tem, gdyż laki ich kształt mógł być u nas niezależny od obcych wpływów. Zwłaszcza że elementy te wykonywano często z powszechnie dostępnego rogu bydlęcego. W czasach przedhistorycznych skłonny jest szukać początków dud na.Słowiańszczyźnie także Aleksander Polióski. WDziejachmuzyki polskiej w zarysie, nawiązując do nader skromnych wzmianek na temat słowiańskiej muzyki przekazanych przez greckich i arabskich podróżników i kronikarzy, zauważa:
Najciekawszą opowieść, z tych źródeł zaczerpniętą, podaje historyk arabski Ibn-Foslan z początku X-go wieku, wysłaniec kalifa bagdadzkiego Muktadira do władcy Bułgarów. W czasie podróży spotkał się on z karawaną Słowian i był świadkiem, jak ci, grzebiąc zmarłego swego naczelnika, włożyli mu do gro-bu flaszę jakiegoś napitku, owoce, oraz instrument muzyczny tamb&r (pewnie gęśl), ażeby na drugim świecie mógł się zabawiać muzyką, jak się nią za żyda zabawiał. Że Słowianie mieli istotnie zwyczaj grzebać swych wojowników wraz z narzędziami gędziebnemi, na których grywali za życia, o tern przekonywa fakt odnalezienia w jednym z kurhanów starosłowiańskich wizerunku rycerza grającego na wołynce, narzędziu muzycznem z gatunku dętych, protoplaście w prostej linii późniejszej kobzy, znanem w dawnej Polsce, które składało się z miecha skórzanego, z osadzonemi w nim dwiema dudkami [Poliński 1907:10].
Badacz ten nie podaje bliższych informacji na temat owego archeologicznego znaleziska. Z faktu nazwania dud wołynką możemy się tylko domyślać, że chodzi o Słowian wschodnich. Informację tę uzupełnia, chociaż anachronicznie, osiemnastowieczny rysunek wołynki z dzieła Matthieu Guthriego (por. s. 376). Na wzmiankę Dolińskiego powołuje się Alicja Simon, przypuszczając, że dawni Słowianie znali jakiś .prymitywny rodzaj dud (1916:26). Z prasłowiańską epoką pośrednio łączy dudy Poliński, pisząc o pogańskim rodowodzie pieśni ludowych:
Wicie z tych pieśni doszło do czasów naszych wraz z tekstem i melodyą, wiele w mgle wieków zatraciło melodyę, a ocaliło tylko słowa; wiele też dochowało się samych mrlodyi, dziś wygrywanych przez wesołuchów na ^weseliskach, a będących, jak się zdaje, zabytkami starych pieśni obrzędowych, może hymnów pogańskich, do słów dawno już zapomnianych. Pieśń, jako odzew serca, głównie opiewa miłość. To przeważna strona tej ludowej poezyL Dodajmy do niej cały poemat wesela, najwierniej może z zapadłej przeszłości w całości dochowany, w którym przechowały się starsze niż chrześcijaństwo w Polsce zwyczaje przed i poślubne. Nie tylko może najwierniej, lecz i najobficiej, z ogromnej bowiem liczby pleśni ludowych obrzędowe weselne dochowały się prawie w komplecie, z melodyą, słowami, przegrywam! gajdów, orncyami . drużbów i ł.p. (Poliński 1907:11).
W H opinii zasłużonego historyka muzyki poWutj pobrzmiewa jeszcze echo wiary dziewiftnaOowiecznych ludoznawców w niezmienno^ chłopskiej tradycji prwcho-
Hkl Zosjjgjf praktyki dudziankirj