Przychodzi moment, kiedy kryzys dobiega do mety. Po długotrwałym obciążeniu fizycznym i psychicznym, każdy z uczestników myśli tylko o wypoczynku. I o tym, aby zapomnieć o tragedii. Niestety powrót do rzeczywistości nie jest łatwy. Nie powrócimy już do stanu sprzed katastrofy. Należy przeprowadzić dogłębną analizę tego, co się zdarzyło i wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Przede wszystkim zgodnie z zasadą, że najlepiej uczymy się na błędach, przeżyty kryzys daje nam okazję do takiej zmiany w organizacji instytucji, aby maksymalnie zminimalizować możliwość powstania jeszcze raz takiej lub podobnej tragedii. Szczególną uwagę należy zwrócić na naszych pracowników i ich rodziny. Każda rodzina, która odczuła skutki zdarzenia, będzie przez krótszy bądź dłuższy czas w szoku. Niektórzy dotknięci przez powódź mieszkańcy Raciborza przez 8 lat byli pod ciągłą opieką psychologów. Niektórzy sprzedają swoje domostwa i przenoszą się w rejony, gdzie prawdopodobieństwo wystąpienia powodzi jest zerowe. Tak samo będą reagowali niektóry pracownicy, część z nich zwolni się z pracy, obawiając się następnej takiej samej tragedii. Jako przykład należy tu podać odczucia górników, którzy przeżyli wypadek w kopalni paręset metrów pod ziemią. Większość z nich już do pracy nie wraca. Rodany będą winiły instytucję za zaistniałą sytuację, utratę najbliższych, mimo że udokumentowano, iż winną nie jest instytucja zatrudniającego pracownika. W zamierzchłych, acz nie dalekich czasach, kiedy w wojsku służyli żołnierze z 'poboru, żołnierz dostał przepustkę. W domu wraz z ojcem wykonywał prace remontowe na dachu budynku. Przez nieuwagę doznał porażenia prądem i zmarł Kiedy przedstawiciele wojska przyjechali na pogrzeb (finansowany przez wojsko), napotkali wrogo do siebie nastawioną ludność wsi. Prowodyrem tego zachowania okazała się matka żołnierza, która zinterpretowała śmierć jej syna jako winę wojska. Gdyby wojsko nie dało mu przepustki, to by żył. I z podobnie myślącymi rodzinami pracowników możemy mieć do czynienia.
Należy sobie jednoznacznie uświadomić, że wszystko, co jest związane z działalnością planistyczną w zakresie ogólnie pojmowanego kryzysu, stanowi prewencję.
Plan sam z siebie nie ochroni nas przed nieszczęściem. Plan jest pewnego rodzaju podpowiedzią, co może się zdarzyć (ocena zagrożeń), jakie czynności winniśmy przedsięwziąć w momencie wystąpienia kryzysu, określa nam harmonogram realizacji tych czynności. Podpowiada, jakimi środkami dysponujemy i jak możemy je wykorzystać. Nie zawsze chronologia działań będzie miała odzwierciedlenie we wcześniej opracowanym planie, bo sytuacje mogą się zmieniać i decyzja pod naciskiem chwili może odbiegać od tej, którą zaplanowaliśmy. Człowiek to istota myśląca, musi więc niwelować absurdy planistyczne, bo i takie mogą się przytrafić. Najlepszym sposobem na uaktualnienie każdego planu jest jego sprawdzenie w formie ćwiczenia. Po każdym przeprowadzonym ćwiczeniu będziemy dysponowali materiałami do analizy i dokonania poprawek w dokumentach. Na koniec historyjka z życia wzięta. W trakcie opracowywania ewakuacji w obiekcie, na podstawie rysunków architektonicznych poprowadzono strumień ewakuowanych osób klatką schodową z drugiego piętra. Po pewnym czasie, dyrektor dzwoni do wykonującego ten plan, że jest błędny. Okazało się, że w projektach technicznych klatka schodowa była, a w rzeczywistości została zamurowana. Błędem opracowującego plan ewakuacji było oparcie się tylko o rysunki, bez wizji lokalnej. Konkluzja - sprawdzaj, kontroluj, aby być pewnym swoich wizji ujętych w planie.
Na koniec tego rozdziału dwa przykłady negatywnego działania dziennikarzy.
1. Kilka lat wstecz, w dobie straszenia wszystkich działalnością terrorystyczną, w jednej z bardziej poczytnych gazet, które zajmują się tylko przedstawianiem spraw negatywnych i życiem celebrytów, na drugiej i trzeciej stronie została umieszczona mapa Polski z zaznaczonymi obiektami, które po działaniach terrorystycznych spowodowałyby największe straty w dobytku i ludziach. Dziwnym jest, że prokuratura z urzędu nie zajęła się autorem i wydawcą. Toż to nic innego jak podpowiedź osobom chorym: „chcesz być na pierwszej stronie gazet i innych informatorów, spowoduj nieszczęście w tym zakładzie, obiekcie”. Nie jesteśmy Koreą Północną, do której nikt z zewnątrz nie może wjechać. Codziennie do Polski przyjeżdża wiele tysięcy ludzi innych nacji. Kto wie, co oni planują?
2. .Można by powiedzieć: .Myśli, że myśli”. Tak należałoby scharakteryzować autora materiału wyemitowanego w jednej z telewizji prywatnych. Ten Redaktor przepiął się w mundur z demobilu, z atrapą granatnika przeciwpancernego przekroczył granicę (płot) lotniska w Pyrzowicach i sfilmował się w pozie imitującej oddanie strzału w kierunku samolotu. Skomentował to jako potwierdzenie słabej działalności ochrony lotniska. Znów pytanie o prokuraturę. Czy rzeczywiście dokonał rzeczy heroicznej? A może podpowiedział prawdziwym terrorystom, że w Polsce to ochrona jest tylko na papierze lub jest pijana. Dlaczego redaktor wydania audycji informacyjnej podjął decyzję o emisji materiału? Nie poczuwał się do odpowiedzialności za skutki takiej decyzji? Efekt tego zamieszania - prezes zarządu GTL stracił pracę. A co z dziennikarzem?
Inspiracją do napisania 2 rozdziału było wydawnictwo „Zarządzanie kryzysem” - M. Regester i J. Larkin oraz własne doświadczenia autora.