jSKi on tyku 9^0 XVIII W. y dy rw sztukę wiele mniej-różnych roz-ty one służyć
on de Venne : zapożycza.28 i względu na sowy dorobek zie swoje dy-uświęconych najważniejsze, nie szukano mego Rzymu, łom tost praw-opiestwo, nie-xi von Beau-pozostawajcie teraźniejszości 3Ści i wycho-? tradycji kul-•rdom nowym id w senato-i autorytetem
łachu A. van niderlandzkie ego Zeeusche q, pory roku,
, wszystko co Więcej było zonej wiedzy oty nie tylko dczonych ma-oetena i Lai-h emblematy-ch intelektua-Nawet znana '•ola w nider-y racjonalne: lub co może * istnieć, nie do pouczenia do tworzenia
i
i
portretu otoczojqcej Ich rzeczywistości. Ten sam Junius przytaczał zresztą jeszcze inny pogląd antyczny, który szczególnie akcentowany w niderlandzkiej literaturze o sztuce drugiej połowy XVII w., tak istotnie zaważył na obliczu malarstwa tego okresu: „WszysBćflL co. rsbLsię z przeczuć (wyobraźni) ^ipst-oiekne. w.. przeciwieństwie „ do Jego^Jo*, co..jest ro-JiiGne^uMzoc&yljttziGlychJi^alwyij^iejesl-DAekDe^JL
Antyczni mistrzowie — tak wierzyli rclrWfćftty kontynuatorzy — uprawiali sztuki pło-slyczne głównie dla sławy i z miłości do sztuki. W JioLen de tskinv siedemnasto wiecznym piś-mienn?c^£^TgtQgjg&L^decydovyanifi^.Rlz^wqtpłJ>QgłQdt że.malarstwo uprawia się ,prze<te /WszYstkjm~gla^iie|iigd^y^.i ^vskufJVV.skQZVwał_na^to-Sam- CL-Vonr Mander, uważając ,to,zo„ szczególną j:ale[ę^mgLgrstwa^podobnie jak Pb. Angel, powołujący się zresztą na zdanie „nigdy dość sławionego" J. Catsa.3S Pumy Anpela, że „sztuka malarska| iest o^wiele bardziejv/intratp,a^URQŻyteczna... dla.. potr£eb..trciała^niŁ,.inne sztuki”3* nie podzielali z cała pewnością kaznodzieje i moraliści, a zapewne i wieki Ich słuchaczy lub czytelników. Prozaiczną ^Irona^twórczości malarskiej faziła nawet wielkiego miłośnika i znawcę obrazów, muygensa.7 Wiązało się to nie tylko z powszechnym wśród elity intelektualnej Holandiirrwtełbteniern dla uduchowionej, bezpłatnej sztuki słowa, uprawionej z miłości do niej samej, w przeciwieństwie do płatnej sztuki malarzy. Dużą rolę odgrywała tu także populgrna szczególnie wśród protestantów hierarchia yyartoŻćT' nieprzemijającego. słowa irriofńosci przernijalnego, "materialnego mgjoyyidła. Ilustracją tego może być pewien Wiersz JacoBa V9H Heetiiśkerka, w którym autor wyrzucał swej ukochanej, że kazała namalować za pieniądze swój portret, rzecz przemijalną, podczas gdy on bezpłatnie może napisać dla niej nieprzemijalny sonet.38
f Adaptacja antycznych anegdot o artystach i ich dziełach była częstym zjawiskiem w siedemnastowiecznej literaturze niderlandzkiej. Nierzadko jednak ich interpretacje nie miały nic wspólnego z antycznym i renesansowym humanizmem.] Za przykład niech posłuży znana anegdota o Zeuksisie, przytoczona przez popularnego wówczas poetę pastoralnegoJ.H. lCrulo.'fW krótkim, pełnym dwuznacznej gry słów epigramie, uwypukla on nie tylko ideę moralności obrazu, ale i zabawnie moralizuje: „Zeuxis (dzięki żądzy właściwej malarzowi) oszukał drób, który zleciał się z żądzy na jego obraz aby (namalowane pędzlem) grona wydziubać; nic innego się ptactwu nie dostało jak drewno i farby; pozór zwodzi (dzięki żądzy), a żądza oszukuje dzięki pozorowi wiełu; dziewczę nie ma często niczego, czym przynależy jej się dzielić; morał: jest cenne jeśli się wyśmiewa to, że wiele dziewcząt jest kobietami wcześniej, nim się je robi _ żonami."39 Z tej _ przypowieści i jej komentarza wynika, że naturolistyczne malowidło były dla Krulo sym-bolami pozoru realności ...i rhetafororr^ .świata, wraz z jego oszukańczym, ogłupiającym działaniem* prowadzącym do nieobyczajności I pośmiewiska, których każda pobożna osoba winna ..unikać. Podobną myśl zawierała także wypowiedź wpływowego niderlandzkiego kaznodziei Lodensteyna utrwalona w jednej z jego rozpraw: „Ozdabiasz wspaniałością obrazu swoją obszerną izbę. A przecież jest to nic innego jok farba i kopia momego
ppmcypała (świata)...".40 --- \
/ Megotywne-eądy^o głąpLch^mg/tej^C mortwyęh. obrazach faąde schUdeapm) podkreśła-/ jące ich przemijalny, marny CfTOTSlćter i przynależność do rzeczy powodujących pożąd-l liwość oczu pjegeSHe^derog^n), znaleźć można na kortach wielu ówczesnych dzieł literackich. A były~~oRB najczęściej bogato ilustrowone, co przy całej swojej pikanterii, nie może być pozbawione znaczenia. Szermowali nimi nie tylko zdeklarowani moraliści i kaznodzieje typu Reviusa czy ęamphuysena. Czynili to nawet katolicy i poeci znani skądinąd ze swojego zainteresowania dla sztuki obrazowej, jak np. zafascynowany Rembrondtem* Jeremias de Decker i słynny dyrektor amsterdamskiego teatru Jan Yos.41 Pisząc o definicji malarstwa sam van Mander we wstępie do Uutbeełdinghe der Figueten