R4


IV. Od Machiavellego do Mabillona.
Przemiany historiografii
w dobie renesansu i rewolucji naukowej
(XVI VII wiek)


1. Nowy przełom w pisaniu historii.
Powrót do myśli starożytnej.
Rola nowego rozłamu w obrębie chrześcijaństwa

Jak stwierdziłem, początki nowego sposobu pisania historii dawa-
ły o sobie znać już w końcu średniowiecza. Najogólniej rzecz ujmując
kierunkiem głównym zmian był wzrost krytycyzmu w stosunku do
źródeł i własnej narracji, co wiązało się ze stopniowym eliminowa-
niem z niej retoryki religijnej i dwóch prawd, boskiej i ludzkiej, z któ-
rych ta pierwsza usprawiedliwiała i nadawała walor prawdy warstwie
faktograficznej bez koniecznego oparcia w źródłach. Kierunkiem
zmian było także inne podejście do wyjaśniania, w szczególności po-
rzucenie moralizatorskiego wyjaśniania czynów poprzez kryteria na-
gród i kar (za grzechy).
Podłożem głównym tego zwrotu w historiografii był powstały
we Włoszech ruch intelektualny i artystyczny zwany humanizmem.
Oznaczał on zwrot ku "czytelnikowi" z jego potrzebami ziemskimi,
a tym samym zwrot ku nasyconemu humanizmem antykowi. Leonar-
do Bruni, Flavio Blondo czy Lorenzo Valla zaczęli poważne studia
nad starożytnością i, jak już podkreśliłem, u starożytnych autorów
szukali wzorów pisarstwa historycznego. Kontynuowali te zaintereso-
wania ich następcy w XVI i XVII wieku. Jest więc oczywiste, że ten
wzrost zainteresowania starożytnością musiał doprowadzić m.in. do
rozciągnięcia jednolitej chronologii także na czas przed narodzeniem
Chrystusa. Dla tych badań nieprzydatna była chronologia biblijna.
48
Jeszcze w XVI, a nawet w XVII wieku próbowano obliczać,
z powołaniem się na Biblię, datę stworzenia świata, by od niej liczyć
czas. Umieszczano ją gdzieś około 4 tysiące lat przed narodzeniem
Chrystusa, przy czym podawano nieraz daty bardzo dokładne. J. Sca-
linger (1540-1609), autor dzieła z zakresu chronologii Thesaurus
temporum, "ustalił" datę urodzin Adama na 23 kwietnia 3947 roku
przed narodzeniem Chrystusa. Powodem tak długiego utrzymywania
się, aż do XVI wieku, poszukiwań początku historii była, rzecz jasna,
biblijna wiara w jednorazowe stworzenie świata przez Boga. Kreacjo-
nizm ówczesny nie mógł pozostawić początku świata i początku czło-
wieka procesowi ewolucji, bo to musiałoby wieść oczywiście do chro-
nologii takiej, która nie byłaby u swego początku zamknięta.
Rewolucyjne musiało zatem być, rozpoczęte w ciągu czasów nowo-
żytnych, liczenie lat wstecz od roku narodzenia Chrystusa. Pozosta-
wiało to swobodę dla późniejszego, jak się okazało, coraz bardziej od-
ległego w czasie poszukiwania początków zarówno kosmosu, jak
i człowieka.
Była to część procesu laicyzacji myślenia, do którego nawoływali
najbardziej wpływowi ludzie. Krzysztof Pomian cytuje wybitnego po-
etę i krytyka francuskiego Jeana Chapelaina (1595-1674), współpra-
cownika Richelieu, który domagał się od historyka, by "zlaicyzował
całkowicie swe myślenie, by nie angażował się w sprawy przeciwsta-
wiające sobie różne wyznania, lecz patrzał na dzieje z punktu widze-
nia społeczeństwa"26.
W ten sposób z narracji historycznej, szczególnie tej najwyżej ce-
nionej, wyeliminowane zostały w ciągu czasów n,owożytnych pokłady
religijnej metafizyki, co nie znaczy, że historiografia nagle stała się
ateistyczna. Następowało po prostu, aprobowane także przez ludzi
Kościoła, oddzielanie historii świętej od historii świeckiej.
Oddzielanie owo, będące osią nowożytnego przełomu w zakresie
historiografii, było przyśpieszone przez drugi po pierwszej wielkiej
schizmie 1054 roku, rozłam w obrębie chrześcijaństwa, czyli przez
powstanie protestantyzmu. To okazało się źródłem religijnych pole-
mik, a zatem poddaniu dyskusji i weryfikacji stwierdzeń poprzednio
26 g. pomian, Utopia i poznanie historyczne. Idea republique des lettres a na-
rodziny postulatu obiektywności historyka, "Studia Źródłoznawcze" 1965, nr l,
s. 63.
49
stabilnych i takiej dyskusji nie poddawanych, bowiem treści "święte"
traktowano jako niewzruszone, pojęcie zaś "świętości" było rozumia-
ne bardzo szeroko.
W historiografii nowożytnej zmieniła się konceptualizacja.
W kronikach średniowiecznych dominowała, jak wiemy, faktografia
osadzona w uniwersalnych prawdach religijnych, tymczasem historio-
grafia nowożytna nie tylko uległa znacznie większemu nasyceniu
konceptami ogólnymi ze sfery historii "świeckiej", lecz na dodatek
stała się bardzo świecka z powodu związania historycznego pisarstwa
z państwem i polityką. Było to novum, jakie przyniósł już wiek XVI.
Rozszerzał się także przedmiot zainteresowań historyków.


2. Główne dzieła i ich autorzy
w dziedzinie historii w okresie odrodzenia.
Zmieniające się otoczenie filozoficzne

Scharakteryzowane ogólnie przekształcenie się historiografii
w czasach nowożytnych wiodło do kruszenia się świadomości kroni-
karskiej i tworzenia się świadomości ściśle historycznej. Przypomnij-
my, że myślenie w kategoriach kronikarskich oznaczało brak perspek-
tywy, z której spoglądano by na dzieje, podczas gdy w myśleniu ściśle
historycznym autor narracji uzyskał większą swobodę w kształtowa-
niu tekstu nie pisząc pod presją chronologicznie nanizanych na oś cza-
su informacji faktograficznych. Nadal przygotowywano różne kroni-
ki, lecz były one już bardziej nasycone konceptualizacją, nie one
jednak określały istotę nowego modelu pisarstwa historycznego.
Określały ją książki wyrywające się z presji kronik.
Do najbardziej wybitnych, wnoszących do historiografii rzeczy
nowe, należeli w XVI wieku w pierwszym rzędzie Niccoló Machia-
velli (1469-1527), Francesco Guicciardini (1483-1540) oraz Jean Bo-
din (1530-1596). Co wnieśli oni nowego?
Machiavelli, choć był przede wszystkim historykiem, jest po-
wszechnie bardziej znany jako autor politycznego traktatu Książę,
w którym rozwijał ideę racji stanu zezwalającej władcy na zgodne
z tą racją czyny (stąd pojęcie makiawelizmu jako odpowiednika nie-
50
moralności polityki). Był politykiem na służbie Medyceuszów we
Florencji, doświadczając różnych stron (także bardzo przykrych) te-
go zajęcia.
Istotą nowości pisarstwa historycznego Machiavellego (szczegól-
nie jego Historii florenckich) jest nie krytyka źródeł, która stanie się
problemem rozwiązywanym w większym stopniu w wieku nastę-
pnym, lecz nowa forma narracji, forma niekronikarska. Autor potrafił
spojrzeć na dzieje z dystansu, zrywając z ich chronologicznym po-
rządkowaniem. Układ jego dzieła był problemowy. W ten sposób nar-
racja diachroniczna przeplatała się z narracją synchroniczną. Tkwił
przy tym jeszcze dość silnie w praktykach poprzednich historiografii
(w tym starożytnej). Ich zdaniem, bez naruszania dyrektywy dążenia
do prawdy, przypisywano różnym osobom z przeszłości rozmaite wy-
powiedzi, dla których nie istniały podstawy źródłowe.
Machiavelli, jak zresztą i inni ówcześni autorzy, reprezentował
pogląd na dzieje, w którym ich bieg nie był już z góry zdeterminowa-
ny. Preferował widzenie dziejów jako ciągu otwartego, w którym zda-
rzenia i sytuacje mogą się powtarzać. W ten sposób nawiązywał do
autorów starożytnych. Głęboko znał w szczególności Liwiusza.
Guicciardini, pochodzący również z Florencji, także uczestniczą-
cy w życiu politycznym, szedł śladami Machiavellego, jednak w nie-
których sprawach go przewyższał. Stwierdzono, że w jego Dziejach
Florencji historiografia ponownie osiągnęła poziom charaktery-
styczny dla Tukidydesa i Polibiusza. H.E. Barnes pisze o tym dziele
Guicciardiniego: "Jego Historia Florencji, napisana gdy był jeszcze
młodym człowiekiem, była jednym z naprawdę oryginalnych dzieł hi-
storycznych. Autor niemal kompletnie zerwał z patrystyczną i wcześ-
niejszą praktyką humanizmu, a nawet wyszedł poza klasyczne kon-
wencje historiograficzne w tym, że eliminował użytek mowy
bezpośredniej w swej narracji"2. Był dostatecznie krytyczny wobec
osób i polityki umiejąc uchwycić istotę problemu. Wyjaśniał, podob-
nie zresztą jak Machiavelli, racjonalnie, odwołując się do kategorii in-
teresu. Uwidoczniło się to także w jego Historii Włoch.
W tym kontekście, tzn. w kontekście nowatorów narracji, wymie-
nić należy jeszcze H.L.V. de la Popeliniere'a z jego książką Historia
2 I.E. Barnes, A History..., s. 108.
51
historii z ide historii doskonałej, wydaną w 1599 roku. Jego historia
doskonała" miała być możliwie bezstronna (do takiej dążył także
Guicciardini), pozbawiona zmyślanej mowy bezpośredniej, nie wda-
jąca się nadmiernie w oceny, starająca się wykryć "naturalne" przy-
czyny zdarzeń i czynów, nie zaś szukać wyjaśnień w czynnikach nad-
przyrodzonych.
Wspomniany Jean Bodin, także prawnik i polityk, należący do
otoczenia króla francuskiego Karola IX, napisal specjalne dzieło po-
święcone metodzie historycznej Methodus ad facilem historiarum
cognitionem (1566). Bodin zwracał uwagę na potrzebę krytyki źródeł
oraz wskazywał na wagę w badaniu pozaźródłowej wiedzy historyka.
Podkreślał, że jego rozważania dotyczą "historii ludzkiej", co znaczy,
że szukając przyczyn różnic czy zmian trzeba sięgać do czynników
naturalnych, jak środowisko geograficzne czy cechy ludzi. Zwracał
uwagę na rolę konfliktu interesów w wyjaśnianiu zmian społecznych.
Odrzucił także linearny pogląd chrześcijański na dzieje zmierzające
do kresu w postaci Sądu Ostatecznego, lecz uważał, że - także
w formie linearnej - dzieje ludzkie są realizowaniem się postępu.
Idea postępu, która rozwinie się w czasach nowożytnych, zastąpi kon-
cepcję prowidencjalną jako jej zeświecczenie. Nie odrzucała wszakże
roli Opatrzności w dziejach.
Pisarstwo historyczne odrodzenia dość dokładnie zgadzało się
z radami i rozważaniami Bodina. Przy niezrywaniu z przywiązaniem
do religii historycy budowali historię świecką, rządzącą się własnymi
prawami, odwołującą się do rozumu i doświadczenia (źródeł), szuka-
jącą ponownego zbliżenia (jak w starożytności) narracji historycznej
do literatury. Równocześnie historiografia ówczesna nie reprezen-
towała już idei uniwersalnego papiestwa czy cesarstwa, lecz stała się
historiografią regionalną, także w swych ideach wiodących, reprezen-
tując konkretne państwa czy narody.
Przykładem takiej historiografii była m.in. wspomniana już Hi-
storia Włoch Guicciardiniego, obejmująca czasy objęte pamięcią po-
kolenia tego autora. W Polsce takim "narodowym" historykiem XVI
wieku był na przyklad Marcin Kromer (1512-1589), dyplomata, se-
kretarz królewski, biskup. Jego książki, jak w szczególności De orgi-
rce et rebus gestibus Polonarum libri XXX (1555) informowały euro-
pejską, wykształconą elitę o Polsce. To dzielo, obejmujące historię
52
Polski do 1506 roku, zostało uzupełnione encyklopedycznym opraco-
waniem o Polsce, wydawanym parokrotnie (także po hiszpańsku).
I
Nosiło tytuł Polonia sive de situ, populis, moribus, magistratibus et
republice regni Polonici, libri duo Polska c li o olożeniu ludno-
( , ty p ,
ści, obyczajach, urzędach i sprawach publicznych Królestwa Polskie- ,
go księgi dwoje).
Dodajmy jeszcze, że zmieniło się otoczenie filozoficzne historio-
grafii. Powstała nowa gałąź filozofii - filozofia człowieka. Jedno-
cześnie zamiast czy obok średniowiecznej scholastyki, będącej du-
ż m osi ni ciem w zakresie 1o iki zacz ł w kształcać si dwa
charakterystyczne dla czasów nowożytnych i późniejszych kierunki
filozofii - empiryzm i racjonalizm. Empiryzm zaczął rozwijać
Francis Bacon (1561-1626), prawnik i polityk angielski. W wyda-
nym w 1620 roku dziele metodologiczno-filozoficznym Novum Or-
ganum Bacon wskazywał na rolę indukcji w badaniu naukowym,
czyli w przypadku historii na znaczenie podstawy źródłowej. Postu-
lował w ten sposób wyeliminowanie z narracji historycznej nie ma-
jących odniesienia do obserwacji rozważań ogólnych. Szczególnie ,.
nowatorskie było wskazywanie na ograniczenia procesu poznawcze-
go przez różne cechy umysłu ludzkiego. Jest on poddany różnym
złudzeniom (które nazwał idolami). Są to idola theatri (uleganie
doktrynom), idola fon (przyjmowanie słów za rzeczy), idola tribus
(mity grupowe), idola specus (przeświadczenia indywidualne).
Na rolę rozumu w procesie poznawania świata zwrócił uwagę
w swym systemie filozoficznym Rene Descartes (1596-1650), zwa-
ny Kartezjuszem. Swe najbardziej znane dzieło Rozprawa o meto-
dzie, będące wstępem do wielkiego traktatu o ówczesnych naukach
przyrodniczych, opublikował w 1637 roku. Historycy odrodzenia nie
mogli jeszcze korzystać z jego dzieł, tak jak z dzieł Bacona, lecz
skodyfikowane tam poglądy były w mniejszym czy większym sto-
pniu rozwijane. Odwoływanie się do doświadczenia i rozumu, a nie
do autorytetów stawało się chlebem powszednim. Kartezjusz uznał
matematykę za model nauki, zaś Boga jedynie za konstruktora
świata, który stworzony rządzi się własnymi prawami. Podobnie
jak Bacon wątpił w wiarygodność poznania za pośrednictwem zmy-
słów; większą pewność może dać jedynie własne myślenie i wnio-
skowanie.
53
3. Oddzielanie historii "świętej" (historia sacra)
od historii świeckiej (historia profana).
Rozwój krytyki historycznej
Konieczność bronienia w polemikach religijnych, wywoływa-
nych ruchem reformacyjnym, własnego stanowiska stała się inspiracją
do przygotowywania z jednej strony protestanckich, a z drugiej kato-
lickich historii Kościoła. Oznaczało to, jak wspomniałem, poddanie
dyskusji twierdzeń dla katolików niewzruszonych, bowiem mających
oparcie w prawdzie wyższej, a tym samym włączaniu ich w sferę we-
ryfikacji świeckich opierających się na prawdzie "ludzkiej", która mu-
si mieć odwołanie do obserwacyjnych dowodów.
Około połowy XVI wieku wybitny protestancki historyk Matthias
Flacius Illyricus, zwany Flaciusem (1520-1575), zainicjował napisa-
nie zbiorowej (być może pierwszej w dziejach historiografii) historii
Kościoła. Powstałe dzieło, ułożone według wieków, wydane w Mag-
deburgu, liczące 13 tomów, nazwane zostało Centurie magdeburskie.
Objęło historię Kościoła do 1300 roku, zaś jego główną ideą było po-
szukiwanie oryginalnej doktryny chrześcijaństwa.
O swym dziele Flacius pisał: "W owych historiach Kościoła, któ-
re już są, zajmowano się przede wszystkim opisywaniem lub chwale-
niem osób. Opowiadają one, jakim i jak świętym mężem był ten lub
ów, jakie cudowne życie prowadził, jak wiele poświęcił i modlił się,
jakie cuda poczynił za życia i po śmierci"2g. W jego natomiast dziele
"wytłumaczone tedy będą sprawy kościelne, z zachowaniem zwła-
szcza następstwa czasów, od zmartwychwstania Pańskiego aż do na-
szych dni, aby odsłoniło się to przede wszystkim, jaka była forma do-
ktryny i ceremonii oraz całej religii w poszczególnych czasach
i w dowolnych kościołach chrześcijańskich. Albowiem właśnie do-
ktryna jest tą rzeczą, przez którą Bóg zrodził nas do życia wiecznego,
od niej zatem zależy całe nasze życie duchowe"29.
Katolicką odpowiedzią na protestanckie Centurie magdeburskie
było wielkie dzieło kardynała Cezarego Baroniusa (1538-1607) An-
28 Cyt. za: K. Pomian, Przeszłość jako przedmiot wiedzy, Warszawa 1992,
s. 57.
29 Tamźe.
54
nales Ecclesiastici..., wydane w latach 1588-1607. Oceniane jest ni-
żej aniżeli Centurie, choć i one nie są bezstronne. Autorzy protestanc-
cy nie poszli jednak tak daleko w dopasowywaniu materiału do włas-
nych tez jak Baronius. Uważał on, że złe postępki papieży należałoby
raczej pomijać. Pod tym względem, czyli pod względem granic jego
krytyki w opisie historycznym, Kościół katolicki był wówczas silnie
podzielony. Niektórzy z kościelnych dostojników nie uznawali na li
przykład nadal, że dokument donacyjny Konstantyna Wielkiego był
autentyczny, czyli odrzucali wyniki pracy Lorenzo Valli i innych auto-
rów, którzy rozstrzygnęli te sprawę z dostateczną jasnością.
Tak Centurie, jak dzieło Baroniusa stały się inspiracją dla wielu
autorów w różnych krajach. Można wymienić takich autorów, jak
m.in. Heinrich Bulliger (1504-1575), Theodore Beza (1519-1605), 'I:
czy Polak - Andrzej Węgierski (ok. 1600-1649) oraz (później) Sta-
nisław Lubieniecki (1623-1675).
Postulat pisania historii Kościoła możliwie bezstronnie i na pod-
stawie wartościowych źródeł znajdował uznanie nie tak łatwo. Chęć
uzyskania wiedzy o przeszłości pozostawała w wielu przypadkach
w konflikcie z zadaniem obrony Kościoła przed każdą krytyką, uzna-
waną przez bardzo wielu ludzi Kościoła za szkodliwą. Niemniej jed-
nak dążenie do takiej krytyki dawało o sobie znać, a to oznaczało wy-
łączenie historii Kościoła z obszaru historii świętej. .
O trwaniu swych poglądów i trudności przebijania się do świado-
mości nowych postaw świadczy m.in. przypadek Papire Massona, histo-
ryka zaliczanego do grona tzw. erudytów, głoszących hasło bezstronno-
ści w narracji historycznej. Miało ono być realizowane poprzez
pozostawanie na poziomie opisu faktów i wstrzymywanie się od fero-
wania ocen. Jak podaje K. Pomian, Masson stwierdził: Quod juce on
injuria sit factum historici non est judicare, simplici narratione rerum
praeteritarum at nuda contenti3, co wskazuje, że, zdaniem Massona,
niejest rzeczą historyka oceniać, co było słuszne, a co niesłuszne, powi-
nien on natomiast ograniczyć się do podawania "nagich" faktów.
Zasada ta była formalnie pochwalana także przez wysokich dostoj-
ników kościelnych, jak m.in. Baronius czy Possewino i wszystko było
dobrze, dopóki Masson zajmował się historią świecką (Francji). Gdy '"''
55
jednak zaczął zajmować się historią Kościoła, z miejsca spotkał się
z krytyką kurii rzymskiej, a jego książka De episcopis urbis została po-
tępiona. Chciał, by za nim wstawił się znany nam już Baronius. Ten
jednak również zgłosił zastrzeżenia do książki i radził autorowi różne
kwestie usunąć czy dodać, tak by uzyskać całość o retoryce apologety-
cznej. Masson w odpowiedzi na to stwierdził, co następuje: "Gdybyż -
czego należałoby pragnąć - nigdy nie było złych papieży. Skoro jed-
nak byli i nie wstydzili się czynić źle, dlaczego historyk ma się wstydzić
opowiadać o tym, co się dokonało, naśladując malarzy, którzy starają się
namalować pokazaną im rzecz tak starannie, by nie można było znaleźć
czegokolwiek przez nich pominiętego"31.
Ostrze krytyków historii świętej kierowało się przede wszystkim
w stronę hagiografii, tam bowiem w sposób szczególnie słaby dbano
o prawdę faktograficzną, tzn. zgodność podawanych informacji
z podstawą źródłową. Takiej podstawy nie podawano, brano za dobrą
monetę różne mity i legendy, powoływano do życia nie istniejące oso-
by. Ponieważ idee erudycjonizmu ogarniały także ludzi związanych
z Kościołem, chcących działać zgodnie z tworzącymi się nowymi dy-
rektywami badania historycznego, tzn. eliminować z narracji fantazję
i bajkę, nikt zaś nie był bardzo powołany do poddania hagiografii (ży-
wotów świętych) krytycznej weryfikacji, idea takiego krytycznego po-
dejścia wyszła ze środowisk kościelnych.
Sprawa nie była prosta. Krytyka dotychczasowej hagiografii wy-
glądała na swoistą rewolucję, ponieważ nie istniejący święci spełniali
określoną rolę w Kościele. Nawiązywały do nich zakony, poświęcano
im kościoiy, organizowano ich święta, pielgrzymki, odpusty. Można
było spodziewać się dużego oporu ze strony tych, których wizję świata
czy interesy mogła naruszyć krytyka tego, co wydawało się ustabilizo-
wane. Jednakże fala krytyki historycznej, jako niezbędnego składnika
metody, zaczynała się wznosić, dosięgając także kościelnych profesjo-
nalistów z zakresu historii.
Ruch rozpoczął jezuita niderlandzki Heribert Rosweyde (1569-
1629). Wiedziony szczerą chęcią służenia Kościołowi, oburzony tym, że
historycy zajmują się osobistościami i bogami świata pogańskiego,
a przecież można by zająć się świętymi chrześcijańskimi, doprowadza-
31 Tame, s. 69.
56
jąc odnośny stan wiedzy do właściwego poziomu, tzn. do poziomu bę-
dącego celem erudycjonalistów, aaproponował wydanie wszystkich
znanych dokumentów dotyczących świętych. Poparł go w tym zamiarze
kardynał Bellarmin (Roberta Bellarmino, żyjący w latach 1542-1621,
wybitny teolog i krytyk reformacji), który radził zrezygnować z publi-
kacji takich żywotów, mogących przez swe nieprawdopodobieństwa bu-
dzić tylko śmiech. Tak krytyczny jednak Rosweyde nie był.
Praca przedsięwzięta była ogromna, toteż przed śmiercią Roswey-
de zdołał jedynie zgromadzić pewne materiały. Władze zakonne kon-
tynuację pracy Rosweydego zleciły dobrze do tego zadania przygoto-
wanemu Jeanowi Bollandowi (1596-1665). Po paru latach dodano mu
do pomocy także dobrze przygotowanego Godfryda Henskensa. On
to, zamiast, zgodnie z programem Rosweydego i Bollanda, publiko-
wać zachowane teksty żywotów świętych z krótkimi wstępami, znacz-
nie rozszerzał je komentarzem, tzn. rozszerzał aparat krytyczny. Praca
nie była łatwa, działano bowiem jakby na ugorze, nie mając w tej
dziedzinie poprzedników, co warto zauważyć. W 1640 roku, czyli po
wielu latach, ukazały się dwa pierwsze tomy pod nazwiskiem Bollan-
da. Wydawnictwo opatrzone zostało długim tytułem rozpoczynającym
się od słów Acta sanctorum i ukazywało się przez 300 lat.
W miarę upływu lat Bolland i jego współpracownicy (nazywani
bollandystami) coraz bardziej wciągali się do przydzielonej im pracy,
stawiając cele poznawcze na pierwszym miejscu przed presją środo-
wisk kościelnych i zakonnych: Bolland odcinał się od bezkrytycyzmu
czasów średniowiecza i widział je nie z perspektywy prawdy wyższej
(boskiej), której służyły, lecz z historycznego dystansu, jaki niósł
czas32. Świadectwem osiągniętego poziomu edytorsko-krytycznego
przez Acta sanctorum było to, że chwalili je zarówno uczeni prote-
stanccy, jak i papież Aleksander VII33. Jak stwierdza Pomian, bollan-
dyści, gdy zachodził konflikt między prawdą historyczną a doraźnymi
interesami Kościoła, wybierali tę pierwszą34.
W 1659 roku do grona współpracowników Bollanda doszedł wy-
bitnej klasy specjalista od poszukiwań historycznych, Daniel Pape-
broch. Działał on do śmierci w 1714 roku, przygotowując kolejne to-
32 Tamże.
33 por.: tamże, s. 115.
34 Tamże, s. 115-116.
my. Nie miał łatwego życia. Szczególnie urażeni poczuli się karmeli-
ci, gdy w Aktach kwietnia (układano je miesiącami, z którymi związa-
ni byli odnośni święci) zakwestionowano historyczność początków
zakonu. Na górze Karmel mieli, jak twierdzili karmelici, trwać od
czasów proroka Eliasza i jego ucznia Elizeusza, ich bezpośredni na-
stępcy, których jakoby spotkali krzyżowcy.
Przy okazji nie tylko zarzucono Papebrochowi obrazę karmelitów,
lecz w rozpętanej przeciw niemu walce na pamflety wskazywano, że
podważył on istnienie wielu świętych, m.in., że nie wierzył w to, iż
św. Dionizy Aeropagita, rzekomy biskup Paryża, po ścięciu go jako
męczennika, potrafił wziąć swą odciętą głowę w dłonie i nieść ją, że
kwestionował istnienie smoków itd. Te "zuchwalstwa" ściągnęły na
głowę Papebrocha inkwizycję i tylko papieżowi zawdzięczał, że
w 1715 roku (już po śmierci) anulowano oskarżenie.


4. Republika uczonych.
Rozwój nauk pomocniczych historii.
Jean Mabillon, Nicolas Lenglet do Fresnoy,
Giambattista Vico

Wyrośli z walki kontrreformacyjnej bollandyści stali się, co było
pewnego rodzaju paradoksem, pełnoprawnymi członkami tej, coraz li-
czniejszej w XVII wieku grupy ludzi, którzy zaczęli kształtować etykę
pracy naukowej. Takich ludzi nazywano "republiką uczonych" (repu-
bique cies lettres). Była to kształtująca się ponadpaństwowa i ponadna-
rodowa wspólnota badaczy. Celem jej członków winno być niebranie
pod uwagę względów osobistych i presji zewnętrznych, a tylko dążenie
do czynienia rzeczy użytecznych, dyskutowanie za pomocą argumentów
racjonalnych, wymienianie materiałów ważnych dla badań, niecofanie
się przed krytykowaniem, uznawanie wszystkich badaczy za równych,
pomaganie sobie. Powstanie takiej "republiki uczonych" ogarniającej
świat było jednym z przejawów wspomnianej rewolucji naukowej XVII
wieku, kontynuowanej następnie w kolejnych wiekach.
Historia do tej rewolucji naukowej wnosiła, jak już wspom-
niałem, zeświecczenie konceptualizacji, poszukiwanie podstawy
58
źródłowej (parni tajmy że nie było ówcześnie sieci archiwów; na
przykład bollandyści musieli jeździć po całej Europie w poszukiwa-
niu materiałów), erudycjonizm oraz, co najważniejsze z punktu wi-
dzenia dalszego rozwoju historiografii w kierunku jej późniejszego I!.
kształtu, postęp w zakresie źródeł. Erudycjoniści zwracali na to szcze-
gólną uwagę. Zalecali ostrożność interpretacyjną i dlatego postulowa-
li, przynajmniej na ówczesnym poziomie historiografii, ograniczenie
akumulowania wiedzy faktograficznej.
W dziedzinie krytyki źródeł obok bollandystów do dużego roz-
głosu doszła Kongregacja św. Maura, która powstała w 1618 roku.
Opracowano plany wydawania różnych materiałów dotyczących hi-
storii Kościoła, które wyszukiwano w różnych miejscach, m.in. posta-
nowiono napisać historię zakonu benedyktynów. W efekcie w Kon-
gregacji tej wykuwały się w toku praktyki pracy nad źródłami nauki
pomocnicze historii, w szczególności dyplomatyka i chronologia. Sta-
ła się ona swego rodzaju pierwszym międzynarodowym seminarium
historycznym. W skoncentrowanym w opactwie Saint-Germain-des-
-Pres przygotowywaniu różnych prac uczestniczyły także inne opac-
twa, kierując się opracowywanymi instrukcjami dotyczącymi poszuki-
wań i przygotowań materiału. Dodajmy, że ta szeroka działalność na-
ukowa i w ich przypadku wzbudzała wiele zastrzeżeń ze strony
tradycyjnego Kościoła. Twierdzono m.in., że praca naukowa nie jest
powołaniem mnichów. Takie zdanie wyrażał m.in. Jacques Benigne
Bossuet (1627-1704), przedstawiciel tego odłamu Kościoła, który
głosił pozostanie przy pisaniu historii prowidencjalnej. Taki charakter,
zauważmy, mojego Discours sur l'historie universelle (1681).
Efekty działalności Kongregacji św. Maura w zakresie krytyki hi-
storycznej były bardzo duże. Ich duszą był Jean Mabillon (1632-
1707). Po dojściu do dużej wiedzy i praktyki w krytyce dokumentów
(m.in. dyskutował z Papebrochem) opublikował on w 1681 roku trak-
tat o dyplomatyce (De re diplomatica), który ma dla rozwoju historio-
grafii bardzo istotne znaczenie. Obok tego dzieła postawić trzeba in-
ny, podobnego znaczenia traktat, powstały w tym samym środowisku,
a mianowicie Bernarda Montaucona (1655-1741) Palegraphia grae- 'i:..
ta. Dziel takich pojawiało się więcej. Pojawiały się także niezbędne
do pracy historycznej słowniki (przede wszystkim Charlesa do Fresne
do Cange' a, wydany w 1678 roku, Glossarium mediae et infimae lati-
59
nitatis), słowniki encyklopedyczne, wydawnictwa statystyczne (staty-
styka jako nauka opisująca państwa z ich ludnością, finansami itd. za-
częła się rozwijać), prace z zakresu chronologii (jak D. Petaviusa).
Równocześnie pojawiało się coraz więcej rozważań ogólnych
o historii, które można by nazwać teoretycznymi i metodologicznymi.
Były to prace kontynuujące wysiłki Bodina, często nawiązujące do
starożytności, w sumie potwierdzające znaczny w tych rozważaniach
w kontekście dalszego rozwoju postęp. G.J. Voss z Leydy, pozostają-
cy w kontakcie z Mabillonem, w 1623 roku opublikował swą Ars hi-
storica, w której kodyfikował reguły pracy historyka. Nawoływał do
umiejętnego odróżniania prawdy od fałszu. Według niego umiejętność
pisania historii to sztuka, lecz sztuka krytyczna.
W dziedzinie tego rodzaju rozważań w XVII wieku duże osiąg-
nięcia uzyskali autorzy polscy, szczególnie znany w Europie Szymon
Starowolski, autor m.in. wydanej w 1620 roku w Wenecji pracy meto-
dologicznej Penu historicum sue de dextra et fructosa ratione histo-
rias legendi. Podobnie jak Voss (Vossius), Starowolski podkreślał ko-
nieczność prawdy w historii, rozumianej jako coś różnego od bajki,
niezależnej od prawdy "boskiej", którą odnośni autorzy uznawali, jed-
nak jako wyznanie wiary, a nie dyrektywę w pisaniu historii. Staro-
wolski stwierdzał, że historia jest "prawdziwym opowiadaniem
o dziejach" dotyczącym czynów i życia ludzkiego. Napominał on hi-
storyka: "Niech się nie odważa pisać fałszu, niech ma odwagę poda-
wać prawdę, niech nie pokazuje w piśmie swojej do kogoś przychyl-
ności czy niechęci"35.
W szeregu autorów przygotowujących prace zarówno wyposaża-
jące historyka w wiedzę warsztatową, jak i proponujące rozumienie
historii jako sztuki krytycznej postawić trzeba badacza, który w kon-
tekście właśnie krytyki zastanawiał się nad oddzielaniem historii świę-
tej od historii świeckiej. Był nim Nicolas Lenglet do Fresnoy (1674-
1755), autor obszernej Methode pour etudier l'histoire, wydanej
w pierwszej wersji w 1729 roku, klasyczny reprezentant erudycyjne-
go nurtu tamtej historiografii, chcący realizować, podobnie jak Staro-
wolski, ideały "republiki uczonych".
35 J, 'Inie tylko jest piękn ozdobg historii, lecz samg jej du-
sz (O miejscu Szymona Starowolskiego w historii historiografii), w: Ludzie, konta-
kty, kultura XVI-XVIII w , Warszawa 1997, s. 205.
Lenglet do Fresnoy zaczął od pism teologicznych, od początku
polemicznych, broniących Kościoła rzymskiego, następnie drukował
różne prace historyczne, czego ukoronowaniem było dzieło o Joannie
d'Arc, także tabele chronologiczne, genealogiczne, prace z zakresu
dyplomatyki, geografii, filozofii (interesował się także, jak wielu in-
nych, eksperymentami chemicznymi!). W swej Methode pour etudier
l'histoire bardzo wyraźnie oddziela historię świętą od historii świec-
kiej. Uważał, że mogą być różne historie Kościoła, w zależności od
tego, jakie wyznanie jest jej inspiracją.
Stwierdzał, że zwykłe dla historii świeckiej kryteria prawdziwości
i pewności narracji nie mogą być stosowane do historii świętej, bo-
wiem ta jest au dessus de toute certitude (powyżej wszelkiej pewno-
ści). Gdy więc mówimy o "prawdzie" i "pewności" w historii, myśli-
my wówczas jedynie o prawdzie i pewności "ludzkiej" (humaine),
opartej na świadectwach źródłowych i relacjach osób "rozsądnych
i szczerych". Historia święta, zdaniem Lengleta, nie spełnia żadnych
zadań poznawczych, lecz jedynie dostarcza "reguł postępowania"
(regles de conduite). Historia święta dostarcza jedynie wiedzy
o "pierwszym wieku świata: i tak musi zostać, ponieważ nie dostar-
czono na razie innych teorii o początku ziemi36.
Na przełomie XVII i XVIII wieku, w dobie erudycjonizmu i po-
wstawania podłoża dla oświecenia, historycy historiografii umiejsco-
wiają początki filozofii historii, choć oczywiście można by jej ele-
menty zauważyć już w starożytności, a potem szczególnie w pismach
Ibn Chalduna. Początki te wiążą się z nazwiskiem Giambattisty Vico
(1668-1744), królewskiego historiografa Neapolu. Najistotniejszą je-
go ideą jest wiązanie dziejów z działalnością człowieka oraz trakto-
wanie nauki historycznej jako mającej swe osobliwości, nie poddają-
cej się, jak tego chciałby Kartezjusz, rygorom metody matematycznej.
W ten sposób jego Nauka nowa, wydana w pierwszej wersji w 1723
roku, a następnie przepracowywana, stała się pierwszą manifestacją
niescjentystycznego potraktowania historii, potraktowania, które sta-
nie się novum dopiero w końcu XX wieku. Vico, dodajmy, przeciw-
stawiał się linearnemu widzeniu przeszłości. Także stał na stanowisku
36 por.: J. Topolski, Historia profana i historia sacra. Nicolas Lenglet do Fres-
noy (1674-1755) i jego metoda dochodzenia do prawdy historycznej, w: J. Topolski,
Prawda i model w historiografii, Łódź 1983, s. 73-88.
61
zmienności historycznej, lecz nie był to - według niego - stały po-
stęp. Cykle rozwojowe, jak sądził, powtarzają się, choć oczywiście
nie w tym samym kształcie. Jak łatwo zauważyć, było to nawiązanie
do poglądów historyków starożytnych, którzy także interpretowali
bieg dziejów jako proces otwarty.


5. Pola badawcze. Historycy i ich dzieła.
Wydawnictwa źródłowe

W czasach nowożytnych pola badawcze historyków ulegały
wyraźnemu rozszerzaniu. Obok historiografii religijnej, nadal wyso-
ce polemicznej, bardzo żywe było pisarstwo dotyczące spraw aktual-
nych (na przykład wojny trzydziestoletniej). Niektóre wszakże dzieła
tego okresu, tzn. czasów od ostatnich dziesięcioleci XVI wieku po
okres oświecenia, warte są szczególnej uwagi. Wymieńmy na począt-
ku naszej listy historyka o nazwisku Jacques de Thou (Thunaus),
żyjącego w latach 1552-1617. Był on przede wszystkim historykiem
swych czasów (główne jego dzieło nosi tytuł Historia sui teynporis),
m.in. soboru trydenckiego. Był katolikiem o nastawieniu tolerancyj-
nym, wypływającym z inspiracji humanizmu, podobnie zresztą jak
jego królewski przyjaciel Henryk IV Silną stroną jego narracji jest
dążenie do niekronikarskiej koherencji, w której w jeden nurt łączy-
ły się dzieje polityczne z dziejami kościelnymi, na ogół trakto-
wanymi osobno.
Do tej samej generacji historyków należał Wenecjanin Paolo
Sarpi (1552-1623), który ściągnął na siebie nienawiść kurii rzym-
skiej za wskazywanie na brak w katolickim Kościele tolerancji, na
wiele popełnianych przezeń nieprawości i temu podobnych oraz na-
woływanie do poprawy. H.E. Barnes stwierdza, że Sarpiego zraniono
w 1607 roku skutkiem spisku, w który zamieszani byli ludzie z pa-
pieskiego otoczenia3. Jego głównym dziełem jest Historia soboru
trydenckiego (1619), krytyczna wobec papiestwa i jezuitów. Choć
oceny Sarpiego, ze względu na owo zaangażowanie się religijne, są
3 H.E. Barnes, A History..., s. 328.
62
zróżnicowane, to jednak niektórzy uznawali go za najlepszego histo-
ryka swoich czasów.
Także w tej samej epoce działał angielski historyk William Cam-
den (1551-1623), nawiązujący do stylu pisarskiego historyków staro-
żytnych, szczególnie Polibiusza. Podobnie jak Thou uznał, że nie
można wylączać historii Kościola z ogólnego nurtu przemian history-
cznych, będzie to bowiem historia niepełna. Wyraził tę tendencję
w swych, jeszcze na sposób średniowieczny zatytułowanych, Roczni-
kach angielskiej i irlandzkiej historii w czasie panowania Elżbiety I.
Warta uwagi jest także jego Britannia, którą Barnes nazywa "wspa-
niałym podręcznikiem starożytności, chronologii i geografii wysp
brytyjskich"3g, a w którym ironizująca referował mity związane z ich
historycznymi początkami. Historią Anglii zajmował się wówczas
m.in. także wymieniony już w tym kontekście filozof Francis Bacon,
otwierając w ten sposób dość długą listę filozofów, którzy równocześ-
nie byli historykami. Jego glównym dzielem jest Historia panowania
króla Henryka VII. Zdawał sobie sprawę z perspektywy historycznej,
która może zmieniać historyczne oceny.
Spośród angielskich (i szkockich) historyków epoki erudytów na
uwagę zasługuje jeszcze wielu innych, a w szczególności John Sel-
den (1584-1645), Edward Hyde (1609-1674), Earl ot Clarendon
9
autor Historii rebelii i wojny domowej, wyróżniający się zdolnością
do niuansowania osobowości, Gilbert Burnet (1643-1715), historyk
reformacji, pogłębiający analizę przyczyn (widział je także w podło-
żu intelektualnym i społecznym), i wreszcie George Buchanan
(1506-1582), autor znacznie wcześniejszy, lecz wyrażający podobne
idee jak jego następcy angielscy. Był Szkotem, zaś głównym jego
dziełem jest Historia Szkocji (od czasów najdawniejszych do 1580
roku). Choć nie był dostatecznie, w świetle późniejszych wymogów,
krytyczny, to jednak zdecydowanie odrzucał relacje o "cudach" i le-
gendy. Nie był jednak racjonalistą (odrzucal na przykład system
Kopernika), uosabiając wewnętrzne sprzeczności historiografii hu-
manizmu i erudycjonizmu.
Na firmamencie europejskim jaśniało jeszcze wielu historyków
z innych krajów. W Niemczech niewątpliwie przodował Samuel Pu-
38 Tamże, s. 128.
63
fendorf (1632-1694), który potomności kojarzył sięprzede wszystkim
z teorią prawa, szczególnie międzynarodowego (dzieło O prawie na-
tury i narodów). Spośród jego prac historycznych, przesyconych wie-
dzą polityczną, jednakże preferujących personalistyczną interpretację
dziejów, na czoło wysunęla się Historia Szwecji i Wprowadzenie do
historii wiodqcych potęg i państw Europy39. Niezależnie od wspom-
nianego personalizmu oraz wyraźnej stronniczości, Pufendorf może
być zaliczony do licznej grupy historyków epoki baroku, którzy pisali
dla chwały państw i panujących. O. Remus nazywał ich "wykuwacza-
mi (rzemieślnikami) chwały". Mial na uwadze głównie historyków
francuskich. Prawnikiem i historykiem był także Holender Hugo Gro-
tius (1583-1645).
Wielu historyków podjęło się wydawania źródeł, w tym średnio-
wiecznych kronik. We Francji tego rodzaju pracę zapoczątkował (ra-
czej: krytycznie zapoczątkował) Andre Duchesne (1584-1640). Wy-
dał on m.in. Historiae Normannorum scriptores antiqui (1619),
Historiae Francorum scriptores coatanei (od 1636) i inne materiały
(m.in. kronikę Villehardouina).
We Włoszech podobną rolę odegrał Antonio Muratori (1672-
1750) z Modeny, który był archiwistą księstwa. Jego zasługą było wy-
danie 25-tomowej serii Rerum italicarium scriptores, obejmującej
źródła do historii Włoch od roku 500 do 1500. Dzieło oceniono wyso-
ko. Reedycją tego zbioru źródeł zajęto się dopiero w XX wieku. Mu-
ratori był dobrze przygotowanym wydawcą źródeł, o czym świadczy-
ły jego studia źródłoznawcze (Annali d'Italia, 1744-1749). Zajmował
się także pisaniem na temat średniowiecznych dziejów Włoch (Anti-
quitates italicae medii aevi, 1738-1742).
W Niemczech rywalizowal z Andre Duchesne w zakresie wyda-
wania źródeł najwybitniejszy filozof XVII i początków XVIII wieku
Gottfried Wilhelm Leibniz (1646-1716). Związany z dworem brunsz-
wickim wydał w latach 1701-1711 Scriptores rerum brunsvicensium,
co było dodatkiem do przygotowywanej przezeń historii dynastii
brunszwickiej. Ten nurt działalności erudycyjnej był kontynuowany
w ciągu XVIII wieku i później, stale podnosząc swe standardy edytor-
skie.
39 O. Remus, Artisans ot Glory Writers and Historical Thought in Seventeenth
Century France, Chapell Hill 1980.
64
Nowym tematem pisarskim historyków w czasach nowożytnych
było zajmowanie się terenami, na które kierowała się europejska eks-
pansja. Pisarstwo to było w dużym stopniu opisem doświadczeń z ze-
tknięcia się z nowymi ludami i kulturami, na ogół usprawiedliwiają-
cym najeźdźców jako przynoszących prawdziwą wiarę.
Pierwszym "ważnym" (jak pisze Barnes) historykiem Nowego
Świata był Pietro Martire d'Anghiera (1455-1526), włoski humanista,
autor Dekad Nowego Świata (wydanie między 1516-1530). Wśród pi-
szących na ten temat autorów wyróżnił się szczególnie Bartolome de
Las Casas (1474-1566). Odmiennie aniżeli inni autorzy, gloryfikujący
Europejczyków, Las Casas wziął w obronę niszczonych Indian. Swe-
mu głównemu dziełu dał tytuł Krótka relacja o wynższczeniu Indian
(1552). Był hiszpańskim misjonarzem, dominikaninem, przebywał na
San Domingo i na Kubie.
Inni autorzy piszący o Ameryce opanowanej przez Hiszpanię
i Portugalię to m.in. Jose de Acosta (1539-1600), Antonio de Herrera
y Todesillas (1549-1625). Zaczęła powstawać także historiografia
miejscowa (nowohiszpańska), wywodząca się z nowo zakładanych
w Ameryce Południowej uniwersytetów (m.in. Bernal Diaz des Ca-
stillo, Toribio de Bonavente czy Juan de Torquemada). Szczególnie
interesujące okazało się dzieło Inki Garcilaso de la Vegi, autora zwią-
zanego ze społecznością indiańską (XVII wiek).
Niccoló Machiavelli
Przykład narracji refleksyjnej charakterystycznej dla historiogra-
fii humanizmu z Księcia (napisanego ok. 1517 roku):
"Zważywszy trudności, jakie istnieją w utrzymaniu się przy
świeżo nabytym państwie, mógłby ktoś dziwić się, skąd pochodzi,
że gdy Aleksander Wielki stał się panem Azji w ciągu kilku lat -
i ledwoją zająwszy umarł-jego następcy utrzymali całe państwo,
chociaż wydawałoby się rzeczą logiczną, że wybuchnie tam po-
wstanie. Tymczasem następcy jego utrzymali się przy nim i nie
mieli żadnych innych trudności, jak tylko te, które wyniknęły z ich
własnych sprzecznych ambicji. Odpowiem na to, że księstwa,
o których zachowała się pamięć, bywają rządzone na dwa różne
sposoby, albo przez jednego księcia, któremu z jego łaski i woli
podwładni, jako ministrowie, pomagają w zarządzie państwem, al-
bo przez księcia i baronów, którzy zajmują ten stopień nie z laski
65
pana, lecz z racji starożytności swej krwi. Tacy baronowie mają
własnych poddanych, którzy ich uznają za swych panów i czują ku
nim naturalne przywiązanie. W państwach rządzonych przez jedne-
go księcia i jemu podwładnych ma książę większą władzę, gdyż
w całym kraju nie ma nikogo, kto by uznawał kogoś za wyższego
[...] Przykładami tych dwóch odmiennych rodzajów rządzenia są
w naszych czasach Turcja i Francja"40.
Francesco Guicciardini
Oto fragment z Historii Wioch F. Guicciardiniego. Proszę zwró-
cić uwagę na kauzalny charakter narracji (księga VI, rozdziel VII):
"Takie były zmiany, które nastąpiły we Włoszech w nastę-
pstwie śmierci papieża. Lecz w tym samym czasie poczynania roz-
poczęte z takimi nadziejami przez króla Francji z tamtej strony gór
znalazły się w dużych trudnościach. Ponieważ wojsko, które udało
się do granic Gaskonii, z powodu braku pieniędzy i słabego autory-
tetu dowództwa szybko się rozproszyło, zaś armia morska przepły-
nąwszy z małym pożytkiem morze hiszpańskie wycofała się do por-
tu w Marsylii... dwie przede wszystkim rzeczy przeszkodziły
królowi Francji odnieść zwycięstwo. Jedna, to długie przebywanie
wojska w ziemi rzymskiej z powodu śmierci papieża, co spowodo-
wało, że wcześniej przyszła zima i wcześniej Consalvo odprowa-
dził Orsinich na swój żołd, nim weszli do królestwa. Nie ulega bo-
wiem wątpliwości, że gdyby wkroczyli w porze łagodniejszej to
zmusiłoby to Consalvo, mającego zmniejszone siły i w niesprzyja-
jącej porze roku, opuściwszy większą część królestwa, do wycofa-
nia się do niewielkiej liczby fortec. Drugą przyczyną było skąpstwo
komisarzy królewskich, którzy oszukiwali króla w opłatach dla żoł-
nierzy, i z tym samym zamiarem dezorganizując zaopatrzenie przy-
czyniali się w niemały sposób do zmniejszenia wojska... Ponieważ
tak jak dla utrzymania organizmu niezbędny jest nie tylko dobry
stan głowy, lecz niezbędne jest także, by dobrze funkcjonowały in-
ne członki, tzn. nie wystarczy by dowódca był bez winy, jeśli wśród
jego ministrów nie jest proporcjonalnie rozłożona niezbędna rzetel-
ność i cnota"4l.
Swą Historię Wtoch Guicciardini pisał w latach 1535-1539.
ao N, Machiavelli, Ksiżę, przełożył Cz. Nanke, Warszawa 1984, s. 45-46.
4t F. Guicciardini, Storia d'Italia, a tura dl Silvana Seidel Menchi, t. I, Torino
1977, s. 584-586.
66
i i,,,....
Marcin Kromer
Oto z kolei fragment z dziele Marcina Kromera Polska, czyli
o położeniu, ludności, obyczajach, urzędach i sprawach publicznych
Królestwa Polskiego księgi dwie (poprawiona edycja z 1568 roku):
"Nie jest... dostatecznie jasne, czy nazwa Polacy stanowiła
nazwę odrębną, czy też wspólną; czy przysługiwała wszystkim tym
plemionom, czy też wywodzi się z odległej przeszłości, czy też jest
świeższej daty. W każdym razie nie ma jej w żadnych rocznikach I'....'..
spisywanych za granicą siedemset lat temu; a poza tym, jak to już
gdzie indziej wykazałem, brak dotychczas jednolitej interpretacji
etymologicznej tej nazwy. Jedni bowiem utrzymują, że od imienia
księcia Lecha czy też Lacha utworzono nazwę Polachów, jak gdyby
potomków Lacha; drudzy jednak twierdzą, że Polacy i Polanie,
oraz po zmianie jednej litery - Poloni wzięli nazwę od polnej rów-
niny, którą zamieszkują, albo też od zamiłowań do polowań, któ-
rym się oddawali ze szczególnym upodobaniem i właśnie od imie-
nia mieszkańców pochodzi nazwa kraju, Polska"42.
Proszę zwrócić uwagę na różnicę tej brzmiącej nowocześnie nar-
racji w porównaniu z narracją kronikarską.
Hugo Grotius
Niżej fragment z dzieła O prawie wojny i pokoju ( 1625), w któ- ' '
rym proszę zwrócić uwagę na posługiwanie się wiedzą historyczną
w wywodzie prawniczym:
"Wielki błąd popełniają autorzy, którzy sądzą, że podział wła-
,;
dzy ma miejsce, gdy królowie zgadzają się, ażeby niektóre ich akty
;;
miały moc obowiązującą tylko wówczas, kiedy zostaną zatwierdzo-
ne przez senat lub inne jakieś zgromadzenie. Należy bowiem rozu-
mieć, że akty uchylone tą drogą, uchylone zostały władzą samego
króla, który w ten sposób chciał zastrzec sobie, ażeby nie uważano i.
za jego prawdziwą wolę tego, co chytrością uzyskano. Zaliczyć tu
można zarządzenie króla Antiocha III skierowane do urzędników
i
zawierające przepis, by nie słuchano jego rozkazów, jeżeli pozosta-
wałyby w sprzeczności z prawami; Konstantyn zarządził, by nie
zmuszano wdów i sierot do stawiennictwa przed osobami z otocze-
nia cesarskiego w celach procesowych, nawet gdy przedłożono re-
4z M. Kromer, Polska, czyli o poiożeniu, ludności, obyczajach, urzędach
,r
i sprawach publicznych Królestwa Polskiego księgi dwie, przekład Stefana Koziko-
wskiego, wstęp i opracowanie Romana Marchwińskiego, Olsztyn 1977, s. 15.
67
skrypt cesarski. Sprawa ma się tak samo jak z testamentami, do któ-
rych dołączono klauzulę postanawiającą, że nie należy uważać
późniejszych testamentów za wyraz prawdziwej woli testatora. Ale
zarówno ta klauzula, jak i poprzednio wspomniane zarządzenie
króla mogą być uchylone na podstawie wyraźnego i specjalnego,
późniejszego oświadczenia woli"43.
43 g, Grotius, O prawie wojny i pokoju, z języka łacińskiego przełożył, wstę-
pem i przypisami opatrzył R. Bierzanek, Warszawa 1957, s. 190-191.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Lab5 1 R4 lab51
Lab4 1 R4 lab41
R4 VI(1)
Tazbir Kultura szlachecka w Polsce R4
T R4 2
R4 Austria i Prusy
R4 próby stabilizacji 1924 1926
Instrukcja R4 Silnik krokowy
R4
R4
Instrukcja R4 Zał3 Sterownik SSK B03
Instrukcja R4 Zał2 Sterownik SSK B05
r4
R4 1
r4

więcej podobnych podstron