Pomoc dla ludności polskiej
Układ Sikorski-Majski poprzez swoje następstwa otworzył w życiu ludności
polskiej w głębi ZSRR nowy okres. Odzyskanie wolności - nawet przy wszystkich
ograniczeniach, jakie nakładał system radziecki i jakie wynikały z sytuacji wojennej -
stanowiło potężny impuls dynamizujący polskie zbiorowości, budzący wielkie nadzieje
co do najbliższych dni i tygodni, a także co do dalszych losów. Nadzieje te zderzały
się jednak z upiorną codziennością, której znamionami były głód, choroby, brak
odzieży i mieszkań. W takich warunkach ogromne były oczekiwania pomocy ze strony
władz polskich reprezentowanych przez ambasadę z prof. Stanisławem Kotem na
czele.
Zorganizowanie w jak najkrótszym czasie opieki nad ludnością polską stało się -
obok wspierania organizacji armii i działań interwencyjnych na rzecz wypełnienia
układu polsko-radzieckiego, a zwłaszcza wykonania amnestii - pierwszoplanowym
zadaniem ambasady. Oznaczało to konieczność stworzenia odpowiedniego polskiego
aparatu, zdolnego rozpoznać położenie polskich obywateli, a następnie realnie
wpływać na jego poprawę.
Początkowo ambasador Kot pragnął powierzyć koordynację działalności
opiekuńczej Polskiemu Komitetowi Opieki, na którego szefa przewidywał znanego
działacza socjalistycznego Jana Szczyrka. W toku rozmowy odbytej 10 września
1941 r. z zastępcą ludowego komisarza spraw zagranicznych Andriejem
J.Wyszyńskim S.Kot poinformował swego rozmówcę, iż Komitet ów byłby
zwieńczeniem struktury komitetów rejonowych i miejscowych, a tam, gdzie było
poniżej 50 rodzin polskich powoływałby swoich mężów zaufania. Wyszyński
negatywnie odniósł się do tej koncepcji, motywując to niebezpieczeństwem
dwutorowości pracy ambasady i Komitetu, ale nie ukrywając też, że z punktu
widzenia władz radzieckich wybory komitetów w czasie wojny byłyby zjawiskiem
niepożądanym. Strona radziecka wyraznie życzyła sobie wyłącznie kontaktów z
ambasadą i jej placówkami. Tym samym inicjatywa stworzenia społecznych instytucji
kierujących akcją pomocy i opieki spaliła na panewce.
Już we wrześniu ambasada przystąpiła do powoływania swoich przedstawicieli
w terenie, ale napotkało to opór władz radzieckich, które bojkotowały wytypowane
przez ambasadę osoby. Nieco lepiej przedstawiały się możliwości działania mężów
zaufania, reprezentujących zbiorowości polskie wobec władz lokalnych. Niektórzy z
nich zdołali wypracować sobie pozycję dość mocną, umożliwiającą podejmowanie
realnych działań poprawiających, przynajmniej w pewnym zakresie, położenie
ludności polskiej. Równocześnie ambasada uzyskała zgodę czynników radzieckich na
wysłanie w teren tzw. delegatów objazdowych, których zadaniem było zorientowanie
się w rozmieszczeniu i położeniu ludności polskiej. 1 pazdziernika wysłana została
pierwsza para takich delegatów: prof. Marian Heitzman i dr Romuald Szumski.
1
Odwiedzili oni skupiska polskie w obwodzie nowosybirskim, Kraju Ałtajskim,
wschodnim i południowym Kazachstanie oraz w Uzbekistanie.
W terenie czynni byli także przedstawiciele armii polskiej, których zadaniem było
organizowanie rekrutacji do wojska oraz prowadzenie akcji informacyjnej. W wyniku
nacisków prof. Kota, niechętnego ingerencji wojska w sprawy ludności cywilnej,
ustalono, że przedstawiciele armii ograniczą się do spraw związanych z rekrutacją do
sił zbrojnych, a na mężów zaufania będą powoływani tylko za zgodą ambasady.
Dla procesu organizacji delegatur i powoływania mężów zaufania zasadnicze
znaczenie miały rozmowy gen. Sikorskiego ze Stalinem. Stały się one impulsem do
uzgodnienia zasad działania przedstawicielstw ambasady w terenie, co formalnie
zapisane zostało w porozumieniu między ambasadorem Polski a Ludowym
Komisariatem Spraw Zagranicznych ZSRR 23 grudnia 1941 r. Tym samym stworzono
podstawy funkcjonowania placówek opiekuńczych. Sieć delegatur i mężów zaufania
stosunkowo szybko się ukształtowała i krzepła. Proces ten wywołał niechętne reakcje
strony radzieckiej, co uwidoczniło się w dążeniu do ograniczania ich możliwości
działania m.in. przez limitowanie liczebności personelu delegatur do maksymalnie 9
pracowników i przeciwstawianiu się zatrudnianiu stałego personelu w placówkach
mężów zaufania.
Postanowienia o zakresie działalności delegatów nakładały na tych ostatnich
następujące obowiązki: 1) informowanie ambasady o położeniu i potrzebach ludności
polskiej, 2) prowadzenie wśród obywateli polskich akcji informacyjnej i oddziaływanie
na nich w duchu układu polsko-radzieckiego z 30 lipca 1941 r., 3) rejestrowanie
obywateli polskich i prowadzenie ich ewidencji, w tym gromadzenie informacji o ich
zdolności do służby wojskowej i pracy, 4) współdziałanie z władzami radzieckimi w
celu kierowania obywateli polskich do pracy zgodnej z ich kwalifikacjami, 5)
zapewnienie niezdolnym do pracy obywatelom polskim pomocy mającej dającej im
minimum egzystencji, 6) organizowanie działalności kulturalnej i oświatowej wśród
ludności polskiej, 7) zaopatrywanie obywateli polskich w dokumenty, w tym w
paszporty stwierdzające ich polskie obywatelstwo, 8) gromadzenie i dystrybucja
darów zagranicznych, 9) wyszukiwanie osób na stanowiska mężów zaufania, którzy
realizowaliby zadania wymienione w pkt. 2,4,5,6,7 oraz inne zlecone im przez
delegatów. Był to więc zarówno w stosunku do samych delegatów, jak i
podporządkowanych im mężów zaufania ogromny zakres czynności, niezwykle
trudnych do wykonywania w ówczesnych warunkach, zwłaszcza, jeśli wziąć pod
uwagę skromny liczebnie personel placówek polskich, niedostateczne jego
kwalifikacje, słabą kondycję fizyczną i psychiczną znacznej jego części oraz nie
zawsze przychylne nastawienie władz radzieckich. Np. jeszcze na początku maja
1942 r. nie została załatwiona sprawa sprawowania przez delegaturę w
Semipałatyńsku opieki nad ludnością polską w obwodzie ust'-kamienogorskim,
bowiem władze radzieckie kwestionowały - mimo dopełnienia przez stronę polską
wszystkich formalności - uprawnienia męża zaufania wyznaczonego przez
ambasadę. Uniemożliwiało to tworzenie na terenie obwodu polskich placówek
2
opiekuńczych. Władze miejscowe, wbrew porozumieniom ambasady z Ludowym
Komisariatem Spraw Zagranicznych ZSRR, utrudniały tworzenie zakładów
zamkniętych przez delegatury. Np. w Semipałatyńsku przewodniczący obwodowego
komitetu wykonawczego odmawiał zgody na zorganizowanie domu inwalidów i domu
starców. Pod wpływem takiej postawy najwyższego urzędnika w obwodzie władze
rejonowe także odmawiały współdziałania w tworzeniu zakładów polskich, nie
przydzielały lokali, nie dostarczały żywności itp. W Akmolińsku tamtejszy
przewodniczący obwodowego komitetu wykonawczego demonstrował
niezadowolenie z aktywności polskiej na polu tworzenia zakładów opiekuńczych dla
dzieci, utrudniając uzyskiwanie dla nich żywności.
Organizowana przez polską ambasadę pomoc materialna objąć miała w
pierwszym rzędzie dzieci, które utraciły swoich najbliższych lub których opiekunowie
nie byli zdolni do pracy, następnie ludzi starszych, nie posiadających rodziny ani
możliwości ulokowania w domach opieki, wreszcie osoby całkowicie niezdolne do
pracy. W następnej kolejności pomocą objęta być miała pozostała ludność. Takie
zasady określała instrukcja ambasady polskiej z 15 stycznia 1942 r. Przez pomoc
materialną rozumiano zarówno kwoty pieniężne, jak i szczególnie cenione dobra w
postaci żywności, odzieży i obuwia.
Pracownicy placówek ambasady posiadali specjalne pełnomocnictwa i pewne
przywileje, nie otrzymali jednak, jak pragnęła ambasada, statusu dyplomatycznego.
W Kazachstanie właściwa organizacja opieki nad przebywającą na tym terenie
polską ludnością cywilną weszła w swą najważniejszą fazę w pierwszych miesiącach
1942 r. Wtedy to rozpoczęto tworzenie na terenie, gdzie znajdowały się największe
skupiska Polaków, delegatur ambasady. Do 15 marca 1942 r. powstały w
Kazachstanie następujące delegatury:
1) w Pawłodarze (na obwód pawłodarski), na teranie działania której utworzono
do tego czasu 22 placówki mężów zaufania oraz 1 stołówkę na 60 osób, 43 punkty
dożywiania dla 1815 dzieci, 6 domów noclegowych, 15 świetlic, 1 ochronkę i 3 szkoły;
2) w Pietropawłowsku (obejmująca zasięgiem swego działania oprócz obwodu
pietropawłowskiego także obwód omski), której podlegały 4 placówki mężów zaufania
i która dysponowała 26 punktami dożywiania obsługującymi 1 302 dzieci;
3) w Czimkiencie, obejmująca obwody czimkiencki i kzyłordyjski; w połowie
marca działało na jej terenie 20 placówek mężów zaufania, 1 stołówka dla 200 osób,
6 ochronek dla 470 dzieci, 2 szkoły dla 196 dzieci oraz piekarnia;
4) w Dżambule na obwód dżambulski, w którym istniało w omawianym okresie 8
placówek mężów zaufania, a placówki opieki i pomocy dopiero tworzyły się;
5) w Semipałatyńsku (obejmująca obwód semipałatyński), na terenie działania
której powstało 14 placówek mężów zaufania, otwarto stołówkę na 235 osób,
schronisko dla inwalidów, dom noclegowy, czytelnię polskich gazet i książek oraz
punkt sanitarny;
3
6) w Ałma-Acie (na obwód ałamaacki oraz Kirgiską SRR), której podlegały 22
placówki mężów zaufania.
Do końca marca nastąpił dalszy rozwój sieci delegatur. Według stanu na 30
marca 1942 r. na terenie Kazachstanu istniały następujące delegatury: w Kustanaju
(delegat Mieczysław Romański) na obwód kustanajski, w
Pawłodarze (Stanisław Lickindorf) na obwód pawłodarski, w Pietropawłowsku
(Witold Płoski) na obwody pietropawłowski i omski, w Akmolińsku (Kazimierz Rola-
Janicki) na obwód akmoliński, w Czimkiencie (Bohdan Kościałkowski) na obwody
czimkiencki i kzyłordyjski, w Dżambule (Feliks Dziewicki) na obwód dżambulski, w
Semipałatyńsku (Adolf Saraniecki) na obwód semipałatyński, w Ałma-Acie (Kazimierz
Więcek) na obwód ałmaacki i Kirgiską SRR. Ponadto delegatura w Czkałowie
(delegat Romuald Szumski) obejmowała swym zasięgiem działania obwód
aktiubiński.
Początkowe trudności z tworzeniem delegatur i ich legalizowaniem przez
władze radzieckie wywoływały pewien chaos kompetencyjny. Na terenie Kazachstanu
dało to o sobie znać zwłaszcza w pierwszym okresie, kiedy nim powstały delegatury
m.in. w Dżambule i Czimkiencie pierwsze posunięcia w zakresie tworzenia sieci
mężów zaufania były prowadzone przez placówkę z Ałma-Aty, nawet gdy nie była
jeszcze uznawana przez władze republikańskie. W efekcie, gdy powstały
wspomniane dwie delegatury, zastały one już - początkowo sobie nieznane - placówki
mężów zaufania utrzymujące kontakt nie z nimi, lecz z Ałma-Atą. Co więcej - strona
radziecka sugerowała, by delegatura ałmaacka, z racji swego usytuowania w stolicy
republiki, odgrywała rolę nadrzędną w stosunku do delegatur w poszczególnych
obwodach, co dodatkowo komplikowało sytuację. Nie zawsze też personalne
rozstrzygnięcia zarówno w obsadzie samych delegatur, jak i stanowisk mężów
zaufania były najszczęśliwsze i gwarantowały skuteczną działalność zarówno na
styku z władzami radzieckimi, jak i w odniesieniu do ludności polskiej. Ludzie ci, poza
takimi czy innymi predyspozycjami i uzdolnieniami, nie zawsze dysponowali
odpowiednimi kwalifikacjami, nie mówiąc już o braku doświadczenia w tego rodzaju
działalności. Warto tu obszernie zacytować opinię "człowieka z zewnątrz", mianowicie
attache ambasady A.Powierzy, który w okresie styczeń-marzec 1942 r.
inspekcjonował m.in. południowy Kazachstan. W swym obszernym sprawozdaniu
napisał on: "Wciąż jeszcze daje się odczuć brak odpowiednich ludzi do pracy w
terenie. Część rejonów jest nadal nieobsadzona, a na szeregu palcówek trzyma się z
konieczności ludzi nieodpowiadających wymaganiom. Dopiero w zetknięciu z terenem
przekonałem się, jak trudna jest praca tych ludzi i jak wielka istnieje rozpiętość
między ich kruchymi często możliwościami, a ogromem zadań i odpowiedzialności,
jaki na nich spoczywa. [...] Szeroki zakres działania, jaki Ambasada nałożyła dziś na
swych M.Zaufania oraz szeroki wachlarz trudności lokalnych powodują, iż nasi
działacze terenowi łączyć w sobie muszą duże zdolności organizacyjno-
administracyjne z pełnym poświęceniem i wysokimi kwalifikacjami moralnymi. [...] Nie
korzystając w większości wypadków, przynajmniej do niedawna, z przydziałów
4
żywności, nasi działacze terenowi nie dojadają i są mało odporni na choroby, na jakie
narażeni są stykając się ciągle z ludnością. [...] Momentem decydującym o dotarciu
do najdalszych skupień jest ruchliwość. W wielu wypadkach stwierdziłem tu
niedociągnięcia, choć nieruchliwości tej [tak w tekście - S.C.] trudno tłumaczyć
"wygodnictwem". Są to przeważnie skutki osłabienia fizycznego i związanej z tym
indolencji. [...] Aączy się z tym zagadnienie kontaktu między placówkami rejonowymi i
obłastnymi. W obłasti dżambulskiej kontakt ten był słaby, w
południowokazachstańskiej prawie żaden. Cierpiała na tym praca, bo ośrodek
dyspozycyjny - o ile w ogóle był - nie mógł funkcjonować prawidłowo. [...] Najsłabszą
stroną naszych działaczy w terenie jest ich nieumiejętność odpowiedniego podejścia
do władz sowieckich, od którego zależy bardzo wiele, począwszy od poprawienia bytu
naszych obywateli, skończywszy na drobnych ułatwieniach (niektórzy, mimo braku
oficjalnego uznania, potrafili zręcznym podejściem osiągnąć w tej dziedzinie b. wiele -
mają pomieszczenia, telefony i urzędową obsługę, jak np. w rej. dżuwalińskim)".
W szczytowym okresie rozwoju, tuż przed masowymi aresztowaniami personelu
delegatur, sytuacja aparatu opiekuńczego na terenie Kazachstanu przedstawiała się
następująco:
1) delegatura w Ałma-Acie na pomoc dla ludności polskiej otrzymała 1 233 000
rb. i ponad 80 t towarów;
2) delegatura w Akmolińsku, obejmująca obwody akmoliński i karagandyjski,
otrzymała na pomoc 1 246 670 rb. i ponad 80 t darów, zorganizowała 26 punktów
żywienia dla 1 300 osób;
3) delegatura w Czimkiencie otrzymała 780 000 rb. i ponad 136 t darów,
zorganizowała 6 sierocińców, 3 domy inwalidów, 1 szpital, 1 stołówkę i 2 szkoły;
4) delegatura w Dżambule otrzymała 1 100 000 rb. i ponad 105 t darów,
zorganizowała 3 ochronki dla 102 dzieci i dom inwalidów;
5) delegatura w Kustanaju, obejmująca obwód kustanajski, otrzymała 40 t
darów i 681 000 rb., zorganizowała stołówkę, sierociniec i 2 szkoły;
6) delegatura w Pawłodarze, otrzymała 900 000 rb i 86 t darów, zorganizowała
stołówkę, 2 domy starców, sierociniec, 56 punktów dożywiania;
7) delegatura w Pietropawłowsku otrzymała 970 000 rb. i blisko 80 t darów;
8) delegatura w Semipałatyńsku otrzymała 660 000 rb. i 55 t darów,
zorganizowała stołówkę, sierociniec, 2 domy inwalidów i dom noclegowy.
Rozwój działalności delegatur i jego efekty z coraz większą niechęcią
obserwowane były przez władze radzieckie. Placówki polskie były "obcym ciałem", ich
pracownicy nie zawsze potrafili znalezć właściwe sposoby postępowania wobec
instytucji radzieckich, a nadto pomoc udzielana ludności polskiej, będąc przedmiotem
zazdrości miejscowej ludności, stwarzała pewien kłopot dla radzieckiej propagandy i
kolidowała z jednej strony z obrazem ZSRR jako krainy szczęśliwej, z drugiej strony z
uparcie lansowanym stereotypem państwa kapitalistycznego. W tych warunkach
5
strona radziecka pragnęła ograniczyć zakres działania, zasięg i swobodę polskich
placówek. Temu służyło - obok wspomnianych ograniczeń liczebności ich personelu -
także wprowadzenie takiej procedury powoływania delegatów i mężów zaufania, która
faktycznie uzależniała ich nominację od zatwierdzenia przez władze radzieckie.
Generalnie zresztą stosunki polsko-radzieckie wiosną 1942 r. szybko się pogarszały.
Przeprowadzona w kwietniu 1942 r. częściowa ewakuacja armii do Iranu była tego
procesu symptomem, ale i dodała mu nowego bodzca. W maju tegoż roku władze
radzieckie ostatecznie wstrzymały dalszy pobór do armii polskiej. Zaprzestano
zwalniania obywateli polskich pozostających w pewnej liczbie nadal w obozach i
więzieniach. Ciągle powracały kontrowersje na tle obywatelstwa.
Wreszcie nastąpił atak władz radzieckich na delegatury. 25 maja 1942 r. został
aresztowany Kazimierz Rola-Janicki, delegat ambasady w Akmolińsku. Został on
służbowo wezwany do ambasady w Kujbyszewie. W czasie, gdy przebywał w
hotelowej restauracji, funkcjonariusze NKWD dokonali przeszukania jego pokoju,
znajdując teczkę z dokumentami (m.in. instrukcja kurierska, instrukcja polityczna, lista
obywateli litewskich narodowości polskiej zgłaszających się do delegatury, materiały
dotyczące sytuacji w ZSRR), które NKWD uznało za dowód wrogiej działalności Roli-
Janickiego. Na tej podstawie Ludowy Komisariat Spraw Zagranicznych ZSRR zażądał
odwołania go i opuszczenia przezeń Związku Radzieckiego. 9 czerwca 1942 r. LKSZ
wystąpił z żądaniem, by delegatury zgłaszały władzom radzieckim listy osób, którym
wydawane były polskie paszporty i aby listy te zawierały takie dane jak narodowość,
wyznanie, miejsce zamieszkania do listopada 1939 r., dane o akcie zwolnienia z
miejsc odosobnienia lub zesłania, dane o rodzinie wraz z informacją o obywatelstwie
małżonka i rodziców. Ambasada polska odrzuciła te żądania, traktując je jako próbę
ingerencji w uprawnienia przysługujące wyłącznie władzom polskim, suwerennie
rozwiązującym problemy obywatelstwa polskiego. Sprawa Roli-Janickiego posłużyła
do zbudowania oskarżeń o działalność szpiegowską na szkodę ZSRR, a wydawanie
polskich dokumentów osobom, które władze radzieckie uważały za obywateli ZSRR
miało uzasadnić oskarżenie o wrogą działalność delegatur. 26 czerwca aresztowany
został delegat w Archangielsku Józef Gruja, a cztery dni pózniej Maciej Załęski,
delegat we Władywostoku. W ślad za tym aresztowano i poddano śledztwu
pracowników tych placówek. Rewizje przeprowadzone w pomieszczeniach obu
delegatur miały rzekomo dostarczyć dowodów na prowadzenie przez nie działalności
antyradzieckiej. 3 lipca Ludowy Komisariat Spraw Zagranicznych ZSRR
zakomunikował ambasadzie polskiej decyzję o likwidacji delegatur w Archangielsku,
Władywostoku, Ałdanie Jakuckim i Saratowie. Rychło nastąpiły dalsze aresztowania
wśród personelu delegatur i mężów zaufania. Uwięziony został m.in. delegat w
Pietropawłowsku. Ostatecznie 20 lipca 1942 r. ambasada została zawiadomiona o
likwidacji delegatur. Tego samego dnia funkcjonariusze NKWD wkroczyli na teren
polskich placówek, dokonali rewizji, opieczętowali pomieszczenia, a także magazyny,
zatrzymali pracowników, których następnie poddawano długotrwałym
przesłuchaniom, mającym dowieść prowadzenia działalności wrogiej wobec ZSRR.
Ogółem do końca lipca aresztowano 109 osób. Spośród nich do końca pazdziernika
6
zwolniono 93 osoby z poleceniem opuszczenia terytorium ZSRR. Szesnastu osobom
wytoczono procesy i skazano na wieloletni pobyt w łagrach.
Posunięcia te sparaliżowały na pewien czas akcję pomocy. Mężowie zaufania,
których placówki nie zostały wówczas objęte operacją represyjną, utracili bowiem
zarówno ośrodki konsultacji i koordynacji, jak i rozdziału darów spływających z
zagranicy. W Kazachstanie część mężów zaufania poczuła się w dodatku zagrożona
represjami i zdecydowała się wyruszyć do ewakuującej się właśnie armii polskiej, by
wraz z nią opuścić ZSRR.
Wobec likwidacji delegatur, placówki mężów zaufania stały się głównymi
instytucjami opieki nad ludnością polską. Wymagało to rozbudowy ich sieci, co nie
było sprawą łatwą. Do listopada 1942 r. strukturę opiekuńczą jednak odbudowano i
ponownie działała ona dość sprawnie, jeśli brać pod uwagę całokształt uwarunkowań.
Sieć placówek mężów zaufania w Kazachstanie w końcu 1942 r. przedstawiała się
następująco: w obwodzie pietropawłowskim - 14, w obwodzie kustanajskim - 12, w
obwodzie aktiubińskim - 10, w obwodzie pawłodarskim - 12, w obwodzie
semipałatyńskim 8, w obwodzie ust'-kamienogorskim i guriewskim - 2, w obwodzie
kzyłordyjskim 2, w obwodzie czimkienckim - 13, w obwodzie dżambulskim - 8, w
obwodzie ałmaackim - 7. W sumie zatem było 88 mężów zaufania.
Wykaz polskich zakładów opiekuńczych na terenie Kazachstanu wg stanu na
grudzień 1942 r. zawierał informacje o następujących placówkach opiekuńczych
(poza placówkami opieki nad dziećmi i placówkami medycznymi, o których jest mowa
w innym miejscu):
w obwodzie aktiubińskim
- Aktiubińsk - dom inwalidów dla 36 osób,
- rejon temirski - dom inwalidów,
w obwodzie ałmaackim
Ałma-Ata - 5 punktów dożywiania dla 30 osób,
w obwodzie czimkienckim
- rejon szaulderski - dom inwalidów dla 34 osób, stołówka dla 75 osób,
- rejon dżuwaliński - stołówka,
- rejon lengierski - dom inwalidów dla 30 osób,
- rejon turkiestański - dom inwalidów dla 85 osób,
- rejon karataski - 12 punktów dożywiania dla 200 osób,
- rejon saryagaczewski - dom starców dla 34 osób, punkt dożywiania dla 31
osób,
- rejon tiulkubaski - punkt dożywiania,
- rejon bostandyjski - stołówka,
7
w obwodzie dżambulskim
- rejon swierdłowski - punkt dożywiania dla 120 osób, dom inwalidów dla 25
osób,
- rejon czujski - dom inwalidów dla 200 osób,
- rejon kurdajski - dom inwalidów dla 36 osób, 4 punkty dożywiania dla 25
osób,
- rejon merkeński - dom inwalidów dla 15 osób,
- rejon ługowski - dom inwalidów dla 15 osób,
w obwodzie kzyłordyjskim
- rejon kzyłordyjski - 1 dom inwalidów dla 40 osób, stołówka dla 187 osób,
- rejon aralski - punkt dożywiania,
w obwodzie pawłodarskim
- Pawłodar - dom inwalidów, stołówka, punkt dożywiania,
- rejon pawłodarski - 10 punktów dożywiania,
- rejon beskaragajski - 5 punktów dożywiania,
- rejon leninieński - 3 punkty dożywiania, stołówka,
- rejon kujbyszewski - 7 punktów dożywiania,
- rejon irtyszski - 9 punktów dożywiania,
- rejon urlutiupski - 4 punkty dożywiania,
- rejon łozowski - 4 punkty dożywiania,
- rejon bajanaulski - 4 punkty dożywiania,
w obwodzie pietropawłowskim
- rejon krasnoarmiejski - dom inwalidów,
- rejon leniński - punkt dożywiania,
w obwodzie semipałatyńskim
- Semipałatyńsk - 2 domy inwalidów,
- rejon ajaguski - 1 dom inwalidów,
- rejon żarmiński - 1 dom inwalidów, 3 punkty dożywiania,
- rejon czarski - 1 punkt dożywiania,
Ogółem zatem na terenie Kazachstanu zlokalizowanych było (wg tych
niepełnych danych, nie uwzględniających m.in. stanu w obwodzie akmolińskim)
wówczas: 77 punktów dożywiania, 6 stołówek, 17 domów inwalidów (wg danych z 10
placówek znajdowało tam opiekę w sumie 516 osób), 1 dom starców, nie licząc
instytucji oświatowych i opiekuńczych dla dzieci oraz placówek służby zdrowia. Nadto
8
uruchomiono 5 zakładów pracy dla obywateli polskich (po jednym w rejonach:
kzyłordyjskim, szaulderskim, sajramskim, lengierskim, swierdłowskim). Z
fragmentarycznych danych dotyczących liczby osób obsługiwanych przez
poszczególne placówki wynika, iż w znakomitej większości były to zakłady niewielkie,
z których korzystała skromna liczba osób. Niemniej dla tych, którzy otrzymali w nich
nawet najbardziej ograniczoną pomoc w postaci choćby skromnych racji
żywnościowych była to pomoc ogromna, często ważąca na możliwości przeżycia.
Jednakże istniał też pewien aspekt funkcjonowania aparatu delegackiego, który
z pewnością chwały mu nie przynosił. Nie wszyscy pracownicy stanęli na wysokości
zadania, nie wszyscy okazali się ludzmi uczciwymi, nie wszyscy zdolni byli oprzeć się
pokusom wynikającym z dysponowania niezwykle atrakcyjnymi w tamtejszych
warunkach dobrami i uprawnieniami. Wprawdzie pózniej władze radzieckie i
kierownictwo Związku Patriotów Polskich niebywale rozdmuchało ten problem
propagandowo, wykorzystując go do dyskredytowania ambasady, jej aparatu, a w
ostatecznym rachunku rządu polskiego, ale różne negatywne zjawiska rzeczywiście
miały miejsce.
Ledwie wegetującym ludziom musiało rzucać się w oczy na ogół dostatnie, a
niekiedy wręcz wystawne, jak na tamtejsze warunki, życie pracowników placówek
polskich. Na tle nie zawsze jawnych sposobów podziału dóbr i pieniędzy rodziły się
różne podejrzenia, nie w każdym przypadku słuszne, ale tworzące swoisty klimat.
Pózniej okazało się, że wiele magazynów wypełnionych było darami zagranicznymi, w
tym i żywnością, której nie rozdzielono między potrzebujących. Złożyło się na to wiele
przyczyn, o których już była mowa, ale stugębna plotka zawsze wskazywała na
nieuczciwość, korupcję, złą wolę.
Niejeden interesant w polskich placówkach spotykał się z obojętnością,
urzędniczym chłodem, by nie powiedzieć lekceważeniem. Owo spojrzenie na
niedawnych łagierników i zesłańców z pozycji "wyższej sfery", ów dający się
zauważyć wstręt wobec chodzących w łachmanach, brudnych, często zawszonych
mieszkańców "nieludzkiej ziemi" - to były zjawiska mimo wszystko nieodosobnione.
Wiele relacji z kontaktów z polskimi delegaturami jest przepełnionych goryczą. Oto
ojciec rodziny zwracający się do delegata w Ałma-Acie z nadzieją na ratunek w
ekstremalnie trudnej sytuacji: "Pan delegat wypasiony i pięknie ubrany miał mało
czasu, nie prosił nawet usiąść (nie pasowałyby nawet obdarte waciaki do bogatych
obić wschodnich foteli) i rozłożył ręce, stwierdzając, że za dużo jest takich jak ojciec,
aby się wszystkimi zajmować". Zrozpaczona kobieta, w obliczu zagłady grożącej
najbliższym, udała się do delegatury w Kustanaju po jakąś pomoc, a tam dobrze
ubrana sekretarka, zajadająca ciasteczka, niemal siłą starała się nie dopuścić jej
przed oblicze delegata. Ten zaś, bawiąc się w tym czasie z kobietami przy koniaku i
kawie, usiłował wyrzucić interesantkę i dopiero zagrożenie doniesieniem do NKWD
spowodowało, że zdecydował się udzielić pomocy. Młoda dziewczyna zabiegająca w
delegaturze pawłodarskiej o przydzielenie chininy dla chorej siostry spotkała się z
nakłanianiem do współżycia seksualnego. Gdy przed zaś przed wyjazdem na
9
południe pozbawiona jakichkolwiek zasobów rodzina zwróciła się o zapomogę, nie
dostała nic. Ludzie dostrzegali rozprowadzanie wśród krewnych i znajomych części
darów zagranicznych, zwykle tych najatrakcyjniejszych, przykro odczuwali różnego
rodzaju nieuzasadnione preferencje w przyjmowaniu do placówek opiekuńczych itp.
Jak dramatycznie brzmi wspomnienie człowieka, który w swym odczuciu doznał
właśnie takiej krzywdy: "Nasza delegatura bardzo mało nam pomagała, a raczej kiedy
trzeba było to wcale. Doszło do tego, że matka brała gliniany garnek z uchem
wykonanym z drutu i chodziła po stołówkach prosić trochę zupy dla naszej Wandy, co
rzadko było uwieńczone sukcesem. Na wiosnę jak zwykle głód przybrał na sile -
jedliśmy wszystko, co nie truło, między innymi młode liście z drzew. Coraz częściej
trumna stała w jednym z kątów sali. Nasza Wanda marniała nam coraz bardziej,
wybitnie jej nie służyły liście. Matka robiła wszystko co mogła, chodziła, błagała w
delegaturze o trochę mannej kaszy lub skondensowanego mleka. Wiedzieliśmy, że
całe transporty przychodziły do magazynów. W dodatku w mieście było
zorganizowane przedszkole dla polskich dzieci, ale nie dla wszystkich, tylko dla
wybranych. Stawałem nieraz ze swoimi kolegami za parkanem przedszkola i
przyglądaliśmy się jak tamte dzieci zza siatki bawiły się czekoladowymi psami. Pili
kakao i jedli bułki z masłem i miodem. Dla naszej Wandy widocznie nie starczyło,
toteż pewnego dnia umarła spokojnie, cicho, nie zaznawszy w życiu smaku
czekolady".
Oczywiście takie, często niezwykle emocjonalne oceny, zrozumiałe zresztą, nie
mówią całej prawdy. Przy najlepszej woli i największych staraniach pracownicy
delegatur nie byli w stanie pomóc wszystkim i to w stopniu odpowiadającym
potrzebom wynikającym z tragicznego położenia. Rozbudzone nadzieje wielu
zgłaszających się do delegatur zderzając się z ograniczonymi możliwościami
wyzwalały rozczarowanie, nieuzasadnione zarzuty, podejrzenia, zawiść. Ale czy
zawsze syty rozumiał głodnego i obdartego, czy zawsze gotów był choćby pochylić
się nad nim z należytą troską? Zbyt często w relacjach spotkać można negatywne na
to odpowiedzi, by pomijać je milczeniem, przy całym szacunku dla trudu i oddania
sprawie większości pracowników polskich placówek, w dużej części przecież
wywodzących się z tego samego środowiska zesłańców i łagierników.
W miastach spore znaczenie miały zasiłki pieniężne, nawet 10 czy
kilkunastorublowe, bowiem za gotówkę można było na bazarach kupić żywność, w
stołówce dostać jakąś zupę itp.
Generalnie jednak najbardziej cenioną formą pomocy były przydziały żywności,
odzieży i obuwia. A były to dla Polaków prawdziwe skarby i rarytasy: ciepłe płaszcze,
przefarbowane mundury wojskowe, koce, skórzane buty, swetry, grube skarpety,
sukienki, koszule, bluzki, niekiedy nawet damskie pończochy, a z żywności tłuszcz
roślinny, smalec, mąka pszenna, kasza, cukier, czy tak "luksusowe" artykuły, jak
kawa. herbata, kakao. Mężowie zaufania rozdzielali oprócz żywności i odzieży także
lekarstwa, preparaty witaminowe, szczepionki, a także polskie gazety.
10
Doniosłe znaczenie dla Polaków miało samo powstanie polskich placówek jako
symbolu. "Zaświeciła nam gwiazdka nadziei -czytamy w relacji jednej z Polek - nam
naiwnym, że już tak będzie do końca wojny. Od czasu do czasu chodziliśmy do
miasta po wiadomości i cieszyć się tą namiastką wolności w polskiej delegaturze,
gdzie wszystko było swoje, polskie, gdzie nabierało się otuchy na zmianę naszej
sytuacji". Ktoś inny napisał zaś w swoich wspomnieniach: "Otuchą - dla nas Polaków
- było już samo istnienie polskiej delegatury w Pawłodarze, a co dopiero jak już
zauważalnie przejawiać poczęła swoją działalność. Przede wszystkim dokonywali
spisu wszystkich Polaków przebywających i w Pawłodarze, i w całej obłasti.
Przygotowano dla Polaków ddowody tożsamoście. Arkusz A-4 podzielony na trzy
części: w języku polskim, rosyjskim, angielskim. Dowodu tego strzegłam przez lata
zsyłki jak zrenicy oka. Do tej chwili wszyscy byli danonimamie - bez dpapierkae. Z
polskimi dowodami poczuliśmy się mocniejsi".
Likwidacja delegatur ambasady polskiej była pierwszym uderzeniem w sieć
opiekuńczą. Na pewien czas zdezorganizowała akcję pomocy, ale jej nie przerwała.
Po kilku miesiącach władze radzieckie zdecydowały się jednak na radykalniejsze
kroki. Ewakuacja armii polskiej do Iranu, niezależnie od rzeczywistego stanowiska i
roli Kremla w tej sprawie, stała się dogodnym pretekstem do dalszego zaostrzenia
stosunków i pogorszenia kursu wobec ludności polskiej. Intencjonalne wzmaganie
napięcia ze strony Kremla nie ulegało wątpliwości. 15 stycznia 1943 r. rząd ZSRR
podjął decyzję o powtórnym narzuceniu obywatelstwa radzieckiego również w
stosunku do obywateli polskich narodowości polskiej. 16 stycznia Ludowy Komisariat
Spraw Zagranicznych przekazał stosowną notę polskiej ambasadzie. Oznaczało to
wyjęcie ludności polskiej spod kompetencji i opieki ambasady RP i rządu polskiego.
Tzw. powtórna paszportyzacja w istocie rzeczy dokumentowała zaawansowanie
procesu radzieckiego odwrotu od uznania władz polskich i reprezentowanego przez
nie państwa.
Na mocy specjalnej uchwały Rady Komisarzy Ludowych ZSRR z 26 stycznia
1943 r. polskie placówki opiekuńcze i oświatowe przejęte zostały przez organy
radzieckie. Tym samym przerwana została zorganizowana akcja pomocy, którą
placówki te niosły ludności polskiej. Zerwanie stosunków polsko-radzieckich w
kwietniu 1943 r. dopełniło miary dramatu.
Przejęcie polskich placówek opiekuńczych przez władze radzieckie wywoływało
na porządek dzienny pytanie o dalsze ich losy, o sposoby wykorzystania personelu i
wyposażenia, a także zgromadzonych już zasobów materialnych. 21 maja 1943 r.
Rada Komisarzy Ludowych ZSRR podjęła uchwałę pod wielce znamiennym tytułem:
"O środkach usprawnienia akcji pomocy materialnej dla Polaków ewakuowanych z
zachodnich obwodów Ukrainy i Białorusi w pozafrontowe rejony ZSRR". Na jej
podstawie przy Ludowym Komisariacie Handlu utworzono specjalną agendę, której
zadaniem miało być prowadzenie rozdzielnictwa towarów pochodzących z darów
zagranicznych oraz kontrolowanie działalności radzieckich organizacji obsługujących
ludność polską. Agendą tą był Urząd Zaopatrzenia Polaków Ewakuowanych z
11
Zachodnich Obwodów Ukrainy i Białorusi, czyli w skrócie Urząd Handlu Specjalnego
(Uprawlienije Osoboj Torgowli) - Uprosobtorg. Dotychczasowe składy ambasady
polskiej zostały przekształcone w tzw. bazy Uprosobtorgu. Początkowo utworzono
tych baz jedenaście, z tego na terenie Kazachstanu trzy: w Semipałatyńsku,
Pietropawłowsku i Pawłodarze. W kwietniu 1944 r. powstała tego rodzaju placówka w
Dżambule. Baza w Pietropawłowsku obsługiwała obwody akmoliński, karagandyjski,
pietropawłowski i utworzony wkrótce obwód kokczetawski, przez pewien czas także
obwód kustanajski, a spoza Kazachstanu obwody kurgański, omski i okresowo także
czelabiński. Baza w Pawłodarze pracowała na rzecz obwodu pawłodarskiego. Z kolei
baza semipałatyńska obejmowała zasięgiem swego działania obwody semipałatyński
i ust'-kamienogorski, a przez pewien czas także ałmaacki i tałdykurgański. W zasięgu
bazy w Dżambule pozostawały obwody ałamaacki, czimkiencki, dżambulski i
tałdykurgański, a spoza Kazachstanu także obwody frunzeński i tałaski. Nim
utworzono bazę w Dżambule obwody dżambulski i czimkiencki były obsługiwane
przez bazę w Samarkandzie. Obwody guriewski, kzyłordyjski i uralski podlegały bazie
w Czkałowie, zaś obwód kustanajski od sierpnia 1944 r. należał do bazy w
Czelabińsku. Bazami kierowali pełnomocnicy Ludowego Komisariatu Handlu, którzy w
zakresie swoich obowiązków mieli także nadzór nad gospodarstwami pomocniczymi,
zakładami usługowymi, warsztatami i stołówkami, co z uwagi na szczupłość
personelu baz było w dużej mierze fikcją. Przechowywanie i rozdział darów miały być
dokonywane się we współdziałaniu z komisjami polskimi reprezentującymi
zainteresowaną ludność. Faktycznie jednak rola tych komisji, a także delegowanych
do centrali Uprosobtorgu przedstawicieli Zarządu Głównego ZPP była minimalna.
Natomiast na porządku dziennym były akty samowoli, nadużyć, wręcz grabieży ze
strony części kierowników baz i ich personelu. Na terenie Kazachstanu odnosiło się to
zwłaszcza do baz w Pawłodarze i Pietropawłowsku, a także do obsługujących część
ludności polskiej w Kazachstanie baz w Samarkandzie i Czkałowie. Nieco poprawiło
tę sytuację uzyskanie przez ZPP prawa do wysuwania kandydatów na inspektorów
baz. Znaczna część darów pochodzących z zagranicy, a nie rozdysponowanych
przez ambasadę, przepadła w wyniku samowolnych decyzji różnych czynników
radzieckich. Wedle R.Buczka do 22 kwietnia 1943 r. do ZSRR dotarło ogółem
6 300,5 t darów, z czego rozprowadzono między obywateli polskich 3 478 t, a
dalszych 570 t wysłano do składów w terenie przed przejęciem magazynów
ambasadzkich. Remanent przeprowadzony w końcu kwietnia 1943 r. wykazał w
przejętych magazynach 2 128 t towarów, co oznaczało iż reszta została
rozdysponowana przez władze radzieckie na inne cele lub rozkradziona. Uprosobtorg
był także instytucją rozdzielającą specjalne przydziały rządu radzieckiego (wydawane
na mocy postanowienia RKL z 5 kwietnia 1944 r.) oraz pomoc z funduszów UNRRA
dla repatriantów. Na utrzymanie Uprosobtorgu i jego baz w latach 1943-1946
wydatkowano 7 303,7 tys. rb. Natomiast wartość towarów wydanych bezpłatnie
ludności polskiej wyniosła wg zródeł radzieckich 65 306 800 rb., a jak wynika z
danych otrzymanych przez ZG ZPP w 1946 r. wartość darów zagranicznych
rozdysponowanych przez Uprosobtorg sięgnęła 54 270 800 rb. Jeśli uwzględnić
12
liczbę ludności polskiej uznawanej przez władze radzieckie za uprawnioną do
korzystania z tej pomocy, była to wielkość stosunkowo mała. Tryb rozdziału darów był
określony przez władze radzieckie i cechowały go, przynajmniej początkowo,
tendencje biurokratyczne, komplikujące procedurę rozdzielnictwa, a niejednokrotnie
wręcz uniemożliwiające potrzebującym otrzymanie skutecznej pomocy. Dopiero w
miarę krzepnięcia terenowych struktur ZPP i działających pod jego patronatem
komisji opieki społecznej nastąpiła pod tym względem pewna poprawa, wiążąca się z
decentralizacją decyzji o udzielaniu pomocy i powstawaniem terenowych składów.
Pierwsza centralna akcja pomocy radzieckiej dla ludności polskiej związana
była z sytuacją w obwodzie dżambulskim. Przypomnijmy, że obywatele polscy
znalezli się tam w końcu 1941 r., głównie w wyniku przymusowego przeniesienia z
Uzbekistanu. Trafili do kołchozów, gdzie poziom życia już wcześniej nie był wysoki, a
w kolejnych latach dramatycznie się pogorszył. W związku z okupacją zachodnich
obwodów ZSRR przez Niemców, w Kazachstanie nastąpiła wyrazna zmiana struktury
upraw i gwałtowny wzrost ich obszaru. Przy jednoczesnym narastającym w rezultacie
mobilizacji deficycie siły roboczej i braku środków technicznych oznaczało to
zwielokrotnienie obciążeń kołchozników, co owocowało niedotrzymywaniem terminów
agrotechnicznych i spadkiem - i tak niewysokiej - efektywności gospodarowania.
Republika nie była w stanie wywiązać się z nakładanych na jej rolnictwo zobowiązań,
zwłaszcza, iż trzy kolejne lata odznaczały się nieurodzajem spowodowany warunkami
klimatycznymi. Wobec priorytetu dostaw państwowych poziom zaspokajania potrzeb
kołchozników obniżył się wyjątkowo drastycznie. W 1943 r. położenie ludności
polskiej w kołchozach obwodu dżambulskiego stało się katastrofalne. Przerwano
wydawanie produktów żywnościowych dla niepracujących (tzw. wyżywieńców), co
poderwało podstawy bytu rodzin. Nie wydawano także przydziałów chleba za
wypracowane dniówki obrachunkowe, a dla pracujących przy uprawie buraków
cukrowych norma cukru została drastycznie zmniejszona. Polacy w tym obwodzie z
racji swoich wcześniejszych przejść nie dysponowali już żadnymi zasobami i tylko
pomoc zewnętrzna oraz zarobki stanowiły podstawę egzystencji większości z nich. W
tych warunkach śmierć głodowa stała się zjawiskiem częstym, by nie powiedzieć
codziennym. Równocześnie władze nie zgadzały się na wyjazd Polaków do miejsc,
gdzie mogliby oni uzyskać lepsze warunki, a przede wszystkim pracę gwarantującą
minimum wyżywienia.
Z inicjatywy ZPP starano się kierować do najpilniej potrzebujących pomoc,
polegającą na dostawach mąki, ale była ona niewystarczająca, a co więcej w wielu
wypadkach już spózniona. Kierownictwo ZPP podjęło próbę uzyskania od władz
radzieckich bardziej kompleksowej pomocy dla ludności polskiej w obwodzie i
wprowadzenia rozwiązań ratujących ją przed wyniszczeniem. Wanda Wasilewska w
imieniu ZG ZPP wystosowała 10 marca 1944 r. list do KC KP(b) Kazachstanu i do
Rady Komisarzy Ludowych Kazaskiej SRR (z kopią dla W.Mołotowa), proponując
umożliwienie części Polaków przesiedlenie do Uzbekistanu i Kirgizji oraz udzielenie
innym zgody na opuszczenie tych kołchozów, które nie były w stanie zapewnić
13
minimalnych przydziałów żywności. Rząd radziecki nie zaakceptował postulatów ZPP
i nie podjął decyzji istotnie zmieniających położenie ludności polskiej w obwodzie,
natomiast postanowieniem z 15 marca 1944 r. zobowiązał Ludowy Komisariat Rezerw
do przekazania 500 t mąki na jej zaopatrzenie, co miało doraznie pomóc głodującym.
Listy osób uprawnionych do pomocy miał przygotować aparat ZPP. Postanowiono
wydać po 25 kg mąki na osobę. Ponieważ wykazywana liczba obywateli polskich
okazała się wyższa od faktycznej, powstała nadwyżka mąki w stosunku do pierwotnie
założonych norm. Umożliwiło to powtórzenie przydziałów, tym razem po 4 kg mąki,
przede wszystkim dla rodzin wojskowych, inwalidów i chorych. Część nadwyżki
otrzymały również polskie instytucje opiekuńcze. Do końca 1944 r. wydano 20 tys.
przydziałów dla 13 tys. osób. Przy okazji doszło jednak do nadużyć.
18 marca 1944 r. ZG ZPP ponownie wystąpił do najwyższych władz radzieckich
z memoriałem przedstawiającym niezwykle trudną sytuację ludności polskiej w ZSRR
i apelującym o udzielenie jej pomocy. W Kazachstanie za najtrudniejszą uważano
sytuację w obwodach pietropawłowskim, kustanajskim i dżambulskim. Autorzy
memoriału, Andrzej Witos i Jerzy Sztachelski, proponowali, aby pomoc stanowiły
przydziały żywności w następującym wymiarze na osobę: 2 kg mąki, 1 kg kaszy, 3,6
kg tłuszczu, 8 kg mięsa lub ryb, 2,4 kg cukru (dla dzieci), 4 kg warzyw, 1 kg mydła,
bielizna, odzież i obuwie po 1 komplecie na osobę. Ponadto wnioskowano o
jednorazową zapomogę pieniężną w wysokości 300 rb. na osobę. W pierwszej
kolejności pomoc miały uzyskać rodziny wojskowych i poległych, inwalidzi wojenni
oraz dzieci i starcy.
Następstwem tego wniosku było postanowienie Rady Komisarzy Ludowych
ZSRR z 5 kwietnia 1944 r. "O okazaniu dodatkowej pomocy materialnej byłym
obywatelom polskim ewakuowanym z zachodnich obwodów Ukrainy i Białorusi w
pozafrontowe rejony ZSRR". Uchwała ta zobowiązywała Ludowy Komisariat Handlu
ZSRR do wydania ludności polskiej ponad obowiązujące normy zaopatrzenia
następujących ilości towarów na osobę: mąki - 2 kg, kaszy - 1 kg, tłuszczu 0,5 kg,
cukru i wyrobów cukierniczych - 0,5 kg, soli 0,5 kg, mydła gospodarczego - 1
kawałek. Przydział w takich rozmiarach miał być wydany dwukrotnie: w kwietniu i
maju 1944 r., tj. w szczególnie trudnym okresie przednówka. Odpowiednie resorty na
cele tej pomocy miały przygotować 1 160 t mąki, 580 t kasz, 290 t tłuszczu, 290 t
cukru i wyrobów cukierniczych, 290 t soli i 232 t mydła. Ponadto przyznano
jednorazową pomoc dla dzieci polskich (w pierwszej kolejności z rodzin wojskowych)
w postaci sprzedaży dla nich 15 tys. par obuwia i 500 tys. m tkaniny bawełnianej (po
5 m na osobę). Obwodowym i krajowym komitetom wykonawczym oraz radom
komisarzy ludowych republik zezwolono na wydawanie najbardziej potrzebującym
rodzinom odbywających służbę w Armii Polskiej w ZSRR jednorazowej pomocy
pieniężnej do 500 rb. na rodzinę, przy czym zródłem finansowania tej pomocy miały
być pozostające w dyspozycji tych organów władzy fundusze na zabezpieczenie
gospodarcze i bytowe rodzin wojskowych. W tym samym postanowieniu RKL ZSRR
wyraziła zgodę na dokonanie przesiedlenia ludności polskiej z niektórych północnych
14
regionów ZSRR, co jednak polskich mieszkańców Kazachstanu już nie dotyczyło.
Natomiast do sytuacji w Kazachstanie miał odniesienie nakaz wydany ludowym
komisariatom opieki społecznej Rosyjskiej FSRR, Kazaskiej SRR, Uzbeckiej SRR i
Kirgiskiej SRR, aby w ciągu miesiąca skontrolowały funkcjonowanie polskich domów
inwalidów i poprawiły ich działanie poprzez systematyczne zaopatrywanie w żywność
i opał. Decyzja rządu radzieckiego wyraznie odbiegała in minus od postulatów ZPP. O
ile władze radzieckie na krótko przed wkroczeniem Armii Czerwonej na
niekwestionowane przez Moskwę ziemie polskie doceniły, jak widać, potrzebę
wykonania gestu na rzecz ludności polskiej pozostającej w głębi ZSRR, to jednak nie
widziały potrzeby lub możliwości posunięć tak spektakularnych, jak chciało
kierownictwo Związku Patriotów Polskich. Dla Kremla sprawa położenia i postaw tej
ludności, nastrojów wśród żołnierzy Berlinga, demonstrujących żywe zaniepokojenie
losem swych rodzin, ewentualnego rezonansu akcji pomocowej w Polsce itp. nie
miały takiego znaczenia jak dla aktywu ZPP. Warto też zwrócić uwagę, iż zgoda na
finansowe wspomaganie rodzin polskich żołnierzy (tylko służących w armii na
terytorium ZSRR), lecz z budżetów obwodowych i republikańskich oznaczała
swobodę decyzji lokalnych czynników w tej sprawie. Stawały one przy tym przed
koniecznością uszczuplenia pomocy niesionej rodzinom żołnierzy Armii Czerwonej,
bowiem tylko w ten sposób mogły wypłacać zapomogi Polakom. Nie wróżyło to
dobrze tej akcji, co zresztą potwierdziły pózniej informacje spływające z
poszczególnych obwodów.
W ramach przygotowań do wykonania postanowienia RKL ZSRR z 5 kwietnia
1944 r. aparat ZPP przystąpił do sporządzania list osób uprawnionych do
skorzystania z pomocy. Okazało się wówczas, że początkowe wyliczenie 289 700
osób, które stało się podstawą decyzji RKL, było zaniżone. Faktycznie na listach
rejestracyjnych znalazło się 329 225 osób. W takiej sytuacji ZG ZPP zwrócił się do
W.Mołotowa z prośbą o przyznanie pomocy również dla dalszych 39 525 osób. 11
lipca 1944 r. Rada Komisarzy Ludowych wydała postanowienie uwzględniające ten
postulat. Realizacja kwietniowych decyzji przyznających ludności polskiej dodatkowe
przydziały przebiegała jednak ze znacznymi zakłóceniami. Strona radziecka nie była
w stanie zapewnić ilości towarów pokrywających zapotrzebowanie określone
postanowieniami RKL. Aparat ZPP ze swej strony miał trudności z dotarciem do
wszystkich skupisk polskich i sporządzeniem odpowiednich imiennych spisów
uprawnionych. Opózniało to i dezorganizowało akcję, bowiem należało uzupełniać
listy i ponownie przedkładać je władzom radzieckim, bądz występować o
uzupełniające przydziały. W efekcie do wielu skupisk i poszczególnych osób
omawiana akcja pomocy dotarła ze znacznym opóznieniem. Niekiedy jeszcze wiele
miesięcy po planowanym terminie nie wydano przydziałów, lub wydano je tylko
częściowo.
Ostatecznie do 1 stycznia 1946 r. na podstawie decyzji RKL ZSRR z 5 kwietnia i
11 lipca 1944 r. ludności polskiej wydano: 1 077,5 t mąki (81,8 % planu), 525,9 t
kaszy (79,7 % planu), 279,8 t tłuszczów (84,8 % planu), 233,9 t cukru i wyrobów
15
cukierniczych (70,9 % planu), 188 t soli (57 % planu), 151,8 t mydła (63,3 % planu),
232,1 m materiałów bawełnianych (46,4 % planu) i 8 382 pary butów (55,9 % planu).
Oznaczało to, iż owej skromnej pomocy materialnej nigdy nie zrealizowano w pełnym,
zaplanowanym zakresie. Tym niemniej tam, gdzie pomoc owa dotarła właśnie w
najtrudniejszym, przednówkowym okresie, tam miała wielkie znaczenie, mimo
niezwykle skromnego zakresu. Odegrała także pozytywną dla ZPP rolę polityczną,
bowiem skłoniła znakomitą większość ludności polskiej do kontaktu ze Związkiem,
zarejestrowania się w jego spisach, wreszcie do skorzystania z jego pomocy.
1 lipca 1944 r. rząd radziecki podjął decyzję o wydzieleniu specjalnego "fondu"
zaopatrzeniowego dla "osłabionych dzieci polskich", przyjmując, że ich liczba
wynosiła 5 tys. W okresie od III kwartału 1944 r. do I kwartału 1946 r. w ramach tego
"fondu" wydano 157 t mięsa i przetworów mięsnych, 47 t masła, 48 t cukru, 157 t kasz
i makaronów, 79 t mąki. Na bazie tych produktów organizowano w obwodach
dożywianie w stołówkach Uprosobtorgu, a tam gdzie ich nie było - w stołówkach i
restauracjach radzieckich. Jak łatwo wyliczyć zaopatrzenie dzieci w ramach tej formy
pomocy radzieckiej było niewielkie, bowiem na 1 dziecko przypadało w ciągu 21
miesięcy 31 kg mięsa, 31 kg kasz i makaronów, 9,4 kg masła, 9,6 kg cukru, 15,8 kg
mąki.
Niezależnie od wspomnianych centralnych przydziałów, poszczególnym
komisjom opieki społecznej i ogniwom ZPP udawało się od czasu do czasu
uzyskiwać dodatkowe wsparcie czy to z Uprosobtorgu, czy od innych, lokalnych
instytucji radzieckich. Np. obwód ust'-kamienogorski od likwidacji placówek ambasady
do końca 1945 r. otrzymał, niezależnie od specjalnego przydziału na kwiecień i maj
1944 r., 127 kg mąki i 223 paczek konserw zupnych z Uprosobtorgu w 1944 r. oraz
100 paczek zagranicznych z ZG ZPP w drugiej połowie 1945 r. W Pawłodarze w
ostatnich dwóch miesiącach 1945 r. Uprosobtorg wydał dla polskiej ludności w tym
mieście (liczącej w grudniu 1945 r. 1354 osoby) 250 kg masła, 300 kg mięsa, 60 kg
cukru, 45 kg bryndzy. Żywność tę rozdzielono między dzieci i chorych. W obwodzie
guriewskim w IV kwartale 1945 r. na 600 osób korzystających z pomocy radzieckiej
wydzielono 3600 kg mąki, 600 kg cukru i 600 kg masła. Te wyrywkowe przykłady nie
mogą być oczywiście podstawą do szacowania ogólnej wielkości różnych przydziałów
artykułów żywnościowych, a niekiedy także i przemysłowych. Zawarte w zródłach
informacje nie pozwalają na takie sumaryczne zestawienie. Uprawniony wszakże
wydaje się wniosek, że pomoc ta, aczkolwiek w konkretnych wypadkach zapewne
bardzo użyteczna, niekiedy być może chroniąca doraznie przed głodem, w sumie nie
miała decydującego wpływu na położenie Polaków.
Pewnego rodzaju formą pomocy dla ludności polskiej miało być jej przesiedlenie
z rejonów o najgorszych warunkach klimatycznych do wyzwolonych spod okupacji
niemieckiej obwodów Ukrainy. Jak wspomniano wyżej, pierwszą decyzję w tej
sprawie rząd radziecki podjął w kwietniu 1944 r., ale nie objęła ona ludności polskiej
przebywającej w Kazachstanie. 11 lipca 1944 r. Rada Komisarzy Ludowych ZSRR na
wniosek ZG ZPP przyjęła kolejne decyzje w tym zakresie. Postanowiono przesiedlić
16
30 tys. osób z obwodów swierdłowskiego, mołotowskiego, wołogodzkiego, omskiego,
kemerowskiego, czytyjskiego, Kraju Krasnojarskiego, obwodów akmolińskiego,
aktiubińskiego, i kustanajskiego, z Karakałpackiej ASRR i z obwodu chorezmijskiego
Uzbeckiej SRR. Przesiedlenia z Kazachstanu na Ukrainę wedle obliczeń ZPP
wyniosły: z obwodu akmolińskiego 3 956 osób, z obwodu aktiubińskiego 3 281 osób,
z obwodu kustanajskiego 2 989 osób, a więc łącznie 10 226 osób. Aczkolwiek nie
wchodzi to już w zakres niniejszych rozważań, warto zasygnalizować, iż położenie
przesiedleńców na Ukrainie nie zawsze było dużo lepsze niż wcześniej w
Kazachstanie, zwłaszcza gdy trafili do zniszczonych, pozbawionych zapasów
kołchozów i sowchozów.
Już z podanych wyżej informacji wynika, iż inicjatorem działań na rzecz pomocy
ludności polskiej był Związek Patriotów Polskich. Możliwości jego oddziaływania na
położenie tej ludności były jednak ograniczone zarówno ogólną sytuacją polityczną i
gospodarczą istniejącą w ZSRR, jak i samym potencjałem i znaczeniem tej
organizacji. Znaczna część Polaków odniosła się do powstania ZPP z dużą rezerwą i
nieufnością, a nawet wrogo. O znacznym natężeniu takich postaw świadczyły
informacje m.in. z obwodów akmolińskiego, kustanajskiego, dżambulskiego,
częściowo z obwodu karagandyjskiego. Jaki był rozkład tych postaw i które z nich
dominowały w poszczególnych skupiskach trudno dokładnie określić i próby
operowania jakimikolwiek kwantyfikatorami w tym zakresie są co najmniej ryzykowne.
Zdawano sobie na ogół sprawę, że ZPP był organizacją utworzoną przez komunistów,
przeciwstawiającą się rządowi polskiemu, a aprobującą poczynania ZSRR. Obawiano
się zatem, iż jej celem było zainstalowanie w Polsce systemu radzieckiego. Dla wielu
Polaków zapisanie się do ZPP oznaczało opowiedzenie się po stronie komunistów, a
tego zapewne większość nie chciała. Była to jednak zarazem jedyna polska instytucja
organizująca polskie życie kulturalne, placówki oświatowe, stwarzająca płaszczyznę
zbierania się itp. To było w dużej mierze czynnikiem determinującym stosunek do niej
wielu Polaków, niezależnie od ich opcji ideowych i politycznych. Z działalnością ZPP
wiązała się przede wszystkim nadzieja na uzyskanie pomocy materialnej. W
niektórych przynajmniej środowiskach powodowało to, że zapisywano się do ZPP bez
większych dyskusji, pytania o cele, deklarację ideową itp. Należy przy tym mocno
podkreślić, że zwłaszcza od połowy 1944 r., a wtedy w istocie na szerszą skalę
rozpoczęła się działalność ZPP w terenie, na porządku dziennym stała kwestia
powrotu do kraju i wielu Polakom legitymacja Związku jawiła się się jako przepustka
do ojczyzny. Nierzadko rozumowano w ten sposób, że tylko zapisanie się do Związku
otwierało drogę do kraju.
Dynamika działania ZPP, zwłaszcza w pierwszym okresie, tj. do lata 1944 r., nie
była na miarę potrzeb. Centralny aktyw koncentrował się na pracy politycznej, co
wynikało z funkcji pełnionej przez tę organizację w polityce radzieckiej. Działania na
rzecz pomocy materialnej ludności polskiej w praktyce były uzależnione od rozwoju
struktury organizacyjnej w terenie: w obwodach i rejonach, ten zaś nie był
imponujący. W dużej mierze wynikało to ze szczupłości etatowego aparatu poza
17
centralą, ale także z braku odpowiedniej troski części funkcjonariuszy Związku o
rozwój organizacji i silne związanie jej z poszczególnymi skupiskami polskimi. W
wielu rejonach drogę do szerszego oddziaływania ZPP torowały komisje opieki
społecznej, tworzone niejednokrotnie przed ukonstytuowaniem się ogniw Związku i
skupiające aktyw, który następnie stawał się zalążkiem nowej organizacji. Do 1
stycznia 1945 r. na terenie Kazachstanu do ZPP wstąpiły tylko 12 742 osoby,
natomiast w ciągu jedenastu następnych miesięcy liczba ta niemal się podwoiła i
sięgnęła 24 617 osób, mimo zmniejszenia się ogólnej liczby zewidencjonowanych
przez ZPP obywateli polskich. Odczuwanie przez społeczności polskie przede
wszystkim potrzeb materialnych powodowało, iż niektóre obwodowe instancje ZPP,
mimo krytyki ze strony centrali, koncentrowały się właśnie na pomocy społecznej,
zaniedbując realizację zadań polityczno-propagandowych wynikających z programu
Związku. Tak było np. w Pawłodarze, Aktiubińsku, początkowo także w Akmolińsku.
W latach 1943-1944 środki na pomoc udzielaną ludności polskiej komisje opieki
społecznej, działające pod auspicjami ZPP, czerpały z zasobów przejętych przez
władze radzieckie składów ambasady polskiej. Ponieważ nie były to mimo wszystko
wielkie ilości towarów toteż i przydziały przekazywane ludności nie mogły być duże.
Np. w obwodzie akmolińskim w okresie od 20 grudnia 1943 r. do 15 maja 1944 r.
średnia norma pomocy wynosiła 3 kg fasoli, 0,25 kg mleka w proszku, 0,25 kg kakao,
0,3 kg kaszy mannej, 1 kawałek mydła. Zachował się szczegółowy wykaz terminów i
ilości towarów przekazanych komisji opieki społecznej w Stalińsku-Rudniku w tymże
obwodzie. Warto go przytoczyć, bowiem znakomicie ilustruje zakres i znaczenie tej
pomocy. 19 stycznia 1944 r. z komisji obwodowej przekazano po 3 kg fasoli na osobę,
łącznie 896 kg, na 296 osób 16 par butów, 4 marynarki, 5 par kalesonów, 5 koszul. 24
lutego 1944 r. kolejny transport wynosił na osobę: 1 paczkę zupy grzybowej, 0,25 kg
margaryny, 0,3 kg mleka w proszku, a dla dzieci do lat 6: 0,6 kg mleka w proszku,
0,25 kg margaryny, 0,5 kg kaszy mannej, 0,25 kg kakao, 1 kawałek mydła. 7 IV 1944
r. dostarczono 34 ubrania, 15 koców, 12 swetrów, 8 par butów, 7 koszul, 7 par spodni.
Pozwoliło to wydać rodzinom rannych i zabitych żołnierzy, sierotom i chorym zestawy
zawierające: ubranie i buty lub ubranie i koc, a dla chorych po 1 kg mleka w proszku i
1 kg margaryny.
W oparciu najpierw o dary zagraniczne, a następnie przede wszystkim dostawy
radzieckie organizowano zbiorowe żywienie ludności polskiej. W warunkach ścisłej
reglamentacji żywności miało to dla skupisk polskich, w których tego rodzaju placówki
powstały, duże znaczenie, a dla pewnych grup stało się wręcz podstawą wyżywienia.
W przedsiębiorstwach istniały stołówki, wydające nadzwyczaj skromne na ogół
posiłki, ale po dość przystępnych cenach. Szersze rozmiary przybrało dożywianie
poprzez sieć stołówek Uprosobtorgu. Do ich tworzenia zobligowano pełnomocników
Ludowego Komisariatu Handlu w końcu 1943 r. Należało je uruchamiać w
skupiskach, gdzie mieszkało co najmniej 100-150 potencjalnych klientów. Stołówki
początkowo korzystały wyłącznie, lub niemal wyłącznie, z zasobów darów przejętych
przez władze radzieckie. Następnie coraz większą rolę odgrywały towary dostarczane
18
przez władze handlowe, niekiedy uzupełniane zakupami na wolnym rynku, co jednak
miało nader ograniczony zakres z uwagi na wysokie ceny bazarowe. Usiłowano
raczej prowadzić własne gospodarstwa rolne, tzw. pomocnicze. Zakres uprawnionych
do korzystania ze stołówek Uprosobtorgu był ograniczony i obejmował przede
wszystkim młodzież szkolną, inwalidów, rodziny wojskowych, chorych i starców, a
także zwalnianych z więzień i obozów. W całym ZSRR istniało w latach 1944-1946
13-17 takich stołówek, a w liczba korzystających z nich w pazdzierniku 1944 r.
wynosiła ok. 3,7 tys. osób. Wg Kałenyczenki 1 stycznia 1946 r. istniało w sieci
Uprosobtorgu 13 stołówek. W okresie od kwietnia 1944 r. do początku 1946 r. dla
placówek tych wydzielono 46 t kasz i makaronów, 33 t wyrobów mięsnych, 17 t cukru,
16 t tłuszczów, 10 t mąki, a na ich działanie wydatkowano 3 119,7 tys. rb.
Prócz stołówek Uprosobtorgu istniały także inne, organizowane przez komisje
opieki społecznej, a prowadzone ze środków przydzielanych przez lokalne wydziały
ubezpieczeń społecznych lub ze środków własnych komisji. Stołówki nie zawsze były
w stanie utrzymać ciągłość pracy, bowiem zależała ona od rytmiczności zaopatrzenia.
Typowym przykładem były losy stołówki w Kzył-Ordzie. Powstała ona w czerwcu 1944
r. i obsługiwała 360 osób. Codziennie wydawano w niej zupę i herbatę z mlekiem, a 2-
3 razy w tygodniu - w miarę dostaw radzieckich - także drugie danie: ryż lub ryba. Aby
wesprzeć funkcjonowanie tej placówki, a także zdobyć produkty na pomoc dla
ludności, zorganizowano tzw. gospodarstwo pomocnicze o powierzchni 5 ha. W 1945
r. stołówka kzyłordyjska pracowała tylko od 1 maja do 31 grudnia, wcześniej z braku
przydziałów z produktów nie była czynna. W 1945 r. z Uprosobtorgu stołówka
otrzymała 3 680 kg kasz, 415 kg mąki, 900 kg mięsa, 100 kg konserw mięsnych, 400
kg ryb, 1 360 kg cukru, 749 kg tłuszczów, 166 kg oliwy, 200 kg mąki białej, 40 kg
proszku jajecznego. Z gospodarstwa pomocniczego uzyskano: 50 kg ogórków, 36 kg
kapusty, 145 kg ziemniaków. Przeciętnie wydawano 400 obiadów dziennie. Ponieważ
we wspomnianym gospodarstwie pomocniczym zebrano 2 822 kg dyni, 670 kg
ziemniaków, 726 kg ogórków, 252 kg pomidorów, 93 kg tykwy, 33 kg marchwi, 47 kg
buraków, należy wnosić, iż pozostałe produkty, poza przekazanymi do stołówki,
rozdysponowano wśród ludności.
W pawłodarskiej stołówce Uprosobtorgu w 1945 r. z braku produktów
wydawano jedynie w niewielkiej ilości suchy prowiant z darów amerykańskich. Mimo
interwencji ZPP przez długi czas innych przydziałów nie uzyskano.
Ponieważ przejęte za pośrednictwem Uprosobtorgu zasoby towarów
zgromadzone w okresie działania ambasady polskiej oraz dary napływające nadal z
zagranicy, głównie ze strony żydowskich organizacji charytatywnych, Czerwonego
Krzyża, UNRRA oraz w końcowym okresie również od Tymczasowego Rządu
Jedności Narodowej nie były wystarczające do prowadzenia szerzej zakrojonej akcji
pomocy, ZPP starał się inspirować różnorodne działania o charakterze
samopomocowym. Możliwości w tym zakresie nie były wprawdzie wielkie, głównie z
uwagi na stan posiadania ludności polskiej, ale osiągano jednak pewne efekty,
19
umożliwiające wspieranie przynajmniej niektórych osób, pozostających w
najtrudniejszej sytuacji.
Samo podejmowanie tego rodzaju przedsięwzięć, a także ich skala i efekty
zależały od sytuacji danego środowiska oraz od przedsiębiorczości i umiejętności
organizacyjnych miejscowego aktywu. W sierpniu 1944 r. Wydział Opieki Społecznej
ZG ZPP wydał instrukcję określającą zródła finansowania działalności lokalnych
komisji opieki społecznej, w której wskazywał, iż dochody należało czerpać z
dobrowolnych datków i samoopodatkowania się ludności polskiej, z zysków z
prowadzenia warsztatów rzemieślniczych i gospodarstw rolnych, z dotacji zarządów
ZPP oraz z wpływów z imprez. W praktyce najbardziej rozpowszechnionymi formami
zdobywania funduszów stały się zbiórki pieniędzy i imprezy dochodowe. Dodać
należy, iż zbiórki owe nie zawsze miały w pełni dobrowolny charakter. Stosowano
różne naciski zarówno wobec poszczególnych osób, jak i grup, wykorzystując np.
takie akcje, jak rejestracja ludności polskiej czy wydawanie pomocy rzeczowej
przekazanej przez rząd radziecki. Niekiedy uzyskiwane środki były relatywnie
znaczne. Np. w obwodzie ust'-kamienogorskim w całym okresie swego istnienia KOS
zebrała z dobrowolnych składek 12 731 rb., z czego wydatkowała 12 691 rb. na
zapomogi i działalność administracyjną.
Działalność samopomocowa przybierała bardzo różne formy. Z zachowanych
dokumentów wnioskować można, iż stosunkowo rozpowszechnione było dożywianie
chorych. Np. w Kzył-Ordzie w okresie, gdy z powodu braku przydziałów z
Uprosobtorgu była nieczynna stołówka dla Polaków, tamtejsza komisja opieki
społecznej znalazła ofiarodawców obiadów dla chorych. W okresie od lutego do maja
1945 r. w ten sposób zorganizowano wydanie 820 obiadów, tj. średnio ok. 200
miesięcznie. Obiady dla chorych wydawała także komisja w Pawłodarze.
Organizowano to w ten sposób, że co dzień kilka rodzin przygotowywało obiady, a
uczniowie szkoły polskiej roznosili je pod wskazanymi adresami. W maju 1945 r.
wydano 52 obiady i mleko na sumę 312 rb.
W wielu skupiskach organizowano kasy wzajemnej pomocy. W niektórych
obwodach, np. akmolińskim, karagandyjskim, dżambulskim, powstawały one już w
1944 r., ale szerszy ich rozwój przypadł na rok 1945. Częściowo tworzono je z
inicjatywy ZPP, częściowo były produktem oddolnego organizowania się ludności. Z
reguły zasady organizacyjne i regulacje dotyczące zasad gromadzenia i
wydatkowania funduszy były określane lokalnie, choć istniał centralnie opracowany
statut tego rodzaju instytucji. Niekiedy uciekano się do nacisków wymuszających
wręcz wnoszenie pewnych kwot jako funduszu założycielskiego, jak np. w rejonie
mamluckim. Zły stan materialny ludności powodował, że sumy pochodzące ze
składek członków kas były na ogół nikłe, zatem organizowano różne dochodowe
imprezy, z których zyski przeznaczane były na zapomogi. Np. w sowchozie
pawłodarskim kasa taka powstała w grudniu 1945 r., a jej pierwszym działaniem było
udzielenie pożyczki robotnikom zatrudnionym w tymże sowchozie, którym przez kilka
miesięcy nie wypłacano zarobków i którzy w związku z tym nie mieli środków nawet
20
na wykupienie przydziałowego chleba. Kasa samopomocy w Semipałatyńsku w ciągu
roku działalności, tj. od lutego 1945 r. do lutego 1946 r., zgromadziła ponad 100 tys.
rb. z czego niespełna 2 % pochodziło z funduszu wpisowego, 47 % ze składek
członkowskich, niemal 26 % stanowił zysk z imprez dochodowych, zaś 11 % z wpłat
"dobrowolnych" od zamożniejszych rodzin. 79 % wydatków tej kasy pochłonęły
zapomogi, z których skorzystały 893 osoby, zaś 9,5 % pożyczki przyznane 43
osobom. Aż 6,5 % wydatków stanowiły koszty administracyjne. W sumie w
Kazachstanie w latach 1944-1946 powstały 74 kasy wzajemnej pomocy. Zapomogi
otrzymywali głównie chorzy, rodziny wojskowych, inwalidzi, aktywiści ZPP.
Istniały i inne formy pomocy i samopomocy, odgrywające wszelako już mniejszą
rolę, a zdeterminowane lokalnymi możliwościami samych skupisk polskich, a także
gotowością świadczenia na rzecz Polaków ze strony lokalnych władz i instytucji
radzieckich, w pewnym zaś stopniu operatywnością aktywu ZPP i komisji pomocy
społecznej. Nie sposób tu omówić ich wszystkich, bowiem wykraczałoby to poza ramy
tej pracy, a szczegółowo już o tym pisano. Na podstawie istniejących zródeł trudno
natomiast pokusić się o zestawienie całościowego wymiaru tej pomocy, zwłaszcza na
poziomie republikańskim. Z zachowanych dokumentów oraz pamiętników wynika
wszakże wniosek zasadniczy: nie była to pomoc wystarczająca w stosunku do
istniejących potrzeb. Zapewne zresztą być taką nie mogła, zwłaszcza jeśli uwzględni
się jej zródła, o czym już obszernie była mowa. Ludność polska skazana była zatem
na tworzenie warunków przetrwania przede wszystkim własną pracą,
zapobiegliwością i pomysłowością.
21
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Tengwar [elficki] dla jezyka polskiegoPomoc dla przedsiębiorcóweksterminacja ludnosci polskiej w bydgoszczyBogurodzica najstarsza pieśń polska, jej znaczenie dla kultury polskiejwięcej podobnych podstron