To, że Okulickiego pojmano podstępnie na ziemiach "suwerennego ludowego paśstwa polskiego" i że pozwolono sobie wywozić z Polski do Rosji obywateli polskich sprzedanych Sowietom jak niewolników - tego Berling nie dostrzegł.
Berling czuły i ostro reagujący na obraźliwe słowa generała polskiego, skierowane nie pod jego osobistym adresem - w roku 1937 i Berling więziony, bity po twarzy i zębach, poniewierany w swojej godnożci generalskiej, pokorny, liżący pięść i but czerwonego dobrodzieja-oprawcy w latch 1940-47...
W drugim liście do mnie (9 marzec 1965) Berling pisał:
” ... syn studiuje archeologię ... " wynikałoby z dat, że syn urodził się w okresie przebywania Berlinga w Rosji i że jest, lub była, trzecia pani Berlingowa. Polka? Rosjanka?
•
* *
Z ciężkim sercem piszę tą notatkę. Z 5 pokojowych dowódców 4 ppLeg ( a służyłem pod wszystkimi) Berling był najzdolniejszym i najbardziej wykształconym. Byłem również świadkiem niegodnej nagonki zainicjonowanej przez gen. Dąb--Biernackiego. Nagonki, które j Berling przeciwstawiał się odważnie i z godnością (z wyjątkiem prośby o awans do stopnia pułkownika). Byłbym szczęśliwy, gdyby przyczyny skłaniające go do pozostania w Rosji po wyjeżdzie armii Andersa do Persji, były: "... a półtora miliona zostawiają na pastwę losu". Wierzę wciąż, że Żymierscy i Bukojemscy stoją moralnie o całą przepaść poniżej Berlinga, ale ...
Zwrócenie się do oficera sztabu NSZ o pomoc w "przerzucaniu mostów" do USA ( w tym wypadku), bo tak poleciła partia, bo tak zlecił bezpiekowiec Moczar, bo "Salus komunizmu suprema lex esto" zbyt jaskrawo podkreśla dzisiejszą służalczość mego dawnego dowódcy w stosunku do chlebodawców.
NSZ i żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych uważali, uważają i będą uważać Rosję, a Rosję czerwoną w szczególności, za wroga Polski i narodu polskiego. Za wroga Nr. 1. Polską partię komunistyczną widzimy w roli posłusznego narzędzia Moskwy. Narzędzia całkiem plugawego. Wyrośliśmy w tym przekonaniu. Walczyliśmy z tym przekonaniem. Wymieramy powoli z tymże niezłomnym przekonanieml
w
W Gross—Rosen wylądowaliśmy około 7-go sierpnia 1944 roku i po kilkudniowym pobycie odjechaliśmy transportem kolejowym. ale już w lepszych warunkach, do obozu pracy w okolicy miasta Brig nad Odrą.
Transport był prawie całkowicie wypełniony więźniami z Pawiaka (1000 osób). Było zaledwie dwóch z zielonymi winkla-mi (kryminaliści niemieccy, w tym jeden ślązak o nazwisku Józef Nocon, kierownik robót i drugi paskudny szkop jako starszy obozu) . W obozie znalazi się też jeden Anglik, spadochroniarz. uciekinier ze Stalagu oraz Francuz, również uciekinier Rezta to byli sami Polacy.
W masie polskiej około 50% było z konspiracji. Reszta z łapanek, poza tym czarno-giełdziarze i inni za głupstwa.
Pracować mieliśmy na lotnisku wojskowym przy rozbudowie lądowisk.
W tej sytuacji wszelkie funkcje obozowe musiały być oddane w ręce więźniów nowicjuszy, mówiących nieźle po niemiecku.
Ponieważ już w Gross-Rosen zbliżyliśmy sie z jednej strony ja i Bodek, a z drugiej Pleban-Kozubowski i Ostrzyński, więc mając do pomocy pewną grupę poznanych młodych ludzi z konspiracji stanowiliśmy prawie od pierwszej chwili pewną siłę. Postanowiliśmy działać i obsadzać konspiratorami wszelkie funkcje.
I tak wszyscy blokowi i izbowi zostali przez nas wytypowani . Większość pod-szef ów grup roboczych również. Do szpitalika przyszli polscy lekarze. Przez pierwsze trzy miesiące był to poprostu raj w stosunkach obozowych. Jeśli chodzi o mnie i Plebana to nie wzięliśmy żadnej funkcji, lecz w znacznym stopniu wpływaliśmy na życie obozowe i zwyczaje. Moim blokowym był Bodek, a pod-szefem mój wychowanek z PSM. uczeń Emil Bratek z AK.
Nie było więc bicia słabszych, podział strawy ścisłe odmierzony i dolewki były wydawane w kolejności.
Jednocześnie obserwowaliśmy lotnisko pracując na nim codziennie. Widzieliśmy setki samolotów amerykańskich, które w przelocie do Wrocławia w biały dzień wywoływały nieopisany popłoch wśród lotników niemieckich i załogi ziemnej. Uciekali dosłownie jak zające, a z nimi często i nasi wartownicy, prze-