Będziesz cudzołożnikiem, bo taka jest twoja Wenus, będziesz zabójcą, bo taki
jest twój Mars. Zatem zabójcą jest twój Mars, a nie ty. Wenus jest cudzołożna, a
nie ty. Bacz, żebyś ty nie został potępiony zamiast Marsa czy Wenus.
św. Augustyn
Patent na szczęśliwe życie
Poświęcił 10 lat życia na przepowiadanie przyszłości. Uważał to za dar niebios i
prawdziwe powołanie. Znając świetnie angielski korzystał z literatury światowej
poszerzając swoje umiejętności i wiedzę. Kolejnych 10 lat potrzebował, żeby powrócić
do normalnego życia.
Astrologią zafascynowałem się w latach 70., jeszcze przed skończeniem studiów.
Trafiłem wówczas do grupy osób, które zajmowały się szeroko rozumianą radiestezją i
zgłębianiem tajników związanych z rozmaitymi technikami poszerzania osobowości.
Wśród tych ludzi byli tacy, którzy zajmowali się wywoływaniem duchów,
profesjonalnym wróżeniem z kart oraz tacy, którzy poświęcili się astrologii.
Wcześniej był to dla mnie temat znany jedynie z horoskopów gazetowych,
rozumianych jako nieszkodliwa rozrywka. Sytuacja zmieniła się, kiedy spotkałem
ludzi, którzy na podstawie dokładnej daty urodzenia potrafili bardzo realistycznie
opisać charakter osoby nigdy przedtem niewidzianej. Ich horoskopy wyglądały
zupełnie inaczej niż to, co można znalezć w gazetach. Interesowali się przede
wszystkim planetami obserwowanymi na tle znaków zodiaku.
Astrologia zauroczyła mnie od pierwszego wejrzenia. Postanowiłem najpierw zająć się
kształtowaniem własnego losu. Pózniej próbowałem też doradzać innym. Chciałem
wykorzystać do maksimum momenty sprzyjających układów gwiazd, a ze spokojem
przeczekać te chwile, w których gwiazdy działają niekorzystnie. Miał to być taki patent
na szczęśliwe życie.
Nie zadawałem sobie wówczas pytań, jakie są zródła tej wiedzy o człowieku, sądziłem,
że nasze losy rzeczywiście mogą być zapisane w pozycjach planet.
Byłem tak pochłonięty astrologią, że rozmowę w towarzystwie zawsze zaczynałem od
pytania o znak zodiaku i datę urodzenia. W ten sposób natychmiast wiedziałem, co
myśleć o danym człowieku, miałem pełen obraz.
W dalszej rozmowie próbowałem jedynie potwierdzić to, co tradycja przypisuje
konkretnym znakom zodiaku, czyli jak ktoś urodził się pod znakiem Blizniąt, to musiał
zachowywać się jak typowy Blizniak, a jak pod znakiem Panny, musiał być typowym
przykładem Panny. Puszczałem mimo uszu wszystkie informacje nie pasujące do
obrazu, który sobie wcześniej wytworzyłem.
W którymś momencie dotarto do mnie, że w ten sposób gubię całe bogactwo
osobowości danego człowieka, gdyż widzę go wyłącznie przez pryzmat moich
oczekiwań. Był to pierwszy moment zastanowienia, że astrologia, której chciałem
poświęcić całe swoje życie, nie jest całkowicie obiektywna. Z czasem zaczęto się
pojawiać coraz więcej wątpliwości, również na gruncie światopoglądowym. Znalazłem
w "Piśmie Świętym" wersety traktujące astrologię z najwyższą surowością.
Pogłębianie wiary nie przeszkadzało mi na początku w robieniu horoskopów. Przez
pewien czas próbowałem nawet szukać takich konfiguracji planet, które miałyby
sprzyjać nawróceniu. Dziś wiem, że wiara w Boga i astrologia są absolutnie nie do
pogodzenia.
Choć "Katechizm Kościoła Katolickiego" mówi o konieczności odrzucenia wszelkich
form wróżbiarstwa, stanowisko niektórych księży bywa niejednoznaczne. Ci, którzy
traktują horoskopy jako nieszkodliwa zabawę, nie są na ogół świadomi zagrożeń, jakie
niesie ze sobą astrologia tzw. "profesjonalna"; usiłująca zachowywać pozory
1
naukowości. Istnieje, moim zdaniem, pewna granica zabawy, której nie wolno
przekraczać. Trudno oczekiwać, aby rozsądny człowiek zechciał"dla żartu" wejść do
klatki z dzikimi zwierzętami. Nie wejdzie dlatego, że zdaje sobie sprawę z
konsekwencji. Kapłan pobłażliwie traktujący astrologię najprawdopodobniej nie miał
okazji usłyszeć o jej głębokich związkach z okultyzmem.
Ktoś kto pozwala prowadzić się wróżbie, próbuje uniknąć odpowiedzialności za
kształtowanie własnego życia. Zamiast działać, potrafi niekiedy bez końca czekać na
korzystne układy planet.
Jeśli obowiązki wynikające z dziesięciorga przykazań chcemy traktować poważnie, to
w pierwszej kolejności powinniśmy uporządkować nasze relacje z Bogiem. Potem
dopiero możemy liczyć na wysłuchanie naszych modlitw.
Wróżbiarstwo jest taką dziedziną, w której nie muszę pogodzić się z Bogiem, bo pójdę
sobie na przykład do astrologa, który, mimo że jestem nienawrócony i nie przyjmuję
Ewangelii, i tak mi powie, co mnie czeka. Nie muszę prosić Boga o pomoc, bo mogę
poprosić astrologa, który pokieruje mną w taki sposób, że moje życie będzie
sukcesem. Pytanie: jakim sukcesem? W perspektywie wieczności, korzyści np.
finansowe stają się mniej istotne, niż w pierwszej chwili można by przypuszczać.
Kiedy byłem zafascynowany astrologią każda sugestia, że to może być coś złego, była
przeze mnie odrzucana. Czułem się wówczas, delikatnie mówiąc, dowartościowany,
gdy w oczach moich rozmówców dostrzegałem bezgraniczne zdumienie wywołane
trafnością moich wypowiedzi.
Nie miałem swojego gabinetu, ale obliczyłem setki horoskopów.
Nie starałem się z tego żyć, nie robiłem tego za pieniądze, bo uważałem, że to jest dar,
którym miałem służyć ludziom, a nie zarabiać.
Uzależnienie od astrologii można porównać do choroby alkoholowej. Ktoś wypije
jedno piwo, drugie, trzecie, a potem przestaje pić i nic złego się nie dzieje. Natomiast
ktoś inny wypije o dwa piwa za dużo, potem zacznie pić wino, wódkę, a pózniej pije
butelkę dziennie.
Moment, w którym człowiek uzależnia się od astrologii, jest dość subtelny. Z jednej
strony bawimy się tą astrologia kładziemy sobie karty, próbujemy zajrzeć w
przyszłość. Z drugiej strony tłumaczymy się przed sobą, że to dla żartu, dla zabawy, W
którymś momencie okazuje się, że niektóre z tych przepowiedni zaczynają się
sprawdzać i wtedy istnieje olbrzymia pokusa, żeby całe swoje życie podporządkować
wróżbie.
W moim przekonaniu nie ma żadnej różnicy pomiędzy Cyganką, która opowiada różne
rzeczy klientowi na podstawie linii papilarnych dłoni i astrologiem posługującym się
komputerem. Oboje, mówiąc o naszych losach, korzystają z nieweryfikowalnych
metod.
Fachowcy od spraw wróżenia mówią, że na dobrą sprawę, nie są im potrzebne ani
karty, ani fusy, ani kryształowa kula, ani żadne inne akcesoria, W trakcie seansu
zyskują bowiem wiedzę, której przedtem nie mieli i dzieląc się tą wiedzą z klientem,
potrafią niektóre rzeczy przewidzieć. 1 tak jak wróżka pokazuje na karty jako zródło
informacji, tak też astrolog wskazuje horoskop jako zródło, z którego wydobył te
wszystkie historie na temat swojego nieszczęsnego klienta.
Prawdopodobnie koncentryczne kręgi horoskopu służą astrologowi do wprowadzenia
się w jakiś szczególny stan umysłu, w którym osiąga momenty jasnowidzenia (tyle
tylko, że on nigdy nie wie, kiedy ten stan nastąpi). Taką samą rolę spełniają akcesoria
wykorzystywane przez wróżki i Cyganki. Oprócz tego karty, fusy, szklana kula czy
linie papilarne stanowią pewien parawan, który ma przekonać klienta, że to właśnie
tam znalazły się informacje, które teraz wróżbiarz wypowiada.
2
Gdyby zabrakło tych elementów, klient mógłby się wystraszyć, że nie wiadomo skąd,
ktoś dysponuje wiedzą na jego temat.
Jasnowidz nagle uzyskuje wiedzę, że jakieś wydarzenie ma się wydarzyć lub się
wydarzyło. Nie potrafi jednak racjonalnie wyjaśnić, skąd to wie.
Astrologowie uważają, że w momencie narodzin człowiek, napromieniowany jakąś
kosmiczną energią, zostaje zaprogramowany i już potem reszta jego życia toczy się
według możliwego do przewidzenia wzorca. Nie potrafią oni jednak wskazać żadnej
siły znanej fizyce, która miałaby działać na człowieka w sensie astrologicznym.
Z kolei astronomowie dokładnie wiedzę, że takich sil pośredniczących w tego typu
przekazywaniu energii nie ma w kosmosie, a gdyby istniały istnieć, to musiałyby
zachowywać się zupełnie niezgodnie z prawami fizyki.
Istnieje wiele argumentów czysto astronomicznych, które wykluczają możliwość
wpływu planet na nasze losy. Skoro informacje wypowiadane przez astrologa nie są
wynikiem analizy pozycji planet i zasadnicze znaczenie dla jej trafności ma zwłaszcza
jasnowidzenie, to w przypadku trafnej prognozy astrologa mamy do dyspozycji trzy
różne hipotezy tłumaczące jego sukces:
1. Przepowiednia sprawdza się na zasadzie czystego przypadku.
2. Wgląd w nasze losy jest możliwy dzięki naturalnym zdolnościom paranormalnym
ludzkiego umysłu, choć naukowcy są w tym względzie bardzo sceptyczni.
3. Sukces jest skutkiem aktywności świata duchów, tak jak to miało miejsce w
sytuacji, o jakiej mówią "Dzieje Apostolskie" (Dz 16,16). Kobieta o zdolnościach
wróżbiarskich przynosiła olbrzymi dochód swoim panom. W momencie, kiedy Paweł
wypowiedział słowa egzorcyzmu: "Rozkazuję ci w imię Jezusa Chrystusa, abyś z niej
wyszedł" utraciła nagle swoje wcześniejsze umiejętności, a jej właściciele chcieli za to
Pawła ukarać. Wygląda na to, że zdolność przepowiadania przyszłości nie była jakimś
naturalnym talentem, lecz w tym przypadku wynikała z ingerencji demonicznej.
Mimo że największe sukcesy astrologów są wynikiem głównie jasnowidzenia, nie
wolno tej zdolności postrzegać wyłącznie przez pryzmat kontaktów z siłami
nieczystymi. Badania nad istotą zjawiska trwają. Niemniej osoba poważnie traktująca
Ewangelię nie może zapominać o wersecie z 1 Tes 5,22 nawołującym do unikania
wszystkiego, co ma choćby pozór zła i mogłoby przeszkodzić w naszym zbawieniu.
Współcześnie astrologia stała się biznesem przynoszącym olbrzymie dochody. Kraje
Europy Zachodniej oraz Stany Zjednoczone to prawdziwe eldorado dla astrologów,
którzy masowo otwierają tam "gabinety poradnictwa psychologicznego". Regularne
uczęszczanie do nich jest w tych krajach powszechnym obyczajem, należącym dziś do
dobrego tonu.
Niedawno oglądałem film dokumentalny o księżniczce Dianie, w którym wypowiadały
się osoby będące z nią w bliskich kontaktach. Między innymi pokazano panią astrolog,
która udzielała porad księżniczce, oraz kobietę, która podobno co miesiąc kładła jej
karty. Te dwie osoby miały czelność pojawić się w filmie nakręconym po śmierci
Diany. Co można powiedzieć o profesjonalnych umiejętnościach obu doradczyń, skoro
nie ustrzegły jej od podróży, w czasie której straciła życie? Z filmu wynikało, że żadna
z nich nie poczuwa się do jakiejkolwiek odpowiedzialności za skutki swoich porad.
Jeśli księżniczka Diana przychodziła co miesiąc po poradę do wróżki, to w jakimż
trudnym czy dziwnym świecie żyła! Skoro opierała się na radach wróżbiarzy, jej życie
musiało być zupełnie zdruzgotane. Trudno, żeby miała jakiekolwiek szanse wyjść ze
wstrząsu duchowego, jeśli korzystała z tego typu poradnictwa.
Ludzie, którzy żyją z astrologii, dorabiają się prawdziwych fortun. W naszym świecie
końca XX wieku brak poczucia bezpieczeństwa i niepewność jutra są na tyle silne, że
ludzie chętnie szukają pomocy w gabinetach poradnictwa psychologicznego czy
3
duchowego (jak to się teraz modnie nazywa), które próbują zastąpić kapłana w
konfesjonale. W gabinetach stosuje się najróżniejsze metody, znane już dawno temu,
gdyż astrologią zajmowano się od wieków.
Warto wiedzieć, że podstawowe zasady astrologii nie zmieniły się od prawie 2000 lat,
to znaczy od czasów, kiedy Klaudiusz Ptolemeusz napisał swoje dzieło "Tetrabiblos".
Jego prace do dziś stanowią niepodważalny dogmat dla wszystkich astrologów.
Dawniej skala oddziaływania astrologii była nieporównywalnie mniejsza, bo był to
pewnego rodzaju temat tabu, który dotyczył wąskich grup wtajemniczonych osób.
Natomiast w tej chwili, dzięki mediom, ilość ludzi, którzy wierzą w możliwość
sprawdzenia się wróżby, można liczyć w milionach. Skoro to jest taki dobry biznes,
"przemysł astrologiczny" będzie robił wszystko, żeby się zareklamować, a
astrologowie będą się upierać, że odnoszą sukcesy.
Nie można zapominać, że astrologia bazuje w dużej mierze na intuicji i przypadku. To
my decydujemy, że przepowiednia się spełniła. Jeśli jasnowidz przepowiada, że czeka
nas pomyślność w pracy, to do nas należy wybór, co my za taką pomyślność uznamy:
dobrze załatwioną delegację, pochwałę szefa, podwyżkę czy może niezauważone przez
nikogo nasze spóznienie do pracy.
Astrologia jest jedną z wielu technik "poszerzania osobowości" chętnie stosowanych
przez sekty.
Osoby zaangażowane w horoskopy unikają przecież samodzielnego podejmowania
decyzji życiowych i wolą, aby to za nich zrobił ktoś inny. Jeśli dołączyć do tego
hipnozę, regressing (cofanie się do czasów przed narodzinami) i medytację
transcendentalną, można znakomicie manipulować konkretnym człowiekiem w
dogodnym dla siebie kierunku.
Masowe nakłady książek o tematyce New Age są dziś powszechnie dostępne niemal w
każdej księgarni. Atrakcyjnie wydane albumy oferują każdemu niezwykle proste
odpowiedzi na pytania nurtujące współczesnego człowieka. Klienci zawsze obleganych
kącików wydawnictw ezoterycznych stają się potem łatwym łupem dla najróżniejszych
sekt.
Od dnia, kiedy przestałem liczyć horoskopy, musiało upłynąć sporo czasu, zanim
byłem gotowy zmierzyć się z tym tematem na kartach książki. Po około dziesięciu
latach powstała moja pierwsza książka zatytułowana "Pułapka fałszywej nadziei"
pisana z perspektywy człowieka nawróconego. W rozdziałach traktujących o
problemach wróżbiarstwa i zaufania Panu Bogu, wątek astrologiczny został zaledwie
zasygnalizowany.
Drugą moją książkę, "Oblicza astrologii"; zacząłem pisać 2 lata temu (wywiad
pochodzi z 1998 r. - przyp. red) i aktualnie czeka już na wydanie. Zajmuję się w niej
pokazaniem korzeni astrologii, które są okultystyczne, prezentuję typowo
astronomiczne argumenty i pokazuję, dlaczego astrologia nie może funkcjonować,
dlaczego jej model jest fałszywy. Z drugiej strony próbuję wyjaśnić, jak to jest, że
astrologom czasami udaje się trafić - próbuję pokazać, że sukcesy odnoszone przez
astrologów, którzy dokładnie potrafili coś przedstawić, są tylko i wyłącznie wynikiem
jasnowidzenia
Jarosław Olszewski
4
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
(na szczescie spudlowal)madre szczesliwe zycie demoRECEPTA NA DLUZSZE ZYCIEmadre szczesliwe zyciepowroz na szczescieHoroskop na całe życieMandino Og Sposób na lepsze życiewięcej podobnych podstron