ono w Poznaniu. 25- 30 grudnia; powstańcy wielkopolscy wzmocnili pozycje wokół Ruchocic, zabezpieczając ewentualny atak Niemców na Grodzisk Wlkp. Po tym wydarzenia do Wolsztyna przybył silnie uzbrojony oddział Grenzschutzu pod dowództwem von Frankenberga. Obsadził głównie urzędy, dworzec i pocztę. Patrolował miasto, przeprowadzał rewizje w poszukiwaniu broni. Powstańcy wielkopolscy szybko i w zasadzie bez walk, rozbrajając Niemców, oswobodzili powiaty z przewagą ludności polskiej. W powiecie babimojskim Niemców było około 50% i nie udało się w ten sposób przejąć władzy. Na pomoc przyszły odziały powstańcze z już oswobodzonych powiatów. 3 stycznia Rakoniewice oswobodzono z jarzma pruskiego. Do miasta wkroczył dwustuosobowy oddział z Grodziska podporucznika Stanisława Siudę. Rozmiar powstańczej walki tak przerażał Niemców, że Rakoniewice oddali w ręce powstańców po kilku strzałach. Niemcy wycofali się do Rostarzewa i tam, w nocy. silnie obsadzili Rostarzewo i następnego dnia z rana wysłali dobrze uzbrojony batalion dla odbicia Rakoniewic. Dowódca polskich oddziałów podporucznik Stanisław Siuda był bardzo przezorny i dobrze ubezpieczył Rakoniewice. Przygotował również kontratak na wypadek natarcia Niemców. Umożliwił mu to stały napływ powstańców, których liczba wzrosła już do około 400 ludzi. Byli oni jednak uzbrojeni w 30%. Uderzenie Niemców z kierunku Rostarzewa i Stodolska powstańcy odparli bądź na zajmowanych stanowiskach, bądź też wykonując kontrataki. Walka obronna Rakoniewic trwała 16 godzin i zmusiła Niemców do odwrotu. Miasto udało się obronić dzięki odwadze powstańców, m.in. plutonowego A. Janusa, który dwukrotnie poderwał swoich żołnierzy do walki wręcz, na bagnety. Oddziały powstańcze, w tym ochotniczy oddział Rakoniewic, po odparciu ataku Niemców, ruszyły
na Wolsztyn.
Staraniem Czerwonego Krzyża w Rakoniewicach powstał szpital wojskowy, z lekarzem Stęszewskim i Rostem. Kompletne wyżywienie i kwatery zapewnił powstańcom aptekarz
Stefan Jusiński.
Po nieudanym szturmie Rakoniewic dowództwo niemieckie obsadziło siłami około 150 żołnierzy Rostarzewo, a pozostało wojsko wycofało do Wolsztyna. Tutejszy garnizon składał się z dobrze wyposażonych oddziałów Grenzschutzu, dysponujących bronią maszynową, baterią armat i oddziałem kawalerii. Ponadto wszyscy koloniści niemieccy mieszkający w tym rejonie zostali uzbrojeni, znacznie zwiększając siły nieprzyjacielskie. Oddziały polskie, przed atakiem na Wolsztyn, liczyły blisko 800 powstańców uzbrojonych w 80%. Podzielono je na trzy grupy. Jedna, złożona z oddziałów Wielichowa, Kościana, Wilkowa Polskiego, Stęszewa, Wielkich Łęk i Kamieńca pod dowództwem podporucznika Kazimierza Zenktelea, który dowodził też całością akcji, miała maszerować do Gościeszyna, omijając Rostarzewo i uderzyć niespodziewanie od południa na Wolsztyn. Drugą grupę stanowił oddział z Obry i okolicy pod dowództwem Nikodema Wojtkowiaka. Jego zadaniem było nacierać od zachodu, między jeziorami zbąszyńskimi i wolsztyńskimi i odciąć drogę nieprzyjacielowi. Trzecia grupa, obejmująca oddziały z Rakoniewic i Grodziska pod dowództwem podporucznika Stanisława Siudy, miała zdobyć Rostarzewo i nacierać na Wolsztyn od strony wschodniej i północnej.
W kolejnych dniach, przegrupowano oddziały i podprowadzono na podstawy wyjściowe do