Nie są podobni do murarzy.
Którym trza służyć w wielkim trudzie.
Tu się pomocnik nie nadarzy;
Sami se zżuią, dobrzy ludzie.
XXXIII
Ot, w puste wdałem się baybaiu Bez inszey racyey y przyczyny;
Nie iestem sędzią, panem kraiu.
By karać lub odpuszczać winy;
Ze wszystkich iam nayułomnieyszy; Niech będzie Jezus pochwalony!
Przeze mnie im się nie umnieyszy!
Tak sobie bzdurzy człek szalony.
XXXIV
Zostawmyż oną materyię,
O uciesznieyszey mówmy sprawie;
Nie każdy rad z tey beczki piie:
Przykra iest y nieluba prawie.
Nędza, markotna, boleściwa,
Zawżdy obrazy szpetne kryśli,
Zawżdy w sądzeniu iest zelżywa;
Gdy nie śmie w słowach, boday w myśli.
Biedakiem iestem iuż od młodu -Ot, niebożęta leda iacy! —
Ociec móy był z biednego rodu,
XXXVI
jCiedy nad moią biedą kwilę,
Serce me często tak mnie pieści: Człeku, nie krzywduy sobie tyle y nie dopuszczay tey boleści jeśliś nie dosyć użył sobie,
Zaliż nie lepiey pod łachmanem Bydi żywym niżli leżeć w grobie Z tem, żeś był kiedyś wielkim panem?”1
XXXVII
Bydi niegdyś panem!... Cóż ia baię? Panem! Ba iako Dawid prawi,
Nie masz go, ani przeznasz kraie,
Ni zgadniesz mieśćce, kędy bawi A zresztą, chudziak ia ubogi,
Nie mnie rozprawiać tak podniosło; Niech o tem sądzą theologi,
To kaznodziei iest rzemiosło.
XXXVIII
Nie iestem, wiem to aż za wiele,
Synem anioła - brednie czyste! -Diademu nie mam z gwiazd na czele; Ociec móy umarł, świeć mu, Chryste, Ciało spoczywa w ciasnym grobie...
Y matka, biedna kobiecina,
Niedługo żyda wróży sobie;
Wnetki schowaią też y syna...
XXXIX
Wiem, że bogate y ubogie,
Mądre, szalone, świeckie, xiędze,
Hoyne y skąpe, tanie, drogie,
Małe y duże, pychy, nędze,
19