plik


ÿþObserwacje, zwierzenia i przestrogi artystów Z KIELICHEM W DAONI MONIKA MAAKOWSKA KarnawaB to czas, w którym uchodzi korzystanie z uroków |ycia w sposób mniej umiarkowany ni| zwykle. Po wstrzemizliwo[ci okresu adwentu mo|na wreszcie naje[ i napi si do syta, a nawet ponad miar. Nadu|ywajcy trunków, i to nie tylko przed wielkim postem, s bohaterami licznych przedstawieD. Tak|e malarskich. Spójrzmy na dzieBa wielkich mistrzów pod tym ktem. Familijna swoboda Jacob Jordaens, jeden z najwikszych twórców flamandzkich XVII wieku, ponad zawodowe sukcesy przedkBadaB udane |ycie rodzinne. DBugo trzeba go byBo namawia, by stanB na czele antwerpskiego cechu malarzy, co wikszo[ jego kolegów po fachu poczytywaBaby sobie za zaszczyt. Jordaensowi wystarczaBa przyjemno[ malowania w domowym zaciszu. Wybitnie utalentowany i pracowity, nigdy nie narzekaB na brak klientów. MBodszy o pokolenie od Rubensa, wiele nauczyB si od mistrza. MiaB te| podobne zamiBowanie do przedstawiania bujnych kobiecych ksztaBtów. Jednak jego gust ró|niB si od rubensowskiego. Jordaensowi odpowiadaBy pospolite rysy, prostackie gesty, rubaszne zachowanie. Nie wymagaB od rodziny wykwintnych manier. CieszyBa go niewymuszona wesoBo[, panujca w domu podczas tradycyjnych [wit, kiedy zbieraBa si liczna i wielopokoleniowa grupa, wzmocniona o przybyBych ssiadów. Wówczas chtnie podpatrywaB i odtwarzaB na obrazach sceny rozgrywajce si wokóB suto zastawionego stoBu. Jacob Jordaens: Król pije , 1639 Musées Royaux des Beaux-Arts, Bruxelles. Obraz zatytuBowany Król pije, powtarzany przez malarza w kilkunastu wersjach - to rodzinny portret. Akcja rozgrywa si w zapusty, kiedy zgodnie z obyczajem jednego z m|czyzn obwoBywano królem i dekorowano imitacj korony. Artysta odtwarzaB podpitych bez |adnych upikszeD, nie tajc braku manier podczas takich uczt. Jednodniowemu monarsze przysBugiwaBy specjalne przywileje: usBugiwano mu, wznoszono za niego toasty, nieustannie dolewano wina. Upojony król nie dostrzegaB, co dzieje si dookoBa. Tote| caBe zgromadzenie, tak|e mocno podchmielone, zachowywaBo si swobodniej ni| zwykle. GBo[ne [piewy, trywialne |arty, niewyszukane zaloty na niektórych obrazach przeradzaj si w ogólny szaB graniczcy z orgi. Nawet dzieci kosztuj alkoholu, panny "zapominaj si," matki podsuwaj obna|one piersi nie tylko niemowltom. To ju| nie wizja rodzinnej rado[ci, lecz przestroga: Jordaens poucza, |e pijak upodabnia si do szaleDca, a zabawa mo|e przynie[ |aBosne skutki. W doborowej kompanii Frans Hals nie nale|aB do postaci, których postpowanie daje si mBodzie|y za przykBad. Co tu kry - byB hulak i opojem, zBym m|em i nie lepszym rodzicem. W karczmach i spelunkach chtniej spdzaB wolny czas, ni| w domu. Mo|na powiedzie, |e spotkaBa go zasBu|ona kara. Jego dBugie |ycie (zmarB w wieku 86 lat) zakoDczyBo si w ndzy, w harlemskim przytuBku. Nie stroniB od towarzystwa pijaków, awanturników, wykolejeDców. Sam te| bywaB brutalny i porywczy. Za mBodu aresztowano go nawet za zncanie si nad |on. Druga maB|onka potrafiBa zmieni nieco jego charakter, a mo|e te| malarz darzyB j wikszym uczuciem. Uszcz[liwiB j o[miorgiem potomstwa, w tym sze[cioma synami i wszyscy oni zostali malarzami. Jednak przykBadne, rodzinne |ycie najwyrazniej Halsowi "nie sBu|yBo." Tak|e jako temat obrazów. ByB w jego |yciu krótkotrwaBy okres, kiedy cieszyB si sBaw wybitnego portrecisty i otrzymywaB liczne zamówienia. Bo cho malowa zaczB stosunkowo pózno, okoBo czterdziestki, ju| jego pierwsze dzieBa [wiadczyBy, |e pojawiB si artysta utalentowany, obdarzony umiejtno[ci wnikliwej obserwacji. Jednak Halsa nie interesowaBa kariera portrecisty zasobnego, bogobojnego mieszczaDstwa. Znacznie bardziej pocigaBy go fizjonomie nietypowe, na których czas, nadu|ywanie trunków i przeciwno[ci losu odcisnBy wyrazne pitno. Niejedno mo|na odczyta z wizerunków, stworzonych przez Halsa. Jego styl malowania, zupeBnie odbiegajcy od maniery rozpowszechnionej w XVII stuleciu, tak|e sBu|yB charakterystyce postaci. Hals pracowaB bez szkiców, bezpo[rednio na pBótnie modelujc sceny dynamicznymi, spontanicznymi pocigniciami pdzla. SpieszyB si, by nad|y za gestami i spojrzeniami ludzi, którzy nie pozowali arty[cie, lecz zachowywali si ze zwykB im swobod. Malarz za[ nie tylko ich obserwowaB, lecz byB dla nich równie| wypróbowanym kompanem. Frans Hals: WesoBy pijak, 1635 Rijksmuseum, Amsterdam W du|ej za|yBo[ci z artyst zdaje si by WesoBy pijak przedstawiony przez Halsa okoBo 1635 roku. M|czyzna w [rednim wieku rozprawia o czym[ z o|ywieniem, podkre[lajc sBowa gestykulacj jednej rki, w drugiej dzier|c kufel piwa. I ogldajc obraz mo|na by pewnym, |e wysBuchujcy jego opowie[ci Hals byB w równie pogodnym nastroju. Bez wyrozumiaBo[ci William Hogarth staraB si ulepszy spoBeczeDstwo, w którym przyszBo mu |y. Ale cho z pewno[ci XVIII-wieczna Anglia nie byBa rajem, wizja tego artysty ukazuje j jako przedsionek piekieB. Ambicj Hogartha byBa zmiana tego stanu. Tote| pouczaB, BajaB i karciB bliznich obrazami, tekstami, a przede wszystkim sztychami. Najcz[ciej tworzyB serie, ukBadajce si w opowie[ z puent. I nigdy nie byBy to zakoDczenia optymistyczne. Bo Hogarth spogldaB na [wiat ponurym wzrokiem, widzc dookoBa zBo, prowadzce do wikszych lub mniejszych tragedii. Swoje rysunkowe moralitety adresowaB do klasy [redniej, ale na bohaterów wybieraB przedstawicieli ró|nych warstw spoBecznych. Wszyscy oni prezentowali si jak najgorzej, bdc dziki temu przestrog dla innych. Tematami swych prac czyniB Hogarth najbardziej odra|ajce przypadki. A to relacjonowaB |ycie wiejskiej dziewczyny, która ulega pokusom londyDskiego póB[wiatka i umiera w wizieniu, za[ styp nad jej trumn odprawiaj wyBcznie jej kole|anki po fachu; to znów opowiadaB histori mBodego arystokraty - rozpustnika, marnotrawicego majtek rodzinny. W innym cyklu dokumentowaB losy maB|eDstwa, zawartego bez uczucia ze strony mBodej pary, tylko z chci ró|nego typu zysków. Nie oszczdzaB te| ludzi, nadu|ywajcych trunków. PokazaB ich w dwóch sztychach, zatytuBowanych Ulica piwna i Ulica gorzaBki. William Hogarth, Beer Street William Hogarth, Gin Lane (Ulica Piwa), 1751 (Uliczka GorzaBki), 1751 O ile jeszcze na Ulicy piwnej pojawiaBy si typy rozbawiajce artyst swym zachowaniem, to na przechodniów Ulicy gorzaBki popatrywaB z wyrazn odraz. Szczególnie napitnowaB pewn niewiast, która upojona mocnym trunkiem wypuszcza z rk niemowl. A |e matka- pijaczka przysiadBa wysoko na schodach, widz nie mógB mie wtpliwo[ci, jaki los czeka maleDstwo: [mier z winy rodzicielki. Czy mo|na mie cho odrobin wyrozumiaBo[ci dla takich osób? W ten sposób Hogarth, jak sam to okre[laB, opracowywaB "nowoczesne tematy moralne, bliskie teatralnym przedstawieniom." PragnB by postrzegany jako dramaturg, nawet je[li "aktorzy" jego sztuk przedstawiali tylko "pantomim." Aby odbiorcy tak wBa[nie traktowali jego dzieBo, w ka|dej z rycin artysta gromadziB mnóstwo detali, wtków, szczegóBów. W ka|d z prac dBugo trzeba byBo wpatrywa si, by wszystko to zauwa|y, zrozumie i wycign odpowiednie wnioski. Jednego autor tej krytyki nie przewidziaB, |e sam równie| nie wzbudzaB sympatii. Mo|e dlatego jego rysunkowe "kazania" nie przyniosBy po|danych rezultatów. Kropelka podstpu Dziewczyna z kielichem wina [albo Próba wina ] (*) namalowana przez Jana Vermeera van Delft okoBo 1660 roku, z pewno[ci nigdy nie nadu|ywaBa ani tytuBowego, ani |adnego innego trunku. Elegancka mBoda dama, córka zasobnych mieszczan, nie mogBa przejawia podobnych skBonno[ci. Artysta jednak pokazaB j w sposób nasuwajcy przypuszczenie, |e charakter panny pozostawiaB co nieco do |yczenia - bez wtpienia byBa kokietk. Oto siedzi w towarzystwie dwóch kawalerów, zapewne zalotników. Jeden znajduje si w gBbi pokoju, przy stole, z gBow podpart dBoni. Drugi stoi, pochylajc si nad kobiet z przymilnym u[miechem. Jednocze[nie wysuwa dBoD spod rki dziewczyny. Rki, w której ta trzyma kielich z winem. Gest i wyraz twarzy m|czyzny [wiadcz o tym, |e namawia pann do wychylenia kielicha. Wypróbowany podstp, stary jak [wiat. Jan Vermeer: Kielich wina [Próba wina], 1660 Dahlem Gemäldegallerie, Berlin. Vermeer jednak przedstawiB scen w sposób wcale nie jednoznaczny - nie wiadomo, kto tu kogo zwodzi czy uwodzi. Kobieta bowiem zdaje si nie interesowa |adnym z zalotników. Nie spoglda na |adnego, oblicze i wzrok skierowaBa w przeciwn stron. Na jej twarzy wida rozbawienie i zadowolenie. Owszem, pozwala si adorowa, lecz wyraznie sytuacja ta j bawi. Scen t artysta komentowaB w bardzo oryginalny sposób. Odbiorcy wiedzieli, |e nie pochwalaB zachowania swych bohaterów. Skd? Otó|, jak w wielu malowanych przez siebie wntrzach, Vermeer przedstawiB na [cianie pomieszczenia pBótno z symbolicznym wizerunkiem powa|nego m|czyzny, przypatrujcego si, jakby z nagan, frywolnemu zachowaniu zgromadzonych. Poza tym, w okno pokoju wkomponowany zostaB witra|. Widnieje na nim herb z postaci kobiety trzymajcej w dBoni cugle. Ta alegoria Pow[cigliwo[ci przypomina o wstrzemizliwo[ci i umiarkowaniu, jakich wedle artysty najwyrazniej brakuje sportretowanym postaciom. Smak samotno[ci {yciorys Hénri'ego Toulouse-Lautrec'a nale|y do powszechnie znanych. Bardziej przypomina kiczowaty melodramat ni| autentyczn biografi. Urodzony w arystokratycznej rodzinie, której drzewo genealogiczne sigaBo wypraw krzy|owych, "stoczyB si do rynsztoka." Tak onegdaj okre[lano kogo[, kto zadawaB si z osobami z póB[wiatka, mieszkaB w burdelu, zmarB w wyniku choroby alkoholowej. Na swoj obron miaB tylko wielki talent i kompleksy. Dramat Henriego zaczB si w latach dojrzewania, kiedy zBamanie najpierw lewej, potem prawej nogi i przedBu|ajca si rekonwalescencja sprawiBy, |e chBopiec przestaB rosn, a porusza mógB si tylko z pomoc laski. Jakby dopeBnieniem nieproporcjonalnej sylwetki byBa wyjtkowa brzydota artysty: ogromny nos, wydatne usta, zezujce, krótkowzroczne oczy. Na szcz[cie Lautrec potrafiB z siebie |artowa, czego dowodem s jego autokarykatury. Nie potrafiB jednak znalez dla siebie ani miejsca, ani towarzystwa w [wiecie godnym dziedzica magnackiej fortuny i tytuBów. Zrozumienie i przyjacióB znalazB w[ród artystów, a tak|e ludzi z marginesu - pijaków, wBóczykijów, mieszkanek domów publicznych. Samopoczucie poprawiaB sobie alkoholem i narkotykami, a brak uczucia kobiet rekompensowaB pBatn miBo[ci. Jedn z jego kochanek zostaBa przybyBa do Pary|a z prowincji Marie Clémentine Valadon, potem przezwana Suzanne. Najpierw byBa akrobatk w cyrku Moliera, potem zaczBa pozowa do obrazów ró|nym artystom. Jej urocza buzia i wdziczna posta sprawiBy, |e dziewczyna byBa dosBownie rozchwytywana. Malowali j Renoir, Degas, Toulouse- Lautrec. H&ecute;nri Toulouse-Lautrec: Gueule de bois ou La Buveuse [Pijca], 1889 Fogg Art Museum, Cambridge, UK. W przyszBo[ci jej nazwisko miaBo sta si dobrze znane miBo[nikom sztuki: Valadon okazaBa si utalentowan malark, za[ jej synem byB wybitny artysta Maurice Utrillo. Nie miaBa ani szcz[liwego, ani Batwego |ycia. I chocia| znaBo j i kochaBo wielu, wBa[ciwie pozostaBa samotna. Smutki topiBa w kieliszku. Portret Pijcej naszkicowany przez Toulouse-Lautreca w 1888 roku jest jej wizerunkiem. Zamy[lona, podparta na Bokciu, zapatrzona przed siebie, Suzanne siedzi przy kawiarnianym stoliku. Przed ni butelka wina i szklanka. Smutny, przejmujcy widok ludzkiej samotno[ci narysowany z czuBo[ci przez czBowieka, który rozumiaB powody takiej kuracji. Plus Minus (dodatek do Rzeczpospolitej) , Warszawa, 2 stycznia 1999. (*) Niewyczerpny ogród, rozmowa ze Zbigniewem Herbertem, Zwoje 8 (12) / 1998 Dzikujemy serdecznie Autorce, Pani Monice MaBkowskiej oraz Pani El|biecie Sawickiej, Redaktorce Plusa Minusa, za pozwolenie na przedruk tego artykuBu w Zwojach. (AMK) Copyright © 1997-1999 Zwoje

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mudry energetyczne układy dłoni(1)
Ochrona dłoni przed ostrzami
Masaż dłoni
Czytanie z DÅ‚oni
Akupresura Dłoni [Joga Małych Palców]

więcej podobnych podstron