Ciemna noc pierwszego sierpnia 1798 roku, Abukir. W wyniku złego rozmieszczenia floty francuskiej i niekonwencjonalnej zagrywki Admirała Nelsona Napoleon Traci swą flotą wraz z francuskim okrątem flagowym. Analitycy zgodni są w twierdzeniach, że gdyby Cesarz ulokował swoją flotą na spokojnych wodach greckich nie doszło by do tak wielkiej porażki. Nie byłoby także tak wielkiego zwycięstwa, gdyby nie złamanie reguł gry przez Nelsona - Brytyjczyk zamiast poczekać z atakiem do świtu i rozmieścić okręty równolegle do linii francuskiej, atakując w środku nocy złamał szyk wroga i... zatopił wszystkie francuskie statki nie tracąc ani jednego.
W XXI wieku bitwy podobnej rangi odbywają się każdego dnia. Na parkietach światowych giełd, w salach konferencyjnych, lub w zacisznych gabinetach dyrektorów. Czy jednak autorytarna władza obydwu wymienionych przywódców jest dziś wzorem do naśladowania? Czy wierzymy, że jako Napoleonowie nie doczekamy swego Waterloo prowadząc firmę przez meandry biznesu i czy wszystkie nasze decyzje będą nieomylne? Zastanówmy sie co zrobić aby przynajmniej zminimalizować szanse zbyt szybkiego zakończenia interesów przez odpowiednie kierowanie personelem i przedsiębiorstwem.
Zdecydowanie najlepiej poznaną metodą kierowania jest autorytaryzm. To właśnie dzięki silnej pozycji dowódcy, jego talentom taktycznym i niekwestionowanym rozkazom wielkie armie podbijały świat. Nie zawsze jednak styl ten okazuje się najlepszy. Wiadomym jest, że wielcy przywódcy historyczni byli doskonałymi szachistami. Dziś w najlepszych szkołach menedżerskich poleca się brydża. Czyżby więc gra zespołowa, zgranie i wzajemne zrozumienie załogi było dziś kluczem do sukcesu? Z pewnością wiele się zmieniło. Sytuacja „szachisty" w której dowódca stał na wzgórzu i widząc obie armie wydawał rozkazy odeszła do lamusa ustępując miejsca polu na którym jeden nieudany impas w ukryte karty może zdecydować o całym robrze, a każdy może chować przysłowiowego „asa w rękawie".