Czesława Miłoszu /, Mopnliuił, |pl/,it’ /.mm I:i matka noblisty, ale także matka Kassa dlatego moobie mn mi problemy pogranicza niemiecko-kaszubsko-pol sk i ego.
Od lat publikował wióra/,o w czasopismach literackich, a swoją pierwszą książkę poetycką Do światłu (I!)!)!)) wydał już na Warmii i Mazurach. Drugi tom Jeleń Tlioni)ul<lnena opublikował w Warszawie. Opisywany w nim krajobraz i podjęta tematyka sprawiają, że książka staje w rzędzie dokonań literackich, kreujących indywidualnie obraz i mit zamieszkiwanego regionu. ()w zbiór wierszy został zauważony przez krytykę. Poeta otrzymał za tę publikację nagrodę im. Kazimiery Iłłakowi-czówny64. Wcześniej - 21 października 2000 roku na Jesiennych Dniach Literatury „Ocalenie przez poezję” w Gołdapi - nagrodziło go Suwalskie Stowarzyszenie Literackie65.
Liryka jeziorna, leśna i łąkowa Wojciecha Kassa oswaja i osławia mazurski krajobraz i tutejszą historię. Czyni to nie dla sprawy samej dla siebie. Poeta odbudowuje w poetyckim słowie zaufanie do świata i by rzecz ziścić, nie wstydzi się w wierszu uczuć. Źródłem jego języka i obrazów są zachwyt, wdzięczność, czułość, radość, święta naiwność, niespieszny namysł, by tak rzec, romansowy stosunek do tego, co widać i słychać najbliżej. A przy tym Wojciech Kass rozumie, że poecie na Warmii i Mazurach bardziej przystoi kontemplacja natury niż cywilizacji, bo żyjąc tutaj, człowiek w większym stopniu odnajduje się w rytmie „zielonego serca przyrody” niż miasta. Znamienne są wiersze, w których miasto ukazuje się jako miejsce opuszczane, żegnane, nieprzychylne i przelotne, gdy sceneria przyrodnicza opatrywana jest znakiem trwałości, którą wyznacza to, że wszystko tu jest na swoim miejscu i jest powtarzalne.
Jest w tej poezji jeszcze coś, co zajmuje uwagę: wierność szczegółowi, detalom, bytom nazywanym z osobna i wynikająca stąd niechęć do uogólnienia, które ma przecież posmak fałszu. Obrona i hołubienie drobnych przedmiotów jest ochroną przed uroszczeniami historii, „Wiadomo, historii lawina / drobiazgów się pozbywa” (Komoda).
Podczas czytania tych wierszy przypomina się nieprzypadkowo Elegia na odejście pióra atramentu lampy Zbigniewa Herberta, a zwłaszcza te słowa:
zostało mi niewiele bardzo mało
przedmioty i współczucie
64 Tę prestiżową nagrodę otrzymali we/,raniej tacy poeci związani z Warmią i Mazurami, jak: Janusz RyszkowsUi, (Iniżyim Zninbizycka i Marzanna Bogumiła Kielar.
65 Muzeum Ziemi Piskiej uhonorowało autora, organizując mu w swojej siedzibie 9 stycznia 2001 roku wieczór promocyjny z inl/.iidom Wojciecha Malajkata. Ów popularny i ambitny aktor rodem z Mrągowo odr/ytol utwory o losach mazurskich.
Wojciech Kass niemalże każdym wierszem mówi podobnie, zapisując własne „ogrody rzeczy”, wielbiąc ze współczuciem to, co pojedyncze, bo wierzy w poezję jako sposób wyzwalania siebie z obojętności wobec pejzaży codziennych, niepowtarzalnych i jednostkowych. Kass konsekwentnie realizuje postawione sobie zadanie: „zacznij cierpliwie / zbyt obojętny oswajać krajobraz”. Wiemy z kart Małego Księcia Antoine’a de Saint Exupery’ego, że oswajanie jest początkiem przyjaźni i miłości. Przyjazne i miłosne spojrzenie na okolice swego życia sprzyja dobrym emocjom i poszerza horyzont zaufania. Nie oznacza to jednak jakiegoś ślepego _ uspokojenia i pławienia się w samozadowoleniu.
Bycie poetą w tym wypadku polega na dramatycznym odnawianiu przymierza z realnością, zwłaszcza tą, która jawi się obok niby to zwyczajnie, niby to bez znaczenia. Wiersz Kassa jest zatem zazwyczaj pozornie skromnym uobecnianiem „rzeczy najmniejszych”, bo tak można poetycko przeciwstawić się nieokreśloności, a co za tym idzie, nieważności strumienia dni; bo „to co wymówione zmierza do istnienia”, „do światła”. W ten sposób pisanie poezji jest pisaniem listów przeciwko nicości i chaosowi. Poeta uważa siebie za „potomka powinności”, twierdzi więc:
należy chaosowi przydać chronologię.
W kraju z niedostatkiem ciągłości trudno o taki wolumen.
CKomoda — fragment)
Bohater Kassa mierzy się z nieokreślonością, przeżywając patos zwyczajności - to zresztą jest znamię liryczne łączące go — raczej przygodnie - z Konstantym Ildefonsem Gałczyńskim, którym naznaczone są niektóre utwory z tomu Do światła. Upatruję w tym twórczą kontynuację, a nie jałową stylizację. Poezje Kassa i autora Kroniki olsztyńskiej mają ze sobą wspólną, choć wyrażaną inaczej, dążność do wzruszania, autoironii czy do pozwalania sobie na frywolny ton, muzykologiczne skojarzenia i magię kolorów. W wierszach obaj poeci poutykali znaki wszkazujące, że rzeczywistość napisana, wykreowana nie jest dokładnie tą realną. Można tę postawę uznać za artystyczny symbol pokory. Nawet poezja, która ze swej istoty chce dotknąć prawdy, skazana jest na konwencję, sztuczność, pośrednictwo formy.
Nie mogę pominąć spostrzeżenia, że wiersze Kassa przenika duch piękna zespolony ze zmysłem użyteczności wszelkiego stworzenia. Uroda i prnktyczność chodzą tu ze sobą w parze jako gwarancja sensu, czy jest to komoda, czy papiloty, czy las, czy dom, czy karmnik, czy jezioro, czy roślinność i zwierzyna. Bo potrzeba piękna jest tu równoznaczna z potrzebą Henna. Piękno bez sensu nie ma sensu - zdaje się przypominać poeta, dla którego niesłychanie ważna jest zdolność do znajdowania pociechy. Kass
81