W kilki Ut później Amazonki, dzikie plemię walczących kobiet i Azji, wtargnęły do Grecji i natarły na Ateny. Tezeusz i tym razem usłuchał rad bogini Ateny i z jej pomocą Amazonki pokonał; napełniło go to wielką pychą i wciąż się przechwalał, że jest taki dzielny.
Pewnego dnia jego przyjaciel Pgntooa)powiedział do niego:
— Zakochałem się w pewnej pięknej kobiecie. Czy pomożesz mi ożenić się z nią?
— Ależ oczywiście — odparł Tezeusz. — Jestem przecież najodważniejszym ze wszystkich żyjących królów 1 Nic słyszałeś, że pokonałem Amazonki? 2e zabiłem Minotaura? Powiedz tylko, kim jest ta pani?
—* To Persefona, córka Demeter.
— Co? Mówisz poważnie? Przecież Persefona jest żoną króla Hadesa, Boga Zmarłych!
— Wiem, wiem. Lecz ona go nienawidzi i chce mieć dzieci. A nie może przecież mieć żywych dzieci z Bogiem Zmarłych!
— Wydaje mi się to przedsięwzięciem raczej ryzykownym — rzekł Tezeusz i nieco pobladł.
— Więc jednak nie jesteś najodważniejszym z królów?
— Jasne, że jestem!
— Zatem bierzmy się do dzieła!
Przyczepili miecze do pasów, zeszli pod ziemię i bocznym wejściem wkroczyli do Tartaru. Napoili Cerbera sokiem z maku, tak że zaraz usnął, i zapukali w pałacowe drzwi.
— Kim jesteście wy, zwykli śmiertelni ludzie, i czego tu chcecie?— zapytał zdumiony Hades, gdy tylko ich zobaczył.
— Nazywam się Tezeusz i jestem najdzielniejszym z żyjących królów — rzekł Tezeusz. — A to mój przyjaciel Pejritoos, który uważa, że nie jesteś odpowiednim mężem dla królowej Persefony, i sam chce się z nią ożenić.
Hades tylko się uśmiechnął. Nikt nigdy przedtem nie widział jego uśmiechu.
— No cóż? — powiedział. — To prawda, że Persefona nie jest ze mną zbyt szczęśliwa. Mógłbym nawet pozwolić jej odejść z tobą, gdybyś przyrzekł, że będziesz dla niej dobry i miły. Może byśmy to spokojnie obgadali? Proszę bardzo, siadajcie sobie wygodnie tu, na tej ławce.
Tezeusz i Pcjritoos usiedli, tle ławka, którą im Hades podsunął, miała pewne czarodziejskie właściwości: kto raz na niej usiadł, nie mógł już się od niej odlepić, chyba że zaryzykował oddarde od siebie części swojego dała. Hades stanął nad nimi i zarykiwał się ze śmiechu; bawiło go to, zwłaszcza że straszliwe Furie zaczęły obu przyjadół smagać biczami, podczas gdy upiorne, jadowite węże kąsały ich i szarpały, a Cerber, obudzony z narkotycznego snu, zabrał się do obgryzania im palców u rąk i nóg.
— Biedni głupcy — chichotał Hades. — Na zawsze już tu po zostaniecie!