„dostrzeżenie porządku transcendentalnego i wypracowanie techniki pertraktowania człowieka z elementami nie wyjaśnionymi w jego życiu” (s. 48), przypomnienie o dynamizmie obrzędowym mitu (s. 75) z ukłonem dla Bronisława Malinowskiego. Partia środkowa dzieła omawia raczej szczegóły' trudne tu do zreferowania, a oparte na porównaniu religii Bliskiego i Środkowego Wschodu. Za to końcowe strony, od 334, znów podejmują generalia. Tu wypływa tak ważny dla orientacji Jamesa moment opatrzności jako ideowego podłoża wszelkiej religii utylitarnej, co oczywiście jest logicznie słuszne, ale tylko dla badacza hołdującego utylitarno-praktycznej funkcji religii. I to dzieło popsute zostało jawnym akcentem apologetycznym w epilogu na s. 350. Aż warto przytoczyć, tak okazuje się charakterystyczny dla twórczości uczonego i całej szkoły angielskiej: ,,Ostateczna (ultimate) Rzeczywistość objawiona w osobie Jezusa Chrystusa jest tego rodzaju, że gdyby społeczeństwo ludzkie rządziło się zasadami w niej zawartymi, większość palących kwestii etycznych byłaby rozwiązana, a najgłębsze potrzeby ludzkiej duszy doczekałyby się zaspokojenia”.
I właściwie nie wiadomo, czy mamy tu do czynienia z zakończeniem niedzielnego kazania w wiejskim kościółku, czy z wersetem modlitewnym z książeczki do nabożeństwa dla maluczkich, czy też z epilogiem poważnej pracy naukowej najwybitniejszego religiozna wcy a ngielsk i ego.
j Trzeci, powojenny okres twórczości uczonego angielskiego osiąga najwyższy poziom. Przeważają teraz zdecydowanie prace monograficzne dotyczące zagadnień szczegółowych z zakresu religioznawstwa raczej etnologicznego, takich jak mentalność religijna człowieka pierwotnego J,The Beginnings of Religion, 1948), pojęcie bóstwa (The Concept of Deity, 1950), rola i typologia kapłanów (The Naturę and Function of Priesthood, 1956), prehistoryczne świadectwa religijności (Prehistorie Religion, 1957), wzorzec mitu i obrzędu na starożytnym Bliskim Wschodzie (Myth and Ritual in the Ancient Near East, 1958), zjawisko kultu Macierzy (The Cult of the Mother Goddess, 1959), dawni bogowie basenu śródziemnomorskiego (The Ancient Gods, 1950), święta i zwyczaje związane z porami roku (Seasonal Feasts and Festi-vals, 1961), sakramenty i ofiary (Sacrifices and Sacraments, 1962),
kult nieba (The Worship of the Sky God, 1962), budownictwo sakralne Europy i Zachodniej Azji (From Cave to Cathedral, 1964).
9 Płodność naukowa E. O. Jamesa wydaje się wprost niewiarygodna. Mówią o nim: co rok nowa książka/Okoliczności pracy i charakter tych opracowań wyjaśniają w znacznej mierze rzecz.
Co do okoliczności, to mamy tu odrabianie ferii wojennych, tym łatwiejsze, że od roku 1955 nie krępowane obowiązkami akademickimi. Co do charakteru pracy, to w dziełach powojennych Jamesa widać ustalony schemat opracowań, posuwający się aż do określonego limitu paginacji (zawsze około trzystu stron). Uczony pracuje seryjnie, upłynnia remanenty ogromnego archiwum faktograficznego, uzupełnianego przez dziesiątki lat w zakresie etnologii, prehistorii, archeologii — owoc licznych podróży. Nie darmo Who is who podaje jako hobby religioznawcy podróże zagraniczne.
Książki, wydawane efektownie i drogo, głównie przez Hutchin-sona i firmę Thames and Hudson, w okresie od 1948 roku, zestawiają fakty i fakciki w coraz innym układzie, w zależności od tytułu dzieła. Uogólnień w nich niezbyt wiele, głównie zaś trzymają się linii generalnej szkoły mitu i rytuału, a geograficznie grawitują ku „pępkowi” świata — Żyznemu Półksiężycowi. Przyzwyczajony do szczegółowych badań, sumienny angielski erudyta boi się opracowań encyklopedycznych, kursowych. Jedyna wymuszona na nim przez wydawcę Historia religii (Iiistory of Reli-gions, 1957) wywołała przytoczone już wyżej zastrzeżenia autora odnośnie niekompetencji na szerokim polu ogólnej historii religii.
Istotnie, wyczuwamy pewną nieporadność autora w wypadach na Daleki Wschód. Jako „mito-rytualista” próbuje oczywiście zamknąć Chiny i Japonię, buddyzm i taoizm w schematy własnej szkoły. Ale wychodzi to blado i niezdecydowanie. Takie np. powiedzenie: „W społeczeństwach gminnych, które osiadły w basenie Żółtej Rzeki na żyznych lessach w III tysiącleciu przed Chrystusem, dominował kult roślinności z przypuszczalnym ośrodkiem w postaci boskiego króla, analogicznie do Żyznego Półksiężyca, chociaż akcentowano również, jak się zdaje, kult przodków” 21 — nawet po odliczeniu wielu „seem”, „likely” czy „would” brzmi to sztucznie i nieprzekonywająco.
Na próżno też szukać wyjaśnienia w tak frapującej dla szkoły
261