Jest rok 1955. 52 letni komiwojażer RoyKroc podróżując przez San Bemardino w stanie Kalifornia natrafia na restaurację obsługiwaną przez braci: Maurica i Richarda McDonaldów. Spotkanie tej trójki, okazało się by: początkiem istnienia jednej z najpopularniejszej sieci dystrybuującej jedzenie typu fast food. Stanowiła i nadal stanowiona symbol amerykanizacji. Nowy typ kolonializmu powstały W XX wieku, którego charakteryzuje agresja kiczowatej, „plastikowej”, lecz dynamicznie się rozwijającej - kultury masowej.
Zaczęło powstawać tysiące podobnych do siebie lokali serwujących identyczne jedzenie. Proces jego przygotowania był ujednolicony, nie znajdowano miejsca na zmianę receptury. Uwzględnione zostały nawet takie drobiazgi jak krągłość bułek, ciężar kotleta, czy też wielkość i czas smażenia frytek. O stopniu standaryzacji dosadnie świadczy wydany przez Ivfc Donalda prze wodnik, który ukazywał wzór wyglądu pracownika. Tak oto w pierwszym jego wydaniu jednym z wyznaczników zatrudnienia kobiety było to, czy ma małe piersi. Przykład ten, nasuwa autorowi artykułu „Kultura popularna, czy masowa?” Mariuszowi Krasce pytanie o wizerunek kultury?-niskiej utożsamiany z jedzeniem spod znaku żółtej litery „M” Mianowicie, czynie jest on zbyt jednostronny. Dostrzega wielkie prawdopodobieństwa), iż na jej postrzeganie w dużym stopniu wpłynął obraz kulturymasowe j prezentowany w Ameryce przez krytykę, jeszcze przed n wojną światową, lub zaraz po niej w lalach 50 i 60. W tedy bowiem wraz z dochodzeniem do głosu nowej medialnej potęgi - telewizji, rodził się mit hamburgera. Spojrzenie to wiąże ze sobą powstanie kultury masowej z nasilającymi się pod koniec XIX wieku procesam i industrializacji i urbanizacji. Efektem tego był zanik tradycyjny:h wspólnot i więzi kulturowych, tak przecież charakterystyczny:h dla społeczności wiejskich, religijnych i rodzinnych. Razem z nim następował wzrost znaczenia masowego przekazu w kreowemu wartośći oraz porządków: społecznego, moralnego i estetycznego.
Dominik S trinati, autor książki „Wprowadzę nia do kultury popularnej” b yi zdania, że w/ efekcie tych procesów zmienił się sposób postrzegania publiczności. Stała się ona utożsamiana z biernymi konsumentami, łatw/o i naiwmie poddającymi się manipulacji mediów. Bezmyślnie kupującymi każdy tw/ór kultury masowej, me odpornymi też, na fałszywą przyjemność związaną w konsumpcją. U podstaw myślę nia badaczy prezentujący krytyczny stosunek do kultury masowej, tkwi przeświadczenie, że skierowana jest ona do bezimiennego i bezosobowe go tłumu -wódzianego oczami Jose Ortegi y Gasseta w „Bunt mas i inne pisma socjologiczne”, czy też w „Psychologii tłumu” Gustava Le Bona. Nad tym drugim tytułem chciałbym się chwalę zatrzymać i przynajmniej pobieżnie opowiedzieć, co kryje się w rozważaniach tego Francuskiego socjologa. „Tłum” to zgromadzenie woelu ludzi, którzy pozostają skupieni blisko siebie w jednym miejscu. Ludzie zgromadzeni w tłumie są zazwyczaj przelotnie połączeni silną więzią psychiczną, związaną z wydarzeniami, których w/spólme doświadczają. Według Le Bona tłum może posiadać różną strukturę wewnętrzną, tzn. być heterogeniczny. Można rozumieć przez to zbiorowość, w której silnie zaakcentowany jest indywidualizm jednostki przebywającej V/tłumie - wtedy interesy, cele jednostek są zróżnicowane i sprzeczne. Gdyby jednak odrzucić wszelką oddzielność, sprzeczności przekształciłyby się we wspó lny interes, wie dy tłum staje się homogeniczny. Le Bon wyodrębnił kategorie tłumów. Heterogenicznymi są tłumy bezimienne (np. tłum uliczny, gromada gapiów) i nieanonimowa (np. parlament, ława