FVn>im M SfeNWe
A t* tmnHm!
tnrrlm ftH KIm, Nuntuum, fttwjuo, Walery. Komisarz. Jakub .kmsrhu
Cóż to. panie Harpagonie? Widzę cię wielce wzburzonym.
HaqM|tM
Ock. panie Anzelmie. jestem najnieszczęśliwszym z ludzi! Cóż za zawikłania i kio-1 poty. właśnie w ch*ili naszego kontraktu! Kradną mi honor, mienie; morduję mnie, HP|||f Oto lott adrajca. który pogwałci! najświętsze prawa: wśliznął się w dom pod . maską imegó słup. aby nmie okraść i uwieść mi córkę.
Walery
Co to a kradzież, o której pan cięgle bredzisz?
Harpagea
fifi wymienili z sobą przyrzeczenie małżeństwa. Ta zniewaga ciebie przede wszystkim dotyczy, panie Anzelmie; tyś powinien wytoczyć skargę i przeprowadzić na swój koszt wszelkie kroki prawne, aby się pomścić za jego zuchwalstwo.
Aniela
I i test rooun zamiarem zaślubiać kogokolwiek przemocę ani zabiegać o serce, które nie jest wolne, ale co do pańskiej sprawy, gotów jestem ję popierać jak własną.
Harpagon
Oto pan Komisarz, bardzo dzielny człowiek, przyrzekł nu wypełnić swoje zadanie z calę sumiennością.
De fcwiunn. ■dauajpr na Walerego
Opia go pan, opisz jak należy i przedstaw zbrodnię w najjaskrawszym świetle. Wen
Nie pojmuję, jakiej zbrodni może się ktoś dopatrzyć w miłości, którą żywię dla pańskiej córki. Skoro się okaże, kim jestem, kara, która wedle pańskiego mniemania czeka mnie za te tajemne zaręczyny...
Harpagon
Drwię soŁgl I waszych baśni; roi się dziś na świecie od tych dobrze urodzonych opry-szków, szalbierzy, ciągnący ch korzyści z tego. że ich nikt nie zna, i ubierających się bezczelnie w byłe znakomite nazwisko.
dumny jrsinn. aby tif riroif ar cni.dacatf»bniMe niaipnma.
«i»*a Mhlrry^ o m\m umUrnm.
Aawlnt
tkw In IkiK »x> mńwiu. Ryt)kujm więcej, tui nęfliu: ufaiiii wobec c*k>-
„xAa. kttew Neapol t«w na wylot i który t łatwraócif mote się potnać na twokk
Walery
hyeluK
\,i- jfdlH dK>wiAw*m. który by się nuigl czegoś obawiać; W^ury o Tona-, vii Neapol jest panu lak tnainm. wieś* pewno, kto byk don uu fMbwci
’ mało kto znał go tak jak ja.
łiarpafcon
I don Marcin, nic mnie nie obchodzi.
M cfcete fuweer się palę, gasi jedmę
2tM^^ftjia«n, daj mu pan mówić; zobaczymy, co chce powtediiee...
Chcę powiedz u v. że jemu to właśnie zawdzięczam światło dzienne.
likiery
stroisz. Wymyśl innę historię, która ci się może lepiej powiedzie, i me pzfbuj su- ocalić tym łgarstwem.
Wery
HitdU^Blan raczy liczyć ze słowami. Tb nie żadne łgarstwo; nie mówię nic. czego ''maieBaógł dowieść.
mówić, że jesteś synem don Tomasza d\\lburc>?
lUrry
gotów każdemu to w oczy powtórzyć.