Ihk
Hie
fei,
H
Ja,
Ja-
lie
ko
eż
ii,
e,
ik
•a
Ir
iĆ
i
i
_■
i uimtji, LjiiLkz wyuz,icicij<^ iiict nit:sxtxz^ctjxx^ ijcxl\kj c^/i^uu,
wadzonego dla pełniejszego ukazania przeżyć wewnętrznych winowajczyni.
Zupełnie odmienna jest tu także postawa autora wobec stwarzanego przez się świata. Nie mamy w Liliach do czynienia ani z jakąkolwiek — choćby słabo zarysowaną — osobowością narratora, jak było to we wszystkich trzech balladach pierwszej linii, ani też z wyraźnie okazywanym współczuciem wobec nieszczęsnych losów postaci, jak bywa to stale niemal w ujęciu dum sentymentalnych. Tu od początku do końca panuje spokojną/beznamiętna relacja epika/który sam bezpośrednio ani nie sądzi swych postaci, ani też nie okazuje im żadnego współczucia.
„Bo idzie o pęd wypadków, nie o współczucie. Z nikim tu nie współczujemy. Obojętny jest mąż nieboszczyk, obojętni bracia. [...] To właśnie pozwala na ujęcie samego zdarzenia w jego dynamice, w jego nastroju zgrozy"50. A „dynamika uczuć — jak słusznie zauważa H. Schipper51 — usuwa z utworu tony sentymentalne".
Ta dynamika uczuć i zdarzeń sprawia, iż Lilie mimo swej wielowier-szowej rozległości, źle widzianej zazwyczaj w technice balladowej, nie są wcale balladą rozwlekłą. Podobnie jest z jej kompozycją. Mimo że brak tu takiego skoncentrowania fabuły, jak było to w Świteziance, a fabuła rozparcelowana jest na większą ilość epizodów sposobem, który przypomina raczej technikę epiki „szerszego oddechu" niż zasadę balladowego skondensowania akcji, przecie trudno byłoby stwierdzić w niej przewagę elementów epickich. Wręcz odwrotnie: zarówno szybkie, szalone tempo zdarzeń, jak i upodobanie do dramatycznego ukazywania ich w działaniu, tak jakby wszystko się odbywało bezpośrednio przed oczyma czytelników, sprawia, iż wypada tu raczej mówić o przedstawianiu niż