Samozdyscyplinowani młodzi to ci, którym dano znaczną osobistą wolność. Dlatego, że umożliwiono im dokonywanie własnego wyboru i podejmowania własnych decyzji. Dzieci nauczą się kontroli albo ograniczenia zachowań, które przeszkadzają dorosłym, tylko wtedy, gdy starsi będą mieć podobne względy dla nich: będą przestrzegać pewnych zasad, jeśli da im się szansę, by wzięły udział w decydowaniu o nich. Taka jest koncepcja Gordona.
Być czy nie być surowym, oto jest pytanie- pytanie numer jeden dla osób zajmujących się wychowaniem dzieci, dla władz edukacyjnych nauczycieli. Prawda według autora jest taka: autorytatywni rodzice i nauczyciele kontrolują i rządzą, podczas gdy permisywni pozwalają robić dzieciom, co chcą. W szkole większość nauczycieli oczekuje całkowitego posłuszeństwa. Oni nie kontrolują ani nie rządzą, i w rezultacie ich klasach panuje chaos, bałagan. Większość dzieci nie lubi skutków nadmiernego persywizmu. Dzieci pobłażliwych rodziców zwykle mają poczucie winy, że zawsze potrafią postawić na swoim. Są przy tym niepewne, czy są kochane, ponieważ ich wybryki sprawiają, że trudno jest je darzyć miłością. Ideą przewodnią autora jest przekonanie, że istnieje o wiele lepsza i łatwiejsza droga postępowania z dziećmi- skuteczna i efektywna. Gordon nie wymyślił dla niej nazwy. Ustalił jedynie zasadnicze elementy albo składniki tej metody. Jest to nowe podejście, polegające na odwołaniu się do młodych, wymaga zmiany w sposobie ich postrzegania i traktowania.
Autor podzielił autorytet na cztery rodzaje, mianowicie: autorytet oparty na doświadczeniu D, autorytet oparty na funkcji P, na nieformalnych umowach U oraz oparty na sile S. Jego zdaniem sugestie i rady wyrażane są metodą wpływania na innych poprzez dzielenie się doświadczeniem, mądrością i wiedzą. Dorośli, którzy potrzebują usprawiedliwienia dyscypliny opartej na ale, by kontrolować dzieci lub by móc uciszyć własne poczucie winy, rozpaczliwie czepiają się przekonania, że źródłem tego, co robią, jest miłość i dobro dziecka. Rodzicom i nauczycielom mówi się, że mogą spokojnie stosować karzącą dyscyplinę, pod warunkiem, że będą to robić sprawiedliwie, mądrze, z miłością, „ zawsze mając na względzie najlepszy interes dziecka”. Twierdzi się, że karę trzeba wymierzać „stanowczo i uczciwie”, powołując się „rozsądną miłością”, że trzeba być autoiykratycznym, lecz jednocześnie życzliwym, karać, ale nie nazbyt surowo.
Jednym z elementów nowej metody jest tradycyjna postawa: nagroda i kara. Dysponowanie nagrodą - możliwością zaspokojenia pewnej potrzeby kontrolowanego - jest jedynym źródłem siły kontrolującego. Jeśli małe dziecko jest bardzo głodne, wykorzystując mój wyłączny dostęp do jedzenia mogę posłużyć się tym jako nagrodą, żeby skłonić je do danej czynności. Drugim źródłem władzy jest posiadanie środków, które mogą powodować ból, pozbawiać czegoś albo wywoływać uczucie niezadowolenia u dziecka. Nagrody i kary to dwa najlepsze źródła władzy kontrolujących, dzięki którym mogą kontrolować swe warunki.
Tak, więc autor zwraca uwagę, że kontrolowanie za pomocą kar i nagród wymaga posiadania właściwych środków, by wyjść naprzeciw potrzebom dziecka albo pozbawić je możliwości spełnienia swych potrzeb. Kontrolujący ma zwykle całkowity dostęp do takich środków, jak też możliwość dysponowania nimi. Relacja między kontrolującym a kontrolowanym opiera się zawsze na nierównej zależności, co ważniejsze, to kontrolujący wybiera zachowania, które uważa za możliwe do akceptacji lub nie. Kontrolujący decyduje o tym, które zachowania należy wzmocnić nagrodami, jak również, które należy wyeliminować lub ograniczyć za pomocą kar.
Gordon zaznacza, że kiedy próbujemy narzucić komuś określony sposób działania, zawsze możemy oczekiwać z jego strony pewnego rodzaju reakcji, odpowiedzi. Stosowanie władzy wciąga dwie osoby w specjalnego rodzaju związek: ktoś ma władzę, ktoś inny na nią reaguje. W rzeczywistości dzieci robią wszystko, co w ich mocy, żeby się bronić przed odpartą na sile władzy. Przymuszanie, żebyśmy robili coś wbrew naszej woli jest osobistą zniewagą, obrazą naszej godności.
2