które zdecydowani# do niego nie pasuje, zwykle 14 odrzucane. Ich przynoś ^ maga modyfikacji struktury założeń. W miarę postępu nauki przydzielamy n<*/*, przedmiotom Te nazwy wpływają z kolei na sposób postrzegania przedrrwaóą przy następnej okazji: raz opatrzone etykietą, w przyszłości szybciej trafiają * powiędnie luki we wzorze.
W miarę upływu czasu i nawarstwiania się doświadczeń coraz więcej ineę. ftujemy w nasz system atykiet, tak więc wbudowujemy weń również ptwr* konserwatywne skrzywienie. Daje nam to zaufania do samych siebie. W każe<r chwili możemy być zmuszeni do modyfikacji struktury naszych założeń, tak fcy przystosować ją do nowego doświadczenia, jednak im bar dziej zgodne jastp I doświadczenie z przeszłością, tym bardziej możemy ufać naszym założeniom.
Okazuje się, Ze ignorujemy lub kwestionujemy niewygodne fakty, która nie ós | ją erę dopasować, tak by nie naruszyć owych ustalonych założeń Z zasity wszystko, co zauważamy, podlega wstępnej selekcji i strukturacji w samym ar-I ęie postrzegania. Dzielimy z innymi zwierzętami pewien rodzaj mechanizmu k-trującego, początkowo dopuszczającego do nas jedynie takie wrażenia, których potrafimy użyć.
Co jednak z innymi wrażeniami? Co z potencjalnymi doświadczeniami które n*e przechodzą przez nasz filtr społeczny? Czy można zmusić naszą uwag* do pr/esta^tema się na mniej swojskie tory? Czy możemy zbadać sam mechanizm filtrujący?
Z pewnością możemy się zmusić do dostrzeżenia rzeczy, które umykają nam wskutek naszej skłonności do schematyzowania. Odkrycie, że nasze pierwsze wrażenia są błędne, zawsze wprawia nas w osłupienie. Nawet samo uważne spojrzenie na aparat zniekształcający nasze poznanie sprawia, że ludzie odczuwają fizyczny dyskomfort, jak gdyby uczyniono zamach na ich własną równowagę Paru Abercrombie poddała grupę studentów medycyny ser u eksperymentów zaprojektowanych w taki sposób, by pokazać im, jak wysoki jest stopień selekcji danych w raizych codziennych obserwacjach, „Ależ nie można robić za świata jednej wielkiej bezkształtnej galarety" zaprotestował jeden. „To tak, jakby ktoś jednym uderzeniem rozłupał mój świat na pór stwierdził inny. Pozostali reagowali z jeszcze większą wrogością'1.
Jednak zetknięcie się z dwuznacznością nie zawsze jest doświadczeniem przykrym. W niektórych sferach zdecydowanie łatwiej jest to znieść niż w innych fafnieje cata skata różnych stopni intensywności śmiechu, obrzydzenia i szofcu. Doświadczenie może być pobudzające. Bogactwo poezji polega na wykorzyft* rau w niej dwuznaczności, jak to wykazuje Empson Możliwość postrzegane rzeźby jednocześnie jako krajobrazu lufo półleżącego aktu wzbogaca walory takiego działa Ehrenzweię twierdził nawet, że dzieta sztuki są dla nas źródłem za-
' • Zob Mknie Lome Johnson Abercrombie, The Ann tomy ot Judgment, bonów tyto, $, m.
dowołenta, ponieważ pozwalają nam wyjść poza <Mwm mM MĘtjtjp zwykłego doświadczenia. Przyjemność estetyczne me w*** w po*»ty
ntu form mewyartykulowanych.
Przepraszam za użycie *16* .aromake* i nwyniYioniinnidr a tyj tyj sób, Jakby byty ona syoommiczne feśte rzecz biorąc tar »e #* Ymreiiti coś, co nie pasuje do danego zbioru ki) sera, jako mejednconeczne «mim określamy cechę lub zdanie, które podlega# eo dwu 'ftznym 0*9*1*
cjom. Jednak chwila refleksji nad konkretnym przytępiam po/was sbeeidaC: że niewiele nam przyjdzie z rozróżnienia tych dwóch terminów goy mgtyayję zastosować w praktyce Syrop me jest am siaty an» płynny mN ty posty dziać, że stwarza on dwuznaczne wrażenie zmysłowe .jednak równię oacra można powiedzieć, że syrop jest anomalia * ktaeylkacp mbstarep płynnych 1 stałych, ponieważ nie należy do żadnego z tych dwóch ztMfe.
Przyjmijmy zatem, że potrafimy stawić czoła anomty Kiedy stógsyfeujsmy coś stanowczo Jako anomalię, zyskujemy Jasny zarys z&oru do Ktc/sgo to coś nie należy. Jako ilustrację przywołam esej Sartre a o lepkości. Lepkość, jak taty dzi Sartre, sama z siebie jest w pierwszym odruchu odpychająca Dziecko an** rzając ręce w słoju miodu, natychmiast zaczyna rozważać wtamoto tormaens substancji stałych i płynnych oraz istotne relacje między sutastoywmedoMty czającym Ja a światem doświadczanym-2. Substancja lepka znetyąeóę*Ą nie pośrednim między ciałem stałym a płynem. To Jakby fcedrsa z całego p*a» su zmiany. Nie Jest stała, ale nie płynie Jest miękka, można ją nacakać ifctfty tować dotykiem. Na Jej powierzchni me można $# unosić. J«) lepkość jest jak pu* łapka, przysysa się jak wesz, atakuje granicę pomiędzy mą a mną. Diugt pewna odrywające się od moich palców wyglądają jak moje Maane cało wgrywana do zbiornika lepkości. Wrażenie zanurzenia się w wodę jestzupsMeAMtytOfty ję ciałem stałym, Jednak dotknięcie lepkości oznacza ryzyko ""fity"*!"* sę w niej. Lepkość przywiera jak zaborczy pies czy kochanka. A iwa ptonaty kontakt z lepkością wzbogaca doświadczanie aztecka Nauczyło aę czappś o sobie i o własnościach materii oraz o relacji między sobą a
Streszczając ten passus, nie mogę oddać nałam# spremedBwaśaeatyS' nym rozważaniom, do Jakich pobudza Sartre a idea iepkty suMPtyitaity niejącego ciała stałego lub nietypowego płynu Wystaiczy to jstkak, ty pokattt że możemy (i bywa, ża to robimy) zastanawiać się. z ioaizyśC# (te wa;s*ty^-' nad naszymi podstawowymi klasyfikacjami i doświadczeniami aort wytacza# poza ich ramy. Na ogół refleksja tego typu wzmacnia naszą wiaty * podw> we klasyfikacje. Sartre twierdzi, ze uważamy topniejącą ieąąa|a|ąiąailtyk kość za obrzydliwą formę żyda już na mocy Jaj pierwszych pospać* od pierwszych tego typu przygód jesteśmy hwadom*. te żyosity dopaso-ęa h do naszych najprostszych kategorii.
13 Zob Jean Paul Sartre. fes# er nśent.f*ety «•*«■».