którego był wiernym współpracownikiem, za pomocą wszelkiego rodzaju argumentów starał się wykazać, że sedno religii chrześcijańskiej. stanowi „prawo przebaczenia” bliźniemu, by zyskać przebaczenie Boga. W pewnym jednak momencie nie kryje, że prawo to można rozumieć jedynie w aspekcie ludzkim, a więc narażając „na niebezpieczeństwo” kult należny Bogu: „Ta możność wybaczania * tak wielka jest i wszechobecna, że Bóg ustanawiając to prawo naraził na niebezpieczeństwo cały kult sobie należny: dlatego też zdaje się być prawem ustanowionym jedynie przez ludzi ku korzyści wszystkich ludzi, i stąd też wyraźnie mówi się, że Bóg w niepamięć puszcza zniewagi, jakich od nas doznaje, jakkolwiek liczne by były, o ile tylko my sami wybaczamy sobie i czcimy Go. Pewnym jest, że gdyby tym, którzy sobie wybaczają, nie okazał łaski oczyszczenia z grzechu i życia w prawości, każdy mógłby sądzić, że prawo to nie jest prawem Bożym, ustanowionym jako norma dla ludzi, lecz prawem przez ludzi ustanowionym, którzy, by żyć z czystym sumieniem, nie potrzebują troszczyć się o zbrodnie i grzechy popełnione potajemnie lub w zmowie, czy tak, by nie naruszyć spokoju i życia na ziemi. Widząc jednak, że kto dla chwały Boga wybacza, otrzymuje od Boga to, czego pragnie, i że wybrańcem Boga się staje, i skłonny jest dobre uczynki spełniać, a złych unikać, ludzie z większą mocą uznają dobroć, jaką Bóg nas otacza. ”
Jedynie nadprzyrodzona interwencja łaski Bożej sprawia, że istota przesłania Chrystusa („prawo przebaczenia”) nie jest traktowana wyłącznie w aspekcie czysto ludzkim i politycznym. Możliwość takiej świeckiej interpretacji religii nie jest obca autorowi broszurki. Znał on zresztą jej wariant najbardziej spoisty* (pozostając częściowo i pod jego wpływem), ukazany przez Machiayellego — ale nie Machiavellego w tradycyjnym uproszczeniu *, czyli jako teoretyka religio instrumentom .regnilecz Machiavellego z Rozważań — który w religii widzi przede, wszystkim
1 religii jako narzędzia panowania
potężny czynnik spójności politycznej. Polityczny sens cytowanego ustępu jest jednak inny: nie jest nim dążność do rozpatrywania religii od zewnątrz, w sposób wolny od uprzedzeń, lecz chęć zburzenia jej podstaw od wewnątrz. Obawa Crispoldiego, jakoby „prawo wybaczania” mogło być pojęte jako „prawo ustanowione jedynie przez ludzi ku korzyści wszystkich ludzi, albowiem wyraźnie mówi się, że Bóg w niepamięć puszcza zniewagi, jakich od nas doznaje, jakkolwiek liczne by były, o ile tylko my 'sami wybaczamy sobie i czcimy go”, do złudzenia przypomina słowa Mcnocchia skierowane do inkwizytora: „myślę, że kto nie czyni zła bliźniemu, nic grzeszy; a to dlatego, że wszyscy jesteśmy synami Bożymi, jeśli nie czynimy sobie nawzajem zła; i tak jeśli ojciec ma kilku synów, a jeden z nich powie: «przeklęty niech będzie ojciec mój», ojciec wybacza mu, ale jeśli rozbije głowę synowi drugiego człowieka, nie może mu wybaczyć, póki nie zapłaci”.
.Nie ma oczywiście najmniejszych podstaw podejrzewać, że Menocchio znał O przyczynach wybaczenia. Po prostu, w szesnastowiecznych Włoszech zauważyć można tendencję, typową dla wszystkich środowisk (a którą z całą ostrością przewidział Crispoldi), do sprowadzania religii do wymiaru czysto doczesnego — upatrując w niej system moralny i polityczny. Tendencję tę wyrażano na wiele sposobów, wychodząc z różnorodnych założeń. Niemniej jednak takzefT w tym przypadku dopatrzyć się można częściowej zbieżności między środowiskami reprezentującymi kulturę wyższych warstw społecznych a radykalnymi grupami kultury ludowej.
i-W świetle tym, jeśli przypomnieć niezgrabne wersy Historii Sądu, do których odwołuje się Menocchio celem uzasadnienia, własnego stwierdzenia („myślę, że ważniejszym przykazaniem jest kochać bliźniego niż Boga”), staje się oczywiste,, że raz jeszcze, sposób interpretacji okazał się o, wiele, istotniejszy od „źródła”. I choć interpretacja Me-npęchia sprowokowana została bezpośrednim obcowaniem; z tekstem, korzenie jej sięgają daleko.
6* 83