W tę noc, ćwiczony psią ulewą!
Dom pewny, byle zawrzeć pilnie, Pogrzebacz daJem mu za godło;
Kto bądź go nalazł, klął tam silnie Na twarde leże y noc podłą.
XCVII
/rem, iż cnego Mistrza lana Saint-Amant godna żona (iuści,
Jeśli w rem hańba lub przygasa Jest taka, niech iey Bóg odpuści) Dziadem mnie podłym nazowiła,
W mieście „Białego Konia”; ano Niech mu usłuży ma kobyła;
Daley uiedzie w ciepłe rano.
Item, dla imci Dyonizego Hesseiin, parizkiego posła,
Czternaście wiader nalepszego;
Byleby sługa ie przyniosła
Na móy podiąwszy koszt z gospody.
Gdyby zalewał się zbyt grubo,
Niech do baryłek wleią wody;
Wino nieiednym było zgubą.
XCIX
Item, adwokatowi memu,
Mistrzowi Szaro Wilhelmowi,
Testuię y oddaię iemu Kozik... O pochwie się nie mówi...
Reala zań uzyska snadnie -
Niechże mu kabza miła spuchnie -
O ile komu go ukradnie
Lub inszym kształtem z łapy zdmuchnie.
c
Item, móy prokurator miły,
Farmer, za dobre swe procesy Weźmie (łup, bratku, co masz siły!) Trzy garzście groszy z moiey kiesy. Wielekroć pomógł mi w potrzebie, lako ia trafem ie nayczystszym tfalazłem - żywy Bóg na niebie! -Z iedney my sfory z dobrym mistrzem.
CI
Item, imć Ragier mistrz Iacenty Otrzyma z Rynku Wielki Kubek,
Gdy wprzód uiści cztery centy;
Choćby miał przedać, biedny dzióbek. To, czem okrywa nagie udko, ’
y gnać bez pludrów y bez gaci,
Co rano, tuż po wstaniu krótko,
„Pod Szyszkę” ku swey wiemey braci.
cn
/fóm, co Marbof albo zgoła Mikołaj Luwier, z tymi bieda:
Nie dam im krowy ani woła
Nie woło-bóyce są to leda.
Ba, sokołniki radniey zwinne -Nie sądźcie, że to trefność zdrożna Co kuropatwy, też y inne,
Bm-wtraktierni... prosto z rożna.
'^naydzieriem agrod2f; dróżek z was łfi, .m,eszkanie,
85 g(j szczwany srod2e.
45