/ Anglików, usłyszał następując a «>dpc>wie(l/: „Rząd nasz zezwala na nią, aby się sama Anglikom przejadła”. A polem ów Anglik dodał: ,Już się przejada”.
Dziwni są ci Anglicy. Czasem robią wrażenie diabelnie chytrych, a czasem po prostu naiwnie zarozumiałych. W każdym razie nie podzielam opinii światłego Anglika. Sowiety, podobno, wydają na sam Londyn 200 000 funtów miesięcznie. Taka robota musi zostawiać trwałe ślady. Przysłowiowa flegma angielska nic jest środkiem immunizującym wpływy przemyślanej, chytrej i kosztownej propagandy sowieckiej.
Ale nie o tym chciałem pisać. Dziś rano z rzeczywiście wiarygodnego /mdlą dowiedziałem się znowu rzeczy ukrywanych starannie przez rząd Sikorskiego. W związku z ewakuacją rodzin wojskowych oraz dzieci z Rosji władze sowieckie miały oświadczyć naszej ambasadzie w Moskwie, że liczba obywateli polskich przebywających w Sowietach jest znikoma. Przedstawiciel Narkomindicłu, Nowikow, powołał się przy tym na ową notę / Ib stycznia, zarzucając naszej ambasadzie (tych zarzutów było więcej), że ośmiela się kwestionować suwerenność ZSSR w sprawach obywatelstwa osób pochodzących z ziem wschodnich Polski, przyłączonych do ZSSR.
Osoba, która mi to wszystko opowiadała, dodała na pocieszenie, że Sosnkowski już był w tej sprawie u Prezydenta i przedłożył mu cały plan natychmiastowej kontrakcji. Sosnkowski nazywa notę sowiecką z 16 stycznia - aneksyjną. Miał również żądać, aby rząd polski wziął go u obronę przed ustawicznymi atakami „Daily Workera”, który mu m.in. /a:/ura. żc patronuje tajnemu pistnu „Walka”. Prezydent podobno za-ak< cptował wszystkie sugestie generała. Chwalić Boga, że jest w Londy-nic Sosnkowski.