Fried Green Tomatoes (1991) DivX


00:00:02:movie info: Divx5.0 711MB 23.976fps 640x480
00:00:04:synchro Jarmi
00:00:57:www.NapiProjekt.pl - nowa jakość napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:01:01:Występują:
00:01:22:Smażone zielone pomidory
00:02:46:Dzień dobry pani.
00:02:48:Pani Rose Hill?
00:02:51:Mówi Ed Couch.
00:02:53:Jestem siostrzeńcem Vesty Adcock|Mam do niej przyjechać,
00:02:58:ale się spóźnię|bo się tu zgubiłem.
00:03:02:Jesteśmy poza Alabamą|ale nie wiem gdzie dokładnie.
00:03:39:- Słyszałeś to?|- Co?
00:03:43:Pociąg.
00:03:45:Nie słyszałem żadnego pociągu.
00:03:49:To chyba nic takiego.
00:03:51:- Gdzie jest to "Whistle Stop" na mapie?|- Nie mogę znaleźć.
00:03:57:Czemu kazałaś mi skręcić w prawo|10 mil stąd?
00:04:01:O Boże, kompletnie nie masz wyczucia kierunku, kochanie.
00:04:06:Przepraszam...
00:04:07:Ed, twoja ciocia będzie zawiedziona|jeśli się spóźnimy.
00:04:11:Czekała na ciebie cały tydzień.
00:04:15:Biedna, miła staruszka.
00:04:24:Hej, jak się dzisiaj ma moja|kochana ciocia?|Pamiętasz nas?
00:04:29:- Doskonale wyglądasz!|- Przynieśliśmy ci coś.
00:04:33:- Pokaż no się...
00:04:35:Przecież Evelyn cię uwielbia!
00:04:39:Kochanie, chyba będzie lepiej|jeśli tu zaczekasz.
00:04:43:- Wezmę to.|- Skoro tak uważasz...|Tak będzie lepiej. OK?
00:04:50:Miłego dnia ciociu Vesto.
00:04:53:Nie rób tak więcej!
00:05:09:Wiesz, że mi wycięli woreczek żółciowy?|Nie wiedziałam.
00:05:13:Tak, ciągle jest w szpitalu, w słoiku.
00:05:17:Chyba tam je trzymają.
00:05:21:Chyba tak.
00:05:23:Kiedy byłam w szpitalu...|pielęgniarka zrobiła mi lewatywę...
00:05:31:Pani Cleo Threadgoode,
00:05:32:osiemdziesięciodwuletnia wdowa|proszę sobie tylko wyobrazić.
00:05:37:Właściwie wszyscy nazywają mnie Ninny.|Oczywiście jestem tu tylko gościem.
00:05:43:Miała pani kiedyś lewatywę?
00:05:47:e...
00:05:49:Nie.
00:05:52:Pamiętałaby pani.
00:05:55:Ja i moja przyjaciółka, pani Otis,|jesteśmy z Whistle Stop.
00:05:58:Była pani kiedyś w Whistle Stop?|Właśnie dzisiaj tamtędy przejeżdżałam.
00:06:04:Mieszkała nieopodal mnie|przez jakieś 30 lat.
00:06:08:Kiedy umarł jej syn,
00:06:11:Jej synowa kazała jej zamieszkać w domu opieki.
00:06:15:Poprosili, żebym z nią tu zamieszkała.
00:06:19:Pani Otis nie wie tego,|ale wracam do domu, gdy tylko się zadomowi.
00:06:26:Czy imię Idgie Threadgoode|coś pani mówi?|Chyba nie, proszę pani.
00:06:32:Pamiętałaby ją pani.
00:06:35:Widzi pani, właściwie zostałam zaadoptowana|przez rodzinę Threadgoode'ów
00:06:38:- Wyszłam za jej brata, Cleo.|- Aha.
00:06:42:Idgie z przyjaciółką, Ruth,|prowadziły kawiarnię w Whistle Stop.
00:06:48:Idgie miała charakterek,|to prawda...
00:06:52:Ale kto by pomyślał...|że zamordowała tego człowieka.
00:06:59:Słucham?!
00:07:01:Niech pani sobie wygodnie usiądzie|wszystko pani opowiem.
00:07:05:Pamiętam dzień, w którym|wyciągnęli ciężarówkę z rzeki.
00:07:09:/Tego samego deszczowego dnia|Idgie Threadgoode została aresztowana
00:07:13:/za zamordowanie właściciela tej ciężarówki,|/Franka Bennetta.
00:07:24:Myślę, że żeby zrozumieć Idgie|trzeba zacząć od jej brata, Buddy'ego
00:07:30:/Idgie była ulubienicą Buddy'ego|od kiedy pojawiła się na świecie.
00:07:38:/Pamiętam dzień, w którym wszyscy wybierali się|na wesele Leony.
00:07:42:/To było tuż po wojnie,|/światowej, wie pani...
00:07:45:/a kolejna właśnie miała się zacząć|/w domu Threadgoodów.
00:07:50:Sipsey, kochanie|skończyłaś już?
00:07:54:- Buddy, ubierz się, kochanie.|- Mamo?|Leona, co się stało?
00:08:00:Idgie jest na górze u siebie...|i mówi, że nie wyjdzie do końca życia.
00:08:04:- Zrujnuje mój ślub!.|- Cii.
00:08:06:Leono, jesteś absolutnie|najpiękniejszą panną młodą.
00:08:09:Pewnie że jest, Tato.
00:08:11:Twój tata wydał ostatnie pieniądze|jakie miał, żebyś była szczęśliwa.
00:08:15:Spróbuj okazać trochę wdzięczności, młoda damo.
00:08:20:Imogeno Luizo Threadgoode!
00:08:24:Mówi twoja mama!
00:08:29:Zejdź tu natychmiast.|Słyszysz?
00:08:31:- Buddy, przyprowadź ją, ciebie posłucha|- Złaź na dół, mała.
00:08:37:Nie czeka tu na ciebie straż pożarna.|Chodź kochanie, pokaż no się.
00:08:44:Wyglądasz prześlicznie.
00:08:48:- Widzę Londyn, widzę...|- Cicho!
00:08:52:Julian, cicho.
00:08:54:Chodź do nas, skarbie.
00:08:58:Wyglądasz niemożliwie ślicznie.|- Mamo!|- Wyglądasz dobrze..
00:09:03:Wygląda jak małpa.|Julian, uspokój się|w tej chwili!
00:09:07:- Wypluj to! Wypluj!|- Idgie, hej!
00:09:09:- Idgie, wstawaj.|- Wypluj to!|Mówiłam, że zrujnuje mój ślub!
00:09:14:Wypluj to!
00:09:20:- Dorwę cię za to!|- Nie, Buddy.|Musimy bardziej uważać, jak ona się ubiera.
00:09:24:Jest nieznośna!
00:09:26:Leono, przestaniesz wreszcie krzyczeć?|To dzień twojego ślubu.
00:09:49:No i po co wlazłaś na drzewo, mała?|Wszyscy się ze mnie nabijają, mam dosyć.
00:09:55:I co, zostaniesz tu cały dzień?
00:09:59:No. Niech spadają.|Kto by chciał nosić taką idiotyczną kieckę?
00:10:05:- Mówiłem ci o ostrygach?|- Ostrygach?
00:10:07:- Mówiłem?|- Nie.
00:10:09:Pomyśl o milionie ostryg leżących w oceanie.|I nagle...
00:10:16:Bóg przechodzi, widzi ostrygę i mówi:|"Chyba uczynię tę jedną inną od wszystkich."
00:10:21:Wiesz co robi?
00:10:25:Wkłada do niej ziarenko piasku.
00:10:27:- Zgadnij co ona wtedy może zrobić|czego inne nie umieją?|- Co?
00:10:33:Może zrobić piękną perłę.|A co jeśli Bóg się pomyli?
00:10:39:Hm, z tego co wiem|nigdy się nie myli.
00:10:44:To znaczy, sprawił, że jesteśmy razem.|Upewnił się, że masz|najprzystojniejszego,
00:10:49:najbardziej czarujacego brata|na świecie...
00:10:51:- Który będzie pierwszy przy cieście czekoladowym.|- Nie będziesz.
00:10:55:Widzisz, ściągnąłem cię z drzewa!|Wcale że nie!
00:11:00:Zgromadziliśmy się tu, by połączyć tych dwoje węzłem małżeńskim.
00:11:03:Jeśliby ktokolwiek wiedział o ważnym powodzie
00:11:05:dla którego ten związek|nie może być zawarty,
00:11:08:niech przemówi teraz|lub zamilknie na wieki.|Proszę usiąść.
00:11:17:Jeśli którekolwiek z was|zna jakiś powód...
00:11:20:dla którego nie możecie się związać w małżeństwie,
00:11:24:czy chcecie to wyznać teraz?
00:11:33:Za waszą wolą kontynuujmy.
00:11:37:Czy ty|Charlesie Osgood Justice...
00:11:46:Dziękuję, nie wiem co bym poczęła bez waszej pomocy.
00:11:49:Szczególnie twojej, Sipsey.|Zobacz co zrobiłaś!
00:11:53:Dziękuję, Pani Threadgoode.|Oddaj to, łobuzie!
00:12:03:Och!|Wskakuj na plecy.
00:12:06:/Nie wiem, czy był kiedykolwiek|/milszy chłopiec niż Buddy Threadgoode.
00:12:10:- Wyglądasz ślicznie, Lily.|- Naprawdę.
00:12:14:/Byłam w nim strasznie zadurzona.|/Był strasznym flirciarzem!
00:12:19:/Ale jego serce należało|/do Ruth Jamison.
00:12:22:/Była córką przyjaciółki|jego mamy...
00:12:26:/która przyjechała w odwiedziny tamtego lata.
00:12:29:Ruth Jamison, jesteś właśnie osobą|której szukałem.
00:12:33:- Chcesz pić?|- Chodź gdzie indziej.
00:12:40:Myślisz, że to duże jezioro?|Powinnaś była zobaczyć to obok naszego domu.
00:12:44:Pływaliśmy w nim i łowiliśmy ryby.|Tęsknię za nim...
00:12:48:Co się z nim stało?|Wyschło?
00:12:52:Nie, gorzej.
00:12:54:Zeszłej jesieni,|stado kaczek,
00:12:56:jakieś cztredzieści, pięćdziesiąt sztuk|wylądowało dokładnie na jego środku
00:12:59:I wtedy zdarzyła się dziwna rzecz...
00:13:01:Temperatura spadła tak szybko, że jezioro zamarzło...
00:13:03:W trzy sekundy|tak po prostu.|A te biedne kaczki? Zginęły?
00:13:09:Nie, odleciały i zabrały jezioro ze sobą.
00:13:13:Do dzisiaj to jezioro jest gdzieś nad Georgią.
00:13:30:Chodź bliżej.|Chcę ci coś dać.
00:13:33:Chodź tu.
00:13:46:Wracaj, kapeluszu.|A ty dokąd?
00:13:54:Mam go. Zaczekaj, Ruth.|Poczekaj.
00:14:04:W porządku.|Mam go.
00:14:08:Chodź tu, cholerny kapeluszu.|Mam go!|Zamierzałem to zrobić!
00:14:15:Mam!
00:14:22:Dobrze.|Cholera!
00:15:04:Nieeee!
00:15:17:Puszczaj!
00:15:24:- Musisz wrócić do domu!
00:15:33:- Będzie dobrze...
00:15:39:"Pan jest moim pasterzem..."
00:15:44:/To jakby zabiło nas wszystkich...
00:15:48:/Ale mało kto zniósł to tak ciężko jak Idgie.
00:15:53:/Wszyscy myśleli, że umrze razem z nim...|/Każdej nocy| siedziała nad rzeką.
00:16:19:/Wielki George był jedyną osobą,|której pozwalała podejść...
00:16:23:/więc pilnował jej, dzień i noc.
00:16:27:/Serce może być złamane,|/ale bije nadal.
00:16:33:Panienko Idgie, musi panienka|się przykryć...
00:16:37:albo dostanie panienka zapalenia płuc.|To bardzo smutne.
00:16:51:Poczęstuje się pani?
00:16:54:Dziękuję, skarbie.
00:16:56:Evelyn?
00:16:58:Kochanie,|musimy już jechać.|Zaczyna się mecz.
00:17:02:i spóźnisz się na to twoje... coś.|Przepraszam.|To mój mąż, Ed.
00:17:07:Dzień dobry pani.
00:17:13:Nie mogę uwierzyć, że Buddy zginął.|Ja też nie mogłam.
00:17:20:No cóż, miło mi się z panią rozmawiało, kochanie.
00:17:24:Jak się nazywasz?
00:17:26:Evelyn...|Evelyn Couch.
00:17:29:- Muszę iść.|- Przyjdź znów mnie odwiedzić, słyszysz?
00:17:33:- Dobrze.|-Do widzenia.
00:17:36:Przede wszystkim chcę żebyście się poświęciły...
00:17:41:odnalezieniu niewielkich sposobów,|które będą miały na celu przywrócenie...
00:17:46:tej iskry, magii, do waszego małżeństwa.|Kiedy myślimy o romansie, o małżeństwie...
00:17:51:Co najpierw przychodzi nam na myśl?|Rozwód!
00:17:56:Pamięta pani jak mówili nam,|żeby się owijać w celofan...
00:17:59:żeby włożyć trochę pikanterii w związek?|I my płacimy za te zajęcia?
00:18:03:Widzicie same,|że naprawdę możecie...
00:18:07:włożyć z powrotem odrobinę romantyzmu|do waszego związku.
00:18:38:Evelyn,|zwariowałaś?
00:18:40:O Boże,|jeszcze ktoś cię zobaczy!|A gdyby to był gazeciarz, nie ja?
00:18:44:Schowaj się!
00:18:46:Co ty sobie wyobrażasz?|Evelyn?
00:18:51:- Evelyn!
00:18:56:Zamiast tego głupiego gadania...
00:19:00:potrzebujemy kursu asertywności|dla kobiet z Południa.
00:19:04:Ale to jest wzajemnie sprzeczne, prawda?
00:19:08:Zwłaszcza ty, kochanie.|Ty żyjesz w Średniowieczu.
00:19:32:- Hej, skarbie.
00:19:37:Ładnie pachniesz.
00:19:40:- Wygląda świetnie
00:20:00:Czemu nie usiądziesz przy stole|i nie zjesz ze mną?
00:20:05:Przepraszam, to już prawie koniec meczu.
00:20:07:Chcę zobaczyć chociaż kawałek|Co się tak wystroiłaś?
00:20:11:Skarbie, nie zasłaniaj.|Przesuń się trochę.
00:20:17:Gdybym otworzyła drzwi ubrana tylko w celofan...
00:20:21:też oglądałbyć mecz?
00:20:24:Nie skarbie, pewnie zawiózłbym cię do wariatkowa.
00:20:52:Hej, słonko.
00:20:55:- Jak się ma moja kluseczka?|Chyba tym nie rzucisz?
00:21:03:Jesteś okropna jak wąż.|To miło, że się lepiej czujesz!
00:21:07:- Wracaj do łóżka.|- Jak dobrze, że ci wzrok szwankuje.
00:21:24:- Miałam nadzieję, że tu będziesz.
00:21:26:Pani Otis, moja współlokatorka powiedziała,|że mam z nią odwiedzić rodzinę.
00:21:30:Ale powiedziałam,|"Dziękuję bardzo...|ale chyba będę mieć własnego gościa."
00:21:34:No i jesteś.
00:21:36:- Siadaj.|- Dziękuję.|Och, i pączki.
00:21:44:- Proszę się częstować, pani Threadgoode.|- Dziękuję.
00:21:47:Jak tam pani koleżanka?|- Pani Otis?|- Niezbyt dobrze.
00:21:53:Chyba nieprędko wrócę do domu.
00:21:56:A tęsknię za nim.
00:21:59:To dziwne, za czym się tęskni|gdy się jest poza domem.
00:22:03:Brakuje mi zapachu kawy...|i smażonego bekonu.
00:22:09:Oddałabym wszystko za porcję|smażonych zielonych pomidorów...
00:22:14:takich jakie jedliśmy w Cafe.
00:22:22:Nie opowiadałam ci o Cafe, prawda?|Nie, proszę pani.
00:22:27:Moment, niech no sobie przypomnę...
00:22:32:/Widzisz, Idgie nigdy nie pogodziła się|/ze śmiercią Buddy'ego.
00:22:39:/Rzadko kiedy przychodziła do domu.
00:22:42:/Tylko Wielki George|wiedział gdzie ją znaleźć.
00:22:45:/Wyglądało na to, że na niczym jej już|nie zależy.
00:22:49:/I nagle, pewnego dnia...|/Jej mama posłała po nią.
00:22:54:/Jak to mówią...
00:22:56:/Bóg nigdy nie zamyka drzwi|/nie otwierając następnych.
00:22:59:/- Tego dnia Idgie poznała Franka Bennetta|- Mamo!
00:23:03:/Tego, za którego zamordowanie|/ją aresztowano.
00:23:07:Witaj młoda damo.|Kim pani jest?
00:23:11:Dla ciebie Towanda.|A ty kto?
00:23:14:Nazywam się Frank Bennett|panno Towando.
00:23:18:Muszę przyznać, że wygląda pani|dzisiaj wspaniale.
00:23:22:Pan jesteś polityk...|czy kłamanie u pana rodzinne?
00:23:28:Mamo!
00:23:32:Tu jesteś!
00:23:34:Czas najwyższy, Idgie.
00:23:40:Wyglądasz jak Dziki Człowiek z Borneo.|- Proszę.|- Dzięki.
00:23:46:- Zgadnij kto przyjechał.|- Kto?|Ruth. Zostanie na całe lato...
00:23:52:i będzie kierować zajęciami|młodzieży przy kościele.
00:23:56:- To dlatego po mnie posłałaś?|- Tyle rzeczy zaplanowałyśmy...
00:23:59:Ruth?
00:24:01:- Pamiętasz moją najmłodszą?|- Oczywiście.|Cześć, Idgie.
00:24:08:Cześć.
00:24:16:Może to nie był dobry pomysł.|To musi zadziałać.
00:24:22:Ktoś musi jej pomóc.|Ja nie umiem.
00:24:26:Jest pani pewna, że chce pani pójść|do tego River Club, panienko Ruth?
00:24:29:To nie są ludzie, którzy|chodzą do kościoła.
00:24:32:Dam sobie radę,|George, dziękuję.|Przepraszam...
00:24:38:Czy zastałam tu przypadkiem|Idgie Threadgoode?
00:24:41:Wchodź, skarbie.|Jest na dole.|- Tutaj? OK.
00:24:47:Sprawdzam cię,|Grady Kilgore,|I podnoszę do dwudziestu.
00:24:51:Nie masz nic!
00:24:54:Może mam, a może nie mam.
00:24:57:Pokaż co masz, panie szeryfie.
00:25:06:Patrzcie, co kot tu przywlókł.|Przyszłam porozmawiać.
00:25:13:No to poczekasz.|Jestem zajęta.
00:25:15:Grady, to twoja szansa|Wchodzisz albo nie?|Zostaniesz bogaczem.
00:25:19:Znów blefujesz. Jak zwykle.
00:25:22:Państwo wybaczą Idgie.|Wraca do domu na obiad.
00:25:27:- Pożegnaj się, Idgie.|- Dokąd idziesz?
00:25:30:- Gdzie, do cholery, wybierasz się z moją forsą?|- Idziemy do domu!
00:25:33:- Kim ty jesteś, że się tak rządzisz?|- Kimś, kto ma twoją forsę!
00:25:37:Oddawaj!
00:25:39:Wsiadaj do auta.
00:25:42:No dobra.|Wsiadam do auta.
00:25:46:Wygrałaś.
00:25:48:No chodź.
00:25:52:Obrażalska!
00:25:54:Pojadę jak będę chciała!
00:25:56:Nie rozumiem jak możesz tak łamać|serce swojej matce.
00:25:59:Nic nie robię mojej matce.|Nie? A myślisz, że po co tu jestem?
00:26:02:Twoja matka jest tak zmartwiona,|że poprosiła mnie, żebym ci wlała trochę oleju do głowy.
00:26:06:Ale jesteś zbyt zajęta byciem egoistką.|O czym ty mówisz?
00:26:12:Nie tylko ty straciłaś Buddy'ego.|Wszyscy za nim tęsknimy.
00:26:18:Ale odwracanie się od rodziny|w niczym nie pomoże.
00:26:24:A co on ma do rzeczy?
00:26:27:To chyba ty masz problem.|Z zapominaniem o moim bracie.
00:26:34:Bodaj dziesięć mil stąd...
00:26:37:nad rzeką...
00:26:40:czai się siedlisko diabła...|gdzie mieszka alkohol...
00:26:46:hazard i grzech!
00:26:49:Węże i żmije...
00:26:53:W końcu prawisz kazanie o własnej rodzinie... o wężach!
00:26:57:Jak już mówiłem,
00:27:00:Węże i żmije|mają wiele przebrań.
00:27:06:Otwórzmy psałterz na stronie 53.
00:27:17:Wielki George powiedział,| że mogę cię tu znaleźć.
00:27:27:Jeśli dasz mi szansę się poznać...
00:27:32:może się pobawimy.
00:27:36:Pobawimy?
00:27:39:Idgie, tylko spędź ze mną|trochę czasu.|Proszę?
00:27:44:Jak chcesz.
00:27:47:Jesteś pewna, że nie chcesz się wycofać?|- Jeszcze jest czas.|- Na pewno.
00:27:55:Potrzymaj
00:27:59:Lubisz pociągi?
00:28:02:- Tak.|- Dobrze.
00:28:05:No to się dogadamy.
00:28:09:Ale mamy dzisiaj szczęście.
00:28:16:Wskakuj.
00:28:19:Wskakuj?
00:28:21:Dawaj rękę.
00:28:24:Połóż nogę tu.
00:28:35:Trzymaj to.
00:28:37:Patrz tylko.
00:28:46:Nie sądzisz, że powinnyśmy wysiąść? Pociąg rusza.
00:28:50:Czekaj, zabawa się dopiero zaczyna!
00:28:56:Wszystko w porządku?
00:28:58:Czasami kręci mi się w głowie,|jak patrzę w dół.
00:29:03:To nie patrz.
00:29:19:- Co ty robisz?|- Patrz.
00:29:22:Wyrzucają jedzenie!
00:29:28:Mówi się, że trzeba dawać innym.|Tak, ale to nie jest twoje.
00:29:35:Mówisz jak pastor.
00:29:37:Widuję tych samych ludzi w niedzielę w kościele...
00:29:40:i w River Club|każdego innego dnia tygodnia...
00:29:44:I wcale się tam nie modlą.
00:30:02:- Więcej!|- Daj więcej.
00:30:31:No dobra, czas wysiadać.
00:30:34:Musimy skakać.
00:30:38:Skakać?
00:30:40:Taa, skakać. Następny przystanek jest pięć mil stąd.
00:30:44:Nie chce mi się wracać taki kawał.|Oszalałaś?
00:30:49:Ty nie żartujesz.
00:30:53:Poddaję się... skakać.
00:30:56:Powiem mamie, że nie mam|na ciebie dobrego wpływu...
00:31:00:Ty nigdy nie skoczysz, co nie?
00:31:04:Nigdy nie mów mi "nigdy".
00:31:35:- Jesteś cała?|- Tak.
00:31:39:Wszystko w porządku.
00:31:44:- Boli?
00:31:46:Chyba tak.
00:31:49:- Lepiej chodźmy do jakiegoś leka... rza.|- Cholera!
00:31:52:W którą stronę idziemy?
00:31:55:Jakieś dwie mile wzdłuż torów.|Dobra. Idziemy.
00:32:01:Nigdy nie dasz rady mnie zanieść tak daleko.|Wiem, wiem. Nie mówić "nigdy".
00:32:07:Nie będę cię niosła. Pójdziesz.
00:32:17:Dzięki, Julian. Bedę ci coś winna.
00:32:37:Jeszcze nie gotowa?
00:32:40:Co?
00:32:42:Ale nie będzie to miało|nic wspólnego z pociągami?
00:32:49:Miód lubisz?
00:32:51:Tak.|- Świeży?|- No.
00:32:56:Ja też.|Jest tam.
00:32:59:Co jest tam...?
00:33:04:Zaraz zobaczysz.
00:33:12:Teraz tu zostań.|Cokolwiek się zdarzy, nie ruszaj się.
00:33:16:Co robisz?
00:34:31:Proszę bardzo, proszę pani.|To dla ciebie.
00:34:35:Czemu to zrobiłaś?|Mogły cię zabić.
00:34:39:Słucham?
00:34:42:Nie chcesz miodu?
00:34:45:Wzięłam specjalnie dla ciebie.
00:34:49:Wszystko w porządku.|Często to robię.|Nigdy mnie nie użądliły, naprawdę.
00:34:54:Nie bądź na mnie zła, Ruth.|Idgie, nie jestem zła.
00:35:00:No co ty?
00:35:10:Źle zrobiłam?
00:35:13:Nie...
00:35:15:Przez chwilę myślałam, |że jestem wariatką, albo coś.
00:35:18:Nie, nie.
00:35:20:Słyszałam o ludziach,|którzy umieją zauroczyć pszczoły.
00:35:24:Tylko nigdy żadnego nie spotkałam|...aż do dzisiaj.
00:35:29:Jesteś zaklinaczką pszczół,|Idgie Threadgoode.
00:35:33:Właśnie. Zaklinaczką pszczół.
00:35:38:Chcesz popróbować?
00:36:14:Niespodzianka!
00:36:20:Dzisiaj urządzamy wielką imprezę.
00:36:22:Najpierw to wypij... a potem|zagramy w pokera.
00:36:25:Nie umiem grać w pokera i nie piję alkoholu...
00:36:29:ale i tak dziękuję.
00:36:36:Wywinięcie.
00:36:38:Rzucaj tę piłkę!
00:36:40:- Prosto w rękawicę.|- Nie wiem jak się odbija.
00:36:45:I nie pijesz alkoholu.
00:36:48:- To będzie splunięta.|- Trzymaj tę pałkę i kiwaj nią.
00:36:52:Splunięta?
00:36:54:- Ona na mnie napluje?|- Napluje na piłkę.
00:36:57:Machnij tą pałką!|Uderz jeszcze raz.|Walnę jeszcze raz.
00:37:11:Teraz biegnij, Ruth.|Biegnij!
00:37:14:Dookoła baz!
00:37:17:Nie całuj wszystkich, tylko biegnij!|Nigdy w życiu się tak dobrze nie bawiłam.
00:37:25:Nawet dobiegłam do bazy.
00:37:31:Czyste odbicia|po trzy z każdego rodzaju
00:37:39:Wiesz co,|poker też jest fajny.
00:37:44:Co powie twoja mama...|Kiedy zobaczy nas...|pijane?
00:37:49:- Musisz przestać martwić się o to co ludzie mówią|- Wiem.
00:37:52:Zawsze robiłas rzeczy właściwe.
00:37:54:Opiekowałaś się ojcem,|pastorem, kiedy był chory.
00:37:57:Zajmujesz się tymi wszystkimi|dziećmi w szkółce kościelnej.
00:38:01:Będziesz się opiekować swoją mamą...|I poślubię człowieka, którego mam poślubić.
00:38:08:Bierzesz ślub?
00:38:10:Jak tylko skończą się wakacje.
00:38:17:Będzie mi ciebie brakowało
00:38:21:To najlepsze urodziny...
00:38:24:Jakie miałam w życiu.
00:38:40:/Ruth zaprosiła Idgie|na wesele,|/lecz Idgie nigdy jej nie odpowiedziała.
00:38:46:/Ale jechała całą noc|/do Valdosty, w stanie Georgia,
00:38:50:/żeby popatrzeć z daleka.
00:39:00:/Obiecała sobie, że nigdy|/więcej nie zobaczy Ruth.
00:39:04:Nie psze pana!
00:39:06:Mamo Jamison,|odstaw to.
00:39:09:O mój Boże!
00:39:19:Podczas następnych kilku tygodni,
00:39:21:będziemy się uczyć jak odzyskać|naszą siłę jako kobiety!
00:39:26:Alleluja!
00:39:28:A dzisiaj zaczniemy odkrywać...
00:39:32:naszą kobiecość...|poprzez zbadanie źródła naszej siły...
00:39:38:naszej odrębności...
00:39:40:Nasze pochwy.
00:39:45:Proszę wszystkie panie o zdjęcie majteczek...
00:39:48:i przygotowanie lusterek.
00:39:51:Pani. Couch!
00:39:54:Pani. Couch!
00:39:59:Przepraszam na chwilkę...
00:40:02:Missy, możesz pójść ze mną do toalety?
00:40:06:- Czy to dla pani trudne?
00:40:11:- Ma pani problem ze swoją seksualnością?|- Nie, proszę pani.
00:40:15:Ale mam problem z podpaską...
00:40:38:- Hej, skarbie.
00:40:42:Smażony kurczak!|Mój ulubiony.
00:40:56:Te zajęcia, na które chodzę|wcale nam nie pomagają.
00:41:00:Pojedźmy na Florydę...
00:41:03:Jak wtedy tuż po ślubie.|Kyle wyjechał|ma swoje życie.
00:41:08:Tylko my dwoje...
00:41:10:Kochanie, tylko my dwoje to jesteśmu też tutaj.
00:41:15:Ale fajnie upieczony...|- Mówię ci, świetny.|- Dziękuję.
00:41:21:Moglibyśmy wynająć łódkę...|i pływać sobie w słońcu.
00:41:26:Co o tym myślisz?
00:41:29:Przyzwyczaiłem się do spokojnego życia tutaj.
00:41:31:Kochanie, jeśli te zajęcia są do kitu...
00:41:35:nie chodź na nie.
00:41:40:Cholera.|Gra się skończyła.
00:41:54:Pani Threadgoode?
00:41:57:Hej, Evelyn!
00:42:00:Podoba ci się?
00:42:07:- Kto to zrobił?|- Nie uwierzysz...|Pewna miła uczennica
00:42:12:ze szkoły piękności.
00:42:16:Czasami przychodzą i czeszą nas za darmo...|żeby nie wyjść z wprawy, no wiesz.
00:42:22:- Czy Ed jest z tobą?|- Nie, proszę pani.
00:42:26:Jego ciotka nie chce już więcej odwiedzających,|a zwłaszcza nas.
00:42:30:Szkoda.|On się czuje okropnie,
00:42:34:ale nigdy o tym nie mówi.
00:42:42:Dziękuję!
00:42:44:- Wesołych Świąt.|- Wesołych Świąt.
00:42:50:Pani Threadgoode...
00:42:56:Proszę mi opowiedzieć więcej|o Idgie.|Poczekaj...
00:43:02:Gdzie to ja skończyłam...|Ruth właśnie wyszła za Franka Bennetta.
00:43:07:Czy to nie ten człowiek, za|zamordowanie którego aresztowano Idgie?
00:43:11:Dokładnie tak.
00:43:13:Kiedy Ruth wyjechała,|Idgie powróciła do normalnego życia,
00:43:18:/Szwędając się z Gradym|/i innymi kumplami z River Club.
00:43:24:/Ale po kilku latach|/pokusa wygrała.
00:43:28:/Pojechała do Valdosty zobaczyć się z Ruth.|/Wtedy zaczęły się kłopoty.
00:44:25:- Dzień dobry. |- Tak?|Czy Ruth jest w domu?
00:44:29:A kto pyta?
00:44:32:Proszę jej powiedzieć|że to zaklinaczka pszczół z Alabamy.
00:44:37:Ruth, jakaś pani od pszczół do ciebie.
00:44:59:Masz fajny dom, i rzeczy|i w ogóle.
00:45:07:Mama kazała dać ci to ciasto.
00:45:18:Co słychać?
00:45:22:Wyglądasz tak...|dorośle.
00:45:26:Wszyscy faceci muszą za tobą szaleć.
00:45:30:Powiedz mi|masz już chłopaka?
00:45:36:Kilku...
00:45:39:Jeszcze się nie zdecydowałam na żadnego.|Grady jest najbardziej wytrwały, ale...
00:45:43:- Grady Kilgore?|- Nie tak głośno.|Ruth, kochanie, kto tam?
00:45:52:- Co ci się stało?|- Nic|Nic! Kto ci nabił to limo?
00:45:58:Lepiej już jedź.
00:46:00:On cię uderzył?|On cię bije?|Ktoś powinien z nim porozmawiać.
00:46:05:Nic nie zrobisz.|Zamorduję go.|Przeprowadzę z nim niewielką konwersację...
00:46:09:niech się poznęca się nad kimś silnieszym od siebie.
00:46:12:Nic nie zrobisz, zrozumiałaś?|Jeśli ci na mnie naprawdę zależy...
00:46:17:Odwrócisz się i odjedziesz teraz.|Rozumiesz?|Co chciała?
00:46:38:Nic.
00:46:54:Ruth jest dorosłą kobietą|Sama wie, co dla niej najlepsze.
00:46:59:Nie jestem tego do końca pewna.
00:47:03:Grady.|Hej.
00:47:05:- Idgie, zatańczysz ze mną|- Nie.
00:47:09:No co ty, tylko jeden taniec...
00:47:15:- Panno Idgie Threadgoode...|- Zabieraj tyłek z tej podłogi.
00:47:19:zatańczysz ze mną?
00:47:23:Nie zatańczę z tobą i nie wyjdę za ciebie.|Ożeń się z Gladys Moats.|Uwielbia cię.
00:47:31:Ale upadła na główkę|kiedy była mała.
00:47:38:Jesteś głupiutka,|Idgie, głupiutka dziewczynka.
00:47:41:- Kogo nazywasz głupkiem?
00:47:43:- Kogo nazywasz głupkiem?|- Przestań, bo się rozzłoszczę i ci zrobię krzywdę!
00:47:46:Tak? Spróbuj tylko.
00:47:48:- Grady!|- Poddajesz się
00:47:52:Ja się nigdy nie poddaję!
00:47:54:/Grady'emu w końcu zakręciło|/się w głowie i poddał się.
00:47:58:/Nikt z chłopaków nie umiał poskromić Idgie.|/Jakiś czas potem...
00:48:07:/przyszedł list od Ruth.
00:48:15:Ojej, to nekrolog...
00:48:17:Mama Ruth umarła...
00:48:23:A to jest z Biblii.
00:48:25:Z księgi Ruth.
00:48:28:"Gdzie ty pójdziesz, tam ja pójdę,
00:48:32:gdzie ty zamieszkasz, tam ja zamieszkam,|twój naród będzie moim narodem."
00:48:55:No dobra, Julian,|ty i Wielki George zaczekacie tu.
00:49:12:- Mama umarła.|- Wiem.
00:49:18:Jestem w ciąży.
00:49:39:Julian, mam tu kolejne pudło, jak zaniesiesz tamto!
00:49:54:Kto to widział mieć tyle kapeluszy?
00:49:56:Nie możnaby powkładać trzech do jednego pudła?
00:49:59:W ten sposób nie zmieszczą się w samochodzie.
00:50:01:Będziemy potrzebować osobnej ciężarówki|na te twoje rzeczy
00:50:04:Co tu się, do cholery dzieje?|Twoja żona od ciebie odchodzi.
00:50:09:- Taa, na pewno.|- Nie dotykaj jej! Puść ją!|Ty draniu!
00:50:17:Postaw ją!|- Drań!
00:50:21:Przestań!
00:50:25:Nie próbuj jej skrzywdzić!
00:50:34:Na pana miejscu bym tego nie robił.
00:50:39:Widzi pan|może pan rozgniewać Wielkiego George'a.
00:50:43:A to szaleniec.
00:50:45:Nie wiadomo co mógłby zrobić.
00:51:13:Wynoś się.
00:51:31:Jedziemy.|W porządku?
00:51:34:Bierzmy panienkę Ruth i jedźmy stąd już.
00:51:42:Jeszcze raz ją dotkniesz, to cię zabiję.
00:51:52:Ale go postraszyłam, nie?|Tak, na pewno się przestraszył.
00:51:57:Towanda,|niesamowita amazonka!
00:52:00:Towanda?
00:52:02:"Żona zabiła męża i sprzedała jego organy kosmitom"
00:52:08:Evelyn!
00:52:11:Przepraszam.
00:52:13:Oglądałam sobie zdjęcia, Missy.
00:52:15:Mają fantastyczne historie|w tym czasopiśmie, prawda?
00:52:18:Spotkamy się dziś na zajęciach?|Dziś mamy rozmawiać o masturbacji.
00:52:25:Raczej nie. Mam już|dosyć nauki do końca życia.
00:52:33:Przepraszam...
00:52:36:Spierdalaj!
00:52:44:Przepraszam, młody człowieku.
00:52:46:Nie ma powodu, żeby był pan taki nieuprzejmy.
00:52:50:- Spierdalaj, krowo|- Jak mnie nazwałeś?|Won stąd, suko.
00:52:56:Czemu jesteś taki okrutny!
00:52:59:Nic złego ci nie zrobiłam!
00:53:02:Nie rozumiem!
00:53:12:Moje płatki!
00:53:50:Powiedz, co cię gnębi, słonko.
00:53:58:Czuję się taka...|niepotrzebna...
00:54:02:Taka... bezsilna.
00:54:07:- Każdy przez to przechodzi.|- Ale ja nie mogę przestać jeść.
00:54:12:Codziennie próbuję, i mi nie wychodzi...
00:54:20:Chowam batoniki po całym domu.
00:54:23:Jeden batonik nie zrobi ci krzywdy.|Jeden nie|Ale 10 lub 11?
00:54:31:Nawet nie umiem obejrzeć swojej pochwy.|W tym ci nie pomogę...
00:54:37:Chciałabym mieć odwagę|naprawdę bardzo przytyć.
00:54:46:Ja po prostu...
00:54:50:Jestem za młoda, żeby być stara, i za stara, żeby być młoda.
00:54:56:A może po prostu wariuję.
00:55:00:Masz takie uderzenia ciepła?
00:55:03:Czasami.
00:55:05:Pocisz się nagle|i serce zaczyna ci bić szybciej?
00:55:10:- Skąd pani wie?|- To proste, kochanie.|- Przeżywasz zmianę.
00:55:15:Czasami zaczynałam płakać bez powodu.
00:55:23:- Potrzebujesz hormonów.|Może te Stresstabs numer 4|na początek.
00:55:29:- Naprawdę? I to wszystko?|- Oczywiście.|Zdobądź te hormony.
00:55:35:A potem znajdź sobie pracę.
00:55:40:Z twoją cerą...|Mogłabyś się sprawdzić w kosmetykach.
00:55:46:Wiem co czujesz.
00:55:50:Byłam w twoim wieku, kiedy urodziłam dziecko.
00:55:54:I całe moje życie się zmieniło.
00:55:57:- Nie wiedziałam, że masz dziecko.|- Miałam.|Albert.
00:56:04:Kiedy się urodził, lekarz powiedział,|że najlepiej byłoby, gdybym go nie widziała.
00:56:08:że jego umysł nigdy nie rozwinie się|ponad poziom pięciolatka...
00:56:14:i że powinnam go oddać do przytułku.
00:56:18:Bo ciężar wychowywania|takiego dziecka byłby zbyt duży.
00:56:23:Pomyślałam sobie o Ruth.|zawsze powtarzała...
00:56:26:że dla dzieci jest oddzielny Bóg.
00:56:29:Więc uśmiechnęłam się i poprosiłam o dziecko.
00:56:33:Jak ktoś mógł pomyśleć, że takie słodkie dzieciątko...
00:56:37:mogło być ciężarem?
00:56:39:Albert stał się radością mego życia...
00:56:45:Największym darem od Boga.
00:56:48:Nie wiem, czy istniała kiedyś|na świecie bardziej czysta duszyczka.
00:56:52:Był ze mną przez 30 lat.
00:56:56:I pewnego razu zasnął|i nigdy się nie obudził.
00:57:01:Czasami spieszy mi się do nieba|żeby znów go spotkać.
00:57:13:O w mordę! To chłopak!
00:57:17:Sądzę, że modlitwa dziękczynna będzie na miejscu.
00:57:19:Niech to wszystko diabli, w mordę kopani!| Zdrowie Ruth!
00:57:23:/Idgie zawsze miała |/niekonwencjonalny sposób wyrażania się.
00:57:29:/Ruth urodziła dziecko.
00:57:34:/Nazwała go Buddy. Buddy junior.
00:57:37:/Tata zaciągnął pożyczkę,|/żeby Ruth i Idgie mogły prowadzić knajpę.
00:57:42:/Whistle Stop Cafe.
00:58:23:Idgie, możesz otworzyć drzwi?|Tak.
00:58:32:Panienko Ruth, ja i moja żona chcemy podziękować...
00:58:35:za wysłanie tej zupy wczoraj.
00:58:37:- Zapłacimy, kiedy będziemy mieli pieniądze.|- Nic się nie należy, Ocie.
00:58:41:- Dziękuję.
00:58:43:- Jak to smakuje, tak a propos?|- Dobre, bardzo dobre.
00:58:48:Cieszę się dopiero|kiedy talerze są wylizane do czysta.
00:58:53:Tak nie może być,|Idgie.
00:58:56:Mówię to jako przyjaciel.
00:58:58:- Klienci przychodzą tu i płacą.|- Proszę bardzo.
00:59:02:I niektórym nie podoba się,
00:59:05:że obsługujesz kolorowych.|Proszę.
00:59:09:Wiesz co, następnym razem|kiedy ci "niektórzy" tu przyjdą,
00:59:13:spytam ich czy chcą,|żeby ktoś się dowiedział,
00:59:15:kto jest pod tymi prześcieradłami...|podczas tych idiotycznych parad.
00:59:22:Żaden z nich nie wpadł na to,|żeby zmienić buty.
00:59:25:- Chwileczkę.|- Nikogo nie nabierzesz.
00:59:28:Wszędzie rozpoznałabym|te buciory nr 14.
00:59:32:- Chwileczkę, Idgie.|- Jeszcze ciasta, Grady?
00:59:35:Nie, dziękuję, Ruth.|Idgie, pogadam z chłopakami.
00:59:43:Niech tylko oni siedzą gdzieś z tyłu, dobrze?
00:59:50:Napyta sobie panienka biedy.|Co? Grady?|Jest nieszkodliwy.
00:59:54:Powinieneś był zobaczyć|tego draba nad rzeką.
00:59:58:Trzy dni tam siedział,|narąbany w drzazgi i płakał...
01:00:02:kiedy umarł Joe,|ten Murzyn, który go wychował.
01:00:06:- Pamiętasz, Sipsey?|- Tak.
01:00:09:- Ale teraz nie żartuje, prawda?|- Prawda.
01:00:12:Nawet nie usiadł w tym|samym pokoju, żeby zjeść obiad.
01:00:14:Bez sensu. Nie usiądzie obok czarnego dziecka,
01:00:18:ale zje jajka,|które wychodzą kurze z dupy.
01:00:46:Chodź, Smokey,|idziemy na spacer.
01:00:58:Przepraszam, że rozsypuję jedzenie.|Pójdę już sobie.
01:01:14:Widzisz tamto pole?
01:01:17:Tam było kiedyś jezioro.
01:01:21:Kiedyś w listopadzie,|przyleciało stado kaczek...
01:01:26:i wylądowało na jeziorze.
01:01:29:I nagle tak spadła temperatura|że całe jezioro zamarzło.
01:01:33:Wtedy kaczki odleciały i zabrały jezioro ze sobą.
01:01:36:No i teraz gdzieś nad Georgią jest jezioro.|Niech pani już idzie.
01:01:55:Bóg zapłać, psze pani.
01:02:27:Spróbuj.
01:02:33:- I jak?|- W porządku.
01:02:37:- Nie kłam.
01:02:44:Okropne.
01:02:46:Nie krępuj się, mów co myślisz.
01:02:51:Dobrze.
01:03:07:Czemu to zrobiłaś?
01:03:12:Pomyślałam, że potrzebujesz|czegoś na uspokojenie.
01:03:16:Masz rację.
01:03:32:Spróbuj tego.
01:03:38:Zróbmy pastę.
01:03:59:Rany Boskie, co wy robicie?
01:04:03:Ona mnie uczy gotować.|Zobacz te smażone zielone pomidory.
01:04:12:Lepiej przestańcie, bo was aresztuję|za zakłócanie porządku.
01:04:16:- Aresztuj nas!.|- Poczekaj, ja z nim pogadam.
01:04:20:- Dobra.|- Grady.
01:04:26:Aresztuj nas.|Nie krępuj się.
01:04:31:Ruth, muszę to powiedzieć|Idgie ma na ciebie zły wpływ.
01:04:35:Zgadzam się.
01:05:17:Zaraz wracam.
01:05:20:Kontynuujcie.
01:05:22:Nigdzie się nie wybieramy.
01:05:28:- Gdzie dziecko?|- Kim jesteś?
01:05:33:Czego chcesz?
01:05:40:Idź stąd!
01:05:45:- Wynoś się!|- Wynoś się i zostaw nas.
01:05:49:Przestań, Ruth.|Chyba nie odmówisz ojcu zobaczenia syna?
01:05:53:Ty świnio. Zostaw ją!
01:06:10:Podobny do mnie, prawda?
01:06:19:Wszystko w porządku, psze pani?
01:06:24:Nasz gość właśnie wychodził.|Chodź już, Frank.
01:06:33:Wrócę tu.
01:06:37:A później i ty, i dziecko,|oboje wrócicie.
01:06:42:Nie boję się pana!
01:06:46:A powinnaś.
01:07:10:Grady,
01:07:12:czy Gladys nie ma ci za złe,|że zostajesz do późna...
01:07:16:i przegrywasz ze mną|całą forsę w pokera?
01:07:22:Nie ma nic przeciwko.
01:07:29:- Mają wielkiego George'a.|- Puśćcie go!|- Poczekaj!
01:07:35:Nie podoba nam się jak traktujecie|tu swoich czarnuchów.
01:07:38:Stanowię tu prawo i nie obchodzi mnie|co wam się podoba, a co nie.
01:07:43:Wypuśćcie go.
01:07:46:Nie denerwuj się tak|murzyński kochasiu.
01:07:49:Głuchy jesteś?|Powiedziałem, wypuśćcie go.
01:07:51:- Zanim napytacie sobie kłopotów|- Spokojnie.
01:07:55:Chcieliśmy się tylko spotkać...|i wyjaśnić sobie parę spraw.
01:08:02:Słyszycie?
01:08:05:Wypuśćcie go, chłopcy.|Już się zabawiliśmy na dzisiaj.
01:08:15:Teraz lepiej.
01:08:17:Nie rozpoznaję żadnego z was.
01:08:20:Nie wszyscy jesteście z Whistle Stop,|prawda?
01:09:48:Co się stało?
01:09:50:Frank tu był.|Widział dziecko.
01:09:53:- Pewna jesteś, że to on?|- Jasne.|To dlatego ci Kluksowcy tu byli.
01:09:59:Daj mi go.
01:10:02:Nie martw się.|Jeśli jest na tyle głupi, żeby wrócić,
01:10:06:Grady i nasi chłopcy|dadzą sobie z nim radę.|A jeśli nie, ja coś wymyślę.
01:10:14:Nie próbuj nawet.
01:10:17:Obiecaj, że nie zrobisz niczego głupiego.|Ja?|No co ty.
01:10:25:Położę go.
01:10:32:/Wtedy ostatni raz|widziano Franka Bennetta...
01:10:34:/aż do wieczoru,|kiedy odbywało się przedstawienie.
01:10:39:/Ruth była na rekolekcjach|/u Wielebnego Scrogginsa.
01:10:42:To, czego kobieta oczekuje po ślubie...|to współczucie.
01:10:48:Nikt ci nie współczuje,|od kiedy za mnie wyszłaś?
01:10:52:Oczywiście, całe miasto.
01:11:25:Musi panienka szybko iść ze mną.|Ale przedstawienie się|zaczęło dopiero co.
01:11:31:Szybko, słyszy panienka?
01:11:38:- Uciekaj, wezwij pomoc! Szybko!|- Gdzie dziecko?
01:11:42:Nieważne.
01:12:02:Przepraszam pana.|Nigdzie pan nie pójdzie...|z dzieckiem Ruth.
01:12:57:Cześć.|W czym mogę pomóc?
01:13:02:- To jest Szeryf Curtis Smoote.|- Dzień dobry.
01:13:06:- Przyjechał z Georgii.|Szuka jednego faceta.
01:13:10:- Rozpoznajesz go|- Nie.
01:13:13:To mój mąż,|ale nie widziałam go od kilku miesięcy.
01:13:17:Słyszałam, że przejechała|go ciężarówka.|Co takiego zrobił?
01:13:22:Nic o czym bym wiedział.|Staram się ustalić co zrobiono jemu.
01:13:26:Powiedział swojemu podwładnemu,|że jedzie się zobaczyć z żoną i dzieckiem,
01:13:30:ale nigdy nie wrócił.
01:13:33:Mówiłem już, że gdyby|pojawił się tutaj|Wszyscy byśmy wiedzieli.
01:13:38:Wygląda na maminsynka.
01:13:41:Słyszałem, że większość|facetów w Georgii...|to cieniasy.
01:13:46:Tylko tak słyszałem.
01:13:49:Mogę zaproponować ciasto?
01:13:51:Nie, psze pani, ale|mięso z rożna pachnie świetnie
01:13:55:Najlepsze, kurde, mięso z rożna|w całej Alabamie
01:14:29:Proszę bardzo.|To już czwarta porcja dzisiaj.
01:14:33:Zje pan nam całe mięso
01:14:38:Siadaj.
01:14:42:Nie nabierzesz mnie,|dziewczyno.|Wiem kim jesteś.
01:14:47:Pomocnik Bennetta powiedział mi,|że groziłaś Frankowi, że go zabijesz.
01:14:51:Jeszcze nie znaleziono zwłok.
01:14:54:Ale jeśli tak się stanie,|wpadłaś w niezłe bagno. Zrozumiałaś?
01:14:58:Mówimy tutaj o morderstwie.
01:15:02:Oszukiwanie prawa nikomu|nie uchodzi na sucho.
01:15:05:Nawet bandzie mądrali z Alabamy.|Jeśli znajdę choć włos|z jego głowy,
01:15:10:Zostaniesz aresztowana|zanim mrugniesz okiem.
01:15:14:Bo ja tu jestem prawem,|a z prawem nie wygrasz.
01:16:08:Jesteś pewien, że nigdy|nie widziałeś tego człowieka?
01:16:11:Tak, proszę pana, już|mówiłem. Nigdy go nie widziałem.
01:16:14:Zrobiłbyś wszystko dla panienki Idgie,|prawda?
01:16:19:Tak, proszę pana.
01:16:24:Zabiłbyś dla niej?|Zabiłeś dla niej?
01:16:34:Nie, proszę pana.
01:16:36:No cóż, może kiedyś|przestaniesz kłamać.
01:16:43:Pamiętaj tylko, że w Georgii|wiesza się kłamliwych czarnuchów.
01:16:46:Tak samo szybko jak w Alabamie.|Tak, proszę pana, pamiętam.
01:17:31:- Przepraszam.
01:17:35:- Co tu robisz?|- Przyszłam po mleko.
01:17:40:Gdzie byłaś?|Dbałam o interesy, dobrze się bawiłam.
01:17:48:Myślałam, że może powinnam odejść...
01:17:52:Przez Franka, i w ogóle.|Nie chcę, żebyś się czuła
01:18:00:za nas odpowiedzialna.
01:18:03:Po prostu...
01:18:05:nie chcę być egoistką.
01:18:07:Może ustatkowałabyś się,|gdyby mnie tu nie było
01:18:11:Jestem tak ustatkowana,|jak tylko mogłam marzyć.
01:18:29:Więc... czemu nie chcesz powiedzieć|gdzie byłaś?
01:18:42:Miałam sen.
01:18:46:Śniło mi się, że Buddy zniknął.
01:18:51:Pobiegłam do jego łóżeczka, ale|był w nim, spał jak aniołek.
01:18:55:Dziękowałam Bogu...
01:18:57:że pozwolił mi mieć Buddy'ego.
01:19:02:I przypomniało mi się,
01:19:05:że tak samo dziękowałam,|po tym jak Frank mnie bił.
01:19:09:Za to, że Pan dawał mi siłę,|bym to znosiła.|I przypomniało mi się...
01:19:15:że dziękowałam Panu za|każdy dzień życia mojej mamy.
01:19:20:Nawet jeśli pluła już krwią...
01:19:23:i prosiła, żeby ją zabić.
01:19:26:Patrzyłam jej w oczy,|proszące mnie o pomoc...
01:19:30:ale wszystko co mogłam|zrobić, to modlić się.
01:19:41:Kiedy cię nie było, trzymałam Buddy'ego.
01:19:45:Pomyślałam, że jeśli ten|drań, Frank Bennett...
01:19:49:kiedykolwiek spróbuje mi go zabrać,
01:19:53:Nie będę się modlić.
01:19:58:Skręcę Fankowi kark.
01:20:03:Ruth, nie musisz się już|martwić Frankiem Bennettem.
01:20:07:Jak możesz tak mówić?|To przecież też jego dziecko.
01:20:11:Nigdy się nie podda.|Powiem ci to tylko raz.|Frank Bennett nie będzie cię już niepokoił.
01:20:21:Rozumiesz?
01:20:28:Zabiłaś go.|prawda?
01:20:32:Nie!
01:20:43:Nie wierzysz mi.
01:20:45:Teraz już nie wiem|w co wierzyć, a w co nie.
01:20:51:Uwierz mi, jeśli ci powiem,|że nie chcę, żebyś się wyprowadzała.
01:21:23:Dzięki.
01:21:53:Przepraszam, czekałam na to miejsce.
01:21:57:- Taa? Trudno!|- Pogódź się pani z tym, że jesteśmy młodsze i szybsze.
01:22:20:Towanda.
01:22:39:Towanda!
01:22:54:- Pomocy!|- Co pani robi? Oszalała pani?
01:23:01:Pogódźcie się z tym.|Jestem starsza i mam większe ubezpieczenie.
01:23:15:Nigdy się nie złoszczę,|pani Threadgoode. Nigdy.
01:23:18:Według tego, jak mnie wychowano|to oznaka złych manier.
01:23:20:Ale wkurzyłam się,|i to było świetne!|Miałam ochotę skopać im dupy!
01:23:26:Przepraszam za słownictwo.|Po prostu zbić je na kwaśne jabłko.
01:23:29:Prać je, aż poproszą o litość.|Towanda, mścicielka.
01:23:33:Kiedy skończę z wszystkimi|punkami na świecie...
01:23:35:zajmę się bijącymi żony,|takimi jak Frank Bennett,
01:23:39:i powystrzelam im genitalia.
01:23:42:Towanda wpadnie w morderczy szał.
01:23:47:Włożę malutkie bomby|do Penthouse'a i Playboya...
01:23:49:będą wybuchać przy otwieraniu.
01:23:51:Wprowadzę zakaz modelek,|które ważą mniej niż 60 kilogramów.
01:23:57:Przełożę połowę wojskowego budżetu|dla ludzi powyżej 65 roku życia.
01:24:01:I ogłoszę, że zmarszczki|seksualnie atrakcyjne.
01:24:04:Towanda, naprawiaczka złych rzeczy!
01:24:08:Kochanie, ile bierzesz tych hormonów?
01:24:25:- Skarbie...
01:24:29:Nie rozumiem jednego.|Jak można uderzyć kogoś...
01:24:34:sześć razy przez przypadek?|Ed, nie rób z igły wideł.
01:24:45:- Co to jest, do cholery?|- Niskocholesterolowy posiłek.
01:24:50:Szczęśliwych Walentynek.
01:24:55:Próbujesz mnie zabić?
01:24:58:Gdybym chciała cię zabić,|użyłabym do tego rąk
01:25:17:Martwię się o moją przyjaciółkę, Evelyn.|Mówiła, że jej mąż...
01:25:22:ciągle ogląda sport w telewizji...
01:25:24:i że ma potrzebę walnąć go|kijem baseballowym.
01:25:28:To normalne.
01:25:30:- Cześć, Janeen.
01:25:32:Pani Threadgoode, ma|pani ochotę na przekąskę warzywną?
01:25:35:Dziękuję, ale te surówki|źle na mnie działają
01:25:39:Pani Threadgoode, musi pani|coś mi powiedzieć.
01:25:43:- Czy Idgie zamordowała|Franka Bennetta czy nie?|- Pomału, skarbie, pomału
01:25:48:Gdzie to ja skończyłam?
01:25:51:Nie zabiłaś chyba Eda?|- Jeszcze nie.|- O, to dobrze.
01:25:59:Pięć lat już minęło od czasu,|kiedy zniknął Frank Bennett.
01:26:04:A Smokey Lonesome też się|nie pojawiał od tamtego czasu.
01:26:09:Pamiętam dzień, w którym znów się pojawił.|O mój Boże, chłopcze...
01:26:14:Skóra zdarta z Ruth.
01:26:16:Buddy Threadgoode, junior,|miło pana poznać.
01:26:19:Well, sir,|Smokey Lonesome.
01:26:22:Curtis Smoote akurat odwiedzał|Whistle Stop.
01:26:27:Wciąż szukając jakiegokolwiek|dowodu...|na temat Franka Bennetta.
01:26:34:- Kto chce zacząć?|- Ja.
01:26:35:- Ja, panno Ruth.| - Dziękuję.|Zaczniemy od strony piątej.
01:26:41:Życie dziwnie rozwiązuje różne rzeczy.|Witaj!
01:26:46:- Smokey!|- Idgie?
01:26:50:Smokey Lonesome!|Oczom nie wierzę.
01:26:53:- Jak się masz?|- Nienajlepiej, ale jakoś idzie.
01:26:58:- Co cię sprowadza?|- Zapach dobrego żarcia.|Hej, Smokey.
01:27:02:- Sipsey.|- Zrobię ci lunch.
01:27:05:Znasz chyba wszystkich poza|Curtisem Smoote.
01:27:09:Jest oficerem|z Valdosty, w Georgii.
01:27:12:Od pięciu lat szuka tego samego człowieka|Uparty facet.
01:27:16:Lubi nasze jedzenie.
01:27:20:Mamo! Mamo!|Mamo! Mamo!
01:27:33:Buddy.
01:27:35:Z drogi.
01:27:37:Daj go tu.|Puść go. Mam go.
01:27:43:Wszystko będzie dobrze.|Otwórz drzwi.
01:27:47:Połóż go w samochodzie.|Wszystko będzie dobrze, kochanie.
01:28:13:No dobrze, rozumiem.
01:28:16:Pogrzeb ramienia.
01:28:19:Nie rozumiem tylko,|dlaczego ona nalega, by nazywać go "Kikut."
01:28:25:Mówi, że wszyscy będą|go tak nazywali...
01:28:29:więc równie dobrze|my możemy zacząć.
01:28:32:No dobra, lody i ciasto|dla wszystkich.
01:28:36:Go on.
01:28:37:Mój tata zawsze powiadał,|że dla dzieci jest oddzielny Bóg.
01:28:44:/Dobry Pan czuwał|nad Kikutem tamtego dnia.
01:28:48:/Ale w tym samym miesiącu|zaczęły się ulewy.
01:28:51:/Lało, i lało, i lało,|aż zalało część Whistle Stop.
01:28:56:/Wtedy ludzie Grady'ego|natknęli się na ciężarówkę Franka Bennetta.
01:29:02:/Już wiedziałam, że Idgie|nie wyplącze się z tego bagna.
01:29:06:Wchodzisz, czy nie?|Nie wzięłam żadnej karty.
01:29:09:Spójrz na mnie i pokaż twarz.|- Idgie, musimy porozmawiać.|- Blefujesz.
01:29:13:Grady, usiądź sobie. Rozdam tobie też.|Gladys się nie obrazi.
01:29:17:W cztery oczy, Idgie.|Wybacz, Ruth.
01:29:22:- Tylko cię uczę, jak|nie dać się oszukać.|Świetnie ci idzie.
01:29:37:Skąd ten pośpiech?
01:29:39:I co jest takie ważne?
01:29:43:Co to?
01:29:47:Znaleziono w rzece|ciężarówkę Franka Bennetta.
01:29:51:A co to ma ze mną wspólnego?
01:29:54:Oficjalnie, ty i Wielki George|jesteście aresztowani za morderstwo.
01:29:58:Jesteście od jutra|pod moją pieczą.
01:30:01:Mam was rano zabrać|do Georgii.|Chyba, że...
01:30:07:Ludzie czasami pakują się...|i uciekają z miasta|w środku nocy.
01:30:16:A co z Wielkim Georgem?
01:30:19:Z tego co wiem...
01:30:21:Będą usatysfakcjonowani,|jeśli dostaną tylko jego.
01:30:24:Idgie, mówię poważnie.|To morderstwo na białym człowieku.
01:30:28:Ktoś musi odpowiadać.|Nikt nie chce wieszać kobiety.
01:30:35:Nie zgadzam się.
01:30:37:Idgie, wiem, że Big George|jest ci drogi.|Jak nam wszystkim.
01:30:42:Ale takie są fakty.
01:30:47:Nie mogę tego zrobić.|Wsadź mnie do więzienia, jeśli musisz.
01:30:52:Przypuszczałem, że to powiesz...
01:30:56:Jesteś absolutnie, bezwarunkowo,|najbardziej upartą osobą|jaką znam.
01:31:05:/Idgie i Wielki George trafili|do aresztu hrabstwa Valdosta...
01:31:10:/i czekali na proces|o zamordowanie Franka Bennetta.
01:31:13:/Nie musieli czekać zbyt długo.
01:31:15:- Znała pani Franka Bennetta?|- Nie, proszę pana.
01:31:18:Czy to znaczy, że nigdy|nie spotkała pani człowieka...
01:31:20:- którego żona, Ruth, jest pani wspólniczką?|- Tak.
01:31:25:Nigdy nie groziła mu pani, że go|zabije w jego własnym domu...
01:31:29:przy jego pomocniku|w czerwcu 1932?
01:31:34:- No dobrze, to faktycznie byłam ja.
01:31:38:Myślałam, że chce pan wiedzieć,|czy się znaliśmy i odpowiedź brzmi nie.
01:31:41:Istotnie, groziłam, że go zabiję,
01:31:44:ale nigdy nie byliśmy sobie,|jak to się mówi, właściwie przedstawieni.
01:31:48:Czy nie jest prawdą, że we wrześniu 1932|pojechała pani do Valdosty...
01:31:53:i zabrała do siebie|żonę i dziecko Franka Bennetta?
01:31:57:Tylko żonę.|Dziecko pojawiło się później.
01:31:59:- Jak później?|- Jak zwykle, po dziewięciu miesiącach.
01:32:02:- Przypuszczam, że przekupiła pani...
01:32:04:tę biedną, słabą kobietę|obiecując jej pieniądze i alkohol...
01:32:09:i straciła kontrolę nad sobą.
01:32:13:Kiedy jej mąż przyjechał zabrać|ją z powrotem do domu,
01:32:17:pani i ten kolorowy|zamordowaliście go z zimną krwią.
01:32:22:Nie, proszę pana.
01:32:26:Gdzie pani była w nocy, 30 września 1933?|Byłam w ratuszu na przedstawieniu.
01:32:33:- A potem?|- Potem byłam w domu mojej mamy.|Tak? A kto był z panią?
01:32:38:- Tylko Wielki George i ja.|- A co pani matką? Może to potwierdzić?
01:32:43:Nie, proszę pana.|Zmarła rok temu.|Przykro mi to słyszeć.
01:32:48:Czy pani wierzy, że przekona pani|dwunastu inteligentnych ludzi...
01:32:52:mimo że jeden świadek nie żyje,|a drugi jest kolorowym...
01:32:54:znanym jako bezwartościowy,|kłamliwy czarnuch?
01:32:57:Myśli pani, że ci ludzi dadzą się przekonać...
01:32:59:tylko dlatego, że pani tak mówi?
01:33:02:Dokładnie tak, ty pieprzony,|pawianodupy palancie!
01:33:07:Jeszcze jeden taki wybuch...
01:33:10:i oskarżę panią o obrazę sądu. Zrozumiano?|Tak, proszę pana.
01:33:18:- O Boże.|- Następny świadek.
01:33:25:Czy wiedziała pani, że jest ciężarna...|gdy opuszczała pani Valdostę?
01:33:31:Tak.|I nadal powtarza pani cały czas...
01:33:37:że pojechała pani|z tą kobietą... dobrowolnie?
01:33:43:Tak. Nie chciałam wychowywać|dziecka z Frankiem Bennettem.
01:33:47:Ale dlaczego?
01:33:49:- Czy ta kobieta obiecała pani pieniądze?| - Nie.
01:33:53:Większy dom?
01:33:55:Nie. Nie.
01:33:59:Proszę nam powiedzieć, pani Bennett.|dlaczego szacowna chrześcijanka miałaby...
01:34:04:- pójść dokądkolwiek za tą Idgie Threadgoode...|- Sprzeciw.
01:34:07:która ma reputację...|notorycznej kłamczuchy i pijaczki?
01:34:11:- Sprzeciw!|Podtrzymuję.
01:34:16:Dlaczego wyjechała pani wtedy|z Idgie Threadgoode?
01:34:24:Proszę odpowiedzieć, pani Bennett.
01:34:28:Ponieważ...
01:34:35:jest najlepszą przyjaciółką,|jaką kiedykolwiek miałam
01:34:37:i kocham ją.
01:34:39:Dziękuję, pani Bennett.|To wszystko.
01:34:41:Obrona chce powołać|ostatniego świadka,|wielebnego Herberta Scrogginsa.
01:34:51:Proszę położyć prawą dłoń|na Biblii.
01:34:53:Przyniosłem własną,|jeśli nie ma pan nic przeciwko temu.
01:34:57:Przyrzeka pan mówić prawdę,|całą prawdę i tylko prawdę?
01:35:01:Tak.
01:35:06:Czy posiada pan informację|o miejscu pobytu...
01:35:09:Idgie Threadgoode i|jej murzyna, znanego jako Wielki George,
01:35:14:w nocy|30 września 1933?
01:35:17:Tak, proszę pana.
01:35:19:Zostało tu powiedziane...
01:35:22:że ona i murzyn byli|wtedy w domu jej matki.
01:35:25:- Czy może pan to potwierdzić?| - Nie, proszę pana, to nieprawda.
01:35:29:O cholera.
01:35:31:Mam zwyczaj zapisywania dat|wszystkich kościelnych wydarzeń...
01:35:35:w mojej Biblii.
01:35:38:W nocy 30 września 1933
01:35:43:rozpoczęły się akurat|nasze doroczne rekolekcje...
01:35:48:I Siostra Threadgoode była tam.
01:35:50:razem ze swym pomocnikiem,|Georgem Pullmanem,
01:35:54:który zajmował się grillowaniem,|tak jak zwykle...
01:35:57:- przez ostatnie dziesięć lat.| - Sprzeciw.
01:36:00:To nic nie znaczy. Morderstwo mogło się wydarzyć|kiedykolwiek w ciągu kilku dni później.
01:36:07:- Był pan kiedyś na naszych rekolekcjach?|- Nie.
01:36:12:Chodzi pan do kościoła?|Oczywiście.
01:36:17:Dobrze. Gdyby pan chodził na rekolekcje...|wiedziałby pan, że trwają trzy doby.
01:36:23:Wysoki sądzie...
01:36:28:Proszę się zbliżyć do ławy.
01:36:31:Percy, nie wygląda na to, żeby|ta sprawa miała ręce i nogi.
01:36:35:Po pierwsze nie ma ciała.
01:36:38:Po drugie świadkiem jest pastor,|którego prawdomówności nie ma co podważać.
01:36:41:- Ale Wysoko Sądzie...|- Naprawdę. Masz tu wielką kupę niczego.
01:36:45:Moim zdaniem Frank Bennett|spił się,
01:36:47:wjechał samochodem do rzeki|i został zjedzony przez ryby,
01:36:52:i właściwie mnie to nie obchodzi.|Moim zdaniem, był to|wypadek śmiertelny.
01:36:59:Oddalam sprawę.
01:37:11:Do zobaczenia w kościele, siostro?|Pastorze.
01:37:17:Nie mogę uwierzyć,|że przysięgał na biblię.|Właściwie to niezupełnie.
01:37:25:Gdyby sędzia się|przyjrzał uważniej,
01:37:27:zobaczyłby, że to tak|naprawdę egzemplarz "Moby Dicka".
01:37:31:- Ale czemu on to zrobił?| - Dla czystej przyjemności zobaczenia cię ponownie w kościele.
01:37:36:Zasugerowałam mu to jako|twoją pokutę.
01:37:38:- Ale nie obiecałaś mu...?|- Owszem, obiecałam.
01:37:42:A ja zawsze dotrzymuję słowa.|Nawet za tysiąc lat|ci tego nie wybaczę.
01:37:48:Nie wiem co gorsze,|kościół czy więzienie.
01:39:12:Evelyn, co ty, do diabła, robisz?|Potrzebuję trochę światła i powietrza.
01:39:18:Czemu nie pójdziesz na spacer,|albo nie pobiegasz?
01:39:21:albo cokolwiek tam zwykle robisz?|Nie ma też obiadu!
01:39:27:Ed, wiesz w ogóle po co chodzę|na te całe zajęcia?
01:39:31:- Nie.| - Próbuję uratować nasze małżeństwo.|Ale jaki z tego pożytek...
01:39:37:skoro i tak tylko siedzisz|na tyłku, pijesz piwo...
01:39:41:i oglądasz baseball,|koszykówkę, piłkę nożną...
01:39:44:kręgle, i hokej, i golfa...
01:39:47:i "Walki Gladiatorów"?
01:39:59:Pani Couch, jestem Sue,|synowa pani Otis.
01:40:05:Słyszałam o pani od pani Threadgoode.
01:40:07:Ona jest taka miła.|Opiekuje się moją teściową.
01:40:10:A propos, jak się ma|pani Otis?
01:40:13:Dużo lepiej, dziękuję.|Przyzwyczajenie się do nowego miejsca wymaga czasu.
01:40:17:To dobrze, że pani Threadgoode|będzie mogła w końcu wrócić do domu.
01:40:24:Pani Couch, pani Threadgoode|nie ma już domu.
01:40:28:- Został zburzony.|- Co takiego?|Musieli. Rozpadał się, był na to skazany.
01:40:35:Ojej.
01:40:38:- Czy ona już wie?|- Nie zupełnie. Uznaliśmy, że nie ma sensu jej mówić.
01:40:42:Pękłoby jej serce.
01:40:45:Cieszę się, że panią poznałam.
01:40:49:Proszę uważać na siebie.|Dowidzenia.
01:41:59:Evelyn, hej!
01:42:01:Hej.
01:42:06:Podobają ci się|moje róże?
01:42:08:Skoro nie mogę wrócić do domu|popatrzeć na moje róże...
01:42:11:zrobiłam sobie papierowy ogródek.
01:42:13:- Ma wszystko to co prawdziwy, poza owadami.| - Jest śliczny.
01:42:17:- Długo tu jesteś?|- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.
01:42:20:Nie powinnam była pani budzić.
01:42:23:Oczywiście, że powinnaś. Nigdy|nie pozwól mi przespać dnia odwiedzin, skarbie.
01:42:27:- Zawsze tak na nie czekam.|- Tak jak ja, pani Threadgoode.
01:42:31:Jak miło, że pamiętałaś.
01:42:35:Zrobiłaś smażone zielone pomidory!
01:42:41:Są przepyszne.
01:42:43:- Według pani przepisu. Nie są zimne?|Nie, są dokładnie takie...
01:42:46:jakie jedliśmy w Whistle Stop Cafe.
01:42:50:Nawet własna córka nie byłaby|dla mnie milsza niż ty.
01:42:54:Oto chusteczka.
01:42:56:Proszę poczekać...
01:42:58:Prawdziwa królowa.
01:43:07:Wcale się nie czuję na 83 lata.|To spadło na mnie tak nagle.
01:43:16:Nie przypuszczałam, że|będę żyć tak długo.
01:43:20:Oczywiście Pan bierze nas do siebie|kiedy chce.
01:43:33:Wszystko w porządku?
01:43:37:Myślałam o Ruth.
01:43:39:Po zakończeniu procesu,
01:43:42:wszystko wróciło do normy...
01:43:46:/aż do jesieni, kiedy Ruth|straciła apetyt.
01:43:50:/Kiedy w końcu Doktor Hadley|ją przebadał,
01:43:52:/rak był tak rozwinięty, że|zostało jej kilka tygodni.
01:43:57:/Przenieśliśmy się do|domu Threadgoodów.
01:43:59:/Położyliśmy ją na dole,|żeby jej było wygodniej.
01:44:04:/Sipsey wprowadziła się do niej|i nigdy jej nie opuszczała.
01:44:08:Poczekaj, kochanie,|już idę.|Idgie modliła się o cud.
01:44:35:Posłuchaj.
01:44:39:Dopilnuj, żeby skończył szkołę.|I nie pozwól mu przyjść|na pogrzeb.
01:44:46:Nie chcę, żeby|przez to przechodził.
01:44:49:Przestaniesz tak gadać,|czy nie?|Jaki pogrzeb?
01:44:54:Staniesz znów na nogi,|za parę dni.
01:44:59:Tylko poczekaj.
01:45:01:Co się stało, synku?
01:45:11:Pójdziemy się przejść.
01:45:14:Znów się wdałeś w bójkę?
01:45:18:Oberwałem w nos.
01:45:20:Nie umiem odbijać|tak jak inni.
01:45:24:Opowiadałam ci kiedyś|historię o ostrygach?
01:45:27:O ich milionach|leżących sobie wszędzie...
01:45:31:- I Bóg wkłada do jednej|piasek i robi perłę.
01:45:37:A mówiłam ci o psie Ewy,|który miał tylko trzy nogi?
01:45:40:I że nigdy nie użalał się nad sobą...
01:45:41:I że powinienem być mądrzejszy niż|pies i też nie użalać się nad sobą.
01:45:46:Słuchasz wszystkiego co mówię,|prawda?|Wkurzasz się, kiedy nie słucham.
01:45:58:Wiesz o mamie.
01:46:00:Jest chora.
01:46:07:Teraz jest czas, byś|wykazał odwagę.|Pewnie już wiesz, że po Ziemi chodzą...
01:46:14:anioły przebrane za ludzi,
01:46:17:a twoja mama jest|najdzielniejszym z nich.
01:46:25:Chodź do mnie.
01:46:33:Mamo, umiem odbić!|Gdybyś tylko widziała.
01:46:36:Idgie rzuciła we mnie|podkręconą piłką.
01:46:39:Nie uchyliłem się| i prawie nie płakałem.|Podkręconą?
01:46:44:Też mi to kiedyś zrobiła,
01:46:49:ale chyba wtedy płakałam.
01:46:56:Przykro mi, jeśli ci smutno.
01:47:01:Daj mi buziaka i nigdy|więcej nie będę smutna.
01:47:12:Ty lepiej też nie bądź.
01:47:15:Zrozumiałeś?
01:47:18:Obiecujesz?
01:47:20:Obiecuję.|Dobry chłopak.|Idź się umyć.
01:47:49:No, kochanie.
01:47:55:Zostawię was same.
01:48:00:Hej, młoda.
01:48:06:Nie...
01:48:10:Tak jest fajnie.
01:48:13:Zrobisz coś dla mnie?
01:48:16:- Wszystko.|- Bądź dla siebie dobra.
01:48:20:A nawet...
01:48:23:ustatkuj się, jeśli|znajdziesz kogoś...|kto ogra cię w pokera.
01:48:36:Tyle rzeczy chciałabym ci powiedzieć.
01:48:40:Nie.
01:48:43:Uwielbiam twoje opowieści.
01:48:46:Opowiedz mi coś,|Idgie.
01:48:52:O Boże.
01:48:58:Zaklinaczko pszczół, proszę...
01:49:01:Opowiedz mi historię.
01:49:05:Na przykład tą o|jeziorze.
01:49:10:- Jakim jeziorze?| - Tym, które kiedyś tu było.
01:49:21:To zmyślona historia.
01:49:25:Wiem, głuptasie.|Ale i tak opowiedz.|Opowiedz mi historię.
01:49:33:No więc...
01:49:39:pewnego razu...
01:49:42:bylo to jezioro.
01:49:49:Było sobie... tuż za miastem.
01:49:54:Pływaliśmy w nim|i łowiliśmy ryby.
01:49:59:I pewnego razu w listopadzie...
01:50:04:przyleciał wielki klucz kaczek...|i wylądował na jeziorze...
01:50:11:i temperatura spadła tak szybko, że|jezioro zamarzło.
01:50:15:i te kaczki...
01:50:18:te kaczki, one...
01:50:20:odleciały, kumasz?|I zabrały ze sobą to jezioro.
01:50:24:I teraz...
01:50:29:teraz powiadają, że|gdzieś nad Georgią jest jezioro.
01:50:33:Wyobraź sobie...
01:51:36:Już dobrze, kochanie.|Pozwól jej odejść.|Pozwól jej odejść.
01:51:45:Panienka Ruth była damą.
01:51:49:A dama zawsze wie...
01:51:51:kiedy odejść.
01:52:01:Kiedy myślę o naszej odeszłej|siostrze, Ruth Jamison,
01:52:05:przypomina mi się|pojawienie się naszego Pana na górze...
01:52:09:i jak jego nauki...
01:52:12:/Dziwne, jak bardzo Ruth|wpływała na wszystkich
01:52:16:/nawet na Smokeya Lonesome.
01:52:19:/Kiedy parę lat później umarł...|/miał przy sobie tylko jedną rzecz.
01:52:25:/Zdjęcie Ruth.
01:52:27:/Był w niej zakochany od|pierwszego wejrzenia.
01:52:32:/Wszyscy byliśmy.
01:52:41:Nie powinnam była|ci tego opowiadać.
01:52:45:Nienawidzę śmierci.|Przeraża mnie.|Nie ma się czego obawiać w śmierci.
01:52:50:Spójrz na mnie.|Jestem o krok od niej...|i wcale się nie boję.
01:53:00:Ninny, jesteś taka odważna.
01:53:05:Ruth i Idgie były odważne, nie ja.
01:53:09:Na twoim miejscu nie bałabym się śmierci.
01:53:13:Bardziej bałabym się jazdy|samochodem w godzinie szczytu.
01:55:12:Hej, skarbie.|Mam coś dla ciebie.
01:55:17:Ed, jakie to miłe!
01:55:21:- Lilie! Moje ulubione!
01:55:24:WIem. Czasem nawet|sam siebie zadziwiam.
01:55:26:- Co to za okazja?|- Kochanie, ja tylko...
01:55:30:Przykro mi z powodu|ostatnich kilku miesięcy.
01:55:33:Nie wiem co zamierzasz|i co się z tobą dzieje...
01:55:37:ale chyba powinienem był ci|więcej pomagać. Z twoją pracą, i w ogóle.
01:55:42:A dlaczego...
01:55:45:stawiasz z powrotem ścianę?|Dopiero co ją zburzyłaś.
01:55:48:Zmieniłam zdanie.
01:55:50:Nie chciałbym się wydać tępy,
01:55:56:- Ale co się zmieniło?|- Powietrze i światło.
01:56:05:Pamiętasz, jak mówiłeś kiedyś...|że zawsze chciałeś mieć|w domu dwie kobiety?
01:56:11:O Boże.
01:56:13:Tak.
01:56:15:No więc...|gdybym to ja była młodszą|z tych dwóch?
01:56:19:Chyba nie do końca|rozumiem.
01:56:22:Chcę tego bardziej,|niż czegokolwiek, kiedykolwiek przedtem.
01:56:26:Chcę sprowadzić panią Threadgoode...|do naszego domu.
01:56:31:Żeby z nami mieszkała.
01:56:35:I dać jej miłość,|tak jak ona dawała ją mnie.
01:56:38:- Żartujesz, prawda?|- Nie żartuję.
01:56:41:Dlatego z powrotem stawiam tę ścianę.
01:56:45:To nie jest coś, co się|robi ot tak.|To stara kobieta.
01:56:51:A jeśli zachoruje,|kto się nią zajmie?|Ja.
01:56:56:Nie mogę jej zostawić|w tym miejscu.
01:57:01:Ona nie jest bezdomnym kotem|Do cholery, to nawet nie rodzina.
01:57:05:- Dla mnie jest rodziną.
01:57:10:Skarbie
01:57:14:Wspomniałaś jej o tym|idiotycznym pomyśle?
01:57:18:- Jeszcze nie.|- Świetnie!
01:57:22:Więc udajmy, że to|się wcale nie wydarzyło.
01:57:25:Zarabiam własne pieniądze.|Za wszystko zapłacę.
01:57:28:Nie będziesz musiał nic robić.
01:57:31:Evelyn...|To się nie wydarzy.
01:57:35:Więc zapomnij.
01:57:39:Nigdy nie mów do mnie "nigdy".
01:57:51:Ktoś pokazał mi lustro...
01:57:54:i wcale mi się nie podobało|co tam zobaczyłam.
01:57:56:Wiesz co zrobiłam? Zmieniłam się.|A tym kimś była pani Threadgoode.
01:58:03:Potrzebuje mojej miłości i opieki|i otrzyma ją.
01:58:09:Przepraszam,|wychodzę poćwiczyć.
01:58:20:A jeśli nie rozumiesz|sensownych argumentów...
01:58:24:Zawsze pozostaje Towanda.
01:58:41:Hej, Nin...
01:58:46:Co pani robi?
01:58:48:To są jej rzeczy! Rzeczy pani Threadgoode!
01:58:51:- Co pani tu robi?|Gdzie jest pani Threadgoode?|- Kto?
01:58:54:Pani Threadgoode!|Ta, które tu mieszka. Czy pani jest głucha?
01:58:57:Przepraszam panią.|Powiedziano mi tylko...
01:59:01:że kobieta, która tu mieszkała|zmarła dzisiaj rano.
01:59:07:O mój Boże.
01:59:11:Co... Co pani mówi?
01:59:14:Zmarła dzisiaj wcześnie rano.
01:59:16:Brakowało ludzi, więc poprosili|mnie o zdjęcie tych wszystkich rzeczy.
01:59:20:Więcej nie wiem.
01:59:41:Niech pani przestanie!|Co się z wami dzieje, ludzie?
01:59:46:Nie możecie poczekać jeden dzień?
01:59:48:Nie macie w ogóle szacunku?|To są jej rzeczy!
01:59:52:Przykro mi, ale powiedziano mi,|że ten pokój ma czekać na nowego pacjenta.
01:59:56:Dla pani to może tylko pacjenci,
02:00:00:- Ale ona była moją przyjaciółką|i kochałam ją.|- Przykro mi.
02:00:03:Ja tylko wykonuję polecenia.
02:00:06:- Co tu się dzieje?|- Czemu pani nie zadzwoniła?
02:00:09:- Mogła pani zadzwonić, zanim przysłała pani tę idiotkę...|- Przepraszam.
02:00:13:Nie myślałam, że|to będzie dla pani takie ciężkie.
02:00:16:- Nawet się z nią nie pożegnałam|- Wiem.
02:00:20:Te rzeczy są trudne,|ale umarła spokojnie, we śnie.
02:00:24:Tak szczerze, to myślałam,|że ucieszy się pani z powodu pani Threadgoode.
02:00:27:- Ucieszę?|- No tak, przecież tego chciała.
02:00:29:Czego?|Umrzeć?
02:00:31:Nie, wrócić do domu.|Właśnie się minęłyście.
02:00:33:Wyjechała pół godziny temu|taksówką.|Nie rozumiem. Taksówką?
02:00:39:Powiedziała, że nie ma sensu tu zostawać,|skoro pani Otis nie żyje.
02:00:43:Pani...
02:00:46:Otis nie żyje?
02:00:48:Pani Otis umarła.
02:00:52:Pani Otis umarła!|Pani Otis!|O mój Boże!
02:00:56:Nie żebym... się cieszyła,|że pani Otis umarła...
02:01:00:O Boże, muszę ją zatrzymać.
02:01:46:Evelyn,|ktoś ukradł mój dom.
02:01:50:Kiedy wyjeżdżałam,|był w tym miejscu.
02:01:52:Chyba że... Evelyn,|chyba nie uważasz, że zwariowałam?
02:01:57:- Naprawdę tu był.|- Nie, skarbie, nie zwariowałaś.
02:02:00:To jest to miejsce.
02:02:02:Po co ktoś chciałby|ukraść dom starszej pani?
02:02:07:Nie był nic wart.
02:02:11:Nikt go nie ukradł.
02:02:13:Musieli go zburzyć. Rozlatywał się.|Przepraszam, powinnam była ci powiedzieć.
02:02:20:Ktoś powinien był mi powiedzieć.
02:02:23:- Jestem stara. Nie jestem dzieckiem.| - Przepraszam.
02:02:28:Ja i mój mąż Cleo|mieszkaliśmy w tym domu...|przez ponad czterdzieści lat.
02:02:34:A teraz... go nie ma.
02:02:38:Przeżyłam 83 lata,|i wszystko co mi pozostało...
02:02:43:jest w tym pudle.|Trochę starych fotografii.|Chodź, zabiorę cię do domu.
02:02:49:To jest mój dom!
02:02:51:Tylko że go nie ma.
02:02:53:I pani Otis już nie ma.
02:02:58:Właściwie to nie wiem|co mam ze sobą zrobić.
02:03:00:To pierwszy raz od kiedy pamiętam,|kiedy nie muszę się nikim zajmować.
02:03:04:Możesz się zająć mną i Edem.|Jesteś bardzo miła.
02:03:09:Ale uważam, że sami|świetnie sobie dajecie radę.
02:03:13:Byłabyś dla nas jak dar.
02:03:15:To dla ciebie wstaję|każdego ranka...
02:03:19:i że Mary Kay|się dobrze wiedzie...
02:03:22:i że nie wyglądam jak|potwór z horroru.
02:03:26:Z niewielką pomocą Idgie i Ruth.|Chodź, przygotowałam już twój pokój.
02:03:34:A co Ed na to powie?
02:03:37:Przyzwyczai się.
02:03:45:Mówiłam ci, że pani Otis|była młodszą siostrą Sipsey?
02:03:48:- Nie.|- No więc była.
02:03:50:Pani Otis była ze mną i Sipsey|tej nocy, kiedy Sipsey umierała.
02:03:55:Sipsey opowiedziała mi historię,|której nigdy nikomu nie mówiłam, Evelyn.
02:04:01:O tym co naprawdę się wydarzyło...|Kiedy zniknął Frank Bennett.
02:04:40:Musi panienka szybko iść ze mną.
02:04:44:- Ale przedstawienie się|zaczęło dopiero co.|- Szybko, słyszy panienka?
02:04:54:- Uciekaj, wezwij pomoc! Szybko!|- Gdzie dziecko?
02:05:17:Przepraszam pana.|Nigdzie pan nie pójdzie...
02:05:35:Jak już powiedziałem,|nigdzie pan nie pójdzie.
02:05:39:Ty pieprzony półgówku.
02:05:44:Mówiłem panu...
02:05:46:nigdzie pan nie pójdzie|z dzieckiem panienki Ruth.
02:05:56:Chodź, mój aniołku.|Już dobrze.|To była samoobrona.
02:06:13:Białego sędziego nie będzie|obchodziło dlaczego to zrobiłam.
02:06:18:- Ale widziałem to, mogę zeznawać.|- Przepraszam bardzo.
02:06:22:Bez urazy,
02:06:23:Ale nie wiem, kto będzie mniej|przekonywujący dla sądu,
02:06:27:moja żona, czy|pan Smokey.|Nie obrażam się.
02:06:31:Jest pan dobrym człowiekiem,|Smokey.
02:06:35:- Zrobił pan dobrze.|- Już prawie świta.
02:06:41:- George?
02:06:44:Myślę że...
02:06:47:czas przyrządzać wieprzowinę.
02:06:51:Nie, panienko.|Jest za ciepło.|Czas przyrządzać wieprzowinę.
02:06:58:Wielki George?
02:07:00:- Kiedy mięso będzie gotowe?
02:07:03:Już niedługo.
02:07:05:Tak dobrze pachnie, że|nie mogę się doczekać.
02:07:10:- Zawołaj mnie, jak będzie gotowe.| - Dobrze.
02:07:27:Proszę.
02:07:31:- Panienko Idgie? Smokey wyjechał.|- Tak?
02:07:35:W tych okolicznościach|tak było najlepiej
02:07:39:Poprosił, żeby|pożegnać od niego Ruth|Szkoda, że musiał odejść.
02:08:24:To najlepsze mięso z rożna, jakie|kiedykolwiek jadłem.
02:08:28:Sekret tkwi w sosie.
02:08:37:Sipsey?|O Boże!
02:08:40:Ta patelnia wykonała wtedy więcej roboty,|niż tylko smażenie.
02:08:46:Czy Idgie naprawdę upiekła Franka Bennetta?|Nabijasz się ze mnie?
02:08:52:Sekret tkwi w sosie.|Tak mi powiedziano.
02:08:57:Teraz już wiesz,|dlaczego Idgie musiała stanąć przed sądem.
02:09:01:Prawo nigdy nie uwierzyłoby Sipsey.
02:09:08:Sipsey, Wielkiemu George'owi|i komukolwiek kolorowemu...
02:09:11:Powieszonoby ją na najbliższym drzewie.
02:09:15:Do dziś dnia nie jestem pewna...|czy Ruth uwierzyła ...
02:09:19:że Idgie nie zabiła Franka Bennetta.|Prawda jest czasem tak dziwna.
02:09:27:- Już mi lepiej.|- To dobrze.
02:09:30:Czuję się lepiej,|bo ci wszyscy ludzie będą żyli...
02:09:34:dopóki będziesz o nich pamiętać.|Przypomniałaś mi...
02:09:40:o tym co jest najważniejsze|w życiu.
02:09:43:- Wiesz co to jest?|- Nie.
02:09:45:Przyjaciele.|Dobrzy przyjaciele.|Ninny!
02:09:51:Spójrz.
02:10:21:Idgie?
02:10:25:- Idgie jeszcze żyje?|- O tak!
02:10:31:Nadal się kręci tu i tam, zaklina pszczoły|i sprzedaje miód.
02:10:35:Czasem wydaje mi się,|że ją gdzieś widzę.
02:10:44:Być może zobaczymy ją dzisiaj.|Być może.|Chodźmy.
02:11:06:/Po śmierci Ruth,|zamknięto tę linię kolejową.
02:11:11:/Zamknięto też Whistle Stop Cafe|a ludzie rozeszli się.
02:11:16:/To była tylko niewielka|przystań dla wędrowców.
02:11:21:/Ale kiedy teraz o niej myślę...|/Kiedy zamknięto cafe...
02:11:26:/Serce miasteczka przestało bić.|/To dziwne, jak tak małe miejsce jak to...
02:11:31:/potrafi zbliżyć do siebie|tak wielu ludzi.|/Tłumaczenie: Ula Kapała (ula.hell.pl)
02:11:42:www.NapiProjekt.pl - nowa jakość napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
[9R][raw]FullMetal Alchemist3 (DVDp4x528 DivX) [43619BA6]
Green?y Armatage Shanks
Green?y Do??
MAZDA 929 1991
English 1991 Lyon 47 67
Konwersja Filmów Z Płyt Dvd Do Formatu Divx
BUICK CENTURY 1991 2005
dvd do divx divx converter
Green?y Take?ck
VW GOLF 1991
CoC Delta Green A Voice from the Wilderness
[9R][raw]FullMetal Alchemist (DVDp4x528 DivX) [85C574F2]
Green Simon R Forest Kingdom 1 i 2 Blekitny ksiezyc
1991 rok
05 The Big Bright Green Pleasure Mahine
green day welcome to paradise

więcej podobnych podstron