rywumia win r uwijam KPrru sj^um XIII
l| w malarstwie najpierw, później w teatrze. Co prawda ; i słowa pisarza brzmieć będą wtedy osobliwie młodo-I polsko. Wytknął mu to przenikliwy krytyk, Irzykow-I ski, dla którego Witkacy pozostał zawsze pogroboweem I młodopolskiego dekadentyzmu. Istotnie, w polskiej lite^r-I raturże Witkacy jest pisarzem, który najlepiej — i naj- \ I oryginalniej — łączy skrajny modernizm i dekaden-# I ty*™ Pocz3tku wieku z radykalnymi i nowatorskimi i kierunkami dwudziestolecia, tymi nawet, które —- jak I malarska abstrakcja czy teatr absurdu — rozwiną się I dopiero w pełni w latach pięćdziesiątych.
Antynomia Witkacego; problem fundamentu sztuki, i* Kiedy tylko Witkacy pokonał wpływ ojca, popadł w [ ogromną trudność. Nie umiał bowiem łatwo rozstrzyg-| nać, jaki jest fundament jedynej wartości, której był —
wości człowieka?
Patrząc oczami młodego Witkacęgo, można przedstawić dylemat następująco. Albo istnieje substancja, porządek, struktura istnienia, istota rzeczy, która przekracza codzienne doświadczenie i umyka społeczności, odsłaniając się poetom i artystom. Albo też sztuka jest owocem indywidualnej bujnaści, bodźcem życia, jak chciał Nietzsche, „nadmiarem i wytryskiem kwitnącej cielesności w świat obrazów i pożądań”*. Byłaby wtedy
| niemal^oa dzieciństwa —- pewny najzupełniej, miano-I * wicie ^ztulH. Sztuka nie była dla Witkacego zgodnością I z natufą-fllbo służbą społeczeństwu. Żaden Żeromski, i szanowany przecie, żaden"*— podziwiany! — Wyspiań-I ski nie mogli już obalić w Witkacym bałwochwalstwa I sztuki. Ale czym ta sztuka stać się powinna? Zgod-| nością z absolutem czy raczej — wyrazem jednostko-
■
i
V F. N ®l\z s c h e, Z psychologii sztuki. Przekład i komen-
Xtr _../-■u;---o__< iwo ♦ trr « i n c qoa .____-
I