UTRACONA CZEŚĆ ADRIANNY B.
Państwu, którzy na łamach „Super Expressu” obnażyli ponure nadużycia finansowe aktorki popularnej
Adrianny B., sugeruję, aby z własnej nieprzymuszonej woli jak najszybciej się zwolnili i udali na wyprawę
w poszukiwaniu wiecznego potępienia.
Wszystko widziałam wczoraj w telewizji, pokazywali na wszystkich kanałach. Adrianna B., pozornie
przyjemna i pozornie utalentowana aktorka polska, została złapana za rękę na przykrych malwersacjach.
Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego przez chwilę chciałam zasłonić ekran kocem albo żeby rodzice przyszli mi
zatkać oczy. Ale to szybko przeszło, a potem były te wszystkie przyjemne uczucia z elementami ekstazy,
jakie budzą zawsze publiczne egzekucje.
Chciałabym wyłączyć telewizor, tak jak zamyka się drzwi od nieswojego pokoju. Ale szybko wyobrażam
sobie, że w całym budynku, w całym mieście i wszędzie, okna pulsują od tego samego programu. Ktoś
włożył nogę między drzwi, teraz każdy może popatrzeć. Piekło nadaje swój sygnał w wolnym kraju,
piekło drukuje swoje komunikaty w wolnej prasie. Strużki śliny wsiąkają w tapicerkę, z cichym szelestem
rosną paznokcie do drapania ekranu. Nie chodzi przecież o żadną prawdę, która przypuszczalnie jest
czarno-biała i wodnista, chodzi o tę jej ulepszoną, genetycznie modyfikowaną wersję, technikolor i efekty
specjalne. Nie dość, że ponure fakty mówią same za siebie, to jeszcze faktom podpowiada „Super
Express”. Popularna aktorka Adrianna B. pożyczała w latach 2002-2003 pieniądze od szatana. Do dzisiaj
ich nie zwróciła. O tym było w telewizji, w gazecie, więc temu już nie da się zaprzeczyć.
Strużki śliny ciekną po posadzce na klatkę schodową, gdzie łączą się w sporą, o rwącym nurcie rzeczkę
płynącą instynktownie do Warszawy. Przypadek Adrianny B. świadczy tylko o tym, co zawsze przyjemnie
jest się dowiedzieć – cechy takie jak: uroda, popularność, pieniądze nie oznaczają wcale żadnego
szczęścia. Lepsze są cechy takie jak: uczciwość, czystość moralna, własny skromny, ale działający
telewizor. Niby była taka ładna, teraz wcale nie wygląda dobrze, bez makijażu, z garbem, chorobliwa.
Gdyby to chociaż było mniej absurdalne. Ale te ujęcia z ręki, zbliżenia na cienie pod oczami, ta
niemożliwa do prześledzenia fabuła zbudowana przede wszystkim na tajemniczych słowach „weksle”,
„pieniądze” i „podpisać”, wpędziło mnie tylko w paranoję i w przebitki z „Utraconej czci Katarzyny Blum”
Heinricha Bölla. Co kilka tygodni telewizja i prasa szykują kolejny sequel, kolejną rodzimą, pastewną
wersję, kolejne złe tłumaczenie. Wydaje mi się wtedy, że „Super Express” to nie jest żaden szmatławiec,
tylko ponadczasowa ponura właściwość duszy ludzkiej. Że „Super Express” to taka cecha charakteru.
Przekrój, nr 37/2003
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
20037 Utracona czesc Adrianny Butracona czesc ireny dziedzic2003 08 Cyfrowy zasilacz, część 1Egzamin gimnazjalny 2003 część matematyczno przyrodnicza2003$ 25 Swedzenie po utraconym domu8 37 Skrypty w Visual Studio (2)Nov 2003 History Africa HL paper 3czesc rozdzialwięcej podobnych podstron