Czy chłopcy to łobuziaki, a dziewczynki to beksy? / 08 styczeń 2008
Katarzyna Hamer-Gutowska, Jakub Gutowski
Zawsze powininniśmy zdawać sobie sprawę, że istnieje coś takiego, jak stereotypowe postrzeganie dziewczynek i chłopców. Musimy też być świadomi, że wiele różnic podkreślanych przez stereotypy tak naprawdę nie istnieje. A ze stereotypowym postrzeganiem dzieci wiążą się liczne zagrożenia i niebezpieczeństwa.
Maciuś zabrał Ani lalkę. Zdenerwowana tym dziewczynka uderzyła go w głowę piórnikiem. Nauczycielka ostro ją zbeształa: „Aniu, wstyd, przecież jesteś dziewczynką! Powinnaś być grzeczniejsza!”. Następnie, widząc że Maciuś płacze, masując guza na czole, zwróciła się do niego: „Nie maż się, Maciusiu. Przecież chłopcy nie płaczą...”. Jaś był nowym uczniem w klasie. Nauczycielka polskiego już po pierwszym wypracowaniu klasowym wprost nie mogła się go nachwalić: „Jest taki literacko utalentowany i wrażliwy. Wprost nie mogłam uwierzyć, że chłopak napisał takie znakomite i wzruszające opowiadanie”. Z kolei Marysia na pierwszej lekcji matematyki w gimnazjum po rozwiązaniu przy tablicy skomplikowanego równania usłyszała od nauczyciela: „Stawiam ci szóstkę. Świetnie sobie poradziłaś jak na dziewczynę”. Jaki sposób myślenia stoi za tymi przykładami z życia wziętymi? Czy jest on może czymś nietypowym i sporadycznym? Na ile uprawnione jest takie przypisywanie dziewczynkom i chłopcom odmiennych cech?
Prawdziwy mężczyzna i prawdziwa kobieta
Ludzie mają własne, mocno ugruntowane przekonania o tym, jakie cechy i zachowania są charakterystyczne dla każdej płci - to tzw. stereotypy płci, które, co ciekawe, bardzo podobne są u ludzi z różnych kultur i krajów. Przyjrzyjmy się im zatem, a potem zastanowimy się, czy są one prawdziwe, i omówimy, jakie są rzeczywiste różnice między płciami.
Jaka jest treść stereotypu męskości i kobiecości? Ponieważ uczymy się tych stereotypów od małego, każdy z nas ma na ten temat pewną wiedzę. Wystarczy zadać sobie pytanie, jaka powinna być „prawdziwa kobieta” i jaki powinien być „prawdziwy mężczyzna”, a wiedza ta z pewnością się uaktywni. Zachęcamy do tego ćwiczenia przed przystąpieniem do dalszej lektury.
Naukowcy John Williams i Deborah Best, którzy przeanalizowali stereotypy płciowe w 30 krajach, stwierdzili, że wymieniane powszechnie cechy kobiece to m.in.: ciepła, cierpliwa, emocjonalna, gadatliwa, łagodna, miła, o miękkim sercu, przebaczająca, rozumiejąca, sentymentalna i rozmarzona. Stereotypowa kobieta jest też skromna, słaba, strachliwa, uległa, wrażliwa, zależna od innych i mało ambitna, a także niestała, skłonna do narzekania, drażliwa i nerwowa. Natomiast wymieniane powszechnie cechy męskie, to m.in.: aktywny, zdolny, zaradny, indywidualista, odważny, pewny siebie, pomysłowy, przedsiębiorczy, racjonalny i stanowczy, ale też agresywny, arogancki, złośliwy, zarozumiały, twardy, szorstki i... bałaganiarz.
W tym miejscu należy jeszcze raz podkreślić, że te „typowo męskie” i „typowo kobiece” cechy często nie mają nic wspólnego z obiektywną rzeczywistością. Powyższa lista pokazuje jedynie, jak ludzie spostrzegają typowych przedstawicieli obu płci, nie zaś to, czym faktycznie się oni różnią.
Konsekwencje takiego widzenia obu płci są bardzo liczne. Przede wszystkim już małe dzieci dowiadują się, jacy powinni być chłopcy, a jakie dziewczynki. Uczą się na przykład, że chłopcy bawią się samochodami, „łobuzują”, są odważni i nie dają sobie w kaszę dmuchać, natomiast dziewczynki bawią się lalkami, chodzą w sukienkach, są miłe, grzeczne i przejmują się innymi. Dziewczynkom wolno płakać, bo przecież wiadomo, że „baby” są wrażliwe i delikatne, ale nie wolno płakać chłopcom, bo „faceci” mają być dzielni, a nawet nieczuli. Chłopiec, który w dzieciństwie często słyszy: „Wstyd, mażesz się jak baba”, będzie prawdopodobnie tłumił własne uczucia i spychał je głęboko, aby nie dać choćby najmniejszego powodu do podejrzeń o słabość, albo zacznie wyrażać smutek w inny, „dopuszczalny” z punktu widzenia stereotypu „prawdziwego mężczyzny” sposób, czyli np. poprzez gniew i agresję. Dorośli mężczyźni, którzy jako dzieci mocno wzięli sobie do serca tę lekcję, czasami nawet na pogrzebie bliskiej osoby nie potrafią już płakać, choć mogłoby to przynieść im ulgę.
Uczenie się, jaki powinien być mężczyzna, a jaka kobieta, odbywa się już od urodzenia, kiedy to otoczenie zaczyna inaczej traktować dziewczynki i chłopców, np. ubierając noworodki na różowo lub niebiesko, dając im inne zabawki, za co innego nagradzając. Ludzie inaczej też patrzą na dziewczynki i chłopców. W badaniu przeprowadzonym na początku lat 70. minionego wieku przez zespół J.Z. Rubina, naukowcy prosili rodziców o opisanie ich nowo narodzonych dzieci. Noworodki faktycznie nie różniły się rozmiarami ciała, tymczasem chłopców opisywano jako mocnych, dziarskich, silnych i obdarzonych dobrą koordynacją, a dziewczynki jako małe, piękne, delikatne i słabe.
Płeć to jedno z podstawowych społecznych kryteriów rozróżniania ludzi, wymaga się więc od nas dostosowania do wzorców kobiety czy mężczyzny. Ponieważ chcemy być akceptowani, utożsamiamy się z wtłaczanym nam do głowy wzorcem własnej płci i odrzucamy cechy płci przeciwnej, a społeczeństwo nagradza nas akceptacją za dostosowanie się do stereotypu. Już malutkie dzieci wiedzą, jak powinien ubierać się chłopiec, a jak dziewczynka - 80 proc. dwulatków rozpoznaje prawidłowo płeć na podstawie ubrania lub uczesania (np. obecność lub brak spinki), ale mniej niż połowa odróżnia płeć nagiego dwulatka! Natomiast dzieci 8-letnie mają już dobrze ugruntowaną wiedzę na temat stereotypowych cech „kobiecych” i „męskich”. Pomaga im w tym nie tylko zachowanie ludzi z ich otoczenia, ale i książeczki dla dzieci, czytanki szkolne, bajki w telewizji, reklamy pokazujące kobiety głównie w kuchni i przy praniu, natomiast mężczyzn przy piwie i w biznesie, a w końcu i sam język, który także utrwala stereotypy płci i jest ich odbiciem. Przykładem może być brak żeńskich form słów „prezes”, „profesor”, „manager” albo męskiego odpowiednika słów „przedszkolanka” czy... „prostytutka”.
Pierwsza więc konsekwencja stereotypów płci, to wykształcanie odmiennego pojęcia Ja przez kobiety i mężczyzn. Kobiety i mężczyźni myślą o sobie i prezentują się innym najczęściej w taki sposób, by zyskać akceptację otoczenia, czyli zgodnie z tym, jacy „powinni” być (tj. zgodnie ze stereotypem płci). Przykładowo kobiety starają się prezentować innym jako wrażliwe na cudzą krzywdę, a mężczyźni jako odważni i twardzi.
Druga konsekwencja, to podejmowanie ról „właściwych” dla własnej płci, np. przywódczej przez mężczyzn, a opiekuńczej przez kobiety. Ponieważ możemy doskonalić się tylko w tych rolach, które ćwiczymy, stereotypy płci utrwalają się i zamieniają w samospełniające się proroctwo. Kiedy dziewczynki słyszą, że w matematyce czy inżynierii lepsi są chłopcy, trudno się spodziewać, że będą trenować swoje zdolności w tych dziedzinach i wybiorą te kierunki studiów. W ten sposób utrwala się stereotyp, że kobiety są gorsze od mężczyzn z przedmiotów ścisłych.
Kolejna konsekwencja stereotypów płci, to inne traktowanie kobiet i mężczyzn przez społeczeństwo, co prowokuje różnice w ich zachowaniu. Przykładem może być łagodniejsze traktowanie kobiet („bo są delikatne”) niż mężczyzn („bo są twardzi i nie trzeba się z nimi cackać”). Skutkiem łagodniejszego traktowania jest łagodniejsza reakcja, co utrwala stereotyp na temat cech charakteru obu płci. W badaniu przeprowadzonym przez naukowców Condry i Condry, badani oceniali reakcję niemowlęcia na zabawkę nagle wyskakującą z pudełka. Badani, którzy sądzili, że niemowlę to dziewczynka, przypisywali mu strach, natomiast przekonani, że patrzą na chłopca, przypisywali dziecku złość. Odmienne traktowanie kobiet i mężczyzn przez społeczeństwo widać też w niższym wynagradzaniu kobiet za tę samą pracę. Dane GUS z sierpnia 1998 roku wskazują przykładowo, że w całej gospodarce narodowej przeciętny zarobek kobiety wynosił średnio 82 proc. przeciętnego zarobku mężczyzny. Wśród osób, których pensja była niższa od przeciętnej, kobiety stanowiły aż 75 proc., natomiast wśród tych o najwyższym wynagrodzeniu mężczyźni stanowili aż 80 proc.!
Nauczyciele i stereotypy płci
Wiemy już zatem, że patrzenie na ludzi przez pryzmat stereotypu płci może wieść na manowce. W niniejszym artykule interesuje nas też odpowiedź na istotne pytanie: czy nauczyciele także patrzą przez pryzmat stereotypów płci na swoich uczniów? Wydawać by się mogło, że z racji swojego wykształcenia powinni być od tego wolni. Czy jednak rzeczywiście tak jest? Biorąc pod uwagę, jak bardzo rozpowszechnione są stereotypy płci oraz jak wcześnie zaczynamy przypisywać dzieciom cechy stereotypowo męskie lub kobiece, można przypuszczać, że i nauczyciele nie są od nich wolni.
Aby odpowiedzieć na te pytania, przeprowadziliśmy wśród nauczycieli z dwóch miast (dużego i małego) ankietę dotyczącą sposobu postrzegania różnic między uczniami obojga płci. Zaprezentowane na wykresie (s. 15) wyniki jasno pokazują, że przebadani nauczyciele skłonni są przypisywać inne cechy dziewczynkom, inne zaś chłopcom. Na przykład uważali, że uczennice są bardziej od uczniów skłonne do współczucia i pomagania innym, sumienne, grzeczne (patrz słupki: kultura osobista, wzorowe zachowanie), ale także mają większą tendencję do intryganctwa, bycia przemądrzałym i obrażania się. Są też, w opinii nauczycieli, nieco bardziej niż chłopcy prawdomówne, koleżeńskie i uzdolnione plastycznie.
Natomiast uczniów uważają za bardziej niegrzecznych (patrz słupki: przeszkadzanie na lekcji, arogancja, łobuzowanie), nieposłusznych i agresywnych niż uczennice. Widać także, że według naszych badanych matematyka jest raczej domeną chłopców, a zdolności humanistyczne - dziewcząt. Uważają też chłopców za mniej uzdolnionych manualnie, brzydziej piszących, mających większe trudności w czytaniu i kłopoty z ortografią niż dziewczynki. Przypisują im także większą ruchliwość (patrz słupek: bieganie po korytarzu) i sprawność fizyczną, ale i mniejszą dbałość o higienę osobistą. Natomiast takie cechy, jak bystrość, dobra pamięć i odwaga cywilna przypisują w podobnym stopniu obu płciom.
Zwraca uwagę duże podobieństwo przekonań ankietowanych przez nas nauczycieli z dużego i małego miasta na temat różnic w zachowaniu uczniów obu płci. Jedynie w dwóch sprawach zgodność jest mniejsza - nauczyciele z dużego miasta nieco mniej stereotypowo spostrzegają kwestię pomagania niż ci z małego miasta i zupełnie nie widzą różnic płciowych w aktywności na lekcji, podczas gdy nauczyciele z małego miasta uważają dziewczynki za bardziej aktywne. Wiek nauczycieli także właściwie nie wpływa na percepcję obu płci, jedynie starsi nauczyciele nieznacznie częściej niż młodsi przypisują chłopcom lepszą pamięć.
Sprawdźmy teraz, które z tych przekonań są fałszywe i wynikają tylko ze stereotypowego spojrzenia na obie płcie, a które znajdują swoje potwierdzenie w badaniach naukowych, przeprowadzonych w sumie na ogromnej liczbie kobiet i mężczyzn (zainteresowanych odsyłamy do szerszego opracowania na ten temat w książce Bogdana Wojciszke Człowiek wśród ludzi). Pamiętajmy jednak, że różnice, o których piszemy poniżej, stwierdzono w odniesieniu do WIĘKSZOŚCI kobiet i mężczyzn, a więc nie dotyczą one wszystkich bez wyjątku! Na przykład choć większość mężczyzn jest sprawniejsza fizycznie od większości kobiet, nie oznacza to, że każda kobieta jest mniej sprawna fizycznie od każdego mężczyzny. Łatwo można to stwierdzić oglądając popisy naszych sportsmenek i porównując je ze sprawnością przeciętnego pana, spędzającego wolny czas na oglądaniu sportu w telewizji...
Prawdziwe różnice między płciami
Każdy z nas zaobserwował u siebie, rodziny, znajomych lub współpracowników takie cechy, które były raczej właściwe dla zachowania kobiet, i inne, właściwe dla mężczyzn. O tym jednak, jakie naprawdę cechy różnią obie płcie, mogą nam powiedzieć dopiero badania naukowe, przeprowadzane na dużych grupach osób, a nie tylko na pojedynczych osobach, jak w przypadku naszych prywatnych obserwacji.
Oczywiście istnieją rzeczywiste różnice między płciami, inne niż budowa ciała czy funkcjonowanie hormonalne. Kobiety mają na przykład znacznie większe zdolności w odczytywaniu komunikatów niewerbalnych i wyrażaniu własnych uczuć mową ciała. Częściej też patrzą na rozmówcę i uśmiechają się. Za te umiejętności społeczne dziewczynki są chwalone i nagradzane od dziecka, dlatego zapewne tak dobrze się one u nich rozwinęły.
Ale z kolejną cechą z zakresu funkcjonowania społecznego sprawa nie jest już tak oczywista. Chodzi o gotowość do pomagania innym. Stereotypowo to kobiety uważane są za bardziej skłonne do pomocy. Okazuje się jednak, że obie płcie chcą pomagać, jednakże w odmiennych warunkach. Kobiety pomagają częściej osobom, z którymi są w bliskich relacjach, w sytuacjach bez świadków, niewymagających heroizmu - częściej telefonują po pomoc, udzielają wsparcia emocjonalnego, częściej też pomagają przyjaciołom, osobom starszym i chorym, a także częściej i dłużej opiekują się dziećmi. Natomiast mężczyźni są bardziej skłonni do pomocy wtedy, gdy mają świadków, a zatem wówczas, gdy ma ich kto podziwiać i obdarzać uznaniem. To pomoc typu zmiana koła w samochodzie atrakcyjnej blondynce, uratowanie dziecka z pożaru itp.
Kolejną cechą z zakresu funkcjonowania społecznego, w której zaznaczają się wyraźne różnice międzypłciowe, jest agresja, zarówno fizyczna, jak i werbalna. Badania amerykańskie wykazały, że to mężczyźni są w większości zarówno ofiarami (76 proc.), jak i sprawcami zabójstw (90 proc.). Co więcej, jak pokazały analizy naukowców M. Daly'ego i M. Wilson, około 90 proc. zabójstw, pobić i rozbojów popełnianych w różnych czasach i różnych krajach, to dzieło panów, czyli mamy do czynienia z zależnością ponadczasową i ponadkulturową. I choć mit wojowniczych Amazonek jest wciąż żywy, nie ma dowodów, że kiedykolwiek istniały (B. Wojciszke, 2002). Jak pisze M.P. Ghiglieri w książce Ciemna strona człowieka (2001), wygląda też na to, że wojny zawsze wywołują mężczyźni. Tak więc agresja jest jednoznacznie większa u mężczyzn, szczególnie gdy szkoda jest natury fizycznej, a nie psychicznej, gdy jest duża oraz gdy agresja w danej sytuacji jest społecznie dopuszczalna, a nawet pożądana. W przypadku prowokacji różnice płciowe maleją; mężczyźni są najbardziej agresywni, gdy podważa się ich kompetencje (np. inteligencję).
Natomiast, wbrew stereotypom, przedstawiciele obu płci nie różnią się empatią (umiejętnością wczuwania się w stan emocjonalny drugiej osoby). Różnice pojawiają się tylko wtedy, gdy osoby same mają opisywać, jakie są - wtedy kobiety po prostu autoprezentują się, zgodnie ze stereotypem, jako bardziej empatyczne i wrażliwe na cudzą krzywdę. Natomiast gdy do pomiaru tejże empatii wykorzysta się bardziej obiektywne wskaźniki, takie jak fizjologiczne miary emocji lub oceny niezależnych obserwatorów, nie stwierdza się różnic w nasileniu empatii między płciami. Przykład ten, jak zresztą wiele innych, pokazuje, jak bardzo mylące może być stereotypowe postrzeganie mężczyzn i kobiet.
Stereotyp przypisuje też kobietom większy konformizm. Rzeczywiście, kobiety są bardziej uległe, zwłaszcza gdy naciska na nie grupa, ale zasadnicze znaczenie ma jednak temat rozmowy! W kwestiach „kobiecych” (np. haftowania) mężczyźni są bardziej ulegli niż kobiety, a kobiety - w „męskich” (np. naprawa samochodu). Wygląda więc na to, że obie płcie są bardziej uległe w sprawach, w których czują się mniej kompetentne od rozmówcy, ale potrafią być stanowcze, gdy są pewne swoich racji.
Jeśli chodzi o zdolności umysłowe, to mężczyźni rzeczywiście mają większe tzw. zdolności przestrzenne (np. bez większego trudu potrafią „obracać” w wyobraźni figury dwu- i trzywymiarowe). Natomiast kobiety przewyższają ich tzw. pamięcią lokalizacji małych przedmiotów. Gdy mąż pyta żonę: „Kochanie, gdzie leżą moje okulary”? (czy cokolwiek innego), to ona najczęściej to wie! Nie dlatego, że „schowała” tę rzecz mężowi (o co często panie bywają posądzane: „Bo skąd by inaczej wiedziała?”), lecz dlatego, że kobiety bezwiednie rejestrują przedmioty w swoim otoczeniu. Różnice te ciekawie tłumaczą koncepcje ewolucjonistyczne - zgodnie z nimi odpowiada za to podział ról między płciami z zamierzchłych czasów: mężczyźni, jako myśliwi, doskonalili się w rzucaniu przedmiotami do uciekającej zdobyczy i przydawała im się bardzo zdolność przewidywania, jaki będzie tor lotu rzuconego kamienia oraz siła fizyczna, tymczasem kobietom jako zbieraczkom przydawała się bardziej pamięć lokalizacji małych obiektów (np. jagód czy ziół).
Wiele badań poświęcono też na sprawdzenie, czy rzeczywiście mężczyźni są bardziej od kobiet uzdolnieni matematycznie. Okazało się, że wśród dzieci w wieku od 5 do 14 lat nie ma żadnych różnic w tej dziedzinie, a niektóre badania wskazują nawet na przewagę dziewcząt w zakresie liczenia. Dopiero w miarę dorastania, a więc od około 15. roku życia, mężczyźni są coraz lepsi w zakresie matematyki, aż do wyraźniej dominacji po osiągnięciu dojrzałości. Nasuwa się więc pytanie: skoro do ok. 15. roku życia chłopcy i dziewczęta równie dobrze radzą sobie z matematyką, to co takiego magicznego dzieje się w szkole średniej, że chłopcy zaczynają radzić sobie lepiej? Większość badaczy uważa, że winne są właśnie wpajane dzieciom stereotypy płci. Zachęca się dziewczynki do ćwiczeń w innych dziedzinach, bardziej lub mniej świadomie przekazuje im się komunikat, że i tak chłopcy będą w matematyce lepsi, a poza tym „to takie mało kobiece zajęcie”... Skoro tak, po co się starać?
Kobietom przypisuje się za to większe zdolności werbalne. Starsze badania przekonują, że rzeczywiście kobiety wcześniej zaczynają mówić i robią to częściej, łatwiej uczą się języków, są lepsze z ortografii. Jednak współcześnie różnice te maleją, a nawet zdają się zanikać. Przykładowo nie wykazano różnic między płciami w zasobie słownictwa.
Natomiast mężczyźni rzeczywiście lepiej funkcjonują motorycznie, a więc są bardziej ruchliwi (już od życia płodowego), mocniej rzucają przedmiotami, silniej ściskają dłonie, dalej i wyżej skaczą, szybciej biegają. Kobiety mają za to lepszą koordynację wzrokowo--ruchową w zakresie ruchów wymagających precyzji (dlatego np. łatwiej im nawlec igłę). Jednak przed okresem dojrzewania różnice między płciami w zadaniach motorycznych są niewielkie.
Jak przekonują badacze stereotypów płciowych, najważniejszym powodem odmienności psychologicznej większości kobiet i mężczyzn jest kombinacja uwarunkowań kulturowych, życia w społeczeństwie i treningu wychowawczego. Jak pisze słynna badaczka stereotypów płciowych Sandra Bem: „socjalizacja kobiet i mężczyzn jest jednym wielkim samosprawdzajacym się proroctwem na temat odmienności płci, tak wszędobylskim i silnym, że nie sposób rozstrzygnąć, jacy byliby (…), gdyby nie wszechogarniające prymaty płci” (cytujemy za książką Bogdana Wojciszke Człowiek wśród ludzi, 2002).
Niebezpieczne stereotypy
Czemu warto popularyzować wśród nauczycieli (i nie tylko) wiedzę na temat stereotypów płci? Czy stereotypowe myślenie o chłopcach i dziewczynkach może komukolwiek zaszkodzić? Na oba pytania odpowiadamy: Zdecydowanie tak! Ze stereotypowym postrzeganiem wiąże się szereg niebezpieczeństw. Wymienić tu można na przykład mechanizm samospełniającego się proroctwa - jego działanie polega między innymi na tym, że osoba, której przypisujemy określone właściwości, pod naszym wpływem (często nieświadomym) zaczyna je przejawiać. Łatwo sobie wyobrazić, jak niebezpieczne może to być np. w sytuacji, gdy nauczyciel języka polskiego jest przekonany, że chłopcy są mniej humanistycznie uzdolnieni od dziewcząt. Słynny eksperyment, przeprowadzony przez Rosenthala i Jacobsona w szkole, pokazał ogromną siłę zjawiska samospełniającego się proroctwa. Badacze fałszywie poinformowali nauczycieli, że zgodnie z wynikami „testu”, niektórzy uczniowie w ciągu roku osiągną duży przyrost inteligencji. Rzeczywiście okazało się, że u tych dzieci wzrost inteligencji nastąpił, tyle że uczniowie z „ukrytym potencjałem” w rzeczywistości wybrani zostali… losowo! Wystarczyła wiara nauczycieli w wynik testu, która najprawdopodobniej zaowocowała poświęcaniem „utalentowanym” uczniom więcej uwagi, lepszym motywowaniem ich do pracy, życzliwością, wspomaganiem nauki itp., a brak takich starań w stosunku do tych „zwykłych” dzieci. Podobnie „sprawdzają się” stereotypy płci.
Często zdarza się, że dziecko przystosowuje się do obniżonych oczekiwań. Uczennica, od której matematyk lub wuefista nie będzie wymagał poprawnego wykonywania zbyt trudnych zadań (bo pierwszy jest przekonany, że dziewczynki nie rozumują logicznie tak dobrze jak chłopcy, a drugi - że są słabsze fizycznie), nie będzie robić postępów (bo w rzeczywistości nikt ich od niej nie oczekuje i nie wymaga), potwierdzając tym samym stereotypowe poglądy nauczyciela. I tak koło się zamyka.
Stereotypizacja związana z płcią może doprowadzić w szkole także do zniekształceń w ocenianiu prac uczniów. Nauczyciel przekonany, że chłopcy nie mają zdolności humanistycznych, może (mniej lub bardziej nieświadomie) stosować łagodniejsze kryteria oceny ich wypracowań. Może też być przeciwnie - inny nauczyciel nie doceni wypracowań chłopców, stawiając im niższe oceny niż na to zasługują, „bo to przecież chłopcy”. W obu przypadkach ocena pracy ucznia, z powodu funkcjonowania stereotypów płci, nie jest obiektywna.
Nauczyciel uważający, że generalnie dziewczynki są grzeczniejsze niż chłopcy, może łatwo skrzywdzić chłopca, zwłaszcza gdy np. nie wie wszystkiego o powodach klasowego konfliktu. Pamiętajmy, że nawet stereotyp trafny na poziomie grupy może być całkowicie fałszywy na poziomie jednostki. Z tego, że większość mężczyzn jest bardziej agresywna niż większość kobiet, nie wynika przecież, że Ania jest mniej agresywna od Marka.
Jeszcze jedno zagrożenie wiąże się ze stereotypowym postrzeganiem uczniów i uczennic. Badania nad tzw. sytuacją zagrożenia stereotypem pokazują, że sama świadomość, iż druga płeć jest w czymś lepsza, spowodowana np. komentarzem nauczyciela, często przyczynia się do dużo gorszych wyników w zadaniach! Na przykład eksperyment Claude'a Steele wykazał, że stereotyp płci może upośledzać funkcjonowanie człowieka także w dziedzinie, z którą się identyfikuje i w którą wkłada wiele wysiłku. Badacz podzielił uzdolnionych studentów obojga płci na dwie grupy i zlecił rozwiązywanie trudnych zadań matematycznych. Studentów z pierwszej grupy poinformował, że mężczyźni lepiej od kobiet wypadają w zadaniach, które za chwilę wszyscy będą rozwiązywać, natomiast w drugiej powiedział, że test jest nacechowany płciowo, ale nie dyskryminuje żadnej płci. Wyniki pokazały, że w pierwszej grupie kobiety wypadły gorzej od mężczyzn, natomiast w drugiej wypadły równie dobrze jak mężczyźni! Czyżby magia? Nie, to „tylko” działanie stereotypu...
Jak widać, konsekwencje stereotypów płci są liczne i mają ogromne znaczenie dla nauczania w szkole. Z pewnością bardziej sprawiedliwe i pożądane byłoby pozbycie się ich przez nauczycieli. Jednakże modyfikacja stereotypowego postrzegania obu płci wymaga (poza dobrymi chęciami) także specjalistycznej, naukowej wiedzy na temat treści oraz trafności tych stereotypów. Nauczyciel powinien przede wszystkim zdać sobie sprawę z tego, że istnieje coś takiego, jak stereotypowe postrzeganie dziewczynek i chłopców. Po drugie, musi być świadom, że wiele różnic podkreślanych przez stereotypy tak naprawdę nie istnieje. Po trzecie, powinien wiedzieć, jakie zagrożenia i niebezpieczeństwa wiążą się ze stereotypowym postrzeganiem uczniów i uczennic.
Powyższa wiedza powinna dać nauczycielom motywację do zmiany sposobu myślenia o uczniach oraz możliwość refleksji nad własnym stereotypowym postrzeganiem dzieci, a co za tym idzie - chęć zmiany tego postrzegania. Uzbrojeni w tę wiedzę nauczyciele będą mogli postawić pierwszy krok na drodze do zmiany swojego sposobu myślenia o chłopcach i dziewczynkach oraz (w konsekwencji) do pozbycia się fantastycznych i nieprawdziwych wyobrażeń o różnicach między uczniami i uczennicami. A dzieciom będzie łatwiej rozwijać swoje prawdziwe cechy i zdolności, czego im wszystkim życzymy.
Autorzy dziękują Agnieszce Kopeć z WSFiZ za pomoc w gromadzeniu danych empirycznych do niniejszego artykułu.