120
JUDYTA
100 Co zrobisz ze mną, goimie?
Nu — ksiądz mi odpuścił święty. Ja przyjęła sakramenty Z jego rąk i mam na imię Salomea...
KOSAKOWSKI Więc ksiądz żywy?
JUDYTA
105 Ksiądz, on człowiek sprawiedliwy, Umrze, gdy go Pan obudzi.
Nu — on nie lęka się ludzi...
KOSAKOWSKI
Ale go pletniami zbito?
JUDYTA
A kto tego bicia Uczył?
110 Jego palmami zakryto
Słonecznymi od niebiosów;
A kat się na śmierć za ćwiczył I szedł krwią kapiący z włosów,
W koszuli, cały rumiany,
115 Przez siebie zakatowany
Na śmierć... i umarł w szpitalu.
Nu — a potem w tym Moskalu Była myśl księdza u wozić,
Na Sybirze gdzieś zamrozić,
120 Więc okuli jemu nogi,
UbraU go w chłopskiej świtce, Położyli na kibitce.
Koń zaprzęgU do niej srogi,
1 szalony i gorący, n Jak smok dyszlem targający.
I siadł na kibitce zwoszczyjc,
F/ „ hełmie z blachy, fk»Pit8°hvt jak nieboszczyk,
I"8' hvla ciemna, głucha. H|l'n i rozpalę;
Bp Uo, że lud plącze,
byle- że Bóg s,ucha;
SlyCln«la P° rejwachu 0° s t,Jpika cichość strachu,
ruszyła
0dy vin ojcem śród miasteczka: ŻS IM Żydków była, fon ten ksiądz, jak owieczka nał się okuwać w kajdany, • f mu krew bluznęła z rany, p był znowu biczowany,
| pysk przez Braneckiego bity, jak trup — dlatego zakryty j cały we krwi czerwony;
Bez sil — dlatego niesiony,
Bez ducha — bo już nie jęczał,
A w łańcuchu, bo zabrzęczał,
Gdy go kładli do kibitki. — .
Nu, i potem tylko kitki Tych Moskali jak płomienie Poleciały na stracenie,
Poszły w ciemność z wielką burzą, Nu, a ludzi było dużo Na tym placu, wszyscy czarni,
Przy jednej tylko latarni,
Która była pałająca,
Bez gwiazd żadnych i miesiąca,
W nocy na strasznej pustoszy,
Jak na jakim grobowisku.
Nu, a kiedy Pan Bóg spłoszy Konie jakie na urwisku?
To co? — a jak noc głęboka zabazgrana rosą,