Na ulicy Miodowej co dzień około południa można było spotkać Jegomościa w pewnym wieku, który chodził z placu Krasińskich ku ulicy Senatorskiej. jLatem nosił on wykwintne, ciemnogranatowe palto, popielate spodnie od pierwszorzędne-go krawca, buty połyskujące Jak zwierciadła — 1 nieco wyszadany cylinder.
(Jegomość miał twarz rumianą, szpakowate faworyty 1 siwe. kgodne oczy. Chodził pochylony, trzymając ręce w kieszeniach. W dzień pogodny nosił pod pachą laskę; w pochmurny — dźwigał Jedwabny parasol angielski ]
1 Byt zawsze głęboko zamyślony 1 posuwał się z wolna. Około Kapucynów dotykał pobożnie ręką kapelusza 1 przechodził na drugi stronę ulicy, ażeby zobaczyć u Pika. Jak stoi barometr tmoaetr. potem znowu zawracał na prawy chodnik, zatrzy-■ywał się przed wystawą Mieczkowskiego, oglądał fotografie Modrzejewskiej — I szedł dalej. ^
W drodze ustępował każdemu, a potrącony, uśmiechał się Życzliwie.
Jeżeli kiedy spostrzegł ładną kobietę, zakładał binokle, aby PMPpaŻraeć się jej. Ale że robił to flegmatycznie, więc zwykle spotykał jn zawód.
Ten Jegomość byt to —• pan Tomasz.
Pm Tomasz trzydzieści lat chodził ulicą Miodową l nieraz gpM że się na niej wiele rzeczy zmieniło. Toż samo ulica Matowa pomyśleć by mogła o nim.
obrońcą, biegał tak prędko, że nie uciekła -■Hp Mm żadna szwaczka wracająca a magazynu do do-