anonimowego sprzedawcy na giełdzie samochodowej. Z większym zaufaniem podpiszę kontrakt w biurze notarialnym niż przy stoliku w restauracji. Będę miał większe poczucie bezpieczeństwa, mijając nieznajomych przechodniów w dzień niż w nocy, większe w centrum miasta niż na peryferiach większe zaufanie do wiernych w kościele niż do fanów* na stadionie piłkarskim.
Główmy nurt literatury na temat zaufania skupia uwagę na takich racjonalnych - choć prowadzonych mniej lub bardziej utiplicite. a czasem nawet intuicyjnych, podświadomych * kalkulacjach. Udzielane zaufanie jest tu traktowane jako proste odbicie wiarygodności adresata czy partnera, którego w naszej ocenie, z różnych powodów* wskazanych wyżej, traktujemy jako godnego zaufania. I na tym teoria racjonalnego wyboru się zatrzymuje. Ale powody, dla których ufamy lub odmawiamy zaufania, nie zawsze i nie tylko są produktem racjonalnych kalkulacji. Mogą istnieć okoliczności skłaniające do zaufania lub nieufności, które nie mają nic wspólnego z cechami obiektów i osób obdarzanych zaufaniem.
Niezależnie od cech adresata czy partnera, istotnym czynnikiem decydującym o zaufaniu lub nieufności jest nasza własna skłonność do udzielania lub do odmowy zaufania, osobista ufność lub nieufność. Mówimy tu o stałej cesze osobowościowej określanej w literaturze jako „impuls zaufania" lub „zaufanie podstaw*owre". Zapewne taki rys osobowościowy nie jest wrodzony, lecz stanowi efekt sprzyjającego klimatu rodzinnego w okresie wczesnej socjalizacji, a także późniejszych pomyślnych doświadczeń w obcowaniu z innymi. Tak czy inaczej raz wytworzona i utrwalona gotowość do obdarzania innych zaufaniem może istotnie modyfikować kalkulacje racjonalne, a w skrajnych przypadkach prowadzić nawet do naiwności czy łatwowierności, a więc działań przeciwnych racjonalności i nie podatnych na nadchodzące sygnały ostrzegawcze. Odwrotnie - niepowodzenia socjalizacji, a także niefortunne późniejsze relacje społeczne, mogą ulec osobowościowemu zakodowaniu w postaci głębokiej nieufności. Także i wtedy dochodzi do modyfikowania kalkulacji racjonalnych a w skrajnych przypadkach do ich całkowitego stłumienia przez paranoidalną, nieczułą na dowody przeciwne podejrzliwość.
Mówimy tu na razie o skłonnościach indywidualnych, psychologicznych. Ale tendencja do obdarzania zaufaniem lub odwrotnie - odmawiania zaufania, może przybrać charakter zbiorowy, społeczny. Ufność lub podejrzliwość stać się mogą „faktami społecznymi" w sensie Emila Durkheima - podzielanymi przez członków szerszej zbiorowości, zewnętrznymi wobec każdego z nich i wywierającymi przymuszający wpływ na ich orientacje ku innym. Zaufanie lub brak zaufania stają się wtedy społeczną regułą, a nie tylko osobistą rutyną, normatywnym oczekiwaniem, a nie tylko indywidualną predylekcją. Docieramy tu do trzeciego wymiaru zaufania * wymiaru kulturowego. Reguły kulturowe dotyczące zaufania to skumulowane historycznie efekty doświadczeń zbiorowych. Będąc zapisem dobrych lub złych doświadczeń z przeszłości danego społeczeństwa, mogą istotnie modyfikować aktualne kalkulacje, a także indywidualne skłonności osobowościowe. W skrajnych przypadkach imperatywy kulturowe mogą całkowicie tłumić wszelkie racjonalne argumenty, a także przeciwne im tendencje osobowościowe.
Kulturowo motywowane zaufanie lub nieufność mogą mieć charakter wybiórczy. Reguły kulturowe mogą wymagać zaufania lub nieufności w stosunku do obiektów pewnego określonego rodzaju. Polacy na przykład zdają się dość powszechnie sądzić, że godne większego zaufania są samochody zagraniczne niż krajowe, że należy ufać księżom, a nie ufać politykom, że można ufać wojsku, ale nie można policji, że trzeba ufać Amerykanom,