górkach kryły si<; zapadłe pod ziemię wraz z ludźmi św 11| ty nie, na kamieniach spoczywał ongiś Chrystus, ze strumyka piła wodę Matka Boska, w kurhanach zachowane były zaklęte skarby itp. Krajobraz, w którym pracował tradycyjny rolnik, był więc swoistym „dokumentem”, potwierdzającym prawdziwość wiejskich legend i mitów, „dokumentem”, z którym rolnik utrzymywał bezpośredni fizyczny kontakt: pił w znojne lato wodę ze świętej studni, deptał mityczne pogórki, odpoczywał w cieniu niezwykłych drzew ®*.
Nie tylko jednak otaczający krajobraz miał dla rolnika ów niezwykły mityczny sens. Pochodzenia mitycznego były również, zgodnie z tradycją ludu, otaczające go ptaki, zwierzęta i rośliny. Również sam akt żniwny był „realizacją” pewnego mitu. Był to mit pracy chłopskiej „w pocie ęzoła”, nierozłącznie związanej z chłopskim stanem, pracy, która zaczęła się w owym mitycznym czasie, kiedy dano początek wszystkim rzeczom i zjawiskom: pagórkom, drzewom, ptakom, wszelkiemu istnieniu i wszelkiemu porządkowi. Jak każda realizacja mitu, prace żniwne były rytuałem. Rytuał nakazywał szacunek dla przedmiotu ludzkiej pracy — dojrzałego kłosa. Szacunek obwarowany był sankcją zawartą w micie. Znana na Polesiu i Białorusi legenda ludowa powiada, iż ongiś kłosy zboża były duże — zaczynały się tuż przy ziemi i sięgały aż po wierzchołek źdźbła. Było to jeszcze wtedy, gdy Bóg w postaci staruszka wędrował chłopskimi drogami. Ale pewna "kobieta zerwała
M Oto, dla porównania, Jak tubylcy udowadniali Malinowskiemu prawdziwość swych mitów „udokumentowanych** w. ich krajobrazie: „Nasze opowieści o Tudnva sq prawdziwe; to jest Ull’u. Jeśli udasz $ię do Laba’i, możesz zobaczyć jaskinie, w której Tudava się urodził, zobaczysz wybrzeże, na którym bawił sle Jako mały chłopiec.; Możesz zobaczyć odcisk jego stopy na kamieniu na Raybwag. Lecz gdzie ślady Yesu Koriso? Kto kiedykolwiek widział jakieś znaki potwierdza-i.ici. opowiadania misinari? Naprawdę to nie jest lilł'u (B. Ma|tn«rv?-*>K»: • Op. cit., s. 362).