowością i kulturą nigdzie nie jest tak widoczny jak w wypadku kuchni. Kolidowanie ze sobą w kuchni mikrowzorców wywołuje coś więcej niż tylko irytację u kobiet, z którymi przeprowadzałem wywiady. Moja żona, borykająca się przez wiele lat z kuchniami różnego rodzaju, tak skomentowała projektantów: „Gdyby któremukolwiek z mężczyzn projektujących kuchnię przyszło w niej pracować, nigdy nie zrobiłby tego w taki sposób.” Niezgodność pomiędzy elementami projektu, wzrostem i budową kobiecą (kobiety zwykle nie są na tyle wysokie, by mogły swobodnie sięgać po różne przedmioty) a czynnościami, które trzeba wykonać, choć nie zawsze od razu widoczna, bywa niekiedy wręcz niewiarygodna. Rozmiary, kształty, uszeregowanie i rozplanowanie wnętrz domu, wszystko to mówi gospodyniom o tym, jak wiele lub jak mało wiedział projektant o szczegółach przestrzeni trwałych.
Poczucie właściwej orientacji w przestrzeni sięga u człowieka dość głęboko. Umiejętność ta jest ostatecznie spleciona ze zdolnością do przeżycia i ze zdrowiem psychicznym. Dezorientacja w przestrzeni to tyle co psychoza. Różnica pomiędzy działaniem z szybkim refleksem a koniecznością zatrzymania się i zastanowienia w nagle powstałej sytuacji może oznaczać różnicę pomiędzy życiem a śmiercią — reguła ta odnosi się w równym stopniu do kierowcy manewrującego pomiędzy pojazdami co i gryzonia umykającego drapieżnikowi. Lewis Mumford zauważa, że jednolity, kratkowy wzorzec, wedle którego zbudowane są nasze miasta, „sprawia, iż przybysze czują się w nich równie zadomowieni jak starzy mieszkańcy”. Amerykanie przyzwyczajeni do tego wzorca są często sfrustrowani, gdy zetkną się z czymś innym. Jest im trudno czuć się jak w domu w stolicach Europy, które nie zostały zorganizowane wedle tego prostego planu. Nieomal bez wyjątku przybysze używają słownictwa i tonu, które kojarzą się z osobistym afrontem, jak gdyby miasto się przeciw nim sprzysięgło. Nie należy też dziwić się, że ludzie przywykli do francuskiego systemu promienistej gwiazdy czy rzymskiej kratownicy mają kłopoty w takich miejscach jak Japonia, gdzie cały wzorzec przestrzeni trwałej jest zasadniczo i radykalnie odmienny. Istotnie, gdyby ktoś zechciał zaprojektować dwa kontrastujące ze sobą systemy, nie mógłby tego zrobić lepiej. Systemy europejskie akcentują i nazywają linie, japońskie zaś traktują w sposób formalny wszystkie punkty przecięcia i o linie nie dbają zupełnie. W Japonii nazwy nadaje się nie ulicom, lecz ich przecięciom. Domy są uporządkowane nie w przestrzeni, ale w czasie
155