JACEK KOTLICA
POLOWANIE NA JEDNOROŻCA
(wiersze oraz przekład poematu Anny Achmatowej Requiem)
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000
Według Homera
Uczę się własnego głosu na pamięć
wznoszę z piasku niebotyczne wzgórza
wokół Troi
na nie ukończonym jeszcze pobojowisku
tropię dzieje cedrowych odrostków
które zniknęły mi z oczu
w ociemniałym lesie
zanim je cieśla i budowniczowie okrętów
naznaczyli do wyrębu
W muszelce ucha jest taki mechanizm
że nawet cisza porykuje
jak oszalały Ocean
więc toną łupiny orzecha
wszystko idzie na dno
zapada się w głębiny
wraz z załogą
Lecz mówią bogowie
że narodził się waleczny mąż
który wyruszy na wojnę
i nie zginie
Tren dla Ofelii
Fiołek ukryty w twej dłoni
zranił mnie boleśnie
do krwi
ginę na samą myśl o tobie
Z widowni mojej wyobraźni
akt twego piękna znika
scena zionie chłodem
jakby spuszczono żelazną kurtynę
KtoÅ› w czaszce Yoryka
umieścił zegarek
i to trwa w nieskończoność:
lękam się zadać najbłahsze pytanie
wszak wiem że z samotności
nawet klasztor nie wyzwala
Zjawiasz się w ostatnim rzędzie
obca, śmiertelnie znużona
w woalce mroku. Zetlały jedwab
pajęczyny schwytał mola promyk
Unosi siÄ™ fala ciszy
nurt napiętej rzeki
czekasz na odpowiedź wrytą w pamięć
A mnie ktoś przebrał
w ten błazeński strój
i każe się z tobą rozstać
zanim los nam w końcu
wyznaczył spotkanie
Zeznanie Å‚otra
Nie był mi bratem
zbyt trudno
spamiętać imię losu. Przybył tu
nie znanÄ… Å‚otrom drogÄ…
Pęka serce na widok umierania
Pokochałem Go ostatkiem woli. Wiem
że dał się pojmać, oskarżyć. Odpowiedział
na śmiertelne w tych stronach pytania
i wyrok przyjÄ…Å‚ bez buntu
Nie ufam obcym
sędziom kapłanom gawiedzi. Nędza
ich pychy uczyniła mnie bestią:
w nieskończoność zabijam
brzemienne ich matki. Na wieki
okradam z nadziei. Brak pokory
mściwość to mój krzyż
lichy siew, marne owoce
A On przebaczył mi
po swojemu modlÄ™ siÄ™
by i wam dano mój wieczny żywot:
tyle jeszcze do odkupienia
za każdy z trzydziestu srebrników
W podróży
Dowieźcie
mówił
powietrza z gór
dom buduję z wiązań tlenu
z kryształowych smug i zrębów -
w wysokich rejestrach fugi
rozprostuję płuca
i w drogÄ™
to jest tam, w katedrze
z dala od zgiełku
Mówił: dowieźcie tlenu z woali nieba
z zawiłości w gwiazdkach śniegu
z pęcherzyków wczesnej mgły
z ażurowych szyszek
lub z wysokopiennych drzew
co się składa je strzeliście
w struny słupów organowych
gdy siÄ™ Bacha gra tak czule
jakbyś sypał sierść z gazeli
Rozwińcie - mówił - serpentynę dróg
żeby pięknie podróżować
w krajobrazach płócien w bieli
w oprószeniach zadymki i chłodu
Stangret zaciÄ…Å‚ miejsce w drewnie
i już w uszach tętent koni
na pęcinach wstążki rdzy
dzwoni mrozem uprząż z lodu
skrzypi mroźny przelot ćmy
- w szklanych kaliach stygnął świt
Notatka z czasów
Rewolucji Francuskiej
Spadło jak mówią wiele głów
reszta rwie się do głosu
umiera z ciekawości:
waży się los Francji i świata.
Krwi brakuje dla najbardziej
potrzebujÄ…cych
matki
oddajÄ… swe martwe dzieci
ojcowie co krok tracÄ…
poczucie czasu
kat z poderżniętym własnoręcznie
gardłem spowiada się
z grzechów śmiertelnych
i czeka na monstrancję dziejów
A dziejów wciąż nie ma:
Pani Res - nauczycielka ocalałych
prowadzi nas w wiek dojrzałości
sprawdza obecność krwi
niebawem otrzymamy świadectwa zgonu
wpiszÄ… nas do dziennika encyklopedii
powloką na szafot regału
aby nie odrodził się nikt
Z tak pojętną głową
dyndajÄ…cÄ… na karku
Wspomnienie o skrzydłach
Stało się. Waleczni
świadkowie naszych klęsk
powędrowali daleko daleko
znikajÄ… w zadymce harcowiska
palÄ… napowietrzne mosty za sobÄ…
bibułki rwących rzek i przepaści
Mnie się nie powiodło. Karkołomna
przeprawa utknęła w szczerym polu
o niesłychanej grawitacji
bagażom wspomnień odjęto skrzydła
Należało wytropić wątek drogi
wrócić na stare śmieci:
ruchome wydmy gazet, wysypisko ksiÄ…g
z zaszyfrowanym kodem na grzbietach
ale sztandar
sztandar ze strzaskanym drzewcem
nie podoła trudom odwrotu: żyłki słojów
nabiegły siną krwią, puls w zaniku
trzeba mu dodać odwagi...
Pojednany z barwą i kartuszem padł
jak bohater. Teraz można
rozluźnić pięść. Uderzyć
w dzwon na piersiach
pochylić czoło na znak pokoju
Na strychu
W martwej i żywej przyrodzie
nie ma litości
są przypadki pożerania się
całych pokoleń
od piwnic po dach
dzieci bawiÄ… siÄ™ w dzieci
do ostatniego naboju
dziury w niebie osiągają wielkość
ludzkiej głowy
Odkąd Pani Res spakowała manatki
nic siÄ™ nie dzieje
nie ma gdzie się podziać
jej nie naprawiony zegarek
spóźnia się od rana do nocy
strach zerknąć za siebie
Ręka nieśmiertelnego pianisty
krucha jak gipsowy odlew
zatrzasnęła przed nami siwe wieko
instrumentu z melodyjką gam w środku
gramofon milczy jak młyński kamień
i to nasz cały arsenał. Ta cisza
nie wróży nic dobrego
to prędzej czy później wybuchnie
będzie o nas głośno
Intymne zwierzenia Pani Res
Mój syn przerósł mnie. A przecież
nigdy się nie narodził
jest nad wiek nierozwinięty
czyta intymne listy
poetów których już nie ma
Baudelaire'a, Norwida, Hölderlina,
Hrabiego de Lautreamonta
i nie pojmuje nic. Nie wie
że poeci giną bezpotomnie
płodzą nie swoje dzieci
- nie daje wiary w niewinność
poetów Oceanu. A przecież
przebywajÄ… na samym dnie:
daleko im do naszych nieśmiałych
domostw napełnionych nostalgią
ulubionymi sprzętami, inwentarzem
nie nawykłym do żeglugi
Mój syn postradał zmysł obserwacji
ostrość widzenia w świetle dnia
Układa przyćmione horoskopy
zgliszcza rymów i rytmów
oprószonych głuchą warstwą śniegu
Rozprawia o panice wśród oswojonych zwierząt
podążających w nie znaną dotąd stronę świata
Śledzi obecność podziemnych gór
skrywających moce które nie oszczędzą nikogo
Ubolewa nad brakiem wiary w elektryczność
jarzeniowe światło, windę i suszarki do włosów
Któż by spłodził takie monstrum
Z Hölderlina
Nie miejcie żalu do poetów
że tracą rozum
gdy śmierć pochłania im młode lata
rok po roku, dzień po dniu
jak wyrachowana kusicielka
Czyż nie są praktyczni
żyjąc wśród ludzi
w zakamarkach niepamięci
w odosobnieniu?
Nie odlatują do swoich krajów
jak ich skrzydlaci bracia
lecz trzymają się podciętych
w dzieciństwie gałęzi
mając za cale pożywienie
źdźbła tlenu
okruszki z bezpańskiego stołu
a za pociechę - rytm zdań
nie rozwiniętych do końca
Nie otwierajÄ… ust
pod żadnym pozorem
to ich zabija
nic więcej
Według Flecisty
Wyprowadzam moje zwierzęta
szczurzÄ… gromadÄ™
z bram czystych sterylnie miast
na skraj Oceanu
zbyt długo gnieździły się
po aortach ścieków
w transzejach mroku
w podziemiach lęku i wzgardy
Te cierpliwe zwierzęta
muszą was opuścić
nic więcej nie można zrobić
w waszej sprawie
Wszystko przepadło
rygor ofiary
świętość obowiązków
bezwzględna troska o przetrwanie
Nie ma takiej mocy na niebie i ziemi
żeby je na powrót
utrzymać w ryzach
Ogniki
Jak to zostanie po nas w nieładzie:
odcięty kikut drogi
podskórny zapach mchu
młyn nad rzeką Suchą pracujący
toczony przez rdzÄ™
to co jest to siÄ™ zewrze
jak lusterka wody
Stamtąd nie powrócił nikt
a wielu balansowało nad
pochyłym kręgiem pastwiska
to było w zasięgu oka:
bydlęta przytakiwały
chwiejąc się na własnych nogach
Lecz gwiazda okazała się
złudnym mirażem. Zabrakło
dokładnej mapy nieba
Dzień pokerzysty
Przyłapany na odwracaniu kart
na niewidzialnÄ… w grze stronÄ™
zbiegł w panice
jakby nie pomny poskrzypywania
wysokich progów, chrobotu klamek u drzwi
pogłosu sal wypełnionych po brzegi
gdzie u zbiegu ścian, w kąciku
Zgromadziły się tłumy. Wystarczyło
wejść i słuchać bez trwogi
głosu anonimowego poety
który narodził się w nie swoich czasach
i w tym dniu
Spieniężał cudem ocalałe wiersze
Z ostatnich wojen
i zbić na tym majątek
Wypadek na wystawie kwiatów
Szklana śmierć zastukała do okien
domu mego kwiecistego. Jest
wielkości damskiego zegarka na rękę
i nie sposób oprzeć się pokusie
zbliżenia
Wiem że umrę od nadmiaru
pychy i piękna
więdnącego bez pożytku. Nikt
nie wierzy w nieśmiertelność storczyków
to był reklamowy chwyt
który wielu przypłaciło życiem
List
Nie nadszedł powalony
w miejscu które zabija
W zakamarkach drobnych liter
udało się przechować nieczytelny
adres przeznaczenia
z otworkiem daty - rwÄ…cy zapis
ślad żywego jeszcze podpisu
Wtulony między zdjęcia najbliższych:
młodego oficera i panny owianej welonem
a także dziewczynki z motylem kokardy
na czubku głowy i chłopca z psem
poruszonym mgiełką nieposłuszeństwa
ocalał nie tracąc nadziei:
ukrył się wśród ciał
pod ziemiÄ…
przesypuje kurhany klepsydr
czeka
zapamiętał drogę którą szedł
mijane strzępy drogowskazów
i las nie urosły na tyle, by pojąć
obco brzmiącą kanonadę strzałów
z ręcznej broni - w głowę
która nie wszystko zdoła przelać
na papier
Na żywo
Czekamy na specjalne zadanie
gotowi zjawić się
w każdym domu
osobiście, tak jak tu leżymy
oblepieni czerwonym błotem
zbombardowani serialem
klatka po klatce
rozstrzelani, zabici strzałem
w tył głowy
by na żywo zdać relację
jak było naprawdę
poza obiektywem. Jak ludzie
zabijają kamerzystów na odległość
zbliżenia
i jak wszystko wraca do normy
Przydrożne medium
CoÅ› jak oddech
lub kropla krwi
drgnęło wśród głogów -
stoły magiczne rozstąpiły się
w skleconym naprędce lesie
i zaskwierczały zwierzęta
ofiarowane nieznanemu bogu
I Pani Res zamarła na chwilę
z palcem na ustach
pokazuje iść dalej własną drogą
bez słowa
z dala od zabudowań -
i kawalkada przemknęła obok
jak obręcz z urwanego koła
Polowanie na jednorożca
SkroÅ› lusterek ruczaju,
po zakosach trawy
sunie, sunie jednorożec,
istna zjawa zjawy.
Za krzaczkiem siÄ™ skryje,
za skałkę uskoczy.
WidzÄ… go
nie widzÄ…
strzelców szkliste oczy.
Z posrebrzaną sierścią,
z pozłacanym rogiem,
ślepkiem krwawym błyska,
jakby zerknął w ogień.
Nagle zachybotał,
kopytkiem poruszył
bach! trafił go strzelczyk
w samÄ… tarczÄ™ duszy.
I klap! padł jednorogi,
lecz wnet siÄ™ podniesie:
dybią nań strzelczykowie,
choć już w innym lesie.
Za krzaczkiem siÄ™ skryje,
za skałkę uskoczy.
I historia ta kołem
toczy siÄ™, toczy, toczy
Anna Achmatowa
REQUIEM
(1935-1940)
PoezjÄ… jest to
czego nie można
przetłumaczyć
Zamiast przedmowy
W okrutnych czasach jeżowszczyzny spędziłam siedemnaście miesięcy w kolejkach
przed
więzieniami Leningradu. Pewnego razu ktoś mnie "rozpoznał". Wówczas stojąca za
mnÄ…
kobieta o zsiniałych wargach, która, ma się rozumieć, nie słyszała nigdy mego
nazwiska,
ocknęła się ze swoistego dla nas wszystkich odrętwienia i spytała mnie na ucho
(tam wszyscy
mówili szeptem):
A czy to może pani opisać?
Powiedziałam:
MogÄ™.
Wówczas coś w rodzaju uśmiechu prześlizgnęło się po tym, co niegdyś było jej
twarzÄ….
l kwietnia 1957 roku, Leningrad.
Nie, nie chroniły mnie cudze nieba.
Pod skrzydła cudze nie uciekłam.
Gdy trzeba było trwać, to trwałam
Wraz z mym narodem wewnątrz piekła.
1961
Dedykacja
Pod takim nieszczęściem gną się góry,
Ogromna rzeka wstrzymuje bieg,
Lecz nieugięte są więzienne mury,
Za nimi tylko "katorżnicze dziury"
I tęsknota czuła jak śmierć.
Komu powieją wiatry świeże,
Z kim się nie będzie pieścił los
Tego nie wiemy ufni wierze,
Słysząc jak klucze szarpią dźwierze,
Gdy żołnierz ciężki stawia krok.
Więc jak na jutrznię ranną wstali
I przez zdziczałą szli stolicę,
Gdzie martwi martwych spotykali,
Newa we mgle i słońce w dali,
Tylko nadzieja kusi życiem.
Wyrok... Pociekły strugą łzy,
Teraz już od reszty odłączona
Jakby przed sercem zatrzaśnięto drzwi,
Jakby na nice wywrócono sny,
Lecz idzie... SÅ‚ania siÄ™. Osamotniona.
Gdzież one teraz, współtowarzyszki niedoli
Dwóch moich piekłem podszytych lat?
Czy je zawieja syberyjska koi?
Co im się w snach księżycowych roi?
Ślę im na pożegnanie pozdrowienia ślad.
Marzec 1940
Wstęp
To było, gdy śmiał się tylko trup,
Rad, że ma wreszcie spokój błogi.
Leningrad potykał się o własny bruk,
Wlokąc balast więzień jak kulę u nogi.
I gdy od męczarń oszalałe
Skazańców cale roty szły
I krótką pieśń na pożegnanie
Zawodził parowozów gwizd.
Gwiazdozbiór śmierci stał nad nami,
Dygoce niewinna RuÅ›
Pod zbrukanymi krwiÄ… butami
I w pisku opon czarnych suk.
Zabrali ciebie tuż o świcie
Za tobą, jak za trumną, szłam,
Dzieci szlochały w kątku skrycie,
Ze świeczki spadła święta łza.
Na twoich wargach chłód ikony,
Przedśmiertny pot na czole... Musisz żyć!
Będę, jak owe Strzelców żony,
Pod kremlowskimi, murami wyć.
1935. Jesień. Moskwa
Jak cicho płynie cichy Don,
Księżyc odwiedził pusty dom.
Wszedł w swej pożółkłej czapie lisiej.
A tutaj cień gasnący tli się,
Ta kobieta bardzo chora,
Samotna, z twarzÄ… upiorÄ…,
Syn w więzieniu, mąż w mogile,
Pomódlcie się za mnie chwilę.
To nie ja, to cierpi ktoÅ› inny.
Ja bym nie zniosła. A to, co się stało,
Niechaj pomroczÄ… kiry
I niech rozproszÄ… latarnie...
Noc.
Któż mógł ci wróżyć, przewrotna kobietko,
Beniaminko wszelakich otwartych serc,
Carskosielska bachantko, poetko,
Że twe życie osaczy śmierć
Że skostniała, w nieludzkim tłoku,
Aż "Pod Kresty" z paczką będziesz brnąć
I od Å‚zy w twym matczynym oku
Lód zapłonie w Noworoczną noc?
A za murami osika truchleje.
I ani słowa
tyle istnień niewinnych
Straciło tam wszelką nadzieję.
1938
Już siedemnaście miesięcy wołam,
Przyzywam ciÄ™ do domu,
Oprawcy padam do kolan,
Tyś syn mój, rozpacz moja.
Pogubił się świat na wieki,
Rozeznać się w nim nie sposób,
Kto bestią, kto człowiekiem,
Skazaniec nie ma głosu.
I tylko butwiejÄ…ce kwiaty,
Przydźwięk kadzideł - i ślady
Dróg nie mających końca.
I w oczy mi prosto patrzy,
I grozi rychłą zatratą
Gwiazda ogromniejÄ…ca.
1939
Dni przemykajÄ… jak zwidzenia,
Wydarzeń tych nie sposób pojąć.
Gdy ciebie, synku, do więzienia
Odprowadziły białe noce,
Gdy znów tak one patrzą
Jastrzębim, gorejącym okiem,
I o krzyżu twoim wysokim,
I śmierci bliskiej kraczą.
1939. Wiosna
Wyrok
I padło kamieniem słowo
Na jeszcze żywą matczyną pierś.
To nic, wszak byłam gotowa,
Trzeba będzie oswoić tę wieść.
Mam teraz sporo ważnych zajęć:
Trzeba pamięć zabić w zarodku,
Trzeba duszę przemienić w kamień,
Trzeba zacząć żyć od początku.
Bo inaczej... Upalny zgiełk lata.
Odgłos święta poruszył zasłony.
Przeczułam to, co los dziś spłatał:
Dzień świetlisty i dom spustoszony.
Lato 1939. Dom nad FontankÄ…
Do śmierci
Przyjdziesz prędzej czy później
zatem, po co zwlekać?
Zapraszam cię z głębi ściśniętego serca.
Gaszę światło, drzwi ci otwieram
i czekam:
Przyjdź smukła damo, cudownie kobieca.
Wciel się w zwid jakiś, by spełnić zadanie.
Stań się, na przykład, zatrutym narzędziem,
Lub pałką wtargnij w rękach ponurego drania.
Udawaj tyfus - niechaj i tak będzie...
Albo bajeczkę wymyśl byle jaką,
By choć maluczkim zamydlić oczy
Żebym widziała, jak pod dumną czapką
Blednie ze strachu twarz mego dozorcy.
Wszystko mi jedno. Jenisej siÄ™ boczy,
Gwiazda polarna nade mna jaśnieje.
I blask błękitny ukochanych oczu
Zasnuwa ostatnie tchnienie.
19 sierpnia 1939. Dom nad FontankÄ…
Już obłęd skrzydłem nocy
Połowę duszy mej ogarnął
I poi winem gorejÄ…cym,
I wabi w czeluść czarną.
I zrozumiałam, że do niego
Będzie należał triumf
to pewne.
Wsłuchując się w swą własną niemoc,
Słyszę już jakieś cudze brednie.
Wiem, że nie będzie zgody na nic,
I że nic z sobą wziąć nie mogę
(Wszak go nie wzruszę błaganiami
Ani natrętnym modlitw słowem):
Lęku, co w oczach syna wzrastał
Cierpienia zaklętego w kamień,
Ani dnia grozy, jaki nastał,
Więziennych widzeń wrytych w pamięć,
Ani miłego chłodu dłoni,
Ani lip drgajÄ…cego cienia,
Ani milknÄ…cej polifonii
Słów ostatniego pocieszenia.
4 maja 1940
10
Ukrzyżowanie
Nie opłakuj Mnie, Matko,
przebywam w grobie.
I
Chór aniołów chwilę wielką zwieścił.
I niebiosa ogarnął ogień.
Ojcu rzeki: "Czemuś mnie opuścił!"
Matce: "Nie opłakuj Mnie, przebywam w grobie".
II
Magdalena, jak widzieli, łkała,
Ulubiony uczeń skamieniał.
Ale tam, gdzie milcząc Matka stała,
Nikt nie śmiał unieść spojrzenia.
Epilog
I
Dokładnie wiem, jak twarz usycha
I jak spod powiek wyziera strach
Jakby ktoś hieroglify czytał:
Cierpienie ma czytelnÄ… twarz
Jak pukle włosów spopielone
Z czerni zmieniają się w srebrzystość,
Jak grymas śmiechu przerażony
Umyka w uniżoną nicość.
ModlÄ™ siÄ™ nie za siebie samÄ…,
Lecz za nie wszystkie, stojÄ…ce wraz ze mnÄ…,
W siarczyste mrozy, w lipcowe upały
Tam, pod czerwoną ścianą oślepią.
II
Znów dzień zaduszny kołacze do drzwi.
Czuję was, słyszę i widzę przez sny:
I tę, którą ledwie do okna dowlekli
I tę, co już ziemskiej nie zazna udręki,
I tę, która piękną pochylając głowę,
Rzekła: "Wracam tu jakby w pielesze domowe!"
Trzeba by je wszystkie przywołać z imienia,
Lecz nie ma spisów po prostu ich nie ma.
To dla nich utkałam całun przeogromny
Z ich słów nieszczęsnych, jakże zgrzebnych, skromnych.
I niech się dla nich ta nić wspomnień przędzie
Wspominać je będę teraz, zawsze, wszędzie.
A gdy mi usta zamknÄ… czynownicy,
Usta, którymi cały naród krzyczy
Niechże mi wówczas one poświęcą garść wspomnień
W tę pustą noc, w przeddzień stypy po mnie.
A jeśli kiedyś umyślą w tym kraju
Postawić mi pomnik
jak tu jest w zwyczaju
Wyrażam zgodę i na to świętowanie.
Pod jednym warunkiem
że pomnik nie stanie
W pobliżu morza, w miejscu mych narodzin
(Morze mnie teraz ni grzeje, ni chłodzi),
Ani w ogrodzie carskim, przy omszałym pniu,
Gdzie cień odtrącony szuka mnie wśród snów
Lecz tu, gdzie drżąca wieki całe stałam,
I gdzie przede mną ani drgnęła brama.
Trapię się, że śmierć mi ześle ukojenie,
Że zapomnę, co znaczyło "czarnych suk" dudnienie,
Że zapomnę łomotu w nienawistne dźwierze,
I staruchę, co wyła jak zranione zwierzę,
Niech mi spod spiżu nieruchomych oczu
Śnieg topniejący żywą łzę utoczy,
I gołąb więzienny niechaj grucha w dali,
I niech Newa okręty unosi na fali.
Marzec 1940. Dom nad FontankÄ…
Od tłumacza
Podstawę przekładu stanowi pełny tekst poematu, jaki ukazał się w miesięczniku
"Newa"
(czerwiec 1987), oraz jego replika w wydaniu książkowym (Wydawnictwo "Raduga",
Moskwa 1989). Zachowałem ustaloną tam wersyfikację i kompozycję zewnętrzną
układ
cykli, motta, daty. Przekład jest, w miarę możliwości, ekwiwalentny, gdy idzie o
"muzycznÄ…"
strukturę i tonalność tej kunsztownej w sferze rytmów i dźwięków poezji. Poetka
pod koniec
swego życia autoryzowała zapisany tekst poematu oraz dwa swoje nagrania
magnetofonowe
(1963, 1964) tego utworu
jest więc to jego wersja ostateczna. Mnogość wersji
brała się stąd,
że Achmatowa
opanowawszy Requiem pamięciowo
zniszczyła rękopis w obawie
przed
represjami. "Pamięciowy" kształt poematu krążył wśród najbliższych przyjaciół
poetki, w
różnych jego formalnych wcieleniach. Gdy więc w końcu pojawiła się szansa
opublikowania
Requiem za granicą (także w Polsce), powstał problem ujednolicenia tekstu
czym
zajÄ…Å‚ siÄ™
syn poetki, Lew Gumilow, z którego tragicznymi losami wiąże się narracyjna
warstwa
poematu.
Spis treści
Według Homera
Tren dla Ofelii
Zeznanie Å‚otra
W podróży
Notatka z czasów Rewolucji Francuskiej
Wspomnienie o skrzydłach
Na strychu
Intymne zwierzenia Pani Res
Z Hölderlina
Według Flecisty
Ogniki
Dzień pokerzysty
Wypadek na wystawie kwiatów
List
Na żywo
Przydrożne medium
Polowanie na jednorożca
Requiem (przekład)
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Żak Bucholc J & Agnosiewicz M Polowanie na czarownicEniemieckie polowanie na zebrySandemo Margit Saga O Ludziach Lodu 02 Polowanie Na CzarownicePolowanie na smętkapolowanie na anioła śmierci 4polowanie na sloniapolowanie na anioła śmierci 7polowanie na anioła śmierci 5więcej podobnych podstron